Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Moja historia  (Przeczytany 5661 razy)

Offline Sebastian

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #30 dnia: 30 Lipiec, 2020, 09:39 »
witaj, Dawidzie,

w dziedzinie opuszczania sekty nie napiszę nic nowego, ale powtórzę to co napisali poprzednicy, ale dodam nieco uwag jak masz poradzić sobie juz po odejściu (zaplanowanym z czteroletnim lub piecioletnim wyprzedzeniem)

to super że chcesz odejść z sekty, ale odpuść temat na minimum cztery lata czyli do matury;

na Twoim miejscu odpuściłbym również antyewangelizację czyli skupianie się na wybudzaniu innych a skupiłbym się na nauce i na dorabianiu sobie w każde wakacje i ferie;

poprosiłbym matkę o założenie konta w banku (masz 13 lat więc możesz mieć własne pieniążki i własny rachunek bankowy ale potrzebujesz zgody rodzica) i w każde wakacje szukałbym jakiejś pracy oczywiście stosownej do młodego wieku, np. jakiś handel w sklepie, sprzedaż lodów, itd.itp., a pieniądze _prawie_w_całości_ odkładałbym.

Do matury jesteś w stanie zarobić i odłożyć kilkanaście tysięcy złotych;

jeszcze jako uczeń szkoły średniej musisz dowiedzieć się czy w Twojej szkole są jakieś możliwości pomocy finansowej dla uczniów z biednych rodzin i zadbać aby matka wręczyła Tobie zaświadczenie o zarobkach, które Ty dołączysz do odpowiedniego podania w swojej szkole; oczywiście wszystko dyskretnie, w zborze nikt nic nie wie o jakimkolwiek stypendium;

dobrze byłoby jakby matka zgodziła się że stypendium w całości idzie na Twoje konto bankowe, ale jak zgodzi sie pół na pół (połowa na utrzymanie rodziny połowa na odkładanie) to także nie jest zły układ

to są kolejne pieniądze do zaoszczędzenia (łącznie z zarobkami możesz odłożyć przed maturą nawet i dwadzieścia tysięcy złotych)

jeśli będziesz dobrze uczyć się i oprócz prac wakacyjnych dorobisz sobie małe co nieco dawaniem korepetycji, to po maturze możesz pójść na studia dzienne, oszczędnie żyć z zarobionych wcześniej oszczędności i na pierwszym roku zbierać bardzo dobre oceny aby zakwalifikować się do stypendium rektora za dobre wyniki w nauce (na niektórych uczelniach jest to możliwe od drugiego semestru na pierwszym roku na innych możliwe od drugiego roku)

będąc pracowitym i nie rozrzutnym (oraz umiejąc sięgnąć po wszystkie pieniądze które gmina szkoła państwo i Unia Europejska oferuje) jesteś w stanie dokonać ekonomicznego cudu i samodzielnie sfinansować swoje studia bez pomocy rodziców

jak będziesz zainteresowany to pisz PM, a ja Tobie bezpłatnie pomogę we wszelkich formalnościach, a w razie potrzeby telefonicznie wszystko wytłumaczę;

między innymi dyskretnie doradzę Tobie jak założyć konto bankowe aby Twoja matka aż do Twojej pełnoletności nie mogła tego rachunku opróźnić (mimo że wg ustawy ma takie prawo, zadbamy aby nie mogła z tego prawa skorzystać);

takich i innych szczegółów podam Ci prywatnie dość dużo ale ze zrozumiałych względów nie będę o tym pisać publicznie

dla zachęty dodam że nie będziesz pierwszy, bo cztery młode osoby już tak pokierowałem, a pierwszy człowiek którego nauczyłem sięgania po cztery źródła funduszy (od szkoły, od gminy, od państwa i od Unii) uzyskał już tytuł mgr inż.
« Ostatnia zmiana: 30 Lipiec, 2020, 09:49 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #31 dnia: 30 Lipiec, 2020, 13:18 »
no i tak na marginesie, radzę Tobie, Dawidzie, abyś (mimo że już zrozumiałeś że tzw. "prawda" to jest bujda na resorach), bardzo sumiennie trzymał sie tego czego Niewolnik naucza na temat unikania wszelkich nałogów (bo akurat w tej konkretnej dziedzinie Niewolnik _ma_rację_)...

