Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
BYLI... OBECNI... => NASZE HISTORIE => Wątek zaczęty przez: PiekneStopy w 01 Lipiec, 2020, 15:33
-
Cześć,
Długo to trwało, ale do upartych świat należy :) Zaanonsowana na forum w 2018, a dziś bardzo mi miło jest poinformować, że książka została wydana pod tytułem "Niegodna".
Zapraszam na stronę internetową www.martapaw.pl --> są linki do zakupu
Ze względu na ciekawy temat, jest dystrybuowana w wielu księgarniach internetowych.
Jestem ciekawa Waszych opinii. Wklejam starym zwyczajem kolejny rozdział :)
-
Super! 👍😊
-
u mnie pojawia się komunikat błędu (cyt.) "Przepraszamy, ten produkt nie może zostać kupiony." :(
-
u mnie pojawia się komunikat błędu (cyt.) "Przepraszamy, ten produkt nie może zostać kupiony." :(
Mi tez...,ale mozna kupic przez jeden z trzech sklepow internetowych tam podanych..
-
kupiłem na allegro z dostawą do paczkomatu;
tam mam wykupiony 1 lipca 2019 (i "epidemicznie" wydłużony do 30 września 2020) pakiet Smart więc nie płacę ani grosika za dostawy do paczkomatu;
-
kupiłem na allegro z dostawą do paczkomatu;
tam mam wykupiony 1 lipca 2019 (i "epidemicznie" wydłużony do 30 września 2020) pakiet Smart więc nie płacę ani grosika za dostawy do paczkomatu;
To zamow nam tez🤣
-
Tak, książka jest dostępna w różnych kanałach sprzedaży. Można wpisać w wyszukiwarkę "Niegodna" Marta Paw i wyskoczy, wtedy wybierz najlepszą dla siebie formę dostawy.
Będę wdzięczna za wasze informacje zwrotne, jestem bardzo ciekawa opinii :)
Szykuję się do promocji, mam nadzieję, że uda się zainteresować media.
-
Już w marcu nabyłem 5 sztuk w ks. Intern. "Bonito", a później w maju 12 sztuk. Dzisiaj piszą, że mają jeszcze 45 sztuk. Oczywiście nabyłem książkę aby zaprezentować ją moim znajomym i sąsiadom, bo stwierdziłem, że warto. Każdy kto ją weźmie w ręce, chętnie odkupuje. Przy okazji dochodzi do ciekawych rozmów i wymiany spostrzeżeń tyczących świadków. Książkę oczywiście polecam i forumowiczom.
-
jutro książka dotrze do mojego paczkomatu, wypowiem się po przeczytaniu książki
-
książka dotarła, ale na razie wzywają mnie obowiązki zawodowe;
jutro wieczorem zabieram się do czytania...
-
A co tam....jak sie chwalic, to się chwalic...😊..
Mój egzemplarz chociaż bez podpisu autorki też dodarł w dniu dzisiejszym. Ale na razie bedzie musiał na mnie zaczekac do urlopu..az znajde chwilke z lampka wina 😉. Bo chyba bez procentow sie nie obejdzie czytajac przyzycia osoby wychowywanej w Matrixie.
-
na razie przeczytałem kilkanaście rozdziałów i ponownie wziąłem się za zajęcia zawodowe...
teraz książkę Marty czyta moja Beatka i (jako osoba która nigdy nie była ŚJ) co chwilę zauważa różne dziwne dla niej szczegóły dot. życia w zborze;
w wolnych chwilach (np. w czasie przerwy na kawę) rozmawiamy o treści książki Marty i wtedy Beatka zadaje mi różne pytania, a ja na nie odpowiadam;
wspólnie z Beatką studiujemy tę książkę o wiele wnikliwiej niż studiowało się w zborach publikacje Towarzystwa :)
-
Sebastianie czy zamierzasz zaraportować owoc: rozpowszechniona książka, godziny, odwiedziny, studium... ?
-
na razie "owocem" są interesujące rozmowy na temat tej książki :)
-
na razie "owocem" są interesujące rozmowy na temat tej książki :)
Jesli na sucho są tak interesujace, to co bedzie po butelce wina ..🤔🍷
-
I jak Wam się czyta? Jakieś refleksje? Co do konwencji krótkich rozdziałów?
Ależ nogami przebieram, że czytacie. Ja właśnie zauważam, że partnerzy osób będących ex-JW mają najwięcej pytań i też widzą szerzej i głębiej skąd niektóre zachowania.
-
konwencja krótkich rozdziałów to strzał w dziesiatkę - dzięki temu opisy nie są rozwlekłe ani "przegadane" ale krótkie i konkretne...
ja jeszcze nie doczytałem ksiązki do końca ale już teraz jestem tą książką zachwycony i uważam, że właśnie takiej pozycji brakowało na polskim rynku publikacji o świadkach Jehowy;
super że w końcu książkę napisała KOBIETA;
istniały od lat (przetłumaczone z innych języków) świadectwa książkowe pisane przez mężczyzn (np. "byłem świadkiem Jehowy", "30 lat w niewoli strażnicy", "prawda was wyzwoli"), ale brakowało książki napisanej kobiecą ręką...
nie wiem jak innym, ale mnie bardzo podoba się, że Twoja książka NIE jest "świadectwem" (w znaczeniu: nie skupia się na opisaniu drogi do kolejnego "prawdziwego" wyznania i NIE jest książkową agitacją do konkretnego kościoła chrześcijańskiego)
swoją książką awansowałaś Marto od razu do grona trzech najsłynniejszych kobiet środowiska odstępczego (do tej Wielkiej Trójki zaliczam Sarę Andrychiewicz i Agatę Szudzik i Ciebie - Sara prowadzi świetnego bloga i wystąpiła w telewizji, Agata udzieliła świetnego wywiadu dla kanału "7 metrów pod ziemią" i administruje grupą ex-ŚJ na facebooku, a Ty jako pierwsza napisałaś świetną książkę)
-
Dziękuję Sebastian :) Mogę wrzucić Twoją opinię na stronę www martapaw?
Dzisiaj dostałam 2 maile - książką zainteresowały się media i wkrótce będzie nieco więcej szumu.
Przy okazji się Was poradzę, może macie pomysł, chciałabym część przychodu ze sprzedaży przeznaczyć na fundację, myślę o pomocy kobietom, macie może kogoś do zarekomendowania?
