Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => OSTRACYZM => Wątek zaczęty przez: Nemo w 13 Wrzesień, 2015, 21:50
-
Zawsze interesowała mnie taka hipotetyczna sytuacja: były śJ który sam odszedł z organizacji jest urzędnikiem państwowym. Ma swój gabinet w urzędzie i załatwia sprawy petentów. Kiedy ortodoksyjny śJ musi załatwić sprawę z urzędową w gabinecie tego właśnie "byłego brata" to czy wchodząc do biura w/w powie "dzień dobry"?
-
Zawsze interesowała mnie taka hipotetyczna sytuacja: były śJ który sam odszedł z organizacji jest urzędnikiem państwowym. Ma swój gabinet w urzędzie i załatwia sprawy petentów. Kiedy ortodoksyjny śJ musi załatwić sprawę z urzędową w gabinecie tego właśnie "byłego brata" to czy wchodząc do biura w/w powie "dzień dobry"?
Sytuacja z prawie autopsji - śJ prowadzący sklep z pewnym specjalistycznym sprzętem obsługiwał klienta exśJ, na tematy sprzętowe rozmawiali normalne, na tematy religijne tamten wyraźnie zesztywniał.
ŚJ małżeństwo właściciele firmy robiącej kuchnie, montowali moim rodzicom kuchnię jak jeszcze byli śJ, o ile dobrze wiem, jak już byli exśJ w sprawie jakichśtam szczegółów kuchni rozmawiali z nimi przez telefon normalnie.
-
Sytuacja z prawie autopsji - śJ prowadzący sklep z pewnym specjalistycznym sprzętem obsługiwał klienta exśJ, na tematy sprzętowe rozmawiali normalne, na tematy religijne tamten wyraźnie zesztywniał.
ŚJ małżeństwo właściciele firmy robiącej kuchnie, montowali moim rodzicom kuchnię jak jeszcze byli śJ, o ile dobrze wiem, jak już byli exśJ w sprawie jakichśtam szczegółów kuchni rozmawiali z nimi przez telefon normalnie.
Ok. Przytoczyłaś sytuacje kiedy to do śJ przychodzi z interesem exśJ. Mnie interesuje sytuacja odwrotna.
-
Nie widzę przeciwwskazań, by w powyższych sytuacjach unikać kontaktów drodze służbowej, czy urzędowej. Obojętnie, czy chodzi o burmistrza czy o inkasenta.
Zobaczcie zresztą jakie to durne: jak za identyczne przewinienie traktuje się nieochrzczonego głosiciela, już utożsamianego przecież oficjalnie z org. ŚJ, a ochrzczonego świadka. W pierwszym wypadku praktycznie nic się nie dzieje, w drugim pojawia się cała litania czego odtąd nie wolno robić, oraz jeszcze dłuższa lista wątpliwości..... Choreeeee....
-
Nie widzę przeciwwskazań, by w powyższych sytuacjach unikać kontaktów drodze służbowej, czy urzędowej. Obojętnie, czy chodzi o burmistrza czy o inkasenta.
No tak, ale jak to sobie to wyobrazić: wchodzi śJ do biura i mówi od progu "przyszedłem w sprawie takiej i takiej" Bez żadnego przywitania... przecież to jest chore i jak dla mnie poniżające dla urzędnika. Osobiście takiego wyprosiłem kiedyś za drzwi (tylko, że ja prowadzę własną działalność) ze słowami: Mój światopogląd nie pozwala mi na wykonywanie usług dla ludzi którzy mnie lekceważą nie podając mi ręki, albo nie mówiąc zwykłego "cześć" lub "dzień dobry" Wyraz jego twarzy...bezcenny
-
No tak, ale jak to sobie to wyobrazić: wchodzi śJ do biura i mówi od progu "przyszedłem w sprawie takiej i takiej" Bez żadnego przywitania... przecież to jest chore i jak dla mnie poniżające dla urzędnika. Osobiście takiego wyprosiłem kiedyś za drzwi (tylko, że ja prowadzę własną działalność) ze słowami: Mój światopogląd nie pozwala mi na wykonywanie usług dla ludzi którzy mnie lekceważą nie podając mi ręki, albo nie mówiąc zwykłego "cześć" lub "dzień dobry" Wyraz jego twarzy...bezcenny
Urzędnik państwowy jest osobą publiczną. Prywatny przedsiębiorca już nie. Dla mnie sprawa jest jasna.
