Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => OSTRACYZM => Wątek zaczęty przez: owca w 30 Lipiec, 2015, 19:20

Tytuł: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: owca w 30 Lipiec, 2015, 19:20
Wczoraj zrobiłam coś co od dawna chciałam zrobić, skontaktował am się z moim bratem duchowym ,odszedł wraz z żoną. Napisałam mu ciepłego SMS i wiecie co mi napisał ? Że przez tego smsa ma łzy w oczach, że nikt się nim nie interesował,  . Potem zadzwoniłam i sobie po gadaliśmy, .
A sj myślą że ostracyzm to miłość względem nich, która przyciągnąć ma ich do zboru.Tak naprawde to
Kopią ich w dupe i zostawiają samych sobie, przecież szkoda Energi na nie pracująca owce.
Oczywiście powiedziałam mu w czym rzecz i on mi przyznał rację. Gdy pierwsza osoba uciekła przed nim na ulicy to zrozumiał czym jest " miłość" w organizacji.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 30 Lipiec, 2015, 19:23
No to pięknie, że ten przysłowiowy kubek wody mu podałaś. :)
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Janosik w 30 Lipiec, 2015, 23:12
Brawo Owco za twe szczere inicjatywę. :)
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Fantom w 31 Lipiec, 2015, 19:27
@owca-teraz będziesz za ten grzeszzny czyn czarna owcą w organizacji.Dajesz zły przykład.Do rozmowy z wykluczonymi są powołani bracia starsi.To nic,że nie ma na to poparcia w biblii.CK wie lepiej.
 Myślę,że dobrze zrobiłaś.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: gedeon w 31 Lipiec, 2015, 20:00
Brawo Owca, pokazałaś charakter.  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Weteran w 31 Lipiec, 2015, 20:29
Brawo Owca, pokazałaś charakter.  ;D ;D ;D

Im będzie więcej takich owiec, tym będzie mniej baranów  :) :) :)
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Noc_spokojna w 31 Lipiec, 2015, 20:32
Wczoraj zrobiłam coś co od dawna chciałam zrobić, skontaktował am się z moim bratem duchowym ,odszedł wraz z żoną. Napisałam mu ciepłego SMS i wiecie co mi napisał ? Że przez tego smsa ma łzy w oczach, że nikt się nim nie interesował,  . Potem zadzwoniłam i sobie po gadaliśmy, .
A sj myślą że ostracyzm to miłość względem nich, która przyciągnąć ma ich do zboru.Tak naprawde to
Kopią ich w dupe i zostawiają samych sobie, przecież szkoda Energi na nie pracująca owce.
Oczywiście powiedziałam mu w czym rzecz i on mi przyznał rację. Gdy pierwsza osoba uciekła przed nim na ulicy to zrozumiał czym jest " miłość" w organizacji.
Owco, kocham Cię :).
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 31 Lipiec, 2015, 20:47
Owco, wiele bym dała, by wśród moich dawnych znajomych zaistniała choćby jedna taka osoba, jak Ty.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: owca w 02 Sierpień, 2015, 22:57
Ten brat na początku napisał ze martwi się o mnie , bo jak to ja rozmawiam z wykluczony,  po krótkim wyjasnieniu  , że nie toleruje faryzejatwa zrozumiałco ja wiem i pprzyznał , że od dawna rozumiał ze ostra cyZm jest śmieszny,  każdy sj który  go widział na ulicy  uciekał przed nim. Czy Jezus uciekał na drugą stronę ulicy przed grzesznika mi ?  :-\ ???
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: owcaJehowy w 15 Październik, 2015, 10:17
Brawo Owco. Podziwiam rozsądne myślenie. W Biblii nie ma gotowych recept. Jest natomiast mnóstwo przykładów, że pomocy nie udzielali ludzie rzekomo reprezentujący Boga. Tej pomocy udzielali ludzie mający współczucie dla cierpiącego. Wszyscy znamy przykład miłosiernego Samarytanina, który nie pozostawił leżącego. On pokazał swoje prawdziwe uczucia w działaniu.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 15 Październik, 2015, 18:56
Wczoraj zrobiłam coś co od dawna chciałam zrobić, skontaktował am się z moim bratem duchowym ,odszedł wraz z żoną. Napisałam mu ciepłego SMS i wiecie co mi napisał ? Że przez tego smsa ma łzy w oczach, że nikt się nim nie interesował,  . Potem zadzwoniłam i sobie po gadaliśmy, .
A sj myślą że ostracyzm to miłość względem nich, która przyciągnąć ma ich do zboru.Tak naprawde to
Kopią ich w dupe i zostawiają samych sobie, przecież szkoda Energi na nie pracująca owce.
Oczywiście powiedziałam mu w czym rzecz i on mi przyznał rację. Gdy pierwsza osoba uciekła przed nim na ulicy to zrozumiał czym jest " miłość" w organizacji.

