Oni właśnie w taki sposób postrzegają bycie apolitycznym... Mają swoją jedną arbitralną definicję neutralności i nic więcej ich nie obchodzi. A kwestię wyborów można tak łatwo przełożyć na inne elementy, takie jak chociażby podatki i świadczenia z tytułu bycia obywatelem.
Płacą podatki, bo co Cezara Cezarowi... ale czy muszą brać świadczenia, które ewidentnie mają wymiar polityczny? Nie muszą. Argumentują jednak, że jak płacą podatki, to korzystają ze świadczeń. Ja natomiast jak płacę podatki, to korzystam z możliwości wpływania na ich legislację właśnie przez proces wyborczy. Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy jednym a drugim. Pomiędzy bajki można wkładać historię o nacjonalizmie, patriotyzmie czy innych podobnych. Głosowanie z czystej pragmatyki to zdecydowana większość głosów i spojrzenie na to w ten sposób nie dotyczy neutralności. A jeśli uznajemy, że dotyczy, to w nie mniejszym stopniu niż pobieranie 500+.