Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Julita w 07 Listopad, 2016, 13:42

Tytuł: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 07 Listopad, 2016, 13:42
Trafiłam na to forum przypadkiem, ale mnie zaciekawiło. Moja historia jest pewnie podobna do wielu, o których usłyszeliście, albo o którym nigdy się nie dowiemy.
W duchu organizacji wychowywana od małego. Moja matka zaczęła studiować, gdy miałam 2 lata. Całe dzieciństwo było fanatycznie wręcz podporządkowane nakazom starszych. Każda próba samodzielności była natychmiast karcona i to w sposób baaardzo dosłowny przez moją matkę. Dumna była, że jako 6 letni dzieciak umiałam sama posługiwac się Biblią, ale strach opowiadac, jak reagowała, gdy owo 6letnie dziecko roześmiało się w trakcie zebrania w nieodpowiednim momencie. Jej oczekiwania były proste : miałam być idealna, godnie reprezentować zbór, trzymać się z dala od światusów i bezkrytycznie wierzyć we wszystko, co powiedziała.
I tak wychowywała mnie na marionetkę bez własnego zdania.
Nie wspomnę, jak upływała mi szkoła podstawowa - nie miałam znajomych ,koleżanek, żadnego wsparcia. Kiedyś poprosiłam o wolne od zebrania : miałam do przeczytania lekturę, którą było bardzo ciężko zdobyć. Bicie dostałam wtedy dwa razy - raz za to, że zdobyłam ją tak późno ( oczywiście musiałam iść na zebranie i lektury nie przeczytałam ), drugi raz za dwóję, którą dostałam na drugi dzień w szkole, bo nie umiałam nic  o lekturze powiedzieć. Według mojej matki byłam dzieckiem szatana, które tylko patrzy jak ją wk...ić. Tak, to było słownictwo, jakie na co dzień latało po mieszkaniu. Na zewnątrz idealna rodzina. Ojciec tylko spał i pracował, od religii trzymał się z dala.
Jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak traktować własne dziecko? Jak daleko można się posunąć w realizacji przykazań od obcych ludzi, którzy mienili się być braćmi w wierze?
Dziś wiem, że w dzisiejszych czasach jako rodzina na pewno mielibyśmy kuratora, gdyby jakikolwiek nauczyciel raczył zauważyć moje siniaki na całym ciele, a wierzcie mi , moja matka miała ciężką rękę i dużo zapału ,żeby zrobić ze mnie istotę całkowicie podporządkowaną.
Nadszedł dzień, kiedy matka uznała, że MUSI zostać pionierką. Ona, z tą swoją niewyparzoną gębą i zapałem godnym faszysty....Ojciec miał przerąbane: w pracy musiał słuchać docinków, że mu baba po chałupach się szlaja, zamiast wyprać mu gacie. Jej wytykano, że gacie ojciec nosi brudne, bo ona po domach lata, co z niej za żona. A w domu były potem awantury, bo ona to brała na serio wszystko i wrzeszczała na ojca, że celowo gacie brudne nosi, żeby jej wstyd przynieś. Rety, to były czasy.....
Zaczęłam na serio marzyć , żeby trafić do domu dziecka, to miejsce wydawało mi sie rajem w porównaniu z tym, co miałam w domu rodzinnym. Żebym nie musiał wysłuchiwać idiotyzmów, że jestem dzieckiem szatana i każde bicie mnie przywodzi do rozumu.
Oczywiście moja matka publicznie się chwaliła, jak to mnie tłucze i zbierała za to pochwały od zborowych gorliwych idiotów.
6-cio, a później 10- letnie dziecko, zastraszone, z wypranym umysłem, samotne w otoczeniu geriatrii (80 % zboru to były staruszki ).....
Byłam więc produktem idealnym, głosiłam nawet z gorączką, jeździłam na ośrodki pionierskie, byłam pionierką latem, bo przecież po to są wakacje. Chrzest przyjęłam w wieku 13 lat, choć w głowie brzęczały głównie wrzaski matki, że tak długo zwlekam z tym krokiem. Moja znajomość Biblii i literatury pozwoliła mi prowadzić bez cienia zawahania dyskusje z księdzem.
I tylko w głowie na skutek przeżywanego rozdźwięku coraz częściej pojawiały się myśli samobójcze.
Moje życie zaczęło biec dwutorowo, na zewnątrz ułożona osoba, wewnątrz pełna rozdarć i wątpliwości.
Potem była szkoła średnia. Nikt nie znał mojej przeszłości i nagle okazało się, że są tacy, którzy mnie zwyczajnie lubią za to, że jestem, a nie za to, kim jestem.
W wieku 18 lat poznałam kilku młodych ludzi, którzy studiowali intensywnie. Jeden z nich szczególnie przypadł mi do gustu, był starszy o 5 lat i miał swoją pracę. Zaczęliśmy mieć coraz poważniejsze plany.Zaczęliśmy kupować meble, wyposażenie oraz sprzęty z myślą o wspólnym życiu.
Wtedy dopiero odczułam , do czego zdolni są posunąć się starsi, byle kogoś "naprostować". Szczególnie pamiętam żonę jednego z nich, która śledziła mnie w drodze do szkoły, a nawet próbowała zdobyć informacje o mnie od grona nauczycielskiego. Wszystko oczywiście pod płaszczykiem troski o moje zdrowie duchowe. Paradoksalnie kilka lat temu jej mąż znalazł inną kobietę i zostawił zołzę. Tak się kończy zajmowanie cudzymi związkami, zamiast swoim.
Zaczęliśmy sie ukrywać i spotykać po kryjomu. Dwoje dorosłych ludzi nie mogło spotykać się oficjalnie, mimo, że planowaliśmy ślub. Paranoja do kwadratu.
Zaszłam w ciążę. Pobraliśmy się i zaczęliśmy wspólną drogę przez życie.
Tak, był komitecik. Wykluczono nas ,mimo że dwóch braci widziało skruchę i chciało dać szansę. Trzeci, były NO, zawzięty beton, był nieprzejednany. Nie chodziło o to, czy jesteśmy skruszeni, tylko trzeba było nas wywalić, żeby inni nie poszli w nasze ślady. Dobre sobie, czyżby tylko wszyscy czekali na okazję do grzechu?  ;D ;D ;D
Po roku przyłączono nas do zboru. Tyle, że ja nie odczułam z tego powodu radości. Niektórzy bracia dosłownie "kamienowali" słowem. Ile plotek poszło na nasz temat, tego nie jestem w stanie opowiedzieć.
Zaczęłam się zastanawiac, po co w moim życiu potrzebni są ludzie, którzy są tak dwulicowi, zakłamani i zawzięci. Gdzie ta miłość braterska? Czy naprawdę jestem szcześliwa w ich towarzystwie?
Po 3 latach rodzina nam sie znów powiększyła. Nie utrzymywaliśmy juz wtedy kontaktów ze zborem, ale i tak dotarło do nas, jak niektórzy mówili : po co im 2 dziecko? Mało wstydu narobili?
Posiadanie dziecka jest powodem do wstydu, pamiętajcie  ;D ;D ;D Przy dwójce można zostać uznanym za patologię  ;D ;D ;D
No więc ta moja patologiczna rodzina  8-) wciąż trzyma się razem. Po kilku latach mąż zmienił pracę, ja też poszłam do pracy. Nie , nie mam studiów, bo przecież " na studiach sie tylko pije i uprawia sex, więc na żadne studia nie pójdziesz".
Nie żałuję, radzimy sobie dość dobrze.
Największą radością jest widzieć, jak moje dzieci są zadowolone z naszych wzajemnych relacji. Ufają, mówią o swoich odczuciach, emocjach, choć są pełnoletni.
Mój status w zborze? Nieokreślony.
Najpierw gorliwa, potem wykluczona, potem przywrócona, potem nieczynna, potem przerażona, jak można manipulować tak dużą grupą.
Dziś całkowicie obojętna wobec zboru i zawsze uśmiechnięta mimo wszystko.
Blizny , jakie mam w sercu i na duszy zostaną ze mną już na zawsze. Tylko ja wiem, ile sił mnie kosztowało pozbieranie się z tego gówna, jakie mi zafundowano. Nie było wtedy internetu, forum, wsparcia dla podobnych do mnie. Bo tacy są, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
A mimo wszystko można żyć bez wts i tej całej otoczki miłości, która jest całkowicie warunkowa.
Moja rodzina wynagradza mi wszystko.
Spytacie , co z moją matką?
Ano, przeżyła szok, że była tak zajęta pionierowaniem, że nie zauważyła mojego brzucha. O ciąży dowiedziała się 2 dni przed porodem.
Kilka lat temu musiała zrezygnować ze służby ze względu na stan zdrowia jej i ojca. Braciszkowie urządzili jej taki harmider w życiu, że się na nich ostro pogniewała. Nie, nie odeszła z organizacji, bo uważa ,że CK  ma rację, tylko ci miejscowi są jacyś nienormalni. ::)
Co dziwne, cały czas trzyma z nami kontakt. Szczególnie, gdy okazało się,że z ojcem trzeba jeździć do centrum onkologii - jakoś żaden z braci nie chce jej pomóc, za to ten niedobry zięć jest zawsze gotowy i pod ręką  ;D
A co do braci ze zboru , to są wśród nich tacy, co na nasz widok przechodzą na druga stronę ulicy, ale są i tacy, co nie maja problemów z krótką sympatyczną rozmową.
Wierzcie mi, istnieje życie poza wts.
Bo to co mamy w sercu, jest ważniejsze od wszystkich nakazów i zakazów CK.
Jak czytam o aferach, to jestem pewna, że gdybym wtedy sie nie uwolniła, to zrobiłabym to teraz.
Mam nadzieję, że Was nia zanudziłam.
To i tak tylko drobiazgi, gdybym miała opowiedzieć wszystkie rzeczy, jakich byłam świadkiem, wszystkie przekręty braciszków, wszelkie napomnienia,wykluczenia i ukryte przed nimi wciąż historie, powstałaby niezła książka.
Dziękuję tym, którzy dotrwali do tego punktu.
 