  Ty to już wiesz, rozumiesz lub próbujesz zrozumieć. A ci co dopiero odeszli czują się odrzuceni, pogardzani i bardzo łatwo im wpaść w poczucie winy. A bracia bardzo się starają w imię tej chorej miłości aby dowalić i aby delikwentowi odechciało się życia na wolności.
Tam się uważa....taki pogardzony, odrzucony, przeciorany przez komitet szybciej skruszeje i wróci z pochyloną głową.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 15 Październik, 2015, 19:18
  Ty to już wiesz, rozumiesz lub próbujesz zrozumieć. A ci co dopiero odeszli czują się odrzuceni, pogardzani i bardzo łatwo im wpaść w poczucie winy. A bracia bardzo się starają w imię tej chorej miłości aby dowalić i aby delikwentowi odechciało się życia na wolności.
Tam się uważa....taki pogardzony, odrzucony, przeciorany przez komitet szybciej skruszeje i wróci z pochyloną głową.

I wlasnie o to chodzi, zeby wrocil. Dla innych w zborze to sygnal: "Widzicie? I po co mu to bylo? Nie dosc, ze wstyd zwiazany z wykluczeniem, to jeszcze i tak sie okazalo, ze poza zborem nic dobrego go nie spotkalo i teraz wraca z podkulonym ogonem... A wiec zastanowcie sie, zanim podejmiecie jakas glupia decyzje i zrobicie krok w strone szatanskiego swiata"
No i niestety takie argumenty trafiaja do tych slabszych "egzemplarzy". :(
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 15 Październik, 2015, 19:20
I wlasnie o to chodzi, zeby wrocil. Dla innych w zborze to sygnal: "Widzicie? I po co mu to bylo? Nie dosc, ze wstyd zwiazany z wykluczeniem, to jeszcze i tak sie okazalo, ze poza zborem nic dobrego go nie spotkalo i teraz wraca z podkulonym ogonem... A wiec zastanowcie sie, zanim podejmiecie jakas glupia decyzje i zrobicie krok w strone szatanskiego swiata"
No i niestety takie argumenty trafiaja do tych slabszych "egzemplarzy". :(

Może stąd te mordercze spojrzenia, jak mnie widzą. Bo zamiast w worze i popiele to ja albo z koleżanką, rozbawiona, albo z moim mężem, szczęśliwa... i żadnej woli powrotu nawet mi się nie śni wyrażać :)
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 15 Październik, 2015, 19:22
Może stąd te mordercze spojrzenia, jak mnie widzą. Bo zamiast w worze i popiele to ja albo z koleżanką, rozbawiona, albo z moim mężem, szczęśliwa... i żadnej woli powrotu nawet mi się nie śni wyrażać :)

No wstydu nie masz...  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 15 Październik, 2015, 20:15
I wlasnie o to chodzi, zeby wrocil. Dla innych w zborze to sygnal: "Widzicie? I po co mu to bylo? Nie dosc, ze wstyd zwiazany z wykluczeniem, to jeszcze i tak sie okazalo, ze poza zborem nic dobrego go nie spotkalo i teraz wraca z podkulonym ogonem... A wiec zastanowcie sie, zanim podejmiecie jakas glupia decyzje i zrobicie krok w strone szatanskiego swiata"
No i niestety takie argumenty trafiaja do tych slabszych "egzemplarzy". :(

   Do tego jeszcze to bycie słabym, a przecież nikt takim nie chce być.
A więc ludzie zaciskają zęby, pięści. Zamykają oczy i brną do przodu jak te konie wożące kiedyś węgiel po mieście.
Wszystkie silne, twarde i w klapach na oczach.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: KAZ w 16 Październik, 2015, 09:17
W Biblii nie ma gotowych recept. Jest natomiast mnóstwo przykładów, że pomocy nie udzielali ludzie rzekomo reprezentujący Boga. Tej pomocy udzielali ludzie mający współczucie dla cierpiącego. Wszyscy znamy przykład miłosiernego Samarytanina, który nie pozostawił leżącego. On pokazał swoje prawdziwe uczucia w działaniu.

