Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: PoProstuJa w 09 Styczeń, 2022, 17:38
-
Cześć,
założyłam wątek o starszych zboru, choć nigdy nim nie byłam ;D
Mogłam tylko obserwować ich działania.
Myślę, że w zależności od okresu (czy to były w Polsce lata PRLu, czy rok 2000, czy obecnie) starsi zboru mieli większą lub mniejszą swobodę w działaniu w zborze według własnego uznania.
Przypuszczam, że kiedyś ta swoboda była większa, natomiast mam wrażenie, że od jakichś 10 lat prawie wszystko podporządkowane jest Ameryce.
Przenosząc to na metaforę McDonalda. Wydaje mi się, że kiedyś starsi mogli do "menu" wprowadzić swoje wariacje "hamburgera" - takiego swojskiego Wieśmaca. Natomiast obecnie raczej nie mają już szans "przemycić" nic swojego. Wszystkie "hamburgery" samolotem przylatują z USA i nie ma tu miejsca na autorskie wariacje.
A może się mylę? Może ktoś kto teraz jest starszym i tu zagląda sprostuje me poglądy?!
Może teraz jest więcej swobody, a może nigdy jej nie było?
Ja amerykańskie "jadło" dostrzegam w tym, że totalnie zdegradowano lokalnych mówców. Na zgromadzeniach od 2 lat nie ma Polaków, ale są tylko filmy - wykłady z Ameryki.
Poza tym ewolucja szkoły teokratycznej też zwolniła ludzi z myślenia!
Pamiętam jak wyglądała szkoła teokratyczna 20 lat temu. Trzeba było stworzyć 5-minutowy punkt na podstawie jednego wersetu! Albo 2 - 3 wersetów. To była "moja broszka" co do niego wsadzę. Zaczęło się to zmieniać jakieś 10 lat temu. Pojawiły się wtedy już gotowe tematy, gotowe materiały, gotowe wersety... Trzeba było głównie zaaranżować scenkę. Natomiast to co się ze szkołą zadziało od momentu wprowadzenia stojaków to już parodia...
Bo wystarczy powiedzieć" proszę obejrzeć ten filmik". Nawet Biblii już nikt nie nosi ze sobą.
Odnoszę wrażenie, że podobna ewolucja zadziała się ze starszymi - kiedyś mieli jeszcze coś do powiedzenia, a dziś to głównie przedstawiciele korporacji z USA. Tacy kierownicy poszczególnych małych "McDonaldów", którzy głównie pilnują żeby pracownicy przychodzili do pracy, żeby punkt był czynny i żeby cały utarg poleciał do USA.
Też macie takie wrażenie?
-
Jak chodziłem na zebrania i dociekałem, co z tą organizacją się dzieje, to nabyłem informację, że na sali jest drugi starszy, który pilnuje mówcy czy dokładnie szkicu na wykładzie się trzyma. Ten człowiek słucha i koduje czy mówca nie wprowadził niczego dodatkowego do szkicu. Nawet rozglądałem się po sali i wydaję mi się, a właściwie wówczas wydawało mi się, że taką osobę namierzyłem. Siedział w pierwszym rzędzie i ze skupieniem słuchał wykładu i notował. Ciekawe czy taki mówca, który wprowadzi za dużo swoich przemyśleń opr. dostaje i w jakiej formie.
Ale ja też nie byłem starszym, więc ktoś kto jest starszym mógłby zweryfikować te informację. Przyłączam się do PPJ.
-
Jak chodziłem na zebrania i dociekałem, co z tą organizacją się dzieje, to nabyłem informację, że na sali jest drugi starszy, który pilnuje mówcy czy dokładnie szkicu na wykładzie się trzyma. Ten człowiek słucha i koduje czy mówca nie wprowadził niczego dodatkowego do szkicu. Nawet rozglądałem się po sali i wydaję mi się, a właściwie wówczas wydawało mi się, że taką osobę namierzyłem. Siedział w pierwszym rzędzie i ze skupieniem słuchał wykładu i notował. Ciekawe czy taki mówca, który wprowadzi za dużo swoich przemyśleń opr. dostaje i w jakiej formie.
O czymś takim nigdy nie słyszałam.
To już byłby szczyt szczytów.
A jeśli ktoś wprowadzi swoje małe "dodatki" do wykładu, to wtedy ma jakieś konsekwencje?