-
Pracuje śj. Ludzie czesto życzą "szczesliwego nowego roku" na odchodne (gdy zbliza sie ten okres) . On nic nie odpowiada albo mowi "do widzenia". Obciach..... co sobie taki człowiek pomysli.
-
Ja nigdy nie wyczytałem żadnych sugestii, by w taki czy inny sposób odpowiadać na życzenia. Zgadzam się, obciach i buractwo.
-
Zwyłe "wzajemnie" i juz jest miło.... :)
-
Zwyłe "wzajemnie" i juz jest miło.... :)
Albo "dziękuję"
Urzędnik państwowy jest osobą publiczną. Prywatny przedsiębiorca już nie. Dla mnie sprawa jest jasna.
I tu, taki urzędnik ma przegwizdane, bo nie może w jakikolwiek sposób zareagować na całkowity brak kultury u petenta. A cyrk się zaczyna, kiedy w jednym pomieszczeniu są inne osoby. Co ma taki urzędnik odpowiedzieć wtedy na pytanie:"ty a czemu ten co właśnie wyszedł nie powiedział ci dzień dobry"/ Kiedy jeszcze pracowałem na etacie, musiałem kilka razy odpowiadać na takie pytanie współpracowników. Zwykłym ludziom, którzy kontakt ze śJ mają tylko przy drzwiach kiedy mówią:"nie, dziękuję, nie mam czasu itp." a potem zamykają drzwi, bardzo trudno jest wyjaśnić zjawisko ostracyzmu.
-
Zwyłe "wzajemnie" i juz jest miło.... :)
Za "wzajemnie" już byś miał rozmowę dyscyplinującą ;)
Bo jest to postrzegane w ten sposób, że popierasz te święta :)
Znajoma mówiła, że jak "poznawała prawdę" została skarcona za mówienie "na zdrowie" jak ktoś kichnął jak również za odpowiadanie "dziękuję" gdy ktoś jej powiedział "na zdrowie" po kichnięciu :)
Ale nie pamiętała dlaczego. Chyba coś o zwyczajach "babilońskich".
Paranoja, jak trzeba się pilnować!
-
Szczesliwego nowego... chodzi mi o nadchodzący rok a nie swięto :) Jak rozmawiam se sj to na koniec rozmowy im zdrowia życzę. Zawsze odpowiadają dziekuje .... :)
-
Za "wzajemnie" już byś miał rozmowę dyscyplinującą ;)
Bo jest to postrzegane w ten sposób, że popierasz te święta :)
Znajoma mówiła, że jak "poznawała prawdę" została skarcona za mówienie "na zdrowie" jak ktoś kichnął jak również za odpowiadanie "dziękuję" gdy ktoś jej powiedział "na zdrowie" po kichnięciu :)
Ale nie pamiętała dlaczego. Chyba coś o zwyczajach "babilońskich".
Paranoja, jak trzeba się pilnować!
W takich i podobnych wypadkach zawsze pytałem o konkretne źródło takich sensacji. W przeciwnym razie odpowiadałem, że science fiction to ja wolę w kinie lub TV.
Swoją drogą to strasznie męczące tak do wszystkiego dorabiać demoniczne powiązania.
-
Cyt:
"W książce How Did It Begin? (Jak się to zaczęło?) R. Brasch wyjaśnia, że w starożytności wierzono, iż kichający niemal ociera się o śmierć. Dalej czytamy:
„Obawy te opierały się na błędnym, choć rozpowszechnionym poglądzie. Duszę ludzką uważano za pierwiastek życia. Ponieważ zmarli nie oddychają, wysnuwano stąd fałszywy wniosek, że dusza i oddech to jedno i to samo. (...) Nic więc dziwnego, iż od dawien dawna kichanie budziło niepokój, a kichającemu gorąco życzono, by Bóg mu dopomagał, zapewnił pomyślność i zachował przy życiu. Gdzieś w średniowieczu chyba zapomniano o pochodzeniu tego obyczaju, bo panuje przekonanie, że to papież Grzegorz Wielki wprowadził zwyczaj mówienia ‛Pomyślności!’, gdy ktoś sobie kichnął”.