Przykładów także na obłudę religijną i brak poznania Boga przez owych religijnych.
Czy nie z takich powodów jak napisano ludzie potem bluźnią Bogu ?

Zamykają oczy i brną do przodu jak te konie wożące kiedyś węgiel po mieście.
Wszystkie silne, twarde i w klapach na oczach.

Słuszna uwaga. Ale w większości to moim zdaniem maski i pozory.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Milla83 w 16 Październik, 2015, 10:30
Owco, wiele bym dała, by wśród moich dawnych znajomych zaistniała choćby jedna taka osoba, jak Ty.

Ja mam emocjonalny problem z tym,że takich osób jak -Owca- mam kilka.
Poza organizacją jestem jakieś 4 miesiące i sama nie wiem jak powinnam się zachować względem osób,które nadal są ŚJ i chcą utrzymać ze mną kontakt... Tyle tylko,że one nie są gotowe opuścić organizację (niektórzy nie wiem czy opuszczą ją w ogóle) i ten kontakt mimo,że w niektórych przypadkach jest codzienny to jednak jest on bardzo dziwny bo UKRYWANY PRZED INNYM ŚJ :(  Kocham te osoby i jestem im wdzięczna, że mną nie pogardziły,ale strasznie męczące jest to UKRYWANIE i ciągłe analizowanie gdzie się można spotkać, żeby nikt nas nie zobaczył. Nie po to wyszłam z tego bagna,żeby się musieć UKRYWAĆ. Ale muszę to robić jeśli chcę,a chcę mieć z tymi osobami nadal kontakt. To naprawdę rozbija mnie emocjonalnie  >:(  :'(
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: MartaS w 16 Październik, 2015, 10:57
ja nie wiem, czy to powinnam pisać, ale musisz się niestety przygotowac na to, że z czasem coraz mniej takich osób wokół ciebie zostanie. Niektorzy nie poradzą sobie z presją i wyrzutami sumienia.
Sama niestety tego doświadczyłam.... nie jest łatwo i żałuję , że nie wiedziałam wcześniej, że jeszcze tak się stanie, a może wiedziałam, tylko nie przyznawałam się sama przed sobą. Nieważne, tak czy siak niestety nie udało mi się utrzymać takich znajomości
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Milla83 w 16 Październik, 2015, 11:14
musisz się niestety przygotowac na to, że z czasem coraz mniej takich osób wokół ciebie zostanie.

Tylko jak niby mam się na to przygotować?
Mam ich odrzucić tak jak odrzucono mnie?
Nie jestem aż tak pozbawiona uczuć jak moi dawni 'bracia i siostry'  :'(

Sama niestety tego doświadczyłam.... nie jest łatwo i żałuję , że nie wiedziałam wcześniej, że jeszcze tak się stanie

Mając za sobą takie przykre doświadczenia, jak byś dzisiaj postąpiła?
Jeśli mogę spytać?
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 16 Październik, 2015, 20:11

Słuszna uwaga. Ale w większości to moim zdaniem maski i pozory.

   Chodziło mi o to, że mało widzą, bo nie chcą widzieć. Brną do przodu jak po sznurku poganiani batem ukręconym z wydawnictwa strażnica.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 16 Październik, 2015, 20:35
Fanatyczna siostra mojej żony stwierdziła, że nawet gdyby miała dzieci, a one odeszły by od wiary, to zgodnie z zaleceniami ciała kierowniczego, urwała by wszystkie kontakty z nimi...bez komentarza.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 16 Październik, 2015, 20:39
Są matki i są wydry. :-\
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 16 Październik, 2015, 20:52
Są matki i są wydry. :-\
Całe szczęście że ona matką nie jest. Bo podobno z dziećmi to będzie ciężej w wielkim ucisku. No i na pionierowanie może nie być tyle czasu.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: MartaS w 16 Październik, 2015, 21:20
Nie nie odrzucaj ich... absolutnie nie !
Chodzi mi o to, by nie przywiazywać się do myśli, że oni będą z Tobą zawsze mimo wszystko - to zabrzmi strasznie trywialnie, ale po prostu ciesz się chwilą.

