W ten sposób niejako historia zatoczyła koło: ŚJ, jako badacze, usilnie starali się "wyrwać" z kręgu, jak to oni nazywają "nominalnego chrześcijaństwa".
W tym celu, aby podkreślić odrębność, ogłaszali coraz to nowe "światła" ze Słowa Bożego. A to krzyż zamienili na pal, a to świąt obchodzić nie będą, a to kwestie transfuzji, itp. Dłuuugo by wymieniać!
Jednocześnie, w ramach uzasadniania swoich "nauk" obrzydzali do granic możliwości wszelkie obrzędy kościelne wyrosłe z tradycji (a i samą tradycję również), ze szczególnym naciskiem na KK.
Wyjątkiem nie była spowiedź o czym pisali moi szanowni przedmówcy.
Ale od pewnego czasu ich twierdzenia jakby...wracały do początku!!!
Tak jest z częścią "zrewidowanego" przekładu! Nawet wzorem przekładów KK (tysiąclatka) dodali wstępy objaśniające każdy rozdział
Tak jest z "osobami duchownymi" które coś jakby się pojawiły, ale się nie pojawiły
Zależy kto pyta - czy z wewnątrz czy z zewnątrz
I wreszcie tak też jest ze "spowiedzią".
Kiedy trzeba przywalić KK to twierdzą, że nie ma biblijnego uzasadnienia spowiedzi konfesyjnej. A kiedy trzeba bronić się przed zarzutami prawnymi - nagle, jak królik z kapelusza, pojawia się tajemnica spowiedzi
Albo, co częściej, kiedy trzeba owieczki do pionu sprowadzić