Świadkowie Jehowy starają się unikać wszelkich rzeczy mających swoje korzenie w praktykach i wierzeniach pogańskich. Pismo Święte mówi, że "cały świat podlega mocy niegodziwca (Szatana)" (1 Jana 5:19).
A Jezus o tym Bożym przeciwniku powiedział:"...nadchodzi władca świata. A on nic we mnie nie ma" (Jana 14:30). Oznacza to, że w postępowaniu Jezusa nie było nic, co umożliwiałoby Szatanowi rozciągnięcie nad nim kontroli.
Świadkowie Jehowy wychodzą z podobnego założenia. Kierują się tym, co jest napisane w 2 Koryntian 6:14-18: "Albo jakaż jest wspólnota światła z ciemnością? Ponadto jakaż jest zgoda między Chrystusem a Belialem? Albo jakiż dział ma wierny z niewierzącym? I jakąż ugodę ma świątynia Boża z bożkami? (...) Dlatego wyjdźcie spośród nich i się oddzielcie — mówi Jehowa — i przestańcie dotykać tego, co nieczyste’”; „‚a ja was przyjmę’”. „‚I ja będę dla was ojcem, a wy będziecie dla mnie synami i córkami’ — mówi Jehowa, Wszechmocny”.
Dotyczy to także obchodzenia imienin i urodzin."
Już starożytni Rzymianie w kichaniu widzieli zagrożenie. Zamiast ,,na zdrowie" mówili ,,abist omen" ( oby nie w złą godzinę ).W Persji wierzono, że kichnięcia wyrzuca z ciał złe demony. Zwyczaj mówienia ,,na zdrowie " i ,,oby Bóg strzegł" pochodzi z VI wieku po papieża Grzegorza Wielkiego.
Więcej: pytania czytelników jw.org w07 15.2 ss.30-31
-
Świadkowie Jehowy wierzą w to, że grupa 144 tys w momencie śmierci dostępuje przemienienia do życia w niebie, gdzie dalej egzystują.
Identyczna nauka była znana już w starożytnym Egipcie faraonom, którzy wierzyli, że w momencie śmierci dostąpią przemienienia do życia w niebie.
Kojarzenie wszystkiego co w niebie z boskością było obecne już w starożytnym Sumerze (Mircea Eliade -"Historia wierzeń i idei religijnych")
CZy to świadkom nie przeszkadza, że nauka o egzystencji w niebie była znana była juz w starożytnym Egipcie i Sumerze?
Tadeuszu, nie odrobiłeś zadania domowego nie czytając tego przebudźcia:
Istotą sprawy nie jest to, co ten zwyczaj oznaczał setki lat temu, ale jak jest postrzegany w danej okolicy obecnie. […] Dlatego mądrość nakazuje nie robić z tego kwestii. (Przebudźcie się!, 22 września 2003, str. 24).
-
Świadkowie Jehowy wierzą w to, że grupa 144 tys w momencie śmierci dostępuje przemienienia do życia w niebie, gdzie dalej egzystują.
Identyczna nauka była znana już w starożytnym Egipcie faraonom, którzy wierzyli, że w momencie śmierci dostąpią przemienienia do życia w niebie.
Motyw kojarzenia wszystkiego co niebiańskie z boskością był obecny już w starożytnym Sumerze
CZy to świadkom nie przeszkadza, że nauka o egzystencji w niebie była znana była juz w starożytnym Egipcie i Sumerze?
Mircea Eliade -"Historia wierzeń i idei religijnych"
Porównywanie używanych dzis zwrotów "na zdrowie" z pogaństwem jest płytkie i absurdalne.
-
Świadkowie Jehowy wierzą w to, że grupa 144 tys w momencie śmierci dostępuje przemienienia do życia w niebie, gdzie dalej egzystują.
Identyczna nauka była znana już w starożytnym Egipcie faraonom, którzy wierzyli, że w momencie śmierci dostąpią przemienienia do życia w niebie.
Podasz jakieś źródła tych wierzeń ?
Z tego co pamiętam to Mirce (nie pamiętam w którym z trzech tomów) pisał też o sądzie zanim zostaną przyjęci do innego życia.