gdybym wiedziała.... nie planowałabym i nie robiła sobie nadziei , żyłabym momentem cieszyłabym się tamtymi chwilami, ale nie myslałabym o przyszłości. Poza tym miałabym świadomość, ze odejdą nie byłabym tak potwornie rozczarowana i zraniona po raz drugi. Ten drugi raz był dla mnie głębszą trauma niż wszyscy ci co mnie odrzucili od razu.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Abba w 16 Październik, 2015, 23:58
Jeśli chodzi o stosunek do wykluczonych za wątpliwości, albo wykluczonych pomimo tego, że zaprzestali
grzesznego postępowania (tak ,tak - jest olbrzymia masa takich przypadków), to już sam fakt,
że ktoś ze zboru nadal utrzymuje kontakt z takim wykluczonym - jest dowodem, że osoba utrzymująca
taki kontakt ma jakieś rozeznanie i rozsądek, dobroć i empatię. Ma swój charakter oparty na zrozumieniu Biblii.
I z doświadczenia wiem, że osoby tego pokroju są właśnie bliższe przebudzenia się z bezdusznej indoktrynacji WTS,
niż powrotu do wyrzutów sumienia. Odczuwanie potrzeby takiego działania często jest pierwszym z kroków do
pełnego uświadomienia sobie, jak podła i niebiblijna jest ta doktryna. Inni, którzy tego nie dostrzegają, czasem nawet
są dumnie ze swej "prawości". Potrafią nawet witając się z siedzącymi w rzędzie braćmi, pominąć w środku siedzącego
wykluczonego, i przejść do witania się z siedzącymi obok. Jak tak można? To nawet łamie zasady kultury! Ale nie wszyscy tak robią.
Prawda jest taka, że wielu SJ w sercu czuje, że takie traktowanie tych co odchodzą nie ma nic wspólnego z rozsądkiem,
miłością i Biblią, ale większość nie przyznaje się nikomu do tego; ani do tego, że lojalność w tym kontekście przychodzi im z trudem.
Tylko nieliczni w ukryciu kontaktują się z EXami, i paradoksalnie często robią to właśnie dlatego, że BOJĄ SIĘ BOGA
-  i sumienie właśnie działa u nich tak, że odrzucają zasady "teokratyczne". Piszę w cudzysłowie, bo oczywiście o ile
Biblia potępia tolerowanie uparcie uprawianych grzechów typu złodziejstwo, cudzołóstwo itp., to wrzucanie wszystkich EX do tego
samego wora z nauką Bożą wspólnego nic nie ma. Zwłaszcza traktowanie tych, którzy sami odeszli, gdy nie mogli w sumieniu pogodzić się
z niektórymi naukami WTS, albo sami z tego powodu zostali wydaleni ze zboru.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 17 Październik, 2015, 10:21
Całe szczęście że ona matką nie jest.

Lepiej żeby nigdy nie została.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 17 Październik, 2015, 21:20

 Potrafią nawet witając się z siedzącymi w rzędzie braćmi, pominąć w środku siedzącego
wykluczonego, i przejść do witania się z siedzącymi obok. Jak tak można? To nawet łamie zasady kultury!


    Co tam obcy ludzie. Ja znam przypadek gdzie matka całowała dwójkę swoich dzieci omijając nastoletnią córkę bo została wykluczona. Za takie zachowanie dostała w twarz od swojego 70 letniego ojca, ale i to nie pomogło.
Powiedziała ojcu że ją może zabić a ona swoich zasad nie zmieni.
Córka bardzo szybko wyprowadziła się z domu, matkę w ogóle nie interesowało gdzie jest i co robi  z czego się utrzymuje. Dla niej umarła, tak miała w zwyczaju mówić.
Jej rodzeństwo się z nią widywało, ale wiadomo w tajemnicy przed matką.

   Jednak los lubi być przewrotny. Po jakiś 18 latach matka ciężko zachorowała  na wątrobę. Tylko przeszczep był ją w stanie uratować, a ratowała się wszystkim co tylko możliwe. Podobno miała jakieś pogadanki ze starszymi, ale wszystko brała na barki swojego sumienia.
Z dziewczyną, a raczej już z kobietą, żoną, matka dwójki dzieci cały czas miało kontakt rodzeństwo. Wiedziała co się dzieje, oni nigdy świadkami nie zostali i nie mogli zostać też dawcami dla matki. Tylko w niej była nadzieja.
Matka do niej dzwoniła,  ale żal był tak duży że nie chciała rozmawiać. Jednak na operację się zdecydowała pod warunkiem że nie będą miały żadnego kontaktu.
Pamiętam naszą rozmowę przed operacją, mówiła do mnie Anusia co mam zrobić, może się wycofać? Odp...że co zrobisz to będzie tylko i wyłącznie twoja decyzja. Ja wiem, żal , ból, strach przed komplikacjami. Ale czy jak matka umrze nie dopadną cię wyrzuty? I tego się własnie bała.
Odwiedziłam ją po wyjściu ze szpitala, była w świetnej formie, mówiła że goi się jak na psie. Widziałam że sprawiła sobie tym radość. Całość podsumowała....dałam jej tą moją wątrobę, a niech ma cholera zgagę.