Może to pokłosie sytuacji, która się wydarzyła na jednej z sal, gdy na wykład przyszedł brat "odstępca" (jest filmik z tego wykładu w internecie).
Fakt, dyktatura boi się takich "wpadek", więc każdego trzeba dokładnie prześwietlić i przypilnować!
A jakie lata masz na myśli Gandalfie pisząc: gdy chodziłem na zebrania?
Chodzi np. o ostatnie 3 lata?
-
Ok 2018 roku przestałem chodzić na zebrania. A to musiało być ok 2016-2018r. Nie pamiętam, kto mi sprzedał tę informację, ale jak się dowiedziałem to wówczas zacząłem kręcić głową na zebraniu. W tym samym czasie dowiedziałem się, od któregoś starszego, że nie ma nowych wykładów tylko ta pula, która jest krąży po zborach i wykłady co jakiś czas się powtarzają. Coś tam mowa była, że tematy się wyczerpały i nie ma sensu ich poszerzać.
-
Ok 2018 roku przestałem chodzić na zebrania. A to musiało być ok 2016-2018r. Nie pamiętam, kto mi sprzedał tę informację, ale jak się dowiedziałem to wówczas zacząłem kręcić głową na zebraniu. W tym samym czasie dowiedziałem się, od któregoś starszego, że nie ma nowych wykładów tylko ta pula, która jest krąży po zborach i wykłady co jakiś czas się powtarzają. Coś tam mowa była, że tematy się wyczerpały i nie ma sensu ich poszerzać.
Im mniej tematów, tym łatwiej kontrolować czy nie wkradły się do nich jakieś "odstępcze" myśli.
Czyli "bogaty" pokarm duchowy z USA bardzo nam ubożeje...
Niestety, ale wszystkie zmiany czynione w USA - "upraszczanie" książek, zmniejszanie objętości czasopism do 16 stron, posługiwanie się głównie propagandowymi filmikami... pokazują, że organizacja jest nastawiona głównie na manipulowanie ludźmi z wykształceniem niepełnym podstawowym!
Osoby bardzo inteligentne (z jakiegoś powodu dalej tkwiące w organizacji) muszą się w niej dosłownie dusić!
-
Im mniej tematów, tym łatwiej kontrolować czy nie wkradły się do nich jakieś "odstępcze" myśli.
Czyli "bogaty" pokarm duchowy z USA bardzo nam ubożeje...
Niestety, ale wszystkie zmiany czynione w USA - "upraszczanie" książek, zmniejszanie objętości czasopism do 16 stron, posługiwanie się głównie propagandowymi filmikami... pokazują, że organizacja jest nastawiona głównie na manipulowanie ludźmi z wykształceniem niepełnym podstawowym!
Osoby bardzo inteligentne (z jakiegoś powodu dalej tkwiące w organizacji) muszą się w niej dosłownie dusić!
[/b][/size]
Upraszczane jest do maksymalnych rozmiarów. Nawet na zebraniu ,,Życie i Służba" (w tym miejscu musiałem sobie przypomnieć nazwę zebrania >:D >:D) były filmiki puszczane i każdy gapił się na telebim, na wykładzie i punktach bracia ze smartfonami stali. Ale najbardziej z czym nie mogłem się pogodzić, to, to jak łatwo z PŚ podczas służby zrezygnowano. Głosiłem z pionierami i tylko wizytówki i filmiki przy drzwiach puszczano. Na rozmowę nie było czasu, filmik, wizytówka i następna osoba.
Co do starszych, też mi się wydaję, że są pod wielką kontrolą. Nie mają takiej swobody w działaniu jak w latach 90. Ich działania są proceduralne.
-
Jak chodziłem na zebrania i dociekałem, co z tą organizacją się dzieje, to nabyłem informację, że na sali jest drugi starszy, który pilnuje mówcy czy dokładnie szkicu na wykładzie się trzyma. Ten człowiek słucha i koduje czy mówca nie wprowadził niczego dodatkowego do szkicu. Nawet rozglądałem się po sali i wydaję mi się, a właściwie wówczas wydawało mi się, że taką osobę namierzyłem. Siedział w pierwszym rzędzie i ze skupieniem słuchał wykładu i notował. Ciekawe czy taki mówca, który wprowadzi za dużo swoich przemyśleń opr. dostaje i w jakiej formie.
