oto co dziś znalazłam, wiem , że trzeba to przenieść ale może ktoś to zrobi ?
Wrzucam bo to słuchowisko dowodzi ,że wielu jeszcze wyjdzie
https://www.youtube.com/watch?v=kuGcHuxpQw4
pozdrawiam Was wszystkich !!!
Zapoznałem się z historią i listem Damiana.
Historia jak zwykle; wyjątkowa dla jednostki, ale nie bezprzykładna i skłaniająca do przemyśleń.
Otwarte artykułowanie wątpliwości, wtórne zadawanie pytań, powołanie się na logikę, dopominanie się o argumenty czy dowody – to przejawianie niebezpiecznych aktywności percepcyjnych. Dla starszych to oczywisty red alert: zamiast niebieskiej pigułki błogosławionej ignorancji dla iluzji, przyjąłeś czerwoną pigułkę odstępstwa i wolności.
Niestety, nie przewidziano tu procedury naprawczej. W przypadku duchowej anemii na skutek deficytu wiary, starsi nie zapewnią transfuzji ożywczej hemoglobiny, ani nawet witaminowego, energetycznego koktajlu. Wszak nie mają takich specyfików w arsenale. Spodziewaj się czerstwego, chińskiego ciasteczka z wróżbą-wersetem.
To przykre (ale nie przypadkowe), bo formatowanie wyznawcy na szczerą i pokorną osobę – wyzwala wyuczony odruch szukania pomocy u "nadprzewodników". Z kolei dla nich instrukcje są inne od spodziewanych i oczekiwanych przez kołaczących i proszących o pomoc.
Konfrontacja ze starszymi bez przygotowania sobie tyłów, to zwykle bolesne otrzeźwienie i konieczność lądowania bez spadochronu na nieznanym terytorium bez łączności ze swoimi.
Byliśmy/jesteśmy bateryjką, której wyczerpała się energia. A to naszym zadaniem jest jej dostarczać.
Od momentu włączenia nowego ogniwa w globalny obwód, prąd musi płynąc w jednym kierunku. Spadki napięć są wykrywane, a ich źródła eliminowane. Zaś zużyte ogniwo trzeba usunąć, zanim nastąpi wyciek elektrolitu…
Skojarzenia automatycznie biegną do Matrixa – słynnej sceny przebudzenia Neo i odłączenia (nomen omen) od infrastruktury.
Klasyk absolutny dla wielu, ale wciąż wielce adekwatny. Warto przypomnieć.
1’55’’ - wydostanie się z ciasnego, lepkiego kokonu redukującego przestrzeń, ale zapewniającego idealną kontrolę wartości użytkowych chowu. Odkrztuszenie zalegającej papki, złapanie samodzielnego oddechu i pierwsze świadome skontrastowanie własnego stanu, ze stanem pozostałych pieczołowicie hibernowanych mentalnie jednostek zjednoczonej hodowli, z wysokości własnej miejscówki. Wymowne 35 sekund: od 2’30’’ - do 3’05’’.
Narastające w warstwie ilustracji muzycznej chóry i akordy sekcji dętej, uwypuklają apogeum konstatacji dla porażającej rzeczywistości.
Znamienny jest moment 3’10’’ – procesu automatycznego, konserwatorskiego doglądu - alegorii „pasterskiej wizyty” nadzorcy: żelazny, obezwładniający ucisk troskliwego ramienia, bezpośrednia detekcja stanu świadomości jednostki, z oczywistym i natychmiastowym werdyktem:
wyrywamy chwasta. Likwidujemy wszystkie punkty kontaktu, izolujemy od zdrowej tkanki hodowli i spędzamy „duchowe truchło” stromą zjeżdżalnią.
Jak sądzicie. Czy kogoś interesuje, czy osobnik zdołał wykształcić odruch samodzielnego utrzymania się na powierzchni w realu?
A czy okazuje się współczucie kamieniowi usuwanemu z buta?
Pozdrawiam