Nigdy się nie zgodziła na kontakt z matką, nawet wtedy jak matkę też wykluczono.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Październik, 2015, 21:44
Tazła. Twoje przykłady wywołują u mnie ciarki na plecach.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 17 Październik, 2015, 22:47
    Co tam obcy ludzie. Ja znam przypadek gdzie matka całowała dwójkę swoich dzieci omijając nastoletnią córkę bo została wykluczona. Za takie zachowanie dostała w twarz od swojego 70 letniego ojca, ale i to nie pomogło.
Powiedziała ojcu że ją może zabić a ona swoich zasad nie zmieni.
Córka bardzo szybko wyprowadziła się z domu, matkę w ogóle nie interesowało gdzie jest i co robi  z czego się utrzymuje. Dla niej umarła, tak miała w zwyczaju mówić.
Jej rodzeństwo się z nią widywało, ale wiadomo w tajemnicy przed matką.

   Jednak los lubi być przewrotny. Po jakiś 18 latach matka ciężko zachorowała  na wątrobę. Tylko przeszczep był ją w stanie uratować, a ratowała się wszystkim co tylko możliwe. Podobno miała jakieś pogadanki ze starszymi, ale wszystko brała na barki swojego sumienia.
Z dziewczyną, a raczej już z kobietą, żoną, matka dwójki dzieci cały czas miało kontakt rodzeństwo. Wiedziała co się dzieje, oni nigdy świadkami nie zostali i nie mogli zostać też dawcami dla matki. Tylko w niej była nadzieja.
Matka do niej dzwoniła,  ale żal był tak duży że nie chciała rozmawiać. Jednak na operację się zdecydowała pod warunkiem że nie będą miały żadnego kontaktu.
Pamiętam naszą rozmowę przed operacją, mówiła do mnie Anusia co mam zrobić, może się wycofać? Odp...że co zrobisz to będzie tylko i wyłącznie twoja decyzja. Ja wiem, żal , ból, strach przed komplikacjami. Ale czy jak matka umrze nie dopadną cię wyrzuty? I tego się własnie bała.
Odwiedziłam ją po wyjściu ze szpitala, była w świetnej formie, mówiła że goi się jak na psie. Widziałam że sprawiła sobie tym radość. Całość podsumowała....dałam jej tą moją wątrobę, a niech ma cholera zgagę.

Nigdy się nie zgodziła na kontakt z matką, nawet wtedy jak matkę też wykluczono.

Wydaje mi się, że na tym właśnie polega wielkość człowieka....
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 18 Październik, 2015, 09:59

Nigdy się nie zgodziła na kontakt z matką, nawet wtedy jak matkę też wykluczono.

Czasami zastanawialam sie, co bym zrobila, gdyby moi rodzice nagle zadzwonili i chcieli odnowic kontakt.  I wiecie co, nie wiem czy po prostu nie powiedzalabym zeby sie wypchali i walnelabym sluchawka. Nie potrafilabym tak po prostu gladko przejsc do normalnych relacji z nimi. Jak my z mezem podejmowalismy pare lat temu kroki, zeby naprawic stosunki (urodzila sie nam corka, chcielismy zeby miala dziadkow) to matka mi powiedziala, ze znam zasady i musze zrozumiec jej stanowisko. Zobaczyla wtedy swoja kilkumiesieczna wnuczke (jedyny raz na zywo) i po kilku smsach na osobnosci (w zyciu nie widzialam, zeby moja matka tak czesto wymieniala smsy, ale pewnie na linii byl albo starszy, albo moja siostrunia "dobra rada") jasno dala mi do zrozumienia, ze wiecej widziec mnie u siebie nie chce...
I niech sobie mowia, ze trzeba wybaczac, zapomniec i takie tam bzdety... Wybaczylam, bo doszlam do wniosku, ze to zaslepienie, fanatyzm i glupota, a to przewlekle choroby sa, w wielu wypadkach nieuleczalne... Ale nie zapomne, NIGDY. I chyba nawet mialabym satysfakcje, gdybym tak po prostu, zgodnie z MOIMI zasadami, poslala moich rodzicow na przyslowiowe drzewo... I to wcale nie wynika z zemsty (msciwa nie jestem, ale nogi polamie  ;D ;D ) tylko z tego, ze za dlugo po ich odrzuceniu pracowalam nad odzyskaniem godnosci i poczucia wlasnej wartosci.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 18 Październik, 2015, 10:16
Tazła. Twoje przykłady wywołują u mnie ciarki na plecach.