Ale ja też nie byłem starszym, więc ktoś kto jest starszym mógłby zweryfikować te informację. Przyłączam się do PPJ.
Oczywiście. Chodzi o funkcję doradcy w gronie starszych. Taki brat jest wyznaczony do udzielania wszelakich rad dotyczących przemawiania i prowadzenia punktów. Z reguły jest nim jakiś starszy, ponieważ musi udzielać rad także swoim kolegom. Jednym z jego zadań jest pilnowanie, by trzymać się szkicu, nie wprowadzać pomocy wizualnych nie pochodzących od niewolnika (czyli jeśli używamy ilustracji - muszą być z naszych publikacji. Jeżeli w szkicu, punkcie są już przygotowane ilustracje - możemy wykorzystywać tyko te.)
Sam kilka razy dostawałem opieprz, więc wiem o czym piszę :)
Oficjalne informacje o tym stanowisku możemy znaleźć w dokumencie Wskazówki dotyczące zebrania chrześcijańskiego życia i służby, który możemy znaleźć na jw.org.
DORADCA
24. W miarę możliwości rolę doradcy warto powierzyć starszemu, który jest doświadczonym mówcą. Jego zadaniem jest udzielanie na osobności starszym oraz sługom pomocniczym wskazówek dotyczących ich wystąpień, o ile zachodzi taka potrzeba. Może to dotyczyć punktów podczas zebrania chrześcijańskiego życia i służby, wykładów publicznych, prowadzenia studium Strażnicy lub zborowego studium Biblii czy też usługiwania w charakterze lektora (zobacz akapit 17). Jeśli w zborze jest kilku starszych, którzy są umiejętnymi mówcami i nauczycielami, zadanie to można co roku powierzać innemu wykwalifikowanemu bratu. Nie jest konieczne, by udzielał on rad starszym i sługom pomocniczym po każdym ich wystąpieniu.
-
Instytucja ch**, który siedzi i analizuje czy mówca mówi zgodnie z tematem jest już od paru ładnych lat. Każda nadnormatywna nieścisłość jest odnotowana i krąży w kólku wzajemnej adoracji gron starszych z obwodu. Czasami przesylaja do NO. Przekonał się o tym mój ojciec gdy 4 lata temu zdejmowali go ze starszego. Zostały mu przytoczone wszystkie jego nadinterpretacje jakie poczynił podczas wykładów w różnych zborach, nawet z jednego odległego o 100km, który wygłaszał z 5 lat wcześniej. Na pytanie dlaczego mimo uwag, nadal był mówcą kongresowym, odpowiedzieli, że nie mieli pełnej dokumentacji. Także moi drodzy, starsi pilnują się wzajemnie i donoszą, jak w dobrej sekcie. Ich kompetencje spadły tylko do robienia tego na co im niewolnik pozwoli. A pozwala im na co raz mniej. Wszystko ma być tak jak podręczniku. Ci którzy chcą coś sami zrobić, szybko są pozbawiania przywileju. Ma być miernie i wiernie...
-
Co do tego Doradcy , to na tablicy ogłoszeń powinno wisieć kto nim jest.U nas wisi.
-
Oczywiście. Chodzi o funkcję doradcy w gronie starszych. Taki brat jest wyznaczony do udzielania wszelakich rad dotyczących przemawiania i prowadzenia punktów. Z reguły jest nim jakiś starszy, ponieważ musi udzielać rad także swoim kolegom. Jednym z jego zadań jest pilnowanie, by trzymać się szkicu, nie wprowadzać pomocy wizualnych nie pochodzących od niewolnika (czyli jeśli używamy ilustracji - muszą być z naszych publikacji. Jeżeli w szkicu, punkcie są już przygotowane ilustracje - możemy wykorzystywać tyko te.)
Sam kilka razy dostawałem opieprz, więc wiem o czym piszę :)
Oficjalne informacje o tym stanowisku możemy znaleźć w dokumencie Wskazówki dotyczące zebrania chrześcijańskiego życia i służby, który możemy znaleźć na jw.org.
Ale co biorą Ciebie do pokoiku w trójkę w tym NO i jadą po człowieku? A na ile osoba przygotowujący wykład może sobie pozwolić na upiększenie tematu?
-
Ale co biorą Ciebie do pokoiku w trójkę w tym NO i jadą po człowieku? A na ile osoba przygotowujący wykład może sobie pozwolić na upiększenie tematu?
