A ja chyba już wiem czemu od braci bierze się więcej kasy za usługi niż od "obcego"!
Bo bracia ("głupki") się nie targują!
Podam przykład sprzedaży mieszkania. Pewna moja znajoma chciała sprzedać swoje mieszkanie. Rozgłosiła to innym swoim znajomym i oni nawet wykazali zainteresowanie - jedna albo dwie osoby mówiły, że chętnie to mieszkanie kupią. Ale oczywiście padło pytanie o cenę, a ta właścicielka mieszkania powiedziała najwyższą kwotę jaka przyszła jej do głowy (sugerowała się cenami z internetu, z innych ofert sprzedaży oraz tym, że zrobiła w tym mieszkaniu remont. I chciała żeby jej się ten remont zwrócił). W efekcie nikt z jej znajomych nie był już zainteresowany zakupem tego mieszkania.
No więc właścicielka przystąpiła do "planu B", czyli wystawiła ogłoszenie na portal internetowy. Spodziewała się wielu telefonów, a tymczasem cisza... nikt nie dzwonił.
Minął miesiąc, mineły dwa miesiące, dalej cisza. A zatem ta właścicielka podpisała umowę w pośrednikiem sprzedaży mieszkań. Ale to nic nie dało - dalej cisza i brak zainteresowana. Mijało gdzieś już z pół roku, gdy pośrednik zasugerował by obniżyć cenę lokalu (zwłaszcza, że wtedy ceny nieruchomości spadały). A zatem podano cenę o kilkadziesiąt tysięcy niższą niż wyjściowa. I wtedy pojawiło się lekkie ozywienie. Parę osób zadzwoniło, z czego dwie albo trzy przyszły na oglądanie mieszkania.
Ta właścicielka po tylu miesiącach poszukiwania kupca była już tak zdesperowana, że po prostu chciała czym prędzej sprzedać mieszkanie. Gdy więc pojawił się jakiś zainteresowany, który zaczął się z nią ostro targować, to ona w 5 minut zgodziła się na kolejne opuszczenie ceny (conajmniej o jakieś 15%). Dobiła targu z kupcem, ale zamiast dostać początkową kwotę X, to dostała aż o jedną trzecią mniej, czyli w praktyce mniej grubo o ponad 50 tysięcy złotych. No to już jest spory grosz, prawda?!
Mieszkanie sprzedała z ulgą i była w miarę zadowolona z transakcji.
Myślę, że gdyby na początku opuściła cenę znajomym o 30 procent, to od razu miałaby kupca. Ale ona uważała, że jej mieszkanie to takie cacko, że o żadnych zniżkach nie myślała. Dopiero sytuacja na rynku nieruchomości i brak kupców sprawił, że drastycznie obniżyła swoje oczekiwania finansowe. To rynek zweryfikował jej oczekiwania.
Czy już teraz wiecie dlaczego się nie kupuje po znajomości? A dlatego, że sprzedawca zawsze Wam poda najwyższą mozliwą cenę. A jak się będziecie targować, to pewnie się obrazi. Minie jednak miesiąc, dwa i się okaże, że z desperacji sprzeda "obcemu" daną rzecz za połowę ceny i jeszcze będzie zadowolony z tej transakcji!