Bardzo mi zależy, aby była to wiarygodna organizacja. Dziękuję :)
-
moja Beatka (mimo osobistej zachęty) nie chciała zarejestrować się na forum, dlatego ja w krótkich zdaniach zasygnalizuję jej odczucia związane z przeczytaną do tej pory częścią książki
moja Beatka dzisiaj miała więcej czasu na czytanie ode mnie, dlatego przeczytała dużo większą część książki niż ja (gdyż ja na razie jestem na rozdziale nr 17 ze 105)
moja Beatka jest zszokowana dość drastycznym w jej ocenie opisem tego jak bardzo źle traktowane są w zborach kobiety (cyt. "być _tylko_ dodatkiem do męża?!")
moja Beatka mówiła przed chwilą że bardzo Tobie współczuje tych cierpień, których zaznałaś w domu rodzinnym i w zborze
moja Beatka jest mocno zdziwiona, że "premiowany" jest brak chrztu (w sensie: matka może rozmawiać z córką nieochrzczoną, ale nie może rozmawiać z córką ochrzczoną) i podkreślała jak bardzo zdziwi ją takie podejście religijnych osób do życia rodzinnego...
moja Beatka była mocno zdziwiona rozdziałem dot. zakładania kwiaciarni i udzielaniem dziwnych porad starszego zboru aby "żyć dobrze z księdzem"
-
właśnie ukończyłem czytanie książki
-
właśnie ukończyłem czytanie książki
I co teraz poczniecie z Beatką? 🤔
-
Jak po ukończeniu? Wnioski z całokształtu :)
-
Jak po ukończeniu? Wnioski z całokształtu :)
Wnioski nie tak szybko powstają u ludzi.
Ja po wydaniu każdej swej książki na papierze wpierw czytam ją pierwszy raz po jednym rozdziale dziennie.
A jak skończę, to czytam jeszcze raz, po 2 strony dziennie.
Wtedy dopiero dostaję dystansu i zauważam błędziki i to czego zapomniałem napisać.
Jak przeczytałem kiedyś pierwszy raz Kryzys, to wcale mi się nie podobał. :-\
Ale po każdym kolejnym czytaniu było już tylko lepiej i żałowałem, że autor już nie żyje i nie można go dopytać o to i owo. ;)
-
I co teraz poczniecie z Beatką?
wczoraj nieco z przekory (żeby się z Beatką podroczyć) sformułowałem tezę że Marta "przesadza" krytykując patriarchalny model rodziny u świadków Jehowy, co "naukowo" uzasadniłem "argumentem" że systemy patriarchalne są dobre bo "sprawdziły sie w praktyce przez tysiące lat ich stosowania" :)
wypowiedziałem tę przewrotną tezę z takim przekonaniem, że Beatka uwierzyła że ja naprawdę tak myślę i nawet próbowała polemizować :) i nawet nie okoliczność że wygłosiłem pochwałę małżeństw poligamicznych także nie podsunęła jej wniosku że moje tezy są żartobliwe :)
a po chwili wspólnie się z tego śmialiśmy :)
-
podsumowanie całokształtu książki:
strzałem w dziesiątkę są króciutkie "nieprzegadane" rozdziały
zgadzam się z (wspomnianym w książce) Nikodemem, że opisanie codzienności bez niepotrzebnego dramatyzowania jest dobrym pomysłem (nie trzeba niczego sztucznie wyostrzać ani sztucznie dramatyzować gdyż nasze autentyczne wydarzenia z życia i tak są wystarczająco dramatyczne)
bardzo dobrze, że w książce pojawia się pozytywna postać wiernego Organizacji, ale niefanatycznego dziadka...
książka nie jest ani przesadnie krytyczna ani przesadnie ugrzeczniona polityczną poprawnością ale jest autentyczna gdyż właśnie takie było życie większości z nas w tej organizacji
bardzo wiele rozdziałów przywoływało moje osobiste wspomnienia dot. sytuacji z mojego życia bardzo przypominających opisane w książce sytuacje z życia Marty - niekiedy sympatycznych jak wspólne głoszenie z pionierkami w moim wieku a niekiedy dramatycznych jak śmierć osobiście znanej osoby która "bohatersko" nie przyjęła transfuzji krwi...
-
zabieram się za ponowne czytanie książki, teraz gdy znam już całokształt czytając po raz drugi skupię się na wielu szczegółach, które poprzednio byc może mi utknęły...
-
Książka została dopisana w artykule jak niżej w mej stopce, o historii exŚJ:
Paw M., Niegodna (podtytuł Prawdziwa opowieść o dorastaniu i życiu Świadków Jehowy), (Wrocław 2019).
-
Beatka ani jednego dnia nie spędziła w sekcie, dlatego dopytywała mnie za co można stanąć przed komitetem sądowniczym (w książce zaakcentowana była kwestia palenia tytoniu);
Beatka była mocno zdziwiona że ewentualnych powodów może być grubo ponad sto...
Beatka dopytywała o to jak bardzo subiektywne są wyroki wydawane przez komitety sądownicze
odpowiedziałem, że kwestia subiektywności ocen i opinii reprezentowanych przez starszyznę jest największą uciążliwością związaną z praktykowaniem religii świadków Jehowy; można przyzwyczaić się że wielkanoc, boże narodzenie, urodziny i imieniny są zakazane, można wdrożyć się w uczęszczanie na zebrania 2x w tygodniu a kiedyś nawet 3x w tygodniu, można nawet jakoś bez entuzjazmu zaakceptować konieczność głoszenia od domu do domu, ale kwestia subiektywności ocen i opinii serwowanych przez starszyznę jest po prostu nie do wytrzymania – przypadek decyduje o tym czy w zborze „akurat” trafimy na starszyznę liberalną czy mocno świrniętą i nadgorliwą, a to decyduje o wielu istotnych kwestiach życiowych; co więcej: sytuacja nawet po wielu latach może się z dnia na dzień pogorszyć bo np. liberalny starszy umrze albo wyprowadzi się do innego miasta a w jego miejsce zamianowany zostanie jakiś świrnięty nadgorliwiec
pytany o przykłady ingerencji w istotne sprawy życiowe podałem dwa znane mi z okolicznych zborów przypadki komitetu nad młodymi osobami oskarżonymi o seks przedmałżeński; w jednym przypadku starszyzna wymusiła zerwanie narzeczeństwa bo powiedzieli dziewczynie że narzeczony skusił ją do grzechu i ona ma go unikać i zerwanie narzeczeństwa będzie objawem prawdziwej skruchy; w drugim przypadku starszyzna zmusiła faceta do poślubienia dziewczyny której wcale nie kochał (za dużo wypili, był seks, miłości nie było, ciąży także nie było, ale starszyzna uparła sie że ma być ślub i już, bo ten ślub będzie „dowodem że facet bierze odpowiedzialność za swoje czyny” no i tak zawarto zupełnie nieudane małżeństwo które męczy się już ponad 20 lat)
Beatka była zszokowana że ingerencja starszyzny idzie aż tak daleko, mówiła że wyobrażała sobie że ślub jest decyzją osobistą i nikt nikogo nie może do ślubu przymusić – co innego ukarać za seks, a co innego zmusić do ślubu albo zmusić do rezygnacji z zaręczyn...
