Ciekawy temat.
Czy ze zranieniem nie jest tak że czujemy ból gdy dociera do nas, że zostaliśmy w czymś okłamani, oszukani, w momencie gdy traktowaliśmy coś bardzo poważnie ?
Im poważniej tym chyba większy ból i rozczarowanie. Jeżeli towarzyszy temu jeszcze jakaś strata moralna, odrzucenie, poniżenie, potęguje to jeszcze bardziej skutki uboczne ?
Czy ktoś zdradzony przez partnera w związku dwojga ludzi, kobietę lub mężczyznę, do tego odrzucony, do końca życia będzie już nie ufny, pokaleczony, poddający w wątpliwość miłość innej osoby ?
Czy jest na to jakieś lekarstwo dla siebie czy lepiej tego nie dotykać ?
Celowo tu nawiązuje do związku i jakiejś analogii Boga ST z jego wybranką oraz faktu gdy izraelici wielokrotnie nie dochowywali wierności.
Związku Chrystusa z kościołem/oblubienicą o jakim czytamy w NT.