-
Mircea Eliade -"Historia wierzeń i idei religijnych" t. 1 s.63
-
Wkleisz może cały cytat ? Masz taką możliwość ?
Z tego bowiem co mi wiadomo nawet serce faraona było ważne na wadze zanim dostał się do zaświatów.
Jak nie stało wagi jego, to zostało pożerane co oznaczało śmierć wieczną.
-
Cyt:
"W książce How Did It Begin? (Jak się to zaczęło?) R. Brasch wyjaśnia, że w starożytności wierzono, iż kichający niemal ociera się o śmierć. Dalej czytamy:
„Obawy te opierały się na błędnym, choć rozpowszechnionym poglądzie. Duszę ludzką uważano za pierwiastek życia. Ponieważ zmarli nie oddychają, wysnuwano stąd fałszywy wniosek, że dusza i oddech to jedno i to samo. (...) Nic więc dziwnego, iż od dawien dawna kichanie budziło niepokój, a kichającemu gorąco życzono, by Bóg mu dopomagał, zapewnił pomyślność i zachował przy życiu. Gdzieś w średniowieczu chyba zapomniano o pochodzeniu tego obyczaju, bo panuje przekonanie, że to papież Grzegorz Wielki wprowadził zwyczaj mówienia ‛Pomyślności!’, gdy ktoś sobie kichnął”.
Świadkowie Jehowy starają się unikać wszelkich rzeczy mających swoje korzenie w praktykach i wierzeniach pogańskich. Pismo Święte mówi, że "cały świat podlega mocy niegodziwca (Szatana)" (1 Jana 5:19).
A Jezus o tym Bożym przeciwniku powiedział:"...nadchodzi władca świata. A on nic we mnie nie ma" (Jana 14:30). Oznacza to, że w postępowaniu Jezusa nie było nic, co umożliwiałoby Szatanowi rozciągnięcie nad nim kontroli.
Świadkowie Jehowy wychodzą z podobnego założenia. Kierują się tym, co jest napisane w 2 Koryntian 6:14-18: "Albo jakaż jest wspólnota światła z ciemnością? Ponadto jakaż jest zgoda między Chrystusem a Belialem? Albo jakiż dział ma wierny z niewierzącym? I jakąż ugodę ma świątynia Boża z bożkami? (...) Dlatego wyjdźcie spośród nich i się oddzielcie — mówi Jehowa — i przestańcie dotykać tego, co nieczyste’”; „‚a ja was przyjmę’”. „‚I ja będę dla was ojcem, a wy będziecie dla mnie synami i córkami’ — mówi Jehowa, Wszechmocny”.
Dotyczy to także obchodzenia imienin i urodzin."
Już starożytni Rzymianie w kichaniu widzieli zagrożenie. Zamiast ,,na zdrowie" mówili ,,abist omen" ( oby nie w złą godzinę ).W Persji wierzono, że kichnięcia wyrzuca z ciał złe demony. Zwyczaj mówienia ,,na zdrowie " i ,,oby Bóg strzegł" pochodzi z VI wieku po papieża Grzegorza Wielkiego.
Więcej: pytania czytelników jw.org w07 15.2 ss.30-31
"Kichanie (reakcja odruchowa) – gwałtowne wypuszczenie powietrza z płuc w celu przeczyszczenia nosa; objaw nieżytów nosa (kataru) i gardła, alergii lub podrażnienia błony śluzowej nosa. Występuje u niektórych zwierząt, a także u człowieka. (...) (Wikipedia).
Jak widać, jest to odruch organizmu człowieka broniącego się przed infekcją.
Ludzie, obserwując niegdyś zjawiska, których nie rozumieli, zwykle przypisywali je działaniu złych duchów. Gdyby kilkadziesiąt lat temu pokazać komuś np. zdalne sterowanie podczerwienią, można było być posądzonym o magię i zmowę z Szatanem.
ŚJ fanatycznie trzymając się unikania czegoś, w co przed wiekami błędnie wierzono, a dziś weszło do użycia jako pozdrowienie czy życzenie pomyślności i NIE POSIADA religijnego wydźwięku, nadal pozostają w mrokach średniowiecza odkopując błędne wierzenia. Takie jest moje zdanie.