  Przykre, ale to samo życie. Najgorsze w tym jest to, że taką przeprawę bliskim, a niejednokrotnie i sobie zafundowali " bogobojni i głęboko wierzący ludzie" ( ludzie też umieściłam w cudzysłowie bo uważam iż na to miano też trzeba zasłużyć). I tak niejednokrotnie bywa, że to się później obraca przeciwko nim.
Kto sieje wiatr ten zbiera burzę....

Znam wiele bolesnych historii, jednak nim o nich wspomnę publicznie, upewniam się czy taka Osoba nie ma nic przeciwko. Jedni pozwalają, inni nie i to też trzeba uszanować.

I niech sobie mowia, ze trzeba wybaczac, zapomniec i takie tam bzdety... Wybaczylam, bo doszlam do wniosku, ze to zaslepienie, fanatyzm i glupota, a to przewlekle choroby sa, w wielu wypadkach nieuleczalne... Ale nie zapomne, NIGDY. I chyba nawet mialabym satysfakcje, gdybym tak po prostu, zgodnie z MOIMI zasadami, poslala moich rodzicow na przyslowiowe drzewo... I to wcale nie wynika z zemsty (msciwa nie jestem, ale nogi polamie  ;D ;D ) tylko z tego, ze za dlugo po ich odrzuceniu pracowalam nad odzyskaniem godnosci i poczucia wlasnej wartosci.

     Mamy bardzo podobnie, też wybaczyłam. Przypisałam to naiwności i ludzkiej głupocie bo żaden mądry człowiek stosujący się do dekalogu tak nie postępuje, ale żadnych zażyłości.
Kiedyś moja matka powiedziała do mojego syna...och wnusiu ( ten sam co miał zginąć przez głupią matkę w armagedonie) jak bym chciała doczekać twojego wesele  i jeszcze prawnuczki... młody jej nic nie odpowiedział,
ale gdyby to przy mnie powiedziała odparłabym bez ogródek.....a kto cię zaprosi?


Wydaje mi się, że na tym właśnie polega wielkość człowieka....

    Dokładnie tak jej mówię że jest wielka. Na co ona odpowiada że uratowała człowieka, a nie matkę.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 18 Październik, 2015, 10:30
  Przykre, ale to samo życie. Najgorsze w tym jest to, że taką przeprawę bliskim, a niejednokrotnie i sobie zafundowali " bogobojni i głęboko wierzący ludzie" ( ludzie też umieściłam w cudzysłowie bo uważam iż na to miano też trzeba zasłużyć). I tak niejednokrotnie bywa, że to się później obraca przeciwko nim.
Kto sieje wiatr ten zbiera burzę....

Znam wiele bolesnych historii, jednak nim o nich wspomnę publicznie, upewniam się czy taka Osoba nie ma nic przeciwko. Jedni pozwalają, inni nie i to też trzeba uszanować.

     Mamy bardzo podobnie, też wybaczyłam. Przypisałam to naiwności i ludzkiej głupocie bo żaden mądry człowiek stosujący się do dekalogu tak nie postępuje, ale żadnych zażyłości.
Kiedyś moja matka powiedziała do mojego syna...och wnusiu ( ten sam co miał zginąć przez głupią matkę w armagedonie) jak bym chciała doczekać twojego wesele  i jeszcze prawnuczki... młody jej nic nie odpowiedział,
ale gdyby to przy mnie powiedziała odparłabym bez ogródek.....a kto cię zaprosi?

    Dokładnie tak jej mówię że jest wielka. Na co ona odpowiada że uratowała człowieka, a nie matkę.