Poszczególne wątki z książki nadal są przedmiotem moich wielu rozmów z Beatką
-
książką zainteresowały się ogólnopolskie media:
https://ksiazki.wp.pl/opowiedziala-o-zyciu-swiadkow-jehowy-marta-paw-niegodna-ksiazka-seks-malzenstwo-6539075742598785a
-
Sebastian ubiegłeś mnie :) Właśnie miałam wstawić link do artykułu. Zgadza się.
Do tego Patryk Ostrowski umieścił recenzję na swoim kanale na YT:
https://www.youtube.com/watch?v=fwRbpSCDGpo&t=11s
-
od kilku lat obowiązuje ustawa, która pozwala konsumentowi zwrócić towar kupiony przez internet i otrzymać zwrot pieniążków (a na allegro.pl jest to szczególnie łatwe bo większość nabywców ma wykupiony pakiet Smart i przy zakupach za minimum 40zł nie płaci ani kosztów wysłania towarów przez sprzedawcę ani kosztów zwrotu towaru)
dodajmy, że inpost pozwala aby paczka leżała w maszynie 48h, a więc umożliwia odbiór towaru nie koniecznie natychmiast, ale np. następnego dnia, np. tuż przed tym, gdy zarezerwujemy sobie czas na lekturę...
dodajmy także, że ustawa daje aż 14 dni na decyzję czy chcemy towar zwrócić i _kolejne_ 14 dni na faktyczny zwrot, co pozwala cieszyć się książką pełne 28 dni (a więc dokładnie przeczytać nawet wielkie opasłe kilkukilogramowe monografie);
dzięki powyższym okolicznościom, taka sknera jak ja (w skąpstwie prześcigam kilkakrotnie przeciętnego Szkota) może traktować każdą internetową księgarnię jak "wypożyczalnię", a zakup traktować jak "wypożyczenie za kaucją"...
w czasie epidemii "wypożyczalnia allegro&inpost :)" jest szczególnie przydatna, bo nawet osoby które nieco przesadzają z ostrożnością wobec koronawirusa (takie jak ja) mogą sobie "wypożyczać za kaucją" :) przeróżne książki, idąc po odbiór wtedy gdy na ulicy nie ma żywej duszy i otwierając paczkomat _bezdotykowo_ i ciesząc się z tego że nie muszą fizycznie spotkać się z panią bibliotekarką :)
wyciskając cytrynę do maksimum, korzystam z tego konsumenckiego prawa, kupuję różne książki czytam je a potem "zwracam bez podania przyczyny" i otrzymuję zwrot pieniążków; Oczywiście książka musi wyglądać na niezniszczoną (nie pozalewana kawą, nie pozaginane rogi, itd. itp.), ale jak się domyślacie nie jest to wymóg zbyt trudny do spełnienia.
książka Marty Paw była oferowana na allegro po tak niskiej cenie, że aby spełnić wymóg zakupu za min. 40zł _oprócz_ "Niegodnej" musiałem kupić także _dodatkowo_ inną pozycję za kilkanaście zł (i jako przysłowiowy Szkot drugą książkę dobrałem tak, aby wartość całej paczki wyniosła równiutko 40zł zero gr, dzięki czemu załapałem się na prawo do bezpłatnego zwrotu, a moja Beatka miała dodatkową lekturę);
w terminie zgłosiłem _tę_drugą_ książkę do zwrotu i otrzymałem za nią zwrot pieniązków;
książkę Marty Paw sobie zostawiłem...
sumując: w mojej subiektywnej ocenie, książka "Niegodna" okazała się pierwszą od kilku lat _godną_ tego aby ją sobie zatrzymać i przeczytać ponownie więcej niż jeden raz...
-
bardziej od opinii na temat mojego sposobu "wypożyczania" książek ciekawi mnie, jak podoba się wam ten artykuł:
https://ksiazki.wp.pl/opowiedziala-o-zyciu-swiadkow-jehowy-marta-paw-niegodna-ksiazka-seks-malzenstwo-6539075742598785a
oraz ta recenzja na kanale na YT:
https://www.youtube.com/watch?v=fwRbpSCDGpo&t=11s
i chciałbym abyśmy o tym właśnie porozmawiali...
-
Apropo artykułu: dużo komentarzy pod nim, w tym SJ broniących swej religii. Nie jestem do końca zadowolona z treści, gdyż dziennikarka rzuca temat/ cytat bez wyjaśnienia i ludzie nie wiedzą o co chodzi, np. że wszystkie małżeństwa są kojarzone u SJ lub, że donosi się na kolegów z pracy. Z drugiej strony taka forma zaprasza do zapoznania się z książką, ma być przynętą.
Co ciekawe, WP powiedziało, że po ostatnim artykule o ex-SJ odezwali się do nich z Orgu z info, że mogą wytoczyć proces. Patrzcie jak tną własną gałąź...
-
artykuł WP opisał mocniejsze rozdziały z ksiązki,
m.in. WP wspomina rozdział poświęcony samobójstwu żony nad którą znęcał się mąż będący starszym zboru
m.in. WP wspomina rozdział poświęcony obowiązkowi donoszenia na współwyznawców
m.in. WP wspomina rozdział poświęcony ostracyzmowi wobec odchodzących z organizacji
m.in. WP wspomina rozdział poświęcony aranżowaniu małżeństw niepełnoletnich dzieci przez ich rodziców
m.in. WP wspomina reakcję Marty na zeznania członka CK przed australijską królewską komisją śledczą
moim zdaniem to bardzo dobrze!