-
CZy to świadkom nie przeszkadza, że nauka o egzystencji w niebie była znana była juz w starożytnym Egipcie i Sumerze?
Moim zdaniem tak SJ jak i wielu innych kwestionuje tak zwyczaje jak i nauki biblijne gdyż znane był pewne rzeczy już wcześniej Poganom. Zastanawiam się jak współczesny i wykształcony człowiek może podnosić takie argumenty przeciw Biblii, nadziei życia po życiu, czy zmartwychwstaniu, zachowując się i myśląc tak jakby Bóg nagle wyskoczył z krzaków w Aramie i nie było nic przed tym.
-
Kiedyś słyszałam,że nawet obrączka ślubna, wisiorki i bransoletki miały jakieś korzenie pogańskie, a przecież też śj noszą je./może boją się to ruszyć-naraziliby się swoim żonom poważnie/. ;)
-
Sygnety u CK
-
Raczej sygnatura pychy i elitarności.
-
Strażnica z 1991, nr 20 na stronie 31 podaje:
"Zwyczaj (lub symbol) mógł mieć związek z religią fałszywą przed wieloma wiekami albo ma w dalszym ciągu, ale gdzieś w odległym kraju. Zamiast więc prowadzić czasochłonne poszukiwania, zadaj sobie pytanie. Jak na tę sprawę zapatruje się większość ludzi w moich stronach?"
Drodzy świadkowie, zamiast czynić karkołomne poszukiwania nie lepiej przeczytać powyższą straznicę?
Krzyż byłby krzyżem, i nie byłoby problemu :)
Prowadzenie rozmów 1991, s. 155
"Na wielu egipskich pomnikach i grobowcach można znaleźć różne krzyże. Zdaniem wielu znanych powag naukowych wyobrażają one albo fallusa (męski narząd rozrodczy), albo spółkowanie."
-
hehe ten numer nie przejdzie :)
-
Tadeuszu, nie odrobiłeś zadania domowego nie czytając tego przebudźcia:
Istotą sprawy nie jest to, co ten zwyczaj oznaczał setki lat temu, ale jak jest postrzegany w danej okolicy obecnie. […] Dlatego mądrość nakazuje nie robić z tego kwestii. (Przebudźcie się!, 22 września 2003, str. 24).
Nie zrozumiałeś ironii w moim wpisie ;)
Jestem daleki od popierania takich wymysłów Pismem Świętym.
Jak pewnie zauważyłeś, ŚJ lubują się posługiwać wyrwanymi z kontekstu wersetami na poparcie jakiejś tezy. Tak było z urodzinami i tak jest z kichaniem. Innym razem te same wersety służą do uzasadnienia tezy wręcz przeciwnej, jak np. obrączki czy rocznice ślubu.
A ponieważ prosiłeś o źródło, to je podałem formułując zdanie >>cyt.:"..."<< oraz podając link.
-
Nie zrozumiałeś ironii w moim wpisie ;)
Jesli źle zrozumiałem, to przepraszam :)
-
"Kichanie (reakcja odruchowa) – gwałtowne wypuszczenie powietrza z płuc w celu przeczyszczenia nosa; objaw nieżytów nosa (kataru) i gardła, alergii lub podrażnienia błony śluzowej nosa. Występuje u niektórych zwierząt, a także u człowieka. (...) (Wikipedia).
Jak widać, jest to odruch organizmu człowieka broniącego się przed infekcją.
U niemowląt dodatkowo kichanie ma na celu oczyszczenie dróg oddechowych z drobinek mleka, które mogło się tam przypadkowo dostać. To tak na marginesie. W każdym razie czysta fizjologia :)
-
To jednak trzeba sie pilnowac, żeby przy piciu wódki ze swiadkiem łapa nie poszła w geście sugerującym stukniecie sie kielonami ze szczerym "na zdrowie" ;)
-
To jednak trzeba sie pilnowac, żeby przy piciu wódki ze swiadkiem łapa nie poszła w geście sugerującym stukniecie sie kielonami ze szczerym "na zdrowie" ;)
A dajże spokój, trykamy się szkłem niezależnie od tego, czy pijemy piwo czy jest akurat '07 zgłoś się'.
