Dziękuję
To prawda, rodzice mimo pozostania w organizacji mają trzeźwe spojrzenie na świat, dostrzegają różne inne aspekty, ale sądzę, że tak jest im po prostu wygodniej. Są przyzwyczajeni i chyba tylko przyzwyczajenie ich trzyma. Teraz rzadko wychodzą do służby, nawet zebrania potrafią odpuszczać, jeśli mogą gdzieś wyjechać na weekend czy coś.
Brat jest co prawda sługą pomocniczym, ale on też do tych świętych nie należy...
Tylko siostra zerwała ze mną kontakt całkowicie, czego nie potrafią zrozumieć nawet rodzice. Tej relacji na prawdę mi szkoda, sądzę, że to przez jej męża, jest prawdziwym ortodoksem, straszny typ. Co najgorsze uważam, że ona wcale nie jest z nim szczęśliwa, 10 lat po ślubie [wyszła za mąż jak miała 19 lat, on jest 8 lat starszy, żeby nikt ich nie posądził o niemoralność]. Ale to inna historia, trochę smutna i dołująca...
Myślę, że to iż jestem tu gdzie jestem to w dużej mierze zasługa mojego męża, który nigdy nie dał się wciągnąć do organizacji, chociaż kilka razy był nawet ze mną na zebraniu. Jestem mu za to ogromni wdzięczna.