Niech ogół społeczeństwa dowie się, że ŚJ to nie tylko nie są "przykładni" chrześcijanie, ani nawet "niedoskonali" chrześcijanie, którzy "starają się" ale są zwykłymi grzesznikami...
Niech ogół społeczeństwa dowie się, jak wiele brudu i zwykłego skurwysyństwa ukrywa ta "idealna" organizacja!
-
Co ciekawe, WP powiedziało, że po ostatnim artykule o ex-SJ odezwali się do nich z Orgu z info, że mogą wytoczyć proces. Patrzcie jak tną własną gałąź...
korzystajac z gościnności autorki watku, pozwolę sobie zwrócić się do funkcjonariuszy Nadarzyna, którzy "służbowo" czytają niniejsze forum...
czytajcie uważnie, panowie funkcjonariusze i wyciągajcie roztropne wnioski z tego co napiszę:
no cóż, "niech Jehowa pobłogosławi staraniom Nadarzyna w tej materii"... :)
to może być ciekawe doświadczenie...
zwłaszcza jeśli faktycznie dojdzie do wytoczenia procesu, a strona pozwana zawnioskuje do sądu o dopuszczenie Stowarzyszenia Wyzwoleni do udziału w sprawie...
Prawnicy Nadarzyna zapewne są świadomi faktu że organizacje społeczne (takie jak stowarzyszenie Wyzwoleni, którego jestem prezesem) mogą na wniosek dowolnej ze stron (w tym wypadku na wniosek pani Marty Paw jako osoby fizycznej albo na wniosek koncernu ITI jako osoby prawnej) zostać dopuszczone do udziału w ewentualnym procesie sądowym...
A ewentualny udział Stowarzyszenia w sprawie sądowej może uczynić tę sprawę ciekawą dla wielu mediów... w odpowiedzi na moje SMS-y wstępnie 17 dziennikarzy z 17 różnych mediów ("od prawej do lewej") już wyraziło zaciekawienie ewentualnym procesem sądowym...
edit: poprawka - na tę chwilę zainteresowanych jest 24 dziennikarzy z 22 polskich mediów, a oprócz tego przyszło 7 sms-ów z zagranicy, których nie rozumiem i poprosiłem o umożliwienie kontaktu z przedstawicielami redakcji znającymi język angielski lub niemiecki lub rosyjski)
Prawnicy Nadarzyna zapewne nie są świadomi jak obszerną dokumentacją różnych (użyjmy eufemizmu) "mało chwalebnych" dokonań organizacji dysponuje Stowarzyszenie, ale zapewne sa świadomi że prezes stowarzyszenia _na_pewno_ kierując sie interesem publicznym będzie wnioskował o prawo do transmitowania posiedzeń sądu w internecie i w kilku stacjach TV
Prawnicy Nadarzyna zapewne nie są świadomi ile ciekawych wniosków dowodowych może złożyć prawnik strony pozwanej który zdecyduje sie na aktywną współpracę ze Stowarzyszeniem, ale najprawdopodobniej mają świadomość że na gruncie prawa unijnego ciężko będzie utajnić obrady sądu, jeśli padnie argument dot. prawa do wolności słowa...
sumując: niech próbują; ja jestem gotowy do współpracy, może być ciekawie...
-
Apropo artykułu: dużo komentarzy pod nim, w tym SJ broniących swej religii. Nie jestem do końca zadowolona z treści, gdyż dziennikarka rzuca temat/ cytat bez wyjaśnienia i ludzie nie wiedzą o co chodzi, np. że wszystkie małżeństwa są kojarzone u SJ lub, że donosi się na kolegów z pracy. Z drugiej strony taka forma zaprasza do zapoznania się z książką, ma być przynętą.
w minionych latach było kilkanaście innych artykułów o świadkach Jehowy, niektóre nawet dość dobrze napisane i dość umiejętnie opisujące tło sytuacyjne, a komentarze były bardzo podobne do treści pod tym artykułem który komentujemy
to jest po prostu taktyka organizacji - oni bronia się w ten sam sposób niezależnie od tego co autor artykułu napisze;
co więcej, te komentarze są na tyle podobne do siebie, że mam wrażenie jakby były pisane "służbowo" przez jakąś komórkę PR-ową Nadarzyna...
-
zadałem sobie trud czytania opinii pod artykułem WP - i widzę znany nam aż do wyrzygania schemat niechrześcijańskiej nienawiści do bliźniego swego...
Marta Paw występuje pod pełnym imieniem i nazwiskiem, jej krytycy pod jakimiś ksywami, a mimo to mają czelność obrażać autorkę książki (np. sugerować że przypomina Judasza Iskariotę, sugerować że odeszła bo życie w grzechu jest łatwiejsze od życia po chrześcijańsku, itd.itp.)
Znam ten schemat aż za dobrze, mnie tez na różne sposoby publicznie obrażano, mnie też gołosłownie przypisywano niecne pobudki. Nic nowego pod słońcem.
Szczególnie żałosne są gołosłowne oskarżenia że Marta kłamie _bez_przykładu_ chociaż jednego kłamstwa;
Nic nowego pod słońcem, obserwuję ten schemat postępowania z odchodzącymi od kilkunastu lat;
parafrazując słowa Pisma Świętego można powiedzieć: "pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi ale obłuda tej sekty trwa przez wieki"
-
Szczególnie żałosne są gołosłowne oskarżenia że Marta kłamie _bez_przykładu_ chociaż jednego kłamstwa;
Teraz widzisz Sebastian, dlaczego ja wszystko, aż do znudzenia, obwarowuję cytatami ze Strażnic. Też mi kłamstwa zarzucano jak mówiłem z pamięci.
I tak zarzucano, że mam sfałszowane publikacje... 8-)
A cóż się dziwić, jak ktoś opowiada swoje życie, jak PiekneStopy. :-\
To są fachowcy, co znają lepiej twoje życie, niż ty sam. ;)
-
To są fachowcy, co znają lepiej twoje życie, niż ty sam. ;)
niestety, znam ten schemat aż za dobrze...
co prawda jest mi lżej niż innym odstępcom którzy udzielają się w mediach, ale i tak walec po mnie kilkakrotnie przez te minione 17,5 roku przejechał...
było mi łatwiej bo jestem facetem...
było mi łatwiej bo ogólnie mam dość grubą skórę...
było mi łatwiej bo nikt z mojej rodziny nie należy do sekty...
a mimo tego osobiście odczułem że ten walec który po każdym odstępcy musi przejechać "nie jest ze styropianu"...