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 07 Listopad, 2016, 13:54
Lubika daję za naturalny, swojski charakter autoprezentacji.
Sympatycznie się czytało Cibie, chociaż historia mniej sympatyczna.
Widać dużo dystansu do całej sprawy. Ale to chyba dopiero po latach się zrodziło?
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: iLost w 07 Listopad, 2016, 14:04
Dobrze, że masz w sobie tak dużo siły. Fajnie, że jesteś jedną z osób, która nie milczy. Najbardziej zszokowało mnie, gdy napisałaś, że Twoja matka Cię biła i się tym chwaliła. Jeszcze gdyby to był jakiś powód do dumy.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 07 Listopad, 2016, 14:06
Na przodków moich słowiańskich! :o

Toś Julita miała twardą szkołę życia! Wielki szacunek dla Ciebie! Jak dla mnie znakomicie opisałaś swe zmagania z matrixem WTS-u.
A co najbardziej raduje moje serce to ,to że mimo wszystko pozostałaś pozytywnie nastawioną do życia osobą. Z pewnością Twoja rodzina ma w tym ogromną zasługę.

Osobiście bardzo dziękuję Ci za opisanie swojej historii. Kiedyś czytałem o tym , że pisanie jest także formą terapii. I pewnie tak jest.
Powodzenia wszelakiego , żyj , ciesz się każdym dniem, nawet takim smętnym jesiennym jak dziś :)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 07 Listopad, 2016, 15:47
Julita. Przeczytałem Twoją historię i powiem jedno, to co już nie raz mówiłem. Chyba już nic, żadna potworność, żadne nieludzkie zachowanie w tej destrukcyjnej organizacji religijnej, nie jest w stanie już mnie zadziwić. Ta organizacja jest podobna do ustroju politycznego Korei Północnej. Tylko że jest sześć razy gorsza. Korea ma jednego dyktatora, a WTS siedmiu. Gratuluję Ci że potrafiłaś wyjść z tego bagna. Twój przykład, jakich niestety wiele, dobitnie pokazuje że ta organizacja na dwie twarze i to tak różne, że aż nie do uwierzenia. Całe szczęście że... "wody Babilonu odpływają".
Pozdrawiam.  :)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 07 Listopad, 2016, 15:53
Lubika daję za naturalny, swojski charakter autoprezentacji.
Sympatycznie się czytało Cibie, chociaż historia mniej sympatyczna.
Widać dużo dystansu do całej sprawy. Ale to chyba dopiero po latach się zrodziło?

Tak, potrzebowałam trochę czasu, żeby sie pozbierać. Ale najlepszą odtrutką był widok mojej matki - jest tak znerwicowana, szarpie się z tym, wykańcza, że trzeba było po prostu zadać sobie pytanie : czy ja za kilka lat w wts chce wygladać tak samo jak ona i miec takie same problemy.
Potem wystarczyło się odwrócić, popatrzeć na moje dzieci , usmiechnąć sie do swoich myśli i zrobić krok naprzód.

