Jeśli miałbym odejść to tylko dlatego, że jej doktryna jest wewnętrznie sprzeczna, a tego, mimo poszukiwań na forach takich ja te, nie jestem w stanie ostatecznie udowodnić.
Co rozumiesz przez "wewnętrznie sprzeczną doktrynę"? Chodzi ci o sprzeczności w obrębie nauk Świadków Jehowy? Tak to brzmi, a jeśli tak jest, to nie jestem pewien, czy to jest dobry powód do odejścia. Po pierwsze, takie wewnętrzne sprzeczności można dużo prościej wytłumaczyć, ponieważ doktryna, szczególnie Świadków Jehowy, jest bardzo elastyczna. Po drugie, powstaje pytanie, czy to wewnętrzne sprzeczności są tym, co powoduje, że warto odejść? Porównując organizację do człowieka, można powiedzieć, że wielu morderców jest wewnętrznie nadzwyczaj spójnych - żywią określone negatywne uczucia w stosunku do innych ludzi, co w konsekwencji prowadzi do morderstwa, a następnie ukrywania zwłok. Niezwykle spójne działanie, będące wyrazem spójnych przekonań wewnętrznych! Ale spójność to nie wszystko, ponieważ jak pokazuje ten przykład, można być spójnym w czymś zupełnie nagannym.
Dlatego polecałbym raczej skupić się na niespójności doktryn Świadków Jehowy z Biblią.
I stąd bierze się moje pytanie: "Jakie pytanie powinienem zadawać starszym na studium, aby udowodnić sobie i im, że siedzenie w garniturach przy stole i ta rozmowa jest bez sensu, ażeby oni się nie zorientowali, że odbiegam zbytnio od tematu z książki?"
Obawiam się, że coś takiego nie zadziała. Nie wynika to z tego, że takich pytań nie ma, ale wynika to z tego, że starsi mają określone narzędzia do ucinania takich wycieczek w sytuacji, w której uznają to za słuszne. Przy odrobinie szczęścia będziesz mógł dłużej porozmawiać na dany temat, może nawet trudny i kontrowersyjny - jeśli trafisz na otwartego starszego. Jednakże starsi nie są od roztrząsania doktryn. Jeśli zauważą, że twoich wątpliwości nie da się szybko zdusić, zaczną zadawać pytania, czy nie czytasz odstępczych materiałów, zaczną mówić, że z wątpliwościami najlepiej jest "czekać na Jehowę", a w międzyczasie najlepiej, gdybyś zaangażował się w studium/służbę/czy cokolwiek innego możliwego z powodu koronawirusa.
Wobec tego proponowałbym zająć się nauką. Jeśli chodzi o kwestie religijne, to rób swoje. Zajmij się szukaniem odpowiedzi na swoje pytania, ale raczej nie wychylaj się. W międzyczasie napisałeś, że nie jesteś ochrzczony. I tu masz ogromną przewagę! Cokolwiek byś nie zrobił, twoja rodzina może utrzymywać z tobą kontakt. Nie podejmuj żadnych drastycznych kroków tak długo, jak nie będziesz niczego pewien. Dotyczy to zarówno "odchodzenia" (chociaż ciężko mówić o odejściu w pełnym tego słowa znaczeniu, kiedy nie jesteś ochrzczony) jak i decyzji o chrzcie, na którą może cię tchnąć któregoś dnia. Moim największym błędem było podjęcie decyzji o chrzcie pomimo wątpliwości, w nadziei, że te znikną. Nie znikną. Więc cokolwiek zrobisz, pozbądź się wpierw wątpliwości. Taka moja rada