Marto, głowa do góry!
Ty jesteś wielka, bo miałaś odwagę wydać książkę pod pełnym imieniem i nazwiskiem...
Twoi krytycy są małymi kłamczuszkami i szarpią Cię jak piesek za nogawkę, ale nie maja odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem pod bredniami które wypisują na Twój temat...
-
przepraszam za oftop
ale skojarzyło mi się
czasem podczas rozmów ze znajomymi sj pojawiało sie stwierdzenie
"a to taki słaby zbór, albo specyficzny"
ale miałam w swoim życiu pare zborów i każdy był nie taki jaki powinien
przeważnie zarządzał mim jakiś narcyz i był panem i władcą
aż zrozumiałam że to nie zbory są złe to zła jest ta organizacja
że od starszego nie wymaga się żeby był schronieniem przed nawałnicą.
oni mają być nawałnicą!
osobiście od prawie roku na moich oczach obserwuje jak starsi
potraktowali osobę w potrzebie. znowu.
przemielili i wypluli
tak tak to tylko niedoskonali ludzie bla bla
nie służysz ludziom i takie tam.
Seba ty występowałeś u Drzyzgi kiedyś?
-
Tak, Trynity, to ja byłem u Drzyzgi...
a wracając do tematu Marty książki: właśnie ta książka potwierdza że teza Trynity (mówiąca iż zła jest cała organizacja a nie poszczególne zbory) jest prawidłowa
książka składa się ze 105 króciutkich rozdziałów, w większości z nich opisane są jakieś patologie albo mówiąc oględnie nieprawidłowości dot. społeczności wyznaniowej świadków Jehowy; ja (mimo że nie znam Marty osobiście i nigdy nie należałem do jej zboru) przy około _czterdziestu_ rozdziałach (ze 105) miałem refleksje w stylu "u mnie w zborze było podobnie", "znam podobny przypadek", "znam sprawę zupełnie inną ale ukazującą ten sam patologiczny schemat działania który Marta opisuje", "u mnie było niedużo lepiej", "u mnie było jeszcze gorzej", itd. itp.
to wskazuje że nieprawidłowości opisane przez Martę mają charakter systemowy i _nie_są_ "wyjątkami od reguły", ale ukazują wiele "patologicznych reguł" działania społeczności ŚJ...
a to z kolei potwierdza tezę Trynity że skrzywiona jest _cała_ organizacja a nie tylko niektóre zbory
-
Brak pozycji na Allegro, wszystkie sklepy nagle zakończyły aukcje...
-
czyżby był to efekt działań prawników Nadarzyna?
-
Seba a masz jakiś ślad po tym występie?
pamiętam jak przez mgłę, nie miałam wtedy tvn
znów oftop 🤨
ciekawe, ciekawe z ta niegodną.
świadkowie lubią to słowo
pamiętam jeszcze zebrania w domu i starszy
powiedział że mogą odbywać się tylko u kogoś kto okaże się GODNY
to my się wymiksowaliśmy i mieliśmy spokój
też zostaliśmy niegodni 🤗
-
Apropo artykułu: dużo komentarzy pod nim, w tym SJ broniących swej religii.
Co ciekawe, WP powiedziało, że po ostatnim artykule o ex-SJ odezwali się do nich z Orgu z info, że mogą wytoczyć proces. Patrzcie jak tną własną gałąź...
Gratuluję .
Świadkom nie pozostało nic innego jak próba racjonalizowania wszystkiego co się wokół nich dzieje a na co brakuje im argumentów. Działają po omacku na zasadzie:
To nie prawda , że dach przecieka , przecież prawie wcale ostatnio nie pada.
-
Moi Drodzy książki się po prostu wyprzedały :)
Otrzymuje też sporo maili, i co ciekawe zupełnie różnych - jedni chcą mnie nawracać w stylu "piłem, biłem, Jehowa mi pomógł, zawierz jemu, nie ludziom, masz jeszcze szansę". Inne z podziękowaniami, zwłaszcza od rodzin/partnerów SJ, których nie umieją zrozumieć i nikt im nie zobrazował jak to jest od środka, w każdym aspekcie życia.
Oczywiście dużo pomyj się wylało, zupełnie wyrwanych z kontekstu w stylu "chciała się puszczać, to ja wywalili i teraz się mści", "widziały gały, co brały, trza było nie wchodzić do Orgu, a nie się teraz żalić" i najlepsze "napisała książkę, by się dorobić w kryzysie" :)
Na pewno dla mnie nowe, ekscytujące doświadczenie.
-
najlepsze "napisała książkę, by się dorobić w kryzysie" :)
To ja po kilku książkach powinienem mieszkać w pałacu Bet Sarim i mieć furę na każdy dzień tygodnia inną, jak Sędzia.
Gratulacje, bo jesteś jedną z nielicznych osób z exŚJ, które zdecydowały się napisać na papierze. :)
-
Moi Drodzy książki się po prostu wyprzedały :)
pytanie: wykupił jeden wielki kupiec (czytaj Nadarzyn) czy kilkaset pojedynczych osób?
-
- Mam ci ich jeszcze dostatek!
Piszcie na priv.
-
Potwierdzam: NNN zdobył z legalnego źródła :) więc zapraszam do kontaktu i gorąco polecam.
-
Dopiero teraz zobaczyłam wątek
Gratuluje wydania książki
Ja kończę swoje opowiadanie o SJ ale moja będzie beletrystyką, dzieje się w przyszłości. Mam pare pytań związanym z samym wydaniem książki. Czy mogę napisać na priv ?
-
Czy można kupić książkę w PDF?
-
Nie, nie zdecydowałam się wydać e-booka w PDF.
-
Nie, nie zdecydowałam się wydać e-booka w PDF.
Hej, mam nadzieję że weźmiesz pod uwagę wydanie e-booka. Strasznie chcę przeczytać Twoją książkę ale jakby w domu ktoś to znalazł ... byłby niezły dym! Myśle ze jest sporo osób które z różnych względów nie mogą posiadać papierowej wersji a e-book na telefonie można zabezpieczyć hasłem.