Nie, zazwyczaj na osobności tylko doradca z Tobą rozmawia. W moim przypadku raczej delikatnie, lecz stanowczo... hm... "doradzał", żeby nie dodawać ŻADNYCH ilustracji spoza publikacji niewolnika, nawet jeżeli WYDAJE nam się, że świetnie pasują do tematu.
Inne rady dotyczyły np. by za bardzo NIE modulować lub żeby nie powoływać się na stare publikacje, jeżeli mamy dostęp do nowszych. (Szczególnie trzeba pilnować, żeby z mównicy nie głosić o starszych zrozumieniach).
-
Na początku tego wątku myślałem że z tą funkcją politruka to jakiś żart.
Organizacja ciągle mnie zaskakuje. ;D
-
Nikt nie siedzi ze szkicem w ręku i nie sprawdza czy mówisz słowo w słowo. Doradca ma pomagać rozwijać cechy poprawnego przemawiania, np. zwracać uwagę na to co robisz źle, czy używasz przerywników, jak wyglądasz, jakich gestów używasz itp. To jest jego rola a nie bawienie się w strażnika teoksasu. Swego czasu sam często śledziłem szkic po to żeby nauczyć się rozwijania myśli od zdolniejszego mówcy.
Jeśli powiesz coś nie po linii orga to ktoś na pewno zwróci ci uwagę, ale to wcale nie musi być doradca.
Co do głównego tematu wątku: tak, starsi to marionetki.
Obecnie wiele się nie różnią od reszty zboru. Następuje totalna laicyzacja jeśli chodzi o wiedzę biblijną. Nowa forma zebranek i poziom Strasznicy w niedzielę robią swoje.
-
Instytucja ch**, który siedzi i analizuje czy mówca mówi zgodnie z tematem jest już od paru ładnych lat. Każda nadnormatywna nieścisłość jest odnotowana i krąży w kólku wzajemnej adoracji gron starszych z obwodu. Czasami przesylaja do NO. Przekonał się o tym mój ojciec gdy 4 lata temu zdejmowali go ze starszego. Zostały mu przytoczone wszystkie jego nadinterpretacje jakie poczynił podczas wykładów w różnych zborach, nawet z jednego odległego o 100km, który wygłaszał z 5 lat wcześniej. Na pytanie dlaczego mimo uwag, nadal był mówcą kongresowym, odpowiedzieli, że nie mieli pełnej dokumentacji. Także moi drodzy, starsi pilnują się wzajemnie i donoszą, jak w dobrej sekcie. Ich kompetencje spadły tylko do robienia tego na co im niewolnik pozwoli. A pozwala im na co raz mniej. Wszystko ma być tak jak podręczniku. Ci którzy chcą coś sami zrobić, szybko są pozbawiania przywileju. Ma być miernie i wiernie...
Czyli na każdego starszego zboru jest taka tajna teczka z cytatami z jego przemówień... i w razie potrzeby, gdy chcemy zrzucić go ze stołka, to mamy na niego odpowiednie haki?!
Chciało by się powiedzieć, że niby komuna za nami, ale nie w przypadku organizacji Świadków!
:o :o :o
Nie spodziewałam się, że w zborze istnieje AŻ taka kontrola i aż taka cenzura!
Czyli w strachu żyją wszyscy - zarówno członkowie o niskim statusie jak i nadzorcy, którym w zasadzie podczas wykładu pozostaje tylko odczytanie szkicu w taki sposób, aby udawać swobodną wypowiedź.
Nikt nie siedzi ze szkicem w ręku i nie sprawdza czy mówisz słowo w słowo. Doradca ma pomagać rozwijać cechy poprawnego przemawiania, np. zwracać uwagę na to co robisz źle, czy używasz przerywników, jak wyglądasz, jakich gestów używasz itp. To jest jego rola a nie bawienie się w strażnika teoksasu. Swego czasu sam często śledziłem szkic po to żeby nauczyć się rozwijania myśli od zdolniejszego mówcy.
Jeśli powiesz coś nie po linii orga to ktoś na pewno zwróci ci uwagę, ale to wcale nie musi być doradca.
Być może taka jest rola doradcy, ale łatwo taką rolę wypaczyć jeżeli ktoś jednak czuje się Strażnikiem... Strażnicy!