Tak moja matka puchła z dumy, gdy mogła powiedzieć : są dzieci, które można wychować bez pasa, niestety moje do nich nie należy.
To było tak chore i zostawiło głębokie rany, które do dziś szczypią. W końcu te myśli samobójcze miały dobrą glebę.
Ale przekułam to w sukces, gdy inni np. w pracy wpadają w stres, ja biorę wszystko na miękko. Juz nic gorszego nie może spotkać.
Można powiedzieć, że i tak miałam szczęście. Gdy były jeszcze spotkania po domach, jedni bracia mieli 7 letniego syna. Wystarczyło, że zapytał w trakcie spotkania, czy może wyjść do ubikacji, a po modlitwie był natychmiast wyprowadzany do drugiego pokoju i tłuczony pasem, a wszyscy słuchaliśmy jego krzyków. Nie muszę chyba dodawać, że spier....ł z domu przy pierwszej okazji. Jego rodzice do dziś wzdychają tylko i mówią, że to szatan go opętał i nic nie mogli zrobić. Swojej winy w tym nie widzą.

Lechito, jestem pozytywnie nastawiona do życia, choć nikt, kto na mnie patrzy, nie ma pojęcia, ile chowam na dnie serca. W pracy z powodzeniem prowadzę grupy podwładnych i dzięki temu, co przeszłam, doskonale potrafię wczuć się w sytuację danej osoby. Niewielu managerów ma ochotę zrozumieć drugiego. Mnie sie to udaje, prowadzę zespoły z sukcesami i co wazniejsze, zawsze otrzymuję od nich potwierdzenie, jak cenią moją osobę. Uznanie ze strony niedowidzącego, niedosłyszącego starszego z problemami emocjonalnymi nie jest mi do niczego potrzebne.

No i prosze bardzo, jeśli ktoś uważa, że za swoje zdanie na ten temat będę się smażyć w piekle, to powiem krótko : lubię ciepło  ;D i dobre towarzystwo.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: ZAMOS w 07 Listopad, 2016, 18:18
Przeczytałem twoją historię i jestem pełen podziwu, że matka nie wyłączyła ci rozumu na zawsze. Może dzięki temu, że była taką wredną matką postanowiłaś szukać ciepła gdzie indziej i znalazłaś. Sekta śj działa już bardzo długo, więc wypracowali dość skuteczne metody zniewalania i psychomanipulacji, którym wrażliwy szukający Boga człowiek nie może się skutecznie przeciwstawić praktycznie tego nie potrafi.  Fajnie, że przestałaś się mocno bać, ale jeszcze trochę niepokoju w twoich słowach słyszę, więc jeszcze trochę walki o swą tożsamość i wolność przed tobą. Masz dla kogo żyć, więc i ciesz się rodziną. To rodzina i jej wzajemna miłość jest podstawą naszego szczęścia. Reszta się nie liczy, oczywiście, jak innych krzywdzić nie będziesz po śmierci ciała zostaniesz wspaniale przywitana, tak jak żyłaś. Nie piszę ci tego z sufitu. Przeżyłem śmierć, doświadczyłem i wiem jak po śmierci jest.
Trzymaj się godnie. Zapewniam cię, że bez Jehowy i jego organizacji da się godniej żyć.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Efektmotyla w 07 Listopad, 2016, 18:35
są dzieci, które można wychować bez pasa, niestety moje do nich nie należy.

PIOSENKARZ PRINCE pewnego razu powiedział: ,,Nie bijcie dzieci bą będą takie jak ja".   I to prawda że przeszłość jest nie do naprawienia a jedynie przestawiamy sobie w głowie pewne wspomnienia i opisujemy czasem bagatelizujemy ale wpływ na nas mają nawet wyparte z świadomości doświadczenia.

Temat rzeka...

Ja wszystkim mówię wszem i wobec że bicie dzieci to PATOLOGIA. Mówię to w twarz tym którzy o tym wspominają że czasem trzeba.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 07 Listopad, 2016, 21:11

No i prosze bardzo, jeśli ktoś uważa, że za swoje zdanie na ten temat będę się smażyć w piekle, to powiem krótko : lubię ciepło  ;D i dobre towarzystwo.

A więc witaj w klubie miłośników ciepła i dobrej kompanii  ;)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Exodus w 07 Listopad, 2016, 22:39
Trafiłam na to forum przypadkiem, ale mnie zaciekawiło. Moja historia jest pewnie podobna do wielu, o których usłyszeliście, albo o którym nigdy się nie dowiemy.
W duchu organizacji wychowywana od małego. Moja matka zaczęła studiować, gdy miałam 2 lata. Całe dzieciństwo było fanatycznie wręcz podporządkowane nakazom starszych. Każda próba samodzielności była natychmiast karcona i to w sposób baaardzo dosłowny przez moją matkę.  .............
 

Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: «…i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy», biła bez litości
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!

Witaj Julita witaj
 Smutne to .... potrójnie smutne.  :'(  Po pierwsze, że bite jest dziecko.Po drugie, że bije rodzicielka. Po trzecie,że haniebnego czynu dopuszcza się chrześcijanka.
 Przeczytałem twój post żonie i dodałem : Jakie wielkie miałaś szczęście, że miałaś normalną Mamę pełną miłości i troskliwych uczuć.
 Ps.
  Pozdrawiam, ciesząc się wraz z innymi forumowiczami, że trafiłaś tu przypadkiem  :) Że jesteś tu z nami !

Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Salome w 07 Listopad, 2016, 22:43
Z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że w zborach jest wciąż sporo osób, które biją dzieci podczas zebrań. Nie chcę wiedzieć co się dzieje w zaciszu domowym, skoro tatuś nie czuje skrępowania i leje synka w męskiej toalecie, zatykając mu usta, żeby nie płakał. Niestety byłam świadkiem takich sytuacji wiele wiele razy. Równocześnie w damskiej toalecie za ścianą jakaś sfrustrowana mamusia tłukła swoją córkę.  To jest oburzające, to nieme przyzwolenie na bicie dzieci....Małych dzieci, dla których nie lada wyczynem jest wysiedzieć na nudnym długim zebraniu do godz. 21, bez ruchu, bez zabawek, bez jedzenia, w ciasnym garniturku, zmęczonych po całym dniu, często przebudzonych ze snu w samochodzie.  Dzieci, które zrobią wszystko, żeby zadowolić rodziców i zasłużyć sobie na przychylne spojrzenie i akceptację poprzez recytowanie odpowiedzi na jakiś durny akapit.
To właśnie te maluszki będą za dziesięć/piętnaście lat pisały takie gorzkie posty...

Witam Cię Julita i pozdrawiam serdecznie.
 