Jak będzie tylko papierowa to i tak planuję ją zdobyć ale będzie trzeba się nakombinować żeby przeczytać poza domem. Pozdrawiam😉
-
Książka wspaniała! Połknęłam w 2 wieczory niczym najlepszy serial. Współczuję dzieciństwa, moje nie było aż tak traumatyczne, rodzice się starali, mimo to nieraz śnili mi się ludzie wyłupujący oczy jak Samsonowi. Mimo ich starań wychowanie w org to koszmar, nie wspominając o małżeństwie czy innych kwestiach, które jak widać dotknęły każdego - a ja naiwna myślałam, że tylko ja mam problem, bo "pewnie za mało głoszę...". Każdej, dosłownie każdej sytuacji doświadczyłam. Marzy mi się film fabularny na jej podstawie. Chylę czoła za trud oraz znakomitą, prostą koncepcję, którą konsumuje się niczym rozkoszny deser. Myślę, że wiele opisanych osób miałam okazję poznać. Dziękuję!
-
Moi Mili, jeśli ktoś z Was może i ma chęć bardzo proszę o dodanie opinii o książce na portalu czytelniczym "Lubimy czytać".
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4936607/niegodna
-
Ja dopiero zaczełam czytać...
Zapowiada się świetnie juz od pierwszych rozdziałów!
Opisik umieszcze na portalu jak tylko dokończe 😉
-
Chętnie bym kupił tę książkę a nie mogę. Może chociaż wrzućcie tutaj kilka stron w charakterze próbki żeby zainteresowani mogli się zapoznać?..
-
Wrzucony jest jeden rozdział na początku wątku, jeden też jest na stronie www.martapaw.pl
-
PiękneStopy,
Jestem w trakcie czytania twojej ksiązki, ale nie daje mi spokoju pytanie:
Czy twoja rodzina czytała ksiązkę? Jakie są ich reakcje?
Pytam zwłaszcza o twoje rodzeństwo np.siostrę,ktora nie została SJ
-
A, rzeczywiście. Przeoczyłem.
Fajne. Też mi się podoba formuła krótkich rozdziałów.
-
(mtg): lektura obowiązkowa między innymi dla sJ. Tematyka wciągająca czytelnika, rozdziały krótkie pełne esencji. Bravo PiekneStopy :)
-
Z rodziną nie utrzymuje kontaktu, więc nie rozmawiamy o książce, pewnie się dowiedzą. Siostra czytała, ale nie komentowała zbytnio, mamy to przedyskutowane na wiele sposobów, więc teraz tylko finalny zapis jako książka.
-
Jest gdzieś możliwość zakupu ebooka? Bo inaczej trzeba będzie trzymać książkę w pracy :)
EDIT: Już doczytałem, pytanie nieaktualne.
-
Jest gdzieś możliwość zakupu ebooka? Bo inaczej trzeba będzie trzymać książkę w pracy :)
I to jest ten mankament, że ludzie się cieszą, że ktoś im wyda książkę, a później nie mogą jej udostępnić w innych formach (tak było z G. Felsem).
Dlatego ja zbierałem pieniądze od ludzi i dawałem kasę wydawnictwu czy drukarni i miałem sam Copyright i mogłem decydować kiedy wstawię ją w PDF, html czy Word.
A tak to bywa, że wydawnictwo dziś nie jest zainteresowane by dziś zrobić dodruk (nie wiedząc czy jeszcze kiedyś zrobi), a nie masz pozwolenia by samemu wstawić w wersji elektronicznej. To jest feler.
-
Prawa autorskie są moje, a książka jest na stanie cały czas. Brak ebooka to moja decyzja, na początku przez pierwsze pół roku, rok wydawnictwo poradziło mi jednak nie publikować w formie elektronicznej, aby nie dochodziło do niechcianego kopiowania.
-
aby nie dochodziło do niechcianego kopiowania.
Ja to przerabiałem już w 2009 r, gdy publikowano moją książkę o roku 1975.
Chciałem wstawić za pół roku w PDF, a wcześniej na chomikach się pojawiła. ;D
Nie ma co czekać.
Ci co chcą mieć elektronicznie, to i tak nie kupią na papierze.
A ci co chcą papier, nie będą czytać na ekranie. :-\
-
proponuję, aby nie porównywać obu książek ze sobą, gdyż Robert opisał swoje życie a Marta swoje...
to już naprawdę "ostatnie dni tzw. dni ostatnich", jeśli nawet ja Sebastian muszę stanąć w obronie zaatakowanego członka społeczności LGBT :)
prawda jest taka że z pkt widzenia jw.org i tak nie ma różnicy między Robertem który jest homo, a Martą która ułożyła sobie na nowo życie po rozwodzie i/lub Sebastianem który nie ma zawartego ślubu cywilnego z Beatką i/lub np. Harnasiem który (z pkt widzenia norm jw.org) może uchodzić za najbardziej "praworządnego" z naszej czwórki, bo (jeśli dobrze pamiętam dawno czytany zbójnicki wątek autobiograficzny) ma małżonkę poślubioną zgodnie z prawem Cezara; prawda jest taka, że dla jw.org i tak każdy z naszej czwórki przypomina apostoła pochodzącego z miejscowości o nazwie Kariot ...
każda książka autobiograficzna jest potrzebna i każdą trzeba docenić...
owszem, książka Marty Paw pozytywnie _wyróżnia_się_ (pod kilkoma względami które już w tym wątku wyliczyłem), ale to nie jest powód aby deprecjonować innych autorów, a tym bardziej nie jest to powód, aby oceniać innych autorów z pozycji moralnościowo-faryzejskiej...
sumując: Harnasiu, bądź łaskaw ODP... się od Roberta Rienta, OK?!
-
Potrafię zrozumieć , ze ktoś jest gejem . Nie potrafię zrozumieć natomiast jak bardzo trzeba nie mieć wyczucia czasu aby opisywać sceny własnego seksu homoseksualnego w książce bijącej w świadków.
potrafię zrozumieć, że takie opisy mogą Ciebie obrzydzać, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego uparłeś sie opisywać to obrzydzenie akurat w wątku Marty - mogłeś przecież odszukać wątki nt. Roberta Rienta i jego ksiązki i tam mogłeś wyrazić swoją opinię...
-
Niech autorka jeszcze udostępni książkę w PDFie a ja na pewno kupię.
-
Po pierwsze dziękuję za opinie wszystkim, także bratu, to dobrze, że mówi o swoich odczuciach, każdy ma swoją perspektywę i ja to szanuję. Nie będę się odnosić do tematów nie wnoszących nic do wątku ŚJ, bo one są zupełnie zbędne, każdy może wyliczać swoje "krzywdy", czy materialne, czy emocjonalne, ale po co robić z tego licytację.