Mam też pytanie coma z jakich lat są Twoje wspomnienia - sprzed roku czy sprzed 10 lat?
Bo nie będę zdziwiona jeżeli są nowe wytyczne dla starszych aby szczególnie wychwytywali odstępcze myśli... bo jednak największe "odstępstwo" mamy od czasów afery australijskiej, czyli od 2016 roku...
-
Nikt nie siedzi ze szkicem w ręku i nie sprawdza czy mówisz słowo w słowo. Doradca ma pomagać rozwijać cechy poprawnego przemawiania, np. zwracać uwagę na to co robisz źle, czy używasz przerywników, jak wyglądasz, jakich gestów używasz itp. To jest jego rola a nie bawienie się w strażnika teoksasu.
Tak, doradca ma zwracać uwagę na to, czy mówca poprawnie przemawia. Jednak doradca ma też zwracać uwagę na to, czy mówca odpowiednio naucza. W zborach w których byłem, doradcy śledzili przemówienie patrząc na szkic na iPadzie.
-
Wydaje mi się, że kiedyś starsi mogli do "menu" wprowadzić swoje wariacje "hamburgera" - takiego swojskiego Wieśmaca.
Natomiast obecnie raczej nie mają już szans "przemycić" nic swojego.
Wszystkie "hamburgery" samolotem przylatują z USA i nie ma tu miejsca na autorskie wariacje.
Swego czasu w rozmowie z pewnym zaufanym starszym usłyszałam taką informację.
Parafrazuję:
Kiedyś były trochę inne czasy, bracia dostosowywali wiele rzeczy do charakteru naszego kraju.
Nie chcieli zbytnio wprowadzać tej "amerykańszczyzny".
I było to tylko do pewnego czasu.
Bo przyjechał Anthony Morris m.in., do Polski i wszystko pozamiatał.
W Nadarzynie, po prostu nastąpiła rewolucja.
Wyszły na jaw jakieś "pochowane listy" nie przekazywane do zborów.
Nie wprowadzane na bieżąco wskazówki.
Jakieś historie z datkami i takie tam "obrazki".
Że Polska za mało datków płaci do USA, dlatego jakichś tam publikacji narazie nie dostaniemy.
No i poleciały głowy, zostało wymiecione prawie całe kierownictwo nadarzyńskie.
I nastąpiły inne zmiany, niekoniecznie korzystne dla betelczyków.
:) :) :) :) :)
Nie wiem ile w tym było prawdy?!
Ale ...
Dało się zauważyć, że rzeczywiście jakby pozbawiono braci "luzu" i własnej inwencji.
Potem to szło bardzo szybko.
Wszystko ustawiane jak pod sznureczek.
Mnie osobiście bardzo nie podobało się wprowadzanie "techniki" na zebraniach i do służby.
Głównie to, że wielu zaprzestało używania Biblii, a w ruch szły tablety i wyścigi, kto będzie miał lepszy?!
Nie wspomnę o tym, jak to się różni prześcigiwali w pojmowaniu ich obsługi.
Potem wprowadzenie na zebraniach wywoływanie do odpowiedzi po nazwisku.
Jakby ktoś wsadził górę lodową w to mrowisko zborowe, w którym i tak zawsze brakowało empatii.
Potem te zmiany w zebraniu służby, anonimowe scenki: wstępy, odwiedziny, zakładanie studiów biblijnych.
Rysunkowe prawie że postacie, jak z filmu dla analfabetów.
Czuło się na żywca to centralne sterowanie.
To wszystko sprawiało, że wiele rzeczy stawało się sztuczne do bólu, pozbawione uczuć.
A potem zaraz już mnie tam nie było.
A ustanowienie braci ... "kapo" ... :'( :'( pilnujących, czy ich współstarszy coś pominął, czy dodał.
To już w ogóle nie ma o czym mówić.
To nie może się dobrze skończyć dla myślących usługujących.
I nic dziwnego, że wielu rezygnuje z tej harówki.
I tego inwigilowania.
-
Smutne rzeczy piszecie z tą postępującą amerykanizacją i wzmożoną kontrolą gron starszych. Wschodnioeuropejska samowolka teokratyczna była tym co nadawało temu wyznaniu lokalnego kolorytu, swoistej protestanckiej przaśności. Kto teraz będzie pchał się na przywilej, skoro niewiele z tego przywileju będzie wynikać? Już płaczą, że młodzi nie chcą usługiwać, ciekawe co będzie za 10-15 lat?