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: myszon w 07 Listopad, 2016, 22:58
leje synka w męskiej toalecie, zatykając mu usta, żeby nie płakał

Wiecie co, dla mnie to już jest kosmos. Czy może w ogóle ktoś mi powiedzieć, co jest złego lub dziwnego w tym, że dziecko płacze? Nie można z nim wyjść na zewnątrz żeby je uspokoić?

Zdarza mi się mijać kompleks Sal Królestwa na Fatimskiej w Krakowie. Często widać tam ładnie ubranych panów albo roześmiane babcie, które przed chwilą wysiadły z autobusu. Jeśli jest prawdą to, co mówicie, to słowo daję, że gra pozorów wychodzi im znakomicie.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Salome w 07 Listopad, 2016, 23:09
Wiecie co, dla mnie to już jest kosmos.

To JEST kosmos. I to brat starszy, żandarm, gestapowiec.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Ewelina w 07 Listopad, 2016, 23:22
Po przeczytaniu twojej historii Julito, organizacja świadków kojarzy mi się z pobielanymi grobami z Biblii, zewnątrz są piękne,  a wewnątrz pełne plugastwa.  Jak bardzo organizacja na zewnątrz chce uchodzić za dobrą,  tak wewnątrz jest zepsuta.  Przynajmniej ja mam takie skojarzenia. Dobrze że opisałaś swoją historię jest ona przestrogą dla takich jak ja ( nie jestem świadkiem ale mało brakowało),  to się w głowie nie mieści jak oni postępują z dziećmi,  dobrze że z tego wyszłaś, lepiej późno niż wcale, pozdrawiam  :)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: accurate w 08 Listopad, 2016, 00:06
Tak, potrzebowałam trochę czasu, żeby sie pozbierać.  ...
......wystarczyło się odwrócić, popatrzeć na moje dzieci , usmiechnąć sie do swoich myśli i zrobić krok naprzód.....
Ale przekułam to w sukces, gdy inni np. w pracy wpadają w stres, ja biorę wszystko na miękko. Juz nic gorszego nie może spotkać.....

............, kto na mnie patrzy, nie ma pojęcia, ile chowam na dnie serca. W pracy z powodzeniem prowadzę grupy podwładnych i dzięki temu, co przeszłam, doskonale potrafię wczuć się w sytuację danej osoby. .......

Niewielu managerów ma ochotę zrozumieć drugiego. Mnie sie to udaje...........

No i prosze bardzo, jeśli ktoś uważa, że za swoje zdanie na ten temat będę się smażyć w piekle, to powiem krótko : lubię ciepło  ;D i dobre towarzystwo.

Witaj

Jak powyżej, masz już za sobą wielkie doświadczenie i potrafisz z tego skorzystać także dla dobra swoich bliskich i otoczenia.
To umiejętność ludzi wielkiego i szlachetnego serca.
 Na przekór WTS i ku pokrzepieniu innych ofiar systemu potwierdzasz że można i warto.
Brak mi słów.
Miło że jesteś tu na forum.
Gorąco pozdrawiam  :)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Exodus w 08 Listopad, 2016, 01:24
Z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że w zborach jest wciąż sporo osób, które biją dzieci podczas zebrań. Nie chcę wiedzieć co się dzieje w zaciszu domowym, skoro tatuś nie czuje skrępowania i leje synka w męskiej toalecie, zatykając mu usta, żeby nie płakał. Niestety byłam świadkiem takich sytuacji wiele wiele razy. Równocześnie w damskiej toalecie za ścianą jakaś sfrustrowana mamusia tłukła swoją córkę.  To jest oburzające, to nieme przyzwolenie na bicie dzieci....Małych dzieci, dla których nie lada wyczynem jest wysiedzieć na nudnym długim zebraniu do godz. 21, bez ruchu, bez zabawek, bez jedzenia, w ciasnym garniturku, zmęczonych po całym dniu, często przebudzonych ze snu w samochodzie.  Dzieci, które zrobią wszystko, żeby zadowolić rodziców i zasłużyć sobie na przychylne spojrzenie i akceptację poprzez recytowanie odpowiedzi na jakiś durny akapit.
To właśnie te maluszki będą za dziesięć/piętnaście lat pisały takie gorzkie posty...

Witam Cię Julita i pozdrawiam serdecznie.

 Wybaczcie,... muszę kilka słów napisać
 Tak Salome, tak dzieje się - w wielu zborach
 Niedawno gościłem wraz z żoną -  braci z jej rodzimego zboru.( żona wychowana od dzieciństwa w prr.  )
 Były starszy - fajny rzeczowy gość. Po obowiązkowej lekturze - Kryzys Sumienia .  Wszystkie tematy można było  PORUSZYĆ ! Chętnie wziął gazetę Fakt z art. Eweliny Głowackiej by pokazać innym.
Jego żonka - wrażliwa kobieta.
W trakcie rozmowy padł temat bicia dzieci  :'( i ona się prawie rozpłakała. Głos JEJ drżał jak osika na wietrze więc szybko przejąłem....
 Nie denerwuj się mówię. A ona, że kiedyś uderzyła swojego synka na zebraniu ( oczy znowu zaszklone ) i choć on może nie pamięta tego, to ja tak bardzo mam wyrzuty sumienia i nie wiem co z tym zrobić ???
 Jeśli pozwolisz chciałbym dać Ci radę mówię.
 Proszę,proszę powiedz.
- Kup synowi albo ładny krawat ( na zebranka nie chodzi bo się odłączył ) albo kwiat- odporny i w ładnej donicy! Wręczając mu go np.po pysznym obiedzie mocno, z całych swoich sił mocno go ukochaj i powiedz:
 Przepraszam Cię synku kochany !
 Jeśli będzie zdziwiony,bo może faktycznie nie pamiętać wyjaśnij mu to.
 Ps.
 Żal mi bardzo tych wyrywnych rodziców, którzy w swym zapędzie bardziej chcą się podobać braciom i siostrom w zborze niż Temu, który po przywołaniu dziecka i postawieniu go przed nimi rzekł :
    Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
   
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: bruce lee w 08 Listopad, 2016, 07:01
Exodus...
Przypomniałeś mi dawne czasy.Oczka mi się zaszkliły
Pozdrawiam was.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 08 Listopad, 2016, 07:46
Julita, dziękuję Ci za to, że zdecydowałaś się do nas dołączyć i odważnie opowiedziałaś nam swoją historię.
To co opowiedziałaś działo się i nadal się dzieje w wielu rodzinach świadków Jehowy. Jest tak dlatego, że
organizacja, jako to organizacja, nie uczy miłości do Boga, Chrystusa i bliźniego ale wydaje wskazówki,
wytyczne, nakazy, zakazy w różnych dziedzinach życia i oczekuje ślepego podporządkowania.
Ci biedni śJ myślą, że jak słuchają tych organizacyjnych zasad to wszystko jest OK. Są lojalni wobec
niewolnika, co jest równoznaczne z lojalnością wobec Jehowy i On ich akceptuje. A że dopuszczają się
okrucieństw wobec swoich dzieci i bliźnich (wykluczonych), to tłumaczą sobie tym, że nikt nie jest
doskonały, albo organizacja tego od nich wymaga (ostracyzm). Boga i Chrystusa należy mieć w sercu.
Jeśli tak będzie to wówczas to będzie determinowało nasze postępowanie, "kto miłości nie ma, Boga
nie zna", powiedział umiłowany uczeń Jezusa.