-
Nemo, poruszyłeś ciekawy temat- powiedzieć zwykłe "dzień dobry".
Ja z taką sytuacją spotkałam się w pracy. W jednym dziale, ale w innych pokojach, pracowałam z dwoma starszymi zboru. Każdy z nas mieszkał w innych dzielnicach, chodziliśmy do innych zborów. Gdy postanowiłam opuścić organizację zastanawiałam się jak zareagują moi koledzy. Podarowałam Im mój list do Starszych, wyjaśniłam dlaczego odchodzę. Jeden z Nich rozpłakał się i mnie przytulił, drugi - maska "świętego", sztywny jakby Mu kto kij wsadził. Prowadziłam sprawy kadrowe i socjalne, stąd niestety byli Oni uzależnieni ode mnie. Następnego dnia wchodzi do mojego pokoju Brat-Maska, byłam sama, "dzień dobry" nie powiedział i nigdy nie mówił, jak byłam sama w pokoju. Najbardziej jednak rozśmieszyło mnie to, że nie mówił "dzień dobry" ale zwracał się do mnie po imieniu z prośbami abym Mu załatwiła to i owo, często prywatne sprawy ( niektóre rzeczy mógł sam załatwić). Po jakimś czasie nie wytrzymałam i mówię..." wiesz nie musisz ze mną pić kawy, towarzysko rozmawiać, jesteśmy w pracy ale jak się wchodzi do pokoju to wypada mówić "dzień dobry" bo to oznaka kultury, tym bardziej że nie masz skrupułów prosić mnie o załatwienie Twoich prywatnych spraw...". Nie poskutkowało. Drugi brat - Człowiek, nadal serdeczny, nie dał odczuć swojej niechęci, zagadał, uśmiechnął się.... Można?
-
WTS ma teraz ogromne pole do popisu. Powinny zostać wymyślone nowe wytyczne na wypadek konieczności kontaktu ŚJ z exŚJ. Powinno to wyglądać tak, że aktywny ŚJ uczy się języka obcego najlepiej rzadkiego, czyli nie angielski, nie niemiecki itp. ale język rzadko spotykany w Polsce np. kurdyjski, japoński tudzież chiński. I teraz taki ŚJ w razie rozmowy z urzędnikiem exŚJ nie będzie mówił z nim bezpośrednio ale za pomocą tłumacza więc będzie zerowy bezpośredni kontakt :)
A tak na poważnie. Załóżmy, że jest taka hipotetyczna (ale nie niemożliwa) sytuacja:
Świadkowie Jehowy w mieście np. Pierdziszewo Górne starają się o pozwolenie na budowę Sali Królestwa. Muszą załatwić lokalizację, pozwolenie na budowę i wiele innych zezwoleń. Idą więc z delegacją w postaci lokalnych starszych zboru, nadzorcy obwodowego i być może nawet przedstawiciela biura oddziału do Urzędu Gminy Pierdziszewo Górne, w którym burmistrz ku ich ogromnemu zaskoczeniu okazuje się aktywnym odstępcą, ponadto naczelnik wydziału wydającego zezwolenia na budowę jest osobą wykluczoną. Jak powinni się zachować starsi, nadzorca obwodu i przedstawiciel biura oddziału? Czy niechęć przywitania się z odstępcą / wykluczonym weźmie górę nad planami budowy Sali Królestwa?
-
Idą więc z delegacją w postaci lokalnych starszych zboru, nadzorcy obwodowego i być może nawet przedstawiciela biura oddziału do Urzędu Gminy Pierdziszewo Górne, w którym burmistrz ku ich ogromnemu zaskoczeniu okazuje się aktywnym odstępcą, ponadto naczelnik wydziału wydającego zezwolenia na budowę jest osobą wykluczoną. Jak powinni się zachować starsi, nadzorca obwodu i przedstawiciel biura oddziału? Czy niechęć przywitania się z odstępcą / wykluczonym weźmie górę nad planami budowy Sali Królestwa?
