Eeeee, panie! Pan jest tylko słupem!
Na platformie Otodom jakiś tydzień temu ukazało się ogłoszenie o sprzedaży Sali Królestwa w Olkuszu. Jedynej w tym miasteczku, co oznacza, że cztery zbory miejskie trafiły na Salę Kr. na głęboką prowincję, aż pod Bukowno (10 -15 km. od miasta). Ponieważ już ponad rok temu sala ta była wystawiona do sprzedaży na rynku miejscowym (po cichu), to znaczy, że w tym przypadku Jehowa pobłogosławił te zbory droższym paliwem i dłuższym czasem dojazdu, a więc większym zużyciem aut. Może ktoś powiedzieć, sprzedadzą starą salę i za te skromne 890 000 wybudują nową, nowoczesną. Ale tutaj tak to nie działa.
Dzwoni ktoś w sprawie kupna na numer widniejący na banerze zawieszonym na płocie przy budynku (606 874 369):
Dzień dobry! Chciałem się dowiedzieć jaką nazwę ma wasze biuro nieruchomości.
- Jakie biuro? Tutaj nie ma żadnego biura!
- Jak to nie ma biura? To prywatny telefon?
- Tak!
- No ale ten numer widnieje na banerze, przed budynkiem do sprzedaży na ul. Sławkowskiej 26 w Olkuszu
- Aaaa! Tak.
- No, to znaczy, że Pan sprzedaje ten budynek?
- Noooo, nie, nie całkiem!
- Jak to nie całkiem? To kto? Jest was więcej? To kto w końcu sprzedaje?
- To jest własność Związku Wyznaniowego Świadkowie Jehowy w Polsce.
- Aaaaa! To tak! No to w końcu kim pan jest?
- Ja jestem z Olkusza. To my sprzedajemy!
- Jacy my?
- Ano bo my stanowimy taką grupę. Wybraliśmy kilka osób i razem to sprzedajemy. Jesteśmy starszymi zboru. Taki komitet.
- No ale z tego co wiem, to ze wszystkich religii, tylko zbory świadków Jehowy nie mają osobowości prawnej, a więc jak wy to sprzedajecie? Przecież wam nie wolno takich rzeczy robić! Ja odnalazłem ten budynek w internecie i wynika, że sprzedaży dokonuje właśnie wasz związek wyznaniowy z Nadarzyna. To jak to w końcu jest?
- Nie, niech się pan nie boi! Wszystko jest legalnie. Trzeba najpierw z nami się skontaktować osobiście. Tu w Olkuszu. Porozmawiamy, ustalimy pewne rzeczy, a potem spotka się pan z przedstawicielami naszego Związku Wyznaniowego z Nadarzyna...
- No ale przecież związkom wyznaniowym nie wolno wyprzedawać majątku. On może być przeznaczany tylko na cele związku. A...
- O widzę, że pan wcale nie jest zainteresowany kupnem tego domu! Pan tutaj wymyśla jakieś niestworzone rzeczy! ...
- Nie, nie! Proszę pana! Pan powinien wiedzieć, że przecież teraz jest pełno oszustów, gangsterów i innych naciągaczy. Wiec ja nie chcę być oszukany. Ja znalazłem w Internecie, w księgach wieczystych, że ten budynek jest własnością Towarzystwa Strażnica, a nie Związku Wyznaniowego. Więc coś mi tutaj nie pasuje!
- Przecież mówiłem panu, że z kontaktujemy pana z przedstawicielami naszego związku, a oni będą mieli wszystkie potrzebne dokumenty. Najpierw się będzie pan mógł z nimi zapoznać. Wszystko będzie dobrze.
- Eeee! ja tu widzę, że z panem się nie dogadam! Pan nie ma dokumentów?! Proszę pana, ja tu widzę, że pan jest tylko zwykłym słupem! Dowidzenia !
Tak mniej więcej ta rozmowa wyglądała. Ten kto mi ją referował, twierdził, że lepiej to wyglądało w realu niż teraz jak mi opowiada, bo z wrażenia sporo użytych przez niego zwrotów zapomniał.
Jeśli ktokolwiek będzie miał możliwość, albo sobie taką możliwość sam stworzy (zachęcam do takowego działania) zadzwonić w sprawie kupna sali królestwa to warto zapytać o:
1. Dlaczego świadkowie nie piszą w ogłoszeniach, że ten budynek był do niedawna "domem Jehowy"? Czy zamiast tego, iż powinni być z tego dumni to oni się z tego faktu wstydzą? Czy się boją, że sprzedaż będzie szła gorzej, a może też mają obawę, że sprzedadzą za mniejsze pieniądze, jeśli wyjawią ten fakt?
2. Czy ci ludzie, głosiciele, którzy budowali i przeznaczali swoje ciężko zapracowane prywatne pieniądze na nową salę królestwa wiedzieli, że nie będą jej właścicielami? Czy wiedzieli, że nikt nie będzie się z nimi liczył w przyszłości i nie pytał się o zgodę na spieniężenie jej i działki, na której budowali?
3. Czy, jeśli spłacali pożyczkę braciom z Nadarzyna, to mieli świadomość, że płacą nie za swoją własność?
Można próbować zadawać jeszcze inne pytania, jeśli rozmówca na to pozwoli (trzeba go odpowiednio podejść). Ten, którego rozmowę (dzwoniący) starałem się przytoczyć wcześniej, żałuje, że nie zaczął od tych pytań, a szczególnie od pierwszego.
Można też o to pytać przy stojakach.