Świadkowie Jehowy skupiają się na powierzchowności: nie noś brody, nie chodź w niebieskich jeansach,
miej duchowe zwyczaje: bądź widoczny w służbie, na zebraniach, buduj sale królestwa, bądź dobrze
z-ORGANIZOWANY. Gdzie w tym wszystkim prawdziwa miłość, to nie wiem. Jezus powiedział, że "nie
każdy, kto do mnie mówi Panie , Panie wejdzie do Królestwa, lecz ten kto czyni wolę Bożą".
Na jednym z ostatnich zgromadzeń usłyszałem, że czynienie woli Bożej to głoszenie  :o.
Ale Chrystus powiedział dalej "przyjdą do mnie i powiedzą:  "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy
(głosiliśmy, nauczaliśmy) mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia,
i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? A On im odpowie: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie
ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości" - bo nie okazywali uczynków związanych z MIŁOŚCIĄ,
a to właśnie jest wypełnianie woli Bożej.

Sorry, za te moralizatorstwa, ale czasem, aż nie mogę się powstrzymać, żeby napisać coś takiego w kontekście
takich historii jak Julity.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 08 Listopad, 2016, 07:53
Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe i mądre słowa.
Dziś te wszystkie wydarzenia wydaja się takie odległe, ale samo wspomnienie wywołuje ukłucie w sercu.

Ciekawe jest to, że wymogi organizacji co do karcenia są wskazówkami i żeby doszło do nadinterpretacji, musi trafić na poddatny grunt, na jednostkę ze skłonnościami psychopaty.
Zresztą bądźmy szczerzy, w wts nie tylko o kwestie karcenia chodzi.
Nadinterpretowane jest wszytko, a w szczególności chyba kwestia szczodrości i ofiarności.  ;D ;D ;D

Widok członka CK z rolexem.....ja muszę o to spytać tych , którzy niedługo znów zapukają do moich drzwi. Wiem, że to będą starszy i sługa pomocniczy. A skąd wiem?  8-)
Bo w zborze zbliża się obsługa i ZAWSZE wtedy przylatują przed przyjazdem nadzorcy, żeby krótko pogawędzić, zachęcić do przyjścia na zebranie, bo koniec bliski i tylko w organizacji można ocalić życie  ::)
Ostatnio zapytałam, po co znowu przyszli , a na to osłupiały młodszy sługa : no przecież jesteście naszymi ukochanymi braćmi i troszczymy się o WAS  :o :o :o
Przypomne tylko, że na zebrania nie chodzę od 20 lat. Matka tego mlodego na mój widok ucieka na drugą stronę ulicy. Ostatnio omal nie wpadła pod autobus.
Biedna, nie mogła wcześniej wyjść z domu, żeby na niego zdążyć, tylko aż tak desperacko próbowała go zatrzymać?

Gerontas, nic dodać nic ująć. W punkt.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 08 Listopad, 2016, 08:10
Zdarza mi się mijać kompleks Sal Królestwa na Fatimskiej w Krakowie. Często widać tam ładnie ubranych panów albo roześmiane babcie, które przed chwilą wysiadły z autobusu. Jeśli jest prawdą to, co mówicie, to słowo daję, że gra pozorów wychodzi im znakomicie.

Pamietaj ze na tym forum jest zdecydowana wiekszosc osob skrzywdzonych. Nie oceniajcie ogolnej sytuacji przez pryzmat opinii osob pokrzywdzonych. Szczerze współczuję pokrzywdzonym, na prawde, swoje przeszedlem. Nawet do tego stopnia ze w pewnym etapie zaczalem nasladowac tych trzymajacych wszystko pod linijke. Zmienilem sie bo zobaczylem ze mnostwo rzeczy ma wplyw na zachowania w rodzinach.

Pamietajcie ze zyjemy w Polsce!!! Ledwo co minela nam komuna. Mnostwo ludzi 40+ miala stycznosc z piciem alkoholu w zakladzie. W naszym dziedzictwie narodowym w kazdym domu 15 lat temu byl pasek lub rózga. Dzisiaj widzimy to inaczej ale wiem ze my w ich sytuacji pewnie niewiele bysmy sie roznili w tamtych czasach.
Spójrzcie tez na to w ogole z innej strony. Norwegia:
Rodowity norweg SJ nie uderzy dziecka. W ich kulturze i prawie jest to zabronione. Dzieci podczas zebran moga sie bawic klockami, samochodzikami, plakac, biegac, przeszkadzac i nikt nawet nie zwroci uwagi rodzicowi. Sprawdzone info - znajomi z 2 dzieci pracuja w norwegii oraz mam jeszcse inne kontakty ze SJ z tego kraju.
Co kraj to obyczaj... Stany borykaja sie z problemem homoseksualizmu w zborach, Australia z gwalcicielami, Polska z biciem dzieci... mysle ze to wplyw ustroju swieckiego i kultury jaka nas otacza ma wplyw na braci w zborach.
Nie wszystko sie zmieni za naszej kadencji.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Baran w 08 Listopad, 2016, 08:48
"A gdyby Noe nie słuchał co by się stało?" Zginąłby z rodziną w potopie!
Wersja uproszczona : Nie będziesz słuchał tego co "wujek" z mównicy mówi, zginiesz w Armagedonie! :(


Jeżeli taki jest przekaz bezpośrednio z Wts-u to wiadomo, że dzieci będą się bały, a rodzice będą mieli przyzwolenie na "lanie".
Ale to prawda ,że w niektórych krajach takich jak Norwegia za takie zachowanie, lanie dzieci przez rodziców, odpowiednie służby państwowe odebrały by tym rodzicom zaraz po zebraniu dziecko.