Według mnie, potraktowaliby to jak pracę z wykluczonym, tzn sprawy służbowe i nic więcej. Gorzej jakby dany UG przydzielał nadzór budowlany z urzędu, a fachowiec nadzorujący byłby wykluczonym. Czy oni by mu zaufali? Czy aby się nie obawiali, że podczas gromkich braw sufit im nie spadnie na głowę? :D
-
Według mnie, potraktowaliby to jak pracę z wykluczonym, tzn sprawy służbowe i nic więcej. Gorzej jakby dany UG przydzielał nadzór budowlany z urzędu, a fachowiec nadzorujący byłby wykluczonym. Czy oni by mu zaufali? Czy aby się nie obawiali, że podczas gromkich braw sufit im nie spadnie na głowę? :D
Hmm. Ciekawe czy działki w Warwick im odstępca nie sprzedał? Jedynie odstępca, który pragnie tylko "kraść, zabijać i niszczyć", byłby zdolny do sprzedaży skażonej działki, rzekomo niczego nieświadomym braciszkom. ;D ;)
-
Pracuje śj. Ludzie czesto życzą "szczesliwego nowego roku" na odchodne (gdy zbliza sie ten okres) . On nic nie odpowiada albo mowi "do widzenia". Obciach..... co sobie taki człowiek pomysli.
Nie rozumiem co jest złego w powiedzeniu komuś szczęśliwego Nowego Roku? To mniej więcej coś jak dobranoc lub dobry wieczór albo miłego dnia :)
-
Za wszelkie dobre życzenia, nacechowane dobrą energią zawsze wypada podziękować. Można potem zwrócić uwagę na to, że z tych czy innych względów się ich nie uznaje. Można wszystko zrobić w miłej atmosferze, ale nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek było to zalecane. Natomiast było zalecane odcinanie się od "świata". Moje wrażenie było takie, że im bardziej zdecydowane i chłodne tym lepiej.
Co do odpowiadania na Dzień Dobry, to jest zwyczajne przeginanie. I to nie tylko w sprawach zawodowych. Biblia wyraźnie w moim odczuciu sugeruje, żeby nie utrzymywać bliskich kontaktów. Ale zwykłe pozdrowienie? No cóż, to jednak ma na celu coś innego - poczuj się źle z tym co zrobiłeś. Tego typu zachowania w psychologii określa się szantażem emocjonalnym, bardzo krytykowana przywara. Cytując jedną z definicji: "Szantaż emocjonalny to wpędzanie kogoś w poczucie winy, po to, żeby osiągnąć swoje cele. Druga strona, żeby nie czuć się źle, będzie robiła to, czego chce szantażysta." Jeśli tej drugiej stronie zależy na tej pierwszej. Takie zjawiska występują również w życiu codziennym, np. matka do dziecka (zrób coś tam to pokażesz, że mnie kochasz) albo w pracy w stosunkach przełożony - podwładny (np. grożeniem zwolnienia, za nie wykonywanie dodatkowych, nie ujętych w umowie prac - podpada pod pojęcie mobbingu).
Tak na marginesie cały ten "ostracyzm" pomimo tego, że jest się poza "prawdziwą" organizacją tak mi się udzielał. Podświadomie w jakiś sposób zacząłem traktować ludzi w niektórych wypadkach zerojedynkowo, niekoniecznie adekwatnie do sytuacji. Z drugiej strony też oczekiwałem traktowania w ten sposób. Teraz to już wygląda inaczej, są kolory szarości, ale trzeba było nad tym popracować po wyjściu.
-
Biorąc pod uwagę jak na przestrzeni lat ewoluował stosunek do wykluczonych i tych, którzy sami wyszli z organizacji (wcześniej były to dwie różne rzeczy) to można dojść do wniosku, że to WTS jest mistrzem manipulacji, grania na uczuciach i stosowania szantażu emocjonalnego "by nie wzbudzić niezadowolenia Jehowy", w każdej nawet błahej sprawie. Głosiciele w zborach nie chcąc narazić się na problemy posuwają się do rzeczy absurdalnych, których zapewne nigdy by nie popełnili, gdyby nie nakazy z "góry" i nieustannie podsycana niechęć do ex-ŚJ. Ani Pan Jezus ani pierwsi chrześcijanie nie stosowali takich metod. WTS obok "prawdziwych chrześcijan" oraz "świata" stworzył na swoje potrzeby trzecią grupę: "odstępcy" i nie przebierając w środkach poświęca jej zdecydowanie zbyt wiele uwagi, zamiast skupiać się na naukach Jezusa. Niektórzy widząc to, nie chcą pewnych rzeczy robić wbrew sobie oraz zdrowej logice. A przede wszystkim wbrew Słowu.