-
Już płaczą, że młodzi nie chcą usługiwać, ciekawe co będzie za 10-15 lat?
Znikną zbory, sale królestwa, pozostanie tv broadcasting z Warwick z elitą do nagrywania.
Coś na wzór innych stacji religijnych z przekazem on line.
Kończący się wrzaskiem o datki.
Jak dzisiejsze nagrywane zgromadzenia.
:)) :)) :))
-
Z tego co pamiętam to rolą doradcy było skupienie się na "technicznych" aspektach przemawiania, chociaż gdyby mówca bardziej odbiegał od szkicu pewnie ktoś by to wychwycił i odpowiednio "udzielił rad".
Natomiast bardzo ciekawie wyglądało to na zgromadzeniach obwodowych i okręgowych. Mogę potwierdzić to z własnego doświadczenia. Na zgromadzeniu obwodowym i okręgowym byli odpowiedni ludzie, którzy mieli wszystkie szkice z danego programu i w zaciszu analizowali sobie czy mówca za bardzo nie odbiega od tematu. Zresztą - nie było tam zbytnio miejsca żeby odbiegać. Dostałem kiedyś szkic przemówienia na zgromadzenie okręgowe - punkt w sympozjum na 15 minut, a szkic taki że musiałem ostro zasuwać, żeby zmieścić wszystko z niego. Przed zgromadzeniem była "odprawa" mówców i osób biorących udział w pokazach, scenkach i wywiadach. U nas była prośba żeby po skończonym przemówieniu mówca podszedł do tego "cichego obserwatora". I wtedy albo dostawał przyjacielskie poklepywanie po plecach albo małe zrypki na ogół za przekroczenie czasu przemówienia.
Jednak najciekawsze z punktu widzenia tematu jaki poruszyliście były spotkania w celu wyłonienia tzw. "mówców kongresowych". Na tym spotkaniu nadzorca obwodu razem z 3-4 braćmi którzy byli postrzegani jako dobrzy przemawiający - omawiali kwalifikacje innych starszych, których później zalecano na mówców na zgromadzenie okręgowe. To były cyrki ;D
Procedura wyglądała tak: najpierw w zborach starsi z komitetu służby plus nadzorca TSSK oceniali każdego starszego pod kątem jakości przemawiania. Na poszczególne aspekty przemawiania wystawiali mu ocenę (w skali chyba od 1 - 5; z czego 1 - nie nadaje się a 5 - perfekcyjnie). Podczas oceniania starszego który był w "komisji castingowej" musiał on opuścić pokój żeby inni mogli go ocenić. Często się zdarzało, że wszyscy dostawali same 5, nawet osoby, które w lokalnych zborach nie miały wykładów bo nikt nie mógł ich słuchać.
Stąd drugi etap - komisja castingowa nr 2 z nadzorcą obwodu. Ponieważ nadzorca na ogół znał osobiście starszych mógł zweryfikować te dane, ale często posiłkował się opinią pozostałych 3-4 starszych. Co tu się dało usłyszeć !!! Ja byłem w szoku jakie informacje się pojawiają na temat starszych. Np. ten brat fajnie przemawia ale jego żona ma problemy psychiczne i nie będziemy go zalecać, albo ten to nie bo spożywa emblematy a ja (nadzorca obwodu) uważam że nie powinien. itd. Poza tym smaczki na temat życia osobistego każdego starszego... byłem w szoku.
Później lista z zaleceniami trafiała do biura oddziału, skąd bezpośrednio przychodziły przydziały punktów i szkice na zgromadzenie okręgowe. Do tego listę mówców kongresowych miał nadzorca obwodu, przydzielał z niej punkty na zgromadzenia obwodowe - ale to już samodzielnie.
Jeszcze jeden smaczek. Podczas spotkania "castingowego" nadzorca obwodu co jakiś czas spoglądał w kilka kartek papieru ( do których nie mogliśmy zajrzeć ) - powiedział tylko że to poufne informacje z biura oddziału na temat niektórych starszych. :)
Jednym słowem - organizacja bardzo dobrze zarządzana na wzór amerykańskich korporacji.
-
Z tego co pamiętam to rolą doradcy było skupienie się na "technicznych" aspektach przemawiania, chociaż gdyby mówca bardziej odbiegał od szkicu pewnie ktoś by to wychwycił i odpowiednio "udzielił rad".