(http://i.imgur.com/uTP9xTH.jpg)

Filmik poniżej:

 https://tv.jw.org/#pl/video/VODChildren/pub-pk_15_VIDEO


Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 08 Listopad, 2016, 10:05


Jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak traktować własne dziecko? Jak daleko można się posunąć w realizacji przykazań od obcych ludzi, którzy mienili się być braćmi w wierze?
Dziś wiem, że w dzisiejszych czasach jako rodzina na pewno mielibyśmy kuratora, gdyby jakikolwiek nauczyciel raczył zauważyć moje siniaki na całym ciele, a wierzcie mi , moja matka miała ciężką rękę i dużo zapału ,żeby zrobić ze mnie istotę całkowicie podporządkowaną.


 Witaj :)

 Jakim człowiekiem trzeba być? Powtórzę po raz...enty..egoistycznym, chcącym na siłę dowlec, a nawet doczołgać się do tego obiecanego raju. I nie interesuje ich co czują ich dzieci, jakie mają myśli,czy jest im dobrze, ważne byle braciszkowie poklepali po pleckach i pochwalili z gorliwość. Moja matka gdy mnie okładała, a później na zebraniu ktoś pytał co mi się stało , pokazując moje siniaki, odpowiadała....dobry ojciec nie żałuje rózgi choć jego serce płacze. Wtedy uśmiechali się porozumiewawczo.

I co myśli takie dziecko? Skoro tylu dorosłych to popiera, to ja naprawdę jestem zła/zły.

Co do szkoły, u mnie w szkole syn starszego nie chciał się rozebrać na w-f, takie miał sine nogi. Gdy  w końcu się rozebrał, nauczyciel skwitował....aleś musiał staremu podpaść.

Co nas nie zabiło to nas wzmocniło i to mimo przykrych doświadczeń to jakiś plus.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Efektmotyla w 08 Listopad, 2016, 11:39
Z ciężkim sercem muszę stwierdzić, że w zborach jest wciąż sporo osób, które biją dzieci podczas zebrań. Nie chcę wiedzieć co się dzieje w zaciszu domowym, skoro tatuś nie czuje skrępowania i leje synka w męskiej toalecie, zatykając mu usta, żeby nie płakał. Niestety byłam świadkiem takich sytuacji wiele wiele razy. Równocześnie w damskiej toalecie za ścianą jakaś sfrustrowana mamusia tłukła swoją córkę.  To jest oburzające, to nieme przyzwolenie na bicie dzieci....Małych dzieci, dla których nie lada wyczynem jest wysiedzieć na nudnym długim zebraniu do godz. 21, bez ruchu, bez zabawek, bez jedzenia, w ciasnym garniturku, zmęczonych po całym dniu, często przebudzonych ze snu w samochodzie.  Dzieci, które zrobią wszystko, żeby zadowolić rodziców i zasłużyć sobie na przychylne spojrzenie i akceptację poprzez recytowanie odpowiedzi na jakiś durny akapit.
To właśnie te maluszki będą za dziesięć/piętnaście lat pisały takie gorzkie posty...

Witam Cię Julita i pozdrawiam serdecznie.

Ja osobiście zgłosił bym sprawę na Policję i do rzecznika praw dziecka. Niech założą niebieską kartę sk...om. Mnie bito i poniżano w łeb dostawałem aż traciłem równowagę a nawet z piąchy w brzuch KOORDYNATOR TATUSIEK MI POTRAFIŁ ZAJ..AĆ. Tylko wiadomo to w domciu na zebranku wersje soft.

Jak byłem dzieckiem to mi się śniło że ojca nożem zabijam. To takie spustoszenie w głowie robi dziecka że ciężko to przełożyć.

A najgorszy jest dysonans poznawczy. Z jednej strony MY JESTEŚMY NAJLEPSI najuczciwszy wybrańcy A Z DRUGIEJ STRONY potworne czyny.

Jako dziecko zastanawialem się wierząc że jesteśmy lepsi JAK MUSI BYĆ ŹLE W RODZINACH ZE ŚWIATA bo byłem przekonany że 99% światusów to oszuści złodzieje zdradzają się gdzie popadnie.

Taki to miałem dysonans.

Ostatnio jadłem pierogi a obok w barze siedzi baba i fuka na dziecko i widać że ma suka ochotę jej przywalić.  Jak na nią popatrzyłem to się przestraszyła. A jak by tknęła dziecko to bym zadzwonił na policję i dokonał OBYWATELSKIEGO ZATRZYMANIA.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Woland w 08 Listopad, 2016, 12:03
Witaj Julita
Smutna chistoria , ale zakończenie będzie szczęśliwe , tego Ci życzę



Exodus...
Przypomniałeś mi dawne czasy.Oczka mi się zaszkliły
Pozdrawiam was.

To straszne , ja też niestety podnosiłem rękę na dziecko , chociaz wszystko we mnie się temu  sprzeciwiało. ŚJ działają destrukcyjnie na osobowość człowieka - człowiek traci tożsamość i ideały i pozwala decydować innym , chociaż wewnętrznie się cały sprzeciwia takiemu upadlaniu dzieci. Wstyd i hańba na moją głowę
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 08 Listopad, 2016, 18:34
Oj już przestańcie z tą obroną dzieci...
Ja już jestem po 50-tce i pamiętam jak mnie mój staruszek ( katolik ) "prał". Ale to były klasyczne baty paskiem albo gumą z wiaderka emaliowanego taką zakładaną na rant od spodu coby się szkliwo nie obstukiwało.
Pamiętam jaki był wkurzony jak mu schowałem tę gumę czy pasek i nie mógł ich znaleźć a chciał ich użyć w wiadomym celu ;)
Pewnego razu jak wiedziałem, że dostanę wciry od ojca bo wracał z mojej wywiadówki szkolnej to sobie założyłem kilka par kaleson i gaci żeby mniej bolało i powiem działało super!
Staruszek się tylko spocił a ja się w duchu śmiałem   ;D
Teraz jak patrzę na to z perspektywy czasu to wcale sobie batów od staruszka nie krzywduję bo robił to z "kulturą" i nie bez błahego powodu, zero chamstwa bicia po twarzy czy ręką, jedynie rózga karności w postaci gumy czy paska na tyłek.

ps.
 teraz w szkole to nauczyciele nawet boją położyć swoja dłoń na dłoni dziecka który trzyma myszkę od komputera żeby coś pokazać bo może zostać pozwany o molestowanie.

Julitko pozdrawiam i witam na naszym forum.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 08 Listopad, 2016, 20:04
Tu nie chodzi o "zwykłe" bicie, tylko o metodyczne znęcanie się. O wykorzystywanie dosłownie KAŻDEJ  sytuacji, żeby przylać i to wszystko w powiązaniu ze zborem i wiarą w Boga. Chodzi o fizyczną i psychiczną przemoc w każdej dziedzinie, mimo, że tyle się mówi w tej organizacji o dobroci, miłości i opiece. Że ci, co tak postępują w domu, na zewnątrz mają opinię cudownych, ciepłych ludzi, o anielskiej dobroci.

