Jeden z przywilejów - obsługa nagłośnienia. Nagłośnienie różni się stopniem zaawansowanej techniki w różnych obiektach. Ale idea jest niezmiennie ta sama.
Jeden gość siedział w SK za tzw mikserem i podczas zebrań, i jednocześnie podczas obsługi sprzętu, czytał komiksy. Kajko, Kokosz, Aterix, Obelisk, etc.
Inny się od niego nauczył i podczas tych samych czynności, gdzie miał dodatkowo komputer zborowy z dostawą Internetu przeglądał odstępcze fora. Tego jeszcze nie było. Były te co ich już nie ma.
Ale był taki mądry ingienier. Ten był nie do pobicia.
Jak wiadomo sprzęt nagłaśniający ma różne przyciski, pokrętła i suwaki. Mówiąc skrótowo, to wszystko służy do tego, żeby jak ktoś mówi cicho, to trzeba podgłośnić, a jak ktoś mówi głośno to trzeba wyciszyć. Na uwagę, aby suwał suwakiem głośności w zależności od sytuacji, Pan Jaśnie Wielmożny Inginier stwierdził: 'on nie może tym suwakiem za często suwać ponieważ się zetrą te białe kreski na czarnym tle podziałki. Ludzie śmiali się w temacie: 'jak ten cukrzyk zrobił sobie dziecko'. Takie żarty nie były z 'powietrza'. Gwoli ścisłości - nie był cukrzykiem, w taki sam sposób, jak nie zrobił sobie dziecka.
A jeszcze jedno. Chyba dalej , tam na warszawskiej, jest magik od nagłośnienia, co wykresy rozchodzących się fal dźwiękowych ma w głowie. To akurat facet biegły w tym fachu. Całkiem sympatyczny.