Właściwie to mam łzy w oczach, jak to czytam.
Dla mnie to jest nie do wyobrażenia, o czym piszesz Ty i Szyszoonia, znam jeszcze jedną osobę eks, która miewa rzadki kontakt z rodzicami, którzy zostali śJ, znam też młode osoby "jedną nogą", którym rodzice wyraźnie zapowiedzieli ostracyzm i to wszystko jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Wydaje mi się, że chyba między mną a rodzicami nigdy nie było takiej opcji żebyśmy zerwali kontakt. Łączyło nas zbyt wiele poza organizacją... tylko mój były mąż mi groził, że jeśli oni będą kiedyś wykluczeni, to "zabroni mi z nimi utrzymywać kontakt". Nie wiem do dziś, jak to chciał technicznie przeprowadzić - jakim cudem miałby zabronić mi wsiąść w tramwaj po pracy i do nich pojechać? Nie bylam ubezwłasnowolniona, prowadziłam samodzielne życie zawodowe i towarzyskie.
Był taki moment, że ja tkwiłam w mackach organizacji, a moi rodzice już byli nieczynni długo, bo znali "prawdę o prawdzie"  i do dziś mi wstyd, bo kiedyś im powiedziałam, że "odeszli od prawdy" - na tamten moment byłam jeszcze ogłupiona praniem mózgu... ale nawet wtedy nie pomyślałam, by ograniczać kontakt, nie mieściło mi się to w głowie. Miewałam dość, gdy tato informował mnie o coraz to nowych machlojkach organizacji, ale to dlatego, że balam się decyzji o odejściu i tego, jak to wszystko ugryźć.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 18 Październik, 2015, 10:53

Wydaje mi się, że chyba między mną a rodzicami nigdy nie było takiej opcji żebyśmy zerwali kontakt. Łączyło nas zbyt wiele poza organizacją... tylko mój były mąż mi groził, że jeśli oni będą kiedyś wykluczeni, to "zabroni mi z nimi utrzymywać kontakt". Nie wiem do dziś, jak to chciał technicznie przeprowadzić - jakim cudem miałby zabronić mi wsiąść w tramwaj po pracy i do nich pojechać? Nie bylam ubezwłasnowolniona, prowadziłam samodzielne życie zawodowe i towarzyskie.
Był taki moment, że ja tkwiłam w mackach organizacji, a moi rodzice już byli nieczynni długo, bo znali "prawdę o prawdzie"  i do dziś mi wstyd, bo kiedyś im powiedziałam, że "odeszli od prawdy" - na tamten moment byłam jeszcze ogłupiona praniem mózgu... ale nawet wtedy nie pomyślałam, by ograniczać kontakt, nie mieściło mi się to w głowie. Miewałam dość, gdy tato informował mnie o coraz to nowych machlojkach organizacji, ale to dlatego, że balam się decyzji o odejściu i tego, jak to wszystko ugryźć.

    Widzisz moja droga są takie proporcje ( moim zdaniem). Czego jest więcej ....świadka w człowieku czy człowieka w świadku.  I jeśli to pierwsze bierze górę to jest jak u mnie i Szyszoonia, a gdy zachodzi druga opcja to tak jak u Was. Czego Wam zazdroszczę.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 18 Październik, 2015, 10:54
CW jestes szczesciara, ze masz takich rodzicow, a oni sa szczesciarzami, ze maja taka corke... Ale tylko madrzy ludzie zdaja sobie sprawe z tego, ze rodzina jest najwazniejsza... I bede ciagle powtarzac to, co juz kiedys chyba napisalam:
Wiara, ktora rozbja i niszczy rodziny jest z gruntu zla.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 18 Październik, 2015, 11:17
    Widzisz moja droga są takie proporcje ( moim zdaniem). Czego jest więcej ....świadka w człowieku czy człowieka w świadku.  I jeśli to pierwsze bierze górę to jest jak u mnie i Szyszoonia, a gdy zachodzi druga opcja to tak jak u Was. Czego Wam zazdroszczę.

U nas było tak, że ja się odłączyłam, po paru miesiącach wykluczyli na zaocznym komitecie tatę (od dawna na niego "polowali" ale brakowało świadków, tym razem z pewnością mój eks zaświadczył), a zaraz po tym moja mama napisała list o odłączenie, jednocześnie wysyłając kopie tego listu do kilku "zaprzyjaźnionych" osob, oczywiście bez reakcji zwrotnej. Niecały rok po tych wydarzeniach odłączył się zaprzyjaźniony koordynator innego zboru z żoną, na których wielkie wrażenie wywarła cała sytuacja z moim ojcem zwłaszcza. 