Książka nie ma na celu nikogo krzywdzić, ani upokarzać. Powstała, aby pokazać proces dorastania, dojrzewania, dorosłości i wychodzenia z organizacji. To wątek ŚJ, a nie rodzinny jest tu sednem. Oczywiście, ujęłam pryzmat swojej rodziny, bo to ta rzeczywistość mnie kształtowała. Ten zapis to moje odczucia, emocje, historie które wyjawiłam.
Nie wszystko jest czarne i to też starałam się ukazać, są też pozytywne aspekty, których nie unikałam.
Ta sama sytuacja może być inaczej odbierana przez dwie osoby, które w niej uczestniczą, każdy ma swój próg wrażliwości.
Niemniej zgodnie z cytatem... niech Czytelnik wykaże rozeznanie :)
-
rzuciło mi sie w oczy, że (mimo konfliktu między rodzeństwem) Prot przyznaje, że "większość treści jest zgodna z prawdą" a co do zakwestionowanej mniejszości zgłasza głównie uwagi o zbyt surowej (jego zdaniem) ocenie jego rodziców sformułowanej przez Martę
każdy ma prawo do subiektywnych ocen: i Marta i jej brat i każdy z czytelników
-
ok, przyjmuje do wiadomości Twoje stanowisko i przyjmuje do wiadomości Marty stanowisko, ale ponieważ nie mam szklanej kuli ani transmisji danych z gwiazdozbioru Plejady więc nie wiem kto z was ma rację: Ty czy siostra; wiem za to że oboje macie prawo do swoich ocen i swoich opinii;
tak na marginesie, uwaga natury bardziej ogólnej, nad którą powinni zastanowić się wszyscy obrońcy organizacji, których cieszy różnica stanowisk Marty i jej brata...
ten wątek jak mało który czarno na białym dowodzi że forum jest moderowane uczciwie;
jak ktoś leci personalnie i pisze o zaparzaniu herbaty na wodzie po pierogach to jest to przekroczenie granic i posty lądują na cmentarzu; ale jak ta sama osoba wyraża swoją umotywowaną argumentami indywidualną opinię na temat twórczości literackiej swego rodzeństwa to takie opinie nie są i nie będą usuwane;
i to jest sedno różnicy między społecznością zborową a społecznością odstępczą;
o takiej wolności słowa członkowie organizacji ŚJ mogą sobie tylko pomarzyć...
-
Ty to zaparzasz herbatę w wodzie po ogórkach kiszonych :D
to prawda :)
co więcej, na allegro.pl zarejestrowałem się jako miśKubuśPuchatek (a więc miłośnik miodu) i nigdy nie wyrzucam pustego słoiczka po miodzie dopóki nie wleję do niego odrobiny gorącej wody w której rozpuszczą się resztki miodu; tą wodą z miodem zalewam kubek do którego chwilę wcześniej wsypalem łyżeczkę kawy; ani odrobina miodu nie może się zmarnować... taki jestem, ponieważ lubię miód... :)
i tak jak nie pozwolę zmarnować ani grama miodu tak samo nie dopuszczam do niekorzystnego rozporządzenia mieniem podczas zakupów w internecie :)
ale dla Twojej siostry zrobiłem wyjątek, co wyraźnie zaznaczyłem w tekście :)
jej książka (wyjątkowo) była _godna_ tego aby zapłacić za nią pełną cenę i jej _nie_odsyłać_
od pięciu lat nie zdarzyło mi sie potraktować innej książki w taki sposób... :)
-
Proszę trzymać się tematu wątku i powstrzymać się od wycieczek personalnych. Z góry dziękuję.
-
zarówno dla mnie jako dla czytelnika który był w sekcie jak i dla Beatki jako czytelniczki która nie spędziła ani jednego dnia w sekcie, _bardzo_ ciekawe były rozdziały opowiadające o "chrześcijańskim" wychowaniu w rodzinie ŚJ
są to zarówno fragmenty dość drastyczne - np. opowiadanie o tym że Martę postawiono przed wyborem albo korepetycje albo kolacja (jeśli pójdzie na korepetycje zamiast na zebranie, to za karę nie dostanie kolacji), jak i fragmenty dużo łagodniejsze (wypowiedź w szkole świadcząca, że mól kojarzy się ze rdzą bo tak powiedział Pan Jezus);
w moim odczuciu są to wspomnienia dość łagodne i nie są charakterystyczne dla sekt;
kojarzenie mola z rdzą mogłaby równie dobrze opisać jakaś córka pastora w normalnym niesekciarskim kościele protestanckim, chociażby ewangelicko-augsburskim;
nie da się również wykluczyć że wśród katoliczek takie wspomnienia mogą mieć np. córki członków rady parafialnej albo siostrzenice biskupa;
alternatywy między korepetycjami a kolacją także nie odebrałem jakoś drastycznie; niedawno krótko przed epidemią znajomy opowiadał mi że syn prosił go o kupno komputera a w odpowiedzi dostał od ojca polecenie sporządzenia listy wydatków które mógłby ograniczyć, np. rezygnacja z jedzenia tuczących orzeszków rezygnacja ze słodkich deserów itd.itp.;
znajomy który dał synowi takie polecenie jest zamożnym człowiekiem ale próbuje uczyć syna umiaru oszczędności gospodarności i nie-rozrzutności...
na tym tle postawa religijnej matki która wpaja córce że oprócz wartości materialnych (takich jak nauka a w perspektywie dobra praca i gruby portfel) istnieją wartości religijne lub duchowe wcale nie wydaje mi się czymś nieprawidłowym...; owszem, człowiek niewierzący mógłby dziecku wskazać wartości niematerialne takie jak poezja muzyka czy chociażby działalność dobroczynna ale to że człowiek wierzący kieruje uwagę na religię wcale nie jest dziwne...
ja jako czytelnik miałem subiektywne wrażenie że z książki wynika iż dzieciństwo Marty wcale nie było ani złe ani traumatyczne (ale to oczywiście moja opinia);
-
powróciłem dzisiaj do lektury rozdziału poświęconego nadużywaniu gościnności przez osoby ze zboru;
znam ten problem i z własnego doświadczenia (będąc ŚJ kilka miesięcy bezpłatnie gościłem pioniera który nie miał gdzie mieszkać i za nic nie płacił, ale był tak bezczelny że próbował mnie jako gospodarzowi narzucić grafik prac domowych)
znałem ten problem z doświadczenia innych osób ze zboru (małżeństwo braci prowadziło dom wczasowy bracia z całej Polski zjeźdżali do tegoż pensjonatu na wczasy i wielu z nich _nie_płaciło_ za pobyt bo myśleli że im się to należy w ramach chrześcijańskiej gościnności a w razie czego i tak nie zostaną pozwani do sądu gdyż współwyznawcom nie wolno procesować się)
cieszę się że Marta poświęciła tej tematyce jeden z rozdziałów swojej książki
-
Jestem po przeczytaniu książki jak rownież calej dyskucji (czy kłotni) w tym wątki (razem z postami, ktorych juz tu nie ma).