Natomiast bardzo ciekawie wyglądało to na zgromadzeniach obwodowych i okręgowych. Mogę potwierdzić to z własnego doświadczenia. Na zgromadzeniu obwodowym i okręgowym byli odpowiedni ludzie, którzy mieli wszystkie szkice z danego programu i w zaciszu analizowali sobie czy mówca za bardzo nie odbiega od tematu. Zresztą - nie było tam zbytnio miejsca żeby odbiegać. Dostałem kiedyś szkic przemówienia na zgromadzenie okręgowe - punkt w sympozjum na 15 minut, a szkic taki że musiałem ostro zasuwać, żeby zmieścić wszystko z niego. Przed zgromadzeniem była "odprawa" mówców i osób biorących udział w pokazach, scenkach i wywiadach. U nas była prośba żeby po skończonym przemówieniu mówca podszedł do tego "cichego obserwatora". I wtedy albo dostawał przyjacielskie poklepywanie po plecach albo małe zrypki na ogół za przekroczenie czasu przemówienia.
Jednak najciekawsze z punktu widzenia tematu jaki poruszyliście były spotkania w celu wyłonienia tzw. "mówców kongresowych". Na tym spotkaniu nadzorca obwodu razem z 3-4 braćmi którzy byli postrzegani jako dobrzy przemawiający - omawiali kwalifikacje innych starszych, których później zalecano na mówców na zgromadzenie okręgowe. To były cyrki ;D
Procedura wyglądała tak: najpierw w zborach starsi z komitetu służby plus nadzorca TSSK oceniali każdego starszego pod kątem jakości przemawiania. Na poszczególne aspekty przemawiania wystawiali mu ocenę (w skali chyba od 1 - 5; z czego 1 - nie nadaje się a 5 - perfekcyjnie). Podczas oceniania starszego który był w "komisji castingowej" musiał on opuścić pokój żeby inni mogli go ocenić. Często się zdarzało, że wszyscy dostawali same 5, nawet osoby, które w lokalnych zborach nie miały wykładów bo nikt nie mógł ich słuchać.
Stąd drugi etap - komisja castingowa nr 2 z nadzorcą obwodu. Ponieważ nadzorca na ogół znał osobiście starszych mógł zweryfikować te dane, ale często posiłkował się opinią pozostałych 3-4 starszych. Co tu się dało usłyszeć !!! Ja byłem w szoku jakie informacje się pojawiają na temat starszych. Np. ten brat fajnie przemawia ale jego żona ma problemy psychiczne i nie będziemy go zalecać, albo ten to nie bo spożywa emblematy a ja (nadzorca obwodu) uważam że nie powinien. itd. Poza tym smaczki na temat życia osobistego każdego starszego... byłem w szoku.
Później lista z zaleceniami trafiała do biura oddziału, skąd bezpośrednio przychodziły przydziały punktów i szkice na zgromadzenie okręgowe. Do tego listę mówców kongresowych miał nadzorca obwodu, przydzielał z niej punkty na zgromadzenia obwodowe - ale to już samodzielnie.
Jeszcze jeden smaczek. Podczas spotkania "castingowego" nadzorca obwodu co jakiś czas spoglądał w kilka kartek papieru ( do których nie mogliśmy zajrzeć ) - powiedział tylko że to poufne informacje z biura oddziału na temat niektórych starszych. :)
Jednym słowem - organizacja bardzo dobrze zarządzana na wzór amerykańskich korporacji.
[/b][/size]
Dobre to, nawet nie wiedziałem, ile to można się dowiedzieć będąc poza zborem >:D >:D
-
To jest jakaś wielka żenada!
Proszą mężczyznę, aby pracował dla nich gratis i dają mu kierownicze stanowisko, a jedną "zapłatą" jest połechtanie męskiego ego, aby facet poczuł się liderem.
Ale gdy facet już zgodzi się być liderem, to oni faceta ordynarnie kastrują, odbierając mu poczucie, że cokolwiek od niego zależy, gdyż facet nawet przemówienia nie może wygłosić częściowo samodzielne.
To jest "proszenie się na własne życzenie" o kłopoty, skutkujące destrukcją całej struktury organizacyjnej.
-
To jest jakaś wielka żenada!
