Nie wiem czy też urodziłeś się w rodzinie świadków-ja tak i Robert też.Przez kilkadziesiąt lat wierzyłam jak autor "Świadka" że wiara jak ziarnko gorczycy sprawi że że niemożliwe stanie się możliwe,bo rodzice,dziadkowie,3 zebrania wtedy w tygodniu-nie było innej opcji,wmówili mi że wystarczy wiara, aktywność,modlitwa i Bóg sprawi że problem zniknie-życie pokazało że tak nie jest.Czytałeś że Robert był fanatykiem i wierzył że Bóg sprawi że będzie hetero?.Nikt kto nie wierzy nie płaci za dwuletnią terapię,nie planuje małżeństwa-ta jego Gaja też miała taką wiarę-kto krzyczy do Boga"dlaczego nam to robisz? niewierzący?To wina systemu religii świadków,rodziców fanatyków że wmawiają dzieciom ,bo tak sami wierzą i tak by chcieli,boją się samodzielnie myśleć,pytać.Dla mnie ta książka to przerażająca historia bardzo odważnego byłego świadka,któremu Bóg nie zmienił orientacji.Pomyśl co czuli?czują jego rodzice-jak są teraz traktowani?Jesteś rodzicem,tym bardziej rozumiesz z czym musieli i nadal się "mierzą"Jeśli jego matka napisała mu-"lepiej żebyś był mordercą" to odpowiedz sobie co to znaczy.To wielka sztuka wczuć się w czyjeś położenie i nie osądzać,ale tak już mamy ,że łatwo i szybko osądzamy,może szczególnie my obecni czy byli świadkowie.