Szanuję zdanie i opinię "prot", ale tez "pieknestopy". Macie oboje prawo do przedstawienia swojego punktu widzenia, odczuć, emocji zwiazanymi z dzieciństwem lub rodzicami. I powiem wam że nie jestescie odosobnieni w jakis tam rozbierznosciach i kłotniach rodzinnych. Wiekszosc z nas czasem inaczej widzi nasze dziecinstwo niż nasze rodzeństwo. Jedni z nas mają duzy żal do rodziców, inni zaś nie. Jedni wybaczają, inni nie, lub potrzebuja wiecej czasu...
Ale kochani...to bylo i minelo. Czasu nie wrocicie, a rodzeństwem dalej jestescie. Tym bardziej że oboje jestescie wybudzonymi doroslymi osobami...
Uwazam że Marta nie przedstawiła rodziców w jakimś "diabelskim" świetle. Napisała to ze swojego punktu widzenia. A jak to się mowi "punkt widzenia, zalezy od punktu siedzenia". Miała do tego prawo, jako najstarsza z rodzeństwa i dziewczynka borykajaca sie z roznymi przezyciami opisac to w ten sposob. Tak jak prot, opisalby to inaczej...jako mlodszy brat i chlopak
Czytajac tą ksiązke nie skupiałam się akurat na waszych rodzicach, ale na calokształcie....manipulachach,hipokryzji, szantazu emocjonalnym, wywieraniu presji, kumoterstwie itp.czyli cechach ktore bardzo czesto w organizacji wystepują. I pomimo że ci ludzie szczycą się, że są w organizacji Bożej, to te cechy u nich występują. Często częsciej niż u ludzi w świecie, gdyż tworzą zakmknieta grupe.
Byłam SJ 14 lat i ta ksiazka opisuje dokladnie wszystko co widzialam w organizacji. Az dziw bierze, że takie same obserwacje, podobne historie mozemy sobie opowiedziec. A przeciez mieszkamy czasem tysiace kilometów od siebie i sie nie znamy.
Fajnie ze powstała "normalna ksiazka" opisujaca życie wewnatrz organizacji. Jest napisana prostym jezykiem z opisami poszczegolnych pojęc teokratycznych, ktore pomoga zrozumieć nas, przez osoby nam bliskie, a kt.nie byly nigdy SJ.
Fajnie, że w paru rozdziałach jest mowa o tej pierwszej milosci do prawdy, na ktorą nabieraja się "nowi" (jak w moim przypadku). Moze ludzie zainteresowani prawdą przejrzą na oczy i dostrzegą podobieństwo tej milosci u siebie. Moze uchroni ich to przed brnieciem w ten chory system głebiej.
Ksiązka godna polecenia
-dla "zainteresowanych prawdą", aby ich przestrzec przed org.
-dla bliskich nam osob, ktore chcialyby chociaz troche zrozumiec w jakiej sekcie bylismy i z czym musimy lub miesielismy się borykac.
-czy dla exow? To taka pigułka tego forum, wiec wg.uznania.
P.S Pozdrowienia dla prot i pieknestopy (sikanie do wanny to zdrowy odruch chlopca w tym wieku 😁, to znak że zdrowy łobuz z niego)
-
Autorka wątku nie życzyła sobie by ujawniać jej rodzinne koneksje z podawaniem konkretnych danych.
Ona występuje na forum pod nickiem i chciała być anonimową.
-
Harnaś ujął sedno.
Marta napisała książkę by odnieść finansową korzyść i w zasadzie nie widzę
w tym nic złego. Myślę że liczyła się z tym że wypłyną na światło
dzienne różne nieścisłości które opisała w książce.
Pewnie spodziewała się fali krytyki jak i zachwytu (Sebastian)wielu
czytających.
Ksiażkę wydała a nam pozostaje na podstawie recenzji albo ją kupić
albo wydać pieniądze na lody dla dzieci.
Może kiedyś nasze dziecko napisze książkę o swoim dziecinstwie.
Może wspomni że zamiast marnować czas na pisaniu o maści do d..py
poświęciliśmy mu 15 min na rozwiązanie jego aktualnego problemu.
Może wspomni że zamiast robić sobie studium osobiste lub rodzinne
na podstawie książki Marty, pojechaliśmy z nim na biwak.
Może.
Zamknijmy temat.
Ja idę pobawić się z dzieckiem.
-
Marta napisała książkę by odnieść finansową korzyść
Z tych książek to nie ma korzyści. To nie Alfabet Urbana czy inne przeboje.
Wydałem 10 książek, a zysków brak.
Byli tacy co widzieli moje bogactwo. :-\
-
Widocznie obrałeś nie ten target odbiorców .
Znam polskich pisarzy , co prawda nie osobiście ale z imienia i nazwiska , którzy na pisaniu książek zarobili miliony .
-
Widocznie obrałeś nie ten target odbiorców .
Znam polskich pisarzy , co prawda nie osobiście ale z imienia i nazwiska , którzy na pisaniu książek zarobili miliony .
Ja takich piszących o ŚJ nie znam, a znam wszystkich autorów z przełomu XX i XXI wieku.
Na innych rzeczach się zarabia.
-
Z tych książek to nie ma korzyści. To nie Alfabet Urbana czy inne przeboje.
Wydałem 10 książek, a zysków brak.
Byli tacy co widzieli moje bogactwo. :-\
Jak wydajesz książki w PDF (chwała Ci za to) to ciężko
zarobić kasę.
Zależy jaki cel chcesz osiągnąć.
-
Na życzenie autorki zamykam wątek, który stał się następną przepychanką.