Proszą mężczyznę, aby pracował dla nich gratis i dają mu kierownicze stanowisko, a jedną "zapłatą" jest połechtanie męskiego ego, aby facet poczuł się liderem.
Ale gdy facet już zgodzi się być liderem, to oni faceta ordynarnie kastrują, odbierając mu poczucie, że cokolwiek od niego zależy, gdyż facet nawet przemówienia nie może wygłosić częściowo samodzielne.
To jest "proszenie się na własne życzenie" o kłopoty, skutkujące destrukcją całej struktury organizacyjnej.
[/b][/size]
A jednak ta farsa trwa i końca nie widać. Jest wiele młodych karierowiczów, którzy wszystko dla przywileju zrobią. >:D >:D >:D
-
A jednak ta farsa trwa i końca nie widać. Jest wiele młodych karierowiczów, którzy wszystko dla przywileju zrobią. >:D >:D >:D
Trudno mi powiedzieć co teraz siedzi w głowach tych starszych, ale chyba czują już, że tu nie o Boga chodzi tylko o to żeby kasa się zgadzała i żeby dotarła do Warwick.
USA robi na tym kasę, a oni są wolontariuszami, którzy mają ją dostarczyć. I jeszcze nic im nie skapnie z tej kasy, bo nie są przecież zatrudnieni przez Strażnicę.
No ewidentnie piramida finansowa. Garstka na górze zgarnia kasę tych z dołu. A zapłatą dla starszych zboru za pośrednictwo w wyciąganiu kasy od emerytek często nie jest nawet "dziękuję".
Kiedy ci starsi się zatem przebudzą?!
Czy już widzą, że są marionetkami i czy mają zamiar coś z tym zrobić?!
Ja myślę, że młode pokolenie raczej do wolontariatu się nie garnie, więc wszystko spoczywa na tych starszych w średnim wieku, co może jeszcze mają jakąś szczątkową wiarę w tę ideę?
---------------
Religia to wspaniały wynalazek. Nastraszysz ludzi piekłem / Armagedonem i robią dla ciebie za darmo to, za co inni (np. pracownicy korporacji) biorą pieniądze!
-
Taaa
Pamiętam początki tego przepoczwarzania się organizacji w korporacyjnego potwora.
Gdy tylko zaczęły się firmowe sztuczki z tworzeniem floty służbowych aut utrzymywanych przez zbory, poczułem, że coś się skończyło.
Później było coraz ciekawiej...
Jak jest obecnie, jacy są starsi? Nie wiem.
Dochodzą mnie tylko słuchy, że młode wilczki to straszne sku.....e.
Jeden taki głąb próbował mnie dwa lata temu napocząć...
Z podkulonym ogonem żalił się później innym starszakom, że go straszyłem.
Skutecznie jak widać, bo mam spokój od tych korporacyjnych szczurów.
PpJa trafnie to ujęłaś z porównaniem z McDonaldem i managerami na sali.
A zborowa geriatria tego nie widzi, tylko przeżuwa nic nie znaczącą korporacyjną papkę.
-
Dla mnie Organizacja skończyła się symbolicznie wtedy gdy zakończyli domowe studia książki i oficjalnie odradzili ( zakazali?) zyskujących na popularności domowych przygotowań do strażnicy. Był to widomy znak, że wszystkie relacje międzyludzkie o badackim charakterze zostaną ukrócone na rzecz narracji płynącej z sali królestwa.
Kto teraz będzie się w to pchał, to ile dostanie władzy i jakiej? Co trzeba myśleć i uważać powie ci przez ekran ciało kierownicze we własnej osobie. Książek i publikacji coraz mniej, więc nie ma nawet jak się wykazać wnikliwością i oczytaniem, która w erze filmików i tak robi coraz mniejsze wrażenie.
-
Ruskie myślałem o tej funkcji ale żeby od razu kapo to nie.Przez wiele lat byłem takim kapo, bardzo niewdzięczna fucha zwłaszcza gdy większość starszych uważa że wszystkie rozumy pozjadała. Po za tym przypadło to w czasie gdy przestawało mi się chcieć i dryfowalem ku peryferiom w organizacji. Dziś rola starszych ogranicza się do pilnowania trzódki by okazywała posłuszeństwo,można to porównać do roli ekonoma nadzorującego parobków dziedzica.Nic nie może tylko batem przypierdzielic.