Tak zaczyna się przebudzenie.
-
Myślę, że ten coraz większy nacisk na demonizowanie wykluczonych i tych co sami się odłączyli wynika z tego , że w skali świata liczba takich osób rośnie, więc polityka demonizowania to jeden ze sposobów by zatrzymać tą tendencję.
Tak by ludzie bali się tak postąpić, w pewnym stopniu jest to skuteczne, ale sądzę , że na krótką metę.
A może się stać i tak, że ta polityka WTS-u zadziała w przeciwną stronę, bo budzi coraz większe kontrowersje. Metoda opresyjności też ma swoje granice.
Kwatera Główna w Warwick po prostu boi się odpływu wiernych.
-
Co do odpowiadania na Dzień Dobry, to jest zwyczajne przeginanie. I to nie tylko w sprawach zawodowych. Biblia wyraźnie w moim odczuciu sugeruje, żeby nie utrzymywać bliskich kontaktów. Ale zwykłe pozdrowienie?
W pełni się z Tobą zgadzam. Zauważ jednak jak wybiórczo do tego podchodzą. Gdy brat ma wykonać u ciebie jako osoby wykluczonej usługę to odpowie Ci na Twoje dzień dobry, porozmawia o zakresie prac , zatem normalna relacja klient-wykonawca. Gdy spotkał Cię na ulicy dwa dni wcześniej odwrócił z pogardą wzrok. Zatem gdy może zarobić na wykluczonym nie ma z tym problemu, bo mu powiedzieli w strażnicy , że to usługa . Gdy dwa dni po wykonaniu usługi u Ciebie , po rozliczeniu spotka Cię na ulicy na Twoje dzień dobry nie odpowie ale się tylko uśmiechnie. W strażnicy mu napisali , że nie wolno się witać z wykluczonym , więc bezmyślny sługus tak robi ale nie napisali , że nie wolno się uśmiechnąć więc wykorzystuje tę lukę w prawie , bo przecież zarobił na Tobie i odniósł korzyść więc moralność do czegoś zobowiązuje.
-
Kwatera Główna w Warwick po prostu boi się odpływu wiernych.
Kwatera Główna w Warwick napewno boi się odpływu wiernych.
Ale nie tylko, boi się wielu rzeczy.
A najbardziej chyba tego, że tak uzależniona od władzy nad milionami ludzi, utraci ją.
Dokręca śrubkę i nie zauważa, że "śrubek" zaczyna brakować i "śrubokrętów", które by to robiły.
-
Kwatera Główna w Warwick napewno boi się odpływu wiernych.
Ale nie tylko, boi się wielu rzeczy.
A najbardziej chyba tego, że tak uzależniona od władzy nad milionami ludzi, utraci ją.
Dokręca śrubkę i nie zauważa, że "śrubek" zaczyna brakować i "śrubokrętów", które by to robiły.
Droga Estero masz rację :)
Co prawda z jednej strony będzie odpływ ludzi z WTS, ale z drugiej strony tych ludzi będzie przybywać. Ponadto są coraz młodsze pokolenia ludzi, którzy gdy zobaczą, że można zostać starszym i trzymać za mordę ludzi w zborze co niestety im imponuje to właśnie do tego będą dążyć. Niestety takich karierowiczów jest coraz więcej. Najgorsze gdy do sterów w zborze dorwie się fanatyk i psychopata w jednym wtedy będzie miotał tymi ludźmi a chyba na takich starszych najbardziej zależy obecnie WTS-owi, żeby trzymali "hołotę" za mordę.
Przypomniało mi się, że gdy mojemu ojcu wiele lat temu zepsuł się samochód i prosił różnych braci o pomoc w holowaniu to jedynie wykluczony potrafił ubrać się i mimo późnej pory pomóc mu w holowaniu auta. "Prawdziwi" świadkowie Jehowy nawet dupy nie ruszyli na pomoc ale za to chętnie komentowali, że ojciec z wykluczonym rozmawiał :)