Do dziś nad lewym okiem mam bliznę po spotkaniu ze szklanką rzuconą w moją stronę tylko dlatego , że powiedziałam, że moja babcia jest kochana i chciałabym do niej jechać na cały tydzień ( miałam 5 lat).
Za potargane białe rajtuzki dostałam bicie, 2 tygodnie bez możliwości wychodzenia na dwór i miesiąc bez możliwości oglądania telewizji.
Gdy dostawałam wciery w dniu 10 danego miesiąca, matka z błazeńskim uśmieszkiem mówiła : ojciec dziś dostał wypłatę w banknotach, a ty dostaniesz w 20 pasach".
I dostawałam 20 strzałów skórzanym pasem.
Lała gdzie popadło.
Serio ktokolwiek uważa, że to nic takiego, sprać 7 letnie dziecko tak, że wymiotuje z bólu, z nosa cieknie krew, a na koniec jeszcze dostaje kopniaka, bo się posikało i leży w tym na podłodze?
I to wszystko okraszone przemową typu : zmień skórę, bo zdechniesz w armagedonie, jesteś po tych samych pieniądzach, co twój ociec, jak zgłosze starszym, to cię wyrzucą i pójdziesz do poprawczaka.
Raz chwyciła mnie za włosy i z całej siły uderzyła moją głową w ścianę. Powód? Przechodziłam w kaloszach przez kałużę i zachlapałam spodnie.
Nie biła za poważne przewinienia, bo takich nie było, byłam naprawdę grzecznym dzieckiem. Pamiętam, jak się darła na mnie, że przeze mnie ma takie nerwy, że ją dusi w gardle i że lekarz jej powiedział, że kiedyś położy sie spać i nie wstanie, bo ją nerwy uduszą i że to będzie moja wina. Kilka lat później jakiś inny lekarz wysłał ją na badania , bo okazało sie ,że ma taki przerost tarczycy, że natychmiast trafiła na stół.

Mam nadzieję, że rozumiecie subtelną różnicę.
I nie pisze tego, żeby się wyżalić. Opowiadam prawdziwą historię, w ktorej miałam pecha być bohaterką.
Takie rzeczy działy się też w katolickich rodzinach. Ale jeśli ktoś wszem i wobec ogłasza jakim jest dobrym człowiekiem , bo należy do śj i poucza innych , jak żyć zgodnie z Biblią, to oczekuje sie od niego uczciwości przed samym sobą i przed Bogiem, że sam stanowi przykład do naśladowania i stosowania sie do tego w całym swoim życiu.

Starsi widzieli i nie reagowali, jeszcze przyklaskiwali, że matka tak dba o moje dobro duchowe.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: A w 08 Listopad, 2016, 20:35
Witaj Julita.
Ja rozumiem. Aż za dobrze. Doświadczyłam tego samego.
Może i ja będę wstanie kiedyś o tym opowiedzieć.
Cieszę się,że potrafię być inna. Nigdy nie uderzyłam swojego dziecka. Nigdy nie powiem mu - "Zginiesz w Armagedonie a ja będę patrzeć jak rozdziobują cię ptaki".
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Woland w 08 Listopad, 2016, 20:41
Witaj Julita.
Ja rozumiem. Aż za dobrze. Doświadczyłam tego samego.
Może i ja będę wstanie kiedyś o tym opowiedzieć.
Wow!
Nasza Kochana A się odezwała :)
Pisz , pisz. Lepiej tutaj niż wylewać frustrację w rodzinie. Ognia ducha nie gaście !
Pozdrawiam :)
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Estera w 08 Listopad, 2016, 22:29
     A ja, swoim dzieciakom, dawałam wybór. Choć nie zawsze byłam rozsądna, to w jednej sprawie napewno ...
     Pamiętam bdb sytuację, jak w pewnym momencie, jeden z moich synów szczerze wyznał mi, że nie chce ...

     Nie chce chodzić na zebrania, nie chce mieć studium i że jak podrośnie, chce sam zdecydować, jak będzie
     wyglądało jego życie religijne. Nie powiem, bolało mnie to, bo jednak ... byłam przekonana, że moja latorośl opuszcza Boga ...
     ale powiedziałam, że nie zamierzam cię do czegokolwiek przymuszać, niech będzie, tak jak mówisz...

     Potem, pozostałe latorośle, poszły w ślady tego pierwszego...

     Miałam w sobie jakieś wyrzuty, że może jednak źle postąpiłam, bo reszta synów poszła w ślady pierwszego ...
     Ale ... nie mogłam cofnąć swojej decyzji i zostało, jak zostało ... jak to się mówi "mleko się rozlało" ...

     A jak patrzę na to z perspektywy dzisiejszego dnia, to dochodzę do wniosku, że to wtedy była moja, bardzo dobra decyzja.
     Nie we wszystkich sprawach podeszłam tak rozsądnie, ale akurat z tej, jestem zadowolona, bo na dziś, moje
     dzieci nie są świadkami Jehowy, nie muszę znosić z ich strony ostracyzmu i mam ich poparcie w obecnej sytuacji.


     I bardzo cieszę się, na dziś, że dałam im kiedyś wolną rękę w tej kwestii, chociaż do momentu, zanim nie poznałam tej prawdy
     o prawdzie, żyłam w przeświadczeniu, że moje dzieci zginą w armagedonie. Dziś jestem uwolniona od tych myśli.
     A dzieci same decydują o swoim życiu, a mama, jest tylko do poradzenia, co będzie lepsze ...
     I mogę być dumna z nich, bo chociaż w dość młodym wieku odeszły od praktyk św.jeh., są porządnymi, uczciwymi ludźmi,
     Nie wyrośli na "złodziei, bandytów, oszustów, narkomanów" jak to twierdzi WTS, prowadzą normalne, wartościowe życie.
     I myślę, że tu, odniosłam super zwycięstwo, bo rodzinę mam po swojej stronie, a jeden z synów to nawet przestudiował
     "Kryzys sumienia", może nawet lepiej niż Biblię, o czym dowiedziałam się dopiero, jak powiedziałam mu, że nie bedę św.jeh.
     i z jakiego powodu. Był szczerze zdumiony, że taka gorliwa mama, podjęła taką decyzję. To, co mi powiedział, było dla mnie
     nagrodą za moją tolerancję wiele lat temu. Tak to dzisiaj traktuję.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Dorkas w 08 Listopad, 2016, 22:59
Witaj Julito, twoja opowieść przywiodła mi na pamięć wiele wspomnień, sprawiła , że poczułam potrzebę opowiedzenia swojej historii , pomimo ....
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 08 Listopad, 2016, 23:56
Ciężko mi cokolwiek napisać ponieważ przeżyłaś na prawdę wiele. Pochwała Należy Ci się za to ze nie dałaś za wygraną w obliczu problemów i żyjesz dalej nawet wybaczając dawnym tyranom.