Jeszcze w 2010 żył taki jeden zawzięty starszy; polował na mojego ojca, szukal świadków przeciw niemu (było wiadomo, że tata "myśli" i widzi pewne złe rzeczy w organizacji ale brakowało jednoznacznych "zeznań"). Kiedyś latem 2010 spotkał mnie na kongresie i podbiegł do mnie z notesem i długopisem. Wymówiłam się złym samopoczuciem i uciekłam, a potem przeniosłam swoje rzeczy na najdalszy koniec obiektu, żeby mnie nie znalazł. Czułam się wtedy jak zaszczute zwierzę. Myślę, że to był taki częściowy zimny prysznic - "gdzie ja jestem? To organizacja Boża czy UB" - pytałam wtedy samą siebie. To był rok, kiedy po raz pierwszy zaczęłam się tez zastanawiać powaznie nad rozwodem.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 19 Październik, 2015, 08:37

Czułam się wtedy jak zaszczute zwierzę. Myślę, że to był taki częściowy zimny prysznic - "gdzie ja jestem? To organizacja Boża czy UB" - pytałam wtedy samą siebie. To był rok, kiedy po raz pierwszy zaczęłam się tez zastanawiać powaznie nad rozwodem.


     Po moim wykluczeniu minęło trochę czasu jak moja siostra zaczęła odnawiać ze mną relacje. Często mnie odwiedzała, pytała co i jak. Byłam zadowolona, szczęśliwa, bo kto by nie był? Do czasu aż przez przypadek dowiedziałam się, że to misja, a nie siostrzana miłość.
Miała zdawać relację....co  u mnie, co mówię, co myślę, co robię itd itp. Gdy zapytałam ją wprost, nie zaprzeczyła.
Wtedy stwierdziłam że jej wizyta właśnie dobiegła końca. Bez wyzwisk, bez hałasu, bez darcia szat. A powinnam ją wyrzucić za szmaty. SB jak nic.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Córka Weterana w 19 Październik, 2015, 08:39

     Po moim wykluczeniu minęło trochę czasu jak moja siostra zaczęła odnawiać ze mną relacje. Często mnie odwiedzała, pytała co i jak. Byłam zadowolona, szczęśliwa, bo kto by nie był? Do czasu aż przez przypadek dowiedziałam się, że to misja, a nie siostrzana miłość.
Miała zdawać relację....co  u mnie, co mówię, co myślę, co robię itd itp. Gdy zapytałam ją wprost, nie zaprzeczyła.
Wtedy stwierdziłam że jej wizyta właśnie dobiegła końca. Bez wyzwisk, bez hałasu, bez darcia szat. A powinnam ją wyrzucić za szmaty. SB jak nic.

Czyli jednak szpiegowanie wykluczonych/odłączonych ma miejsce.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: MartaS w 19 Październik, 2015, 13:21
Czyli jednak szpiegowanie wykluczonych/odłączonych ma miejsce.

mnie nikt nie szpiegował, niestety albo stety. Zresztą nie licząc przypadkowego spotkania na ulicy raz czy dwa starszego z innego zboru i pogadania z nim tak po ludzku... ( znamy sie od podstawówki i szalenie go lubilam )  - jakos nikt za bardzo za mnąw zborze nie tęsknił. może i dobrze, bo przez pierwszy rok byłam w rozsypce i łatwo bty mnie było wtedy przyciągnąc do zboru. Teraz juz sie uspokoiłam i nie ma takiej groźby
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 20 Październik, 2015, 07:51
mnie nikt nie szpiegował, niestety albo stety. Zresztą nie licząc przypadkowego spotkania na ulicy raz czy dwa starszego z innego zboru i pogadania z nim tak po ludzku... ( znamy sie od podstawówki i szalenie go lubilam )  - jakos nikt za bardzo za mnąw zborze nie tęsknił. może i dobrze, bo przez pierwszy rok byłam w rozsypce i łatwo bty mnie było wtedy przyciągnąc do zboru. Teraz juz sie uspokoiłam i nie ma takiej groźby

   Tego pewna nie możesz być, kto ich tam wie. Pewnie, różne zbory różne taktyki, ale na pewno dalekie od przyzwoitych.
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: MartaS w 20 Październik, 2015, 08:30
pewnie tak, ale minęło 6 lat. Czasem, z rzadka, tak raz na rok,  znajduję jakąś ulotkę w skrzynce. Żaden starszy się nie pofatygował jak dotąd, więc szanse są minimalne, ale rzeczywiście pewności nie ma. Cóż nie znamy dnia ani godziny, a nuż WTS nakaże odwiedzić wykluczonych ..... :)
Tytuł: Odp: spotkania z wykluczonymi
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 20 Październik, 2015, 08:37
rzeczywiście pewności nie ma. Cóż nie znamy dnia ani godziny, a nuż WTS nakaże odwiedzić wykluczonych ..... :)

   Taaa przyjdą jak złodziej w nocy. :D