Ja np cieszę się że moi rodzice poznali SJ ponieważ mój ojciec był bardzo agresywny kiedy sie wkurzył a wkurzal sie o byle co. A matka wiele razy płakała przez jego agresję. Zmiany mimo ze nie przyszły od razu to jednak sie ich doczekałem.Do dziś jest bardzo spokojny i stonowany. Nie Da się go wkurzyc nawet. Dzięki Temu mogłem długie wychować na myślącego człowieka. W dzieciństwie prowadziłem z ojcem godzinne rozmowy na temat życia, problemów, biblii. To Mi dało dodatkowe punkty odniesienia których wtedy nie potrafiłem dostrzec. Nabyłem sporo mądrości która staram się wykorzystać. Wiem po swoich rówieśnikach z podstawowki i gimnazjum ze albo rodzice mieli totalnie gdzieś co robią ich dzieci (i wiekszosc z nich byla nieukami) albo byli przeciętnym Polakami - niejeden miał siniaki na ciele, niejeden dostał po łbie. Niejeden Ojciec publicznie skrzyczal przy kolegach syna czy córkę. I co? Niby "ze swiata". Dla Mnie nie ma reguły. Patologia Może dotknąć każdego obojętnie jakiego jest wyznania.
Najważniejsze To sie nie dać lub znaleźć kogoś kto pomoże to wszystko przetrwać.
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Maro w 09 Listopad, 2016, 22:33
Tak Julita, zgadzam sie z Toba w 100% , ze to co mamy w sercu jest warte wiecej niz wszystkie zakazy I nakazy.   Smutne to  co napisalas bo mam wrazenie ze nie w 100% skonczylo sie to happy endem. Dalej jest w Tobie ten bol I rozgoryczenie.  Nie tyle Zbor zrobil Ci krzywde ale przykro to pisac lecz przede wszystkim matka i ojciec , ktoremu zabraklo sily by wlasciwie zarzadzic rodzina, bo spanie i praca to raczej troszke za malo. I matka... jakas desperacja w niej byla i w zasadzie bezradnosc, frustracja... Nie mozna chyba dobrze sie czuc i byc szczesliwa osoba znecajac sie nad wlasnym dzieckiem. Mysle, ze nie powinnas dzwigac ciezaru  w postaci problemow swoich rodzicow bo to nie Twoj problem.  Jestes inteligentna kobieta i wierze, ze skoro wiesz jak wazne jest pojsc za glosem wlasnego serca i rozsadku, wierze, ze bedziesz nadal szla w tym kierunku. Pozdrawiam!
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 11 Listopad, 2016, 11:33
Organizacja ma swój udział w moim popsutym dzieciństwie, bo w niej samej jest tyle sprzeczności i niesprawiedliwości, że szkoda gadać.
Oczywiście ,że główną winę ponoszą rodzice, a raczej ludzie, którzy ze swoim podejściem do życia nigdy nie powinni zakładać rodziny i się nimi stać.
Dziś , gdy moje dzieci wracają z herbatki od babci, opowiadają, jak babcia żre się z dziadkiem, jak sobie skaczą do oczu i wzajemnie ubliżają, pomimo choroby ojca, który UWAGA postanowił niedawno chodzić na zebrania, bo wie, że jest nieuleczalnie chory, że jego życie nie potrwa długo i wymyślił, że Bóg go uratuje od śmierci.
Więc na zewnątrz wygląda to tak, że na zebraniu mają rozmodlone twarze i miłosierdzie w oczach, a po przyjściu do domu zaczyna sie festiwal wyzwisk i robienia sobie na złość.
Są tak zawzięci, że moja matka mająca dostęp do internetu ( mój syn kupił jej tableta i nauczył obsługi, bo chciała mieć dostęp do jw.org  ;D ), no więc mogłaby wejść na inną stronę i poszukać informacji o tym, jak żywić osobę chora onkologicznie i jakie są skutki uboczne chemioterapii. Woli patrzeć, jak ojciec wymiotuje po chemii, oskarżając lekarzy ,że jej o takiej opcji nie powiedzieli i wrzeszczeć na ojca, że narzekając na bóle kości ( ma w nich przerzuty) oszukuje ją,żeby zwrócić na siebie uwagę.
Zabroniła mu powiedzieć o chorobie jego braciom, zresztą nie utrzymują zbyt częstych kontaktów od 40 lat, bo oni nie chcieli studiować Słowa Bożego i spotykają sie okazjonalnie przy pogrzebach rodzinnych.
Ona sama nie utrzymuje kontaktów ze swoim rodzeństwem z tych samych powodów od ponad 40 lat.
Ilu takich jest w organizacji, nie wiadomo, ale dla własnego zdrowia psychicznego lepiej trzymać się z dala.
Oczywiście są też tam tacy, którzy mają naprawdę szczere serca. Im należy współczuć.

Pamiętam, jak kiedyś po kolejnej awanturze między moimi rodzicami, której byliśmy świadkami przy kawie i ciasteczku, dławiąc się ze śmiechu, mój mąż powiedział do mnie: serio, jesteś jedyną rzeczą, jaka wyszła twojemu ojcu. Oprócz włosów po chemii oczywiście"  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Julita w 20 Grudzień, 2016, 16:21
Minęło trochę czasu i jestem z powrotem. Jak wiecie, mój ojciec zmarł i sporo rzeczy do załatwiania spadło na mnie.
Miałam sporo kolejnych przykładów, jak pokręceni są ludzie , którzy mają się za śj.
Bo, jak się pewnie domyślacie, pewna część pojawiła się na pogrzebie.
Niektórzy szczerze przejęci, inni dla sensacji, a kilku innych jest niezawodnych w robieniu bałaganu.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że trzymanie się od nich z daleka bardzo mi służy.
Tego nie trzeba konsultować z lekarzem ani farmaceutą  :P

Wszystkim razem i każdemu z osobna dziękuję za wszelkie dobre słowa, jakie do mnie skierowaliście  :-*
Tytuł: Odp: Historia ,jakich wiele
Wiadomość wysłana przez: Irena w 18 Styczeń, 2017, 15:21
Jestem plena podziwu nad silna osobowoscia i odwaga. Zycze Ci duzo ciepla i milosci, ciesz sie dziecmi i mezem i lecz rany grzejac sie w domowym ognisku:)