pójdź nawet krok dalej i bądź w swoich antynałogowych postanowieniach BARDZIEJ rygorystyczny od nauczania Niewolnika: niech nie tylko tytoń i ale również alkohol w ogóle dla Ciebie nie istnieje (jeśli chcesz własnymi rękami zapracować na sfinansowanie studiów to naprawdę szkoda pieniędzy nawet na "alkohol pity z umiarem")

gdy w czasie wakacyjnych prac dorywczych zarobisz pierwsze pieniądze, pomyśl o tym że każde niewypite piwo to dwa lub trzy złote wiecej na koncie bankowym i dwa lub trzy złote bliżej do upragnionego celu jakim jest niezależność finansowa w życiu...

a jeśli (np. po uzyskaniu pełnoletności) rodzina i znajomi zaczną Ciebie częstować kawą, to spróbuj ale _z_umiarem_; Niewolnik nie zajmuje żadnego stanowiska w zakresie picia kawy (ani nie poleca ani nie zabrania) ale doświadczenie życiowe wskazuje że z pkt widzenia wyników w nauce najlepiej jest pić nie więcej niż jedną szklankę kawy w tygodniu...

kawa pita rzadko i z umiarem _pobudza_ sprawność umysłową, pozwala nie zasnąć gdy uczysz sie do egzaminu albo piszesz jakąś pracę która będzie oceniana w szkole

kawa pita codziennie i rutynowo _przestaje_ mieć działanie wspomagające naukę

dlatego warto zachować umiar także i w tej dziedzinie
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #32 dnia: 30 Lipiec, 2020, 14:38 »
Niestety nie byłbym w stanie jeszcze 4 lata chodzić na zebrania i głosić. Tak to bym nie pisał tego wątku, tylko cierpliwie czekał do osiągnięcia pełnoletności.
od zebrań możesz migać się na różne sposoby (dużo nauki, depresja, migrena, itd.itp.) ale staraj się nie opuszczać tzw. Pamiątki (w razie potrzeby użyj zatyczek do uszu, jeśli słuchanie teokratycznych bredni za bardzo ciebie wnerwia, ale staraj sie "odsiedzieć" swoje na Pamiątce)

chodzi mi o to, abyś nie wywołał zbyt wcześnie "alarmu" ze strony starszyzny (kiedy ktoś nie pojawia się na pamiątce, oni dochodzą do wniosku że to "ostatni dzwonek" aby taką osobę "uratować")

rachunek jest prosty "zainwestujesz" jedną godzinę rocznie w grzanie krzesła na sali królestwa ale unikniesz co najmniej czterech godzin "zawracania gitary" ze strony rodziców i starszyzny...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Proctor

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #33 dnia: 30 Lipiec, 2020, 19:09 »
I Dawid zniknął.


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Moja historia
« Odpowiedź #34 dnia: 30 Lipiec, 2020, 19:44 »
Nie zniknął, tylko znikł. Znikł gdyby był z Nikt Gdyby pochodził z Nikąd, to by pewnie zniknął. Zresztą w przyrodzie nic nie znika. Dawidki wracają w innym przebraniu.
Istotą sprawy jest to, czy wielbłąd wchodzący do wspólnego zdjęcia jest opłacany, czy ma taki swój zmysł zwierzęcy, w który go wyposażyła matka natura. Z wielbłądami jest tak, że musisz zapamiętać ile miały garbów - inaczej nie znajdziemy właściwego. Zapamiętałeś?


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #35 dnia: 30 Lipiec, 2020, 20:56 »
Pierwsza zasada kiedy się zorientujesz że tkwisz w bagnie - nie wykonuj gwałtownych ruchów bo tylko pogorszysz swoją sytuację. Rozejrzyj się wokół za czymś o co mógłbyś się oprzeć aby się z bagna wydobyć. Cokolwiek stałego. Jakaś gałąź, pień, coś pływającego po bagnie. Jeśli to znajdziesz, zacznij się przesuwać w tego stronę, powoli, spokojnie, planowo. Kiedy już uzyskasz oparcie, użyj go aby opierając się na nim przemieścić się do najbliższego suchego miejsca poza bagnem. Po wydobyciu się z bagna nie wracaj do niego. Jeśli coś wypadło ci z kieszeni i zostało w bagnie, olej to. Ważne że jesteś cały.

Tak ja opuściłem organizację i tę metodę polecam.
nihilista


Offline Sebastian

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #36 dnia: 30 Lipiec, 2020, 23:49 »
I Dawid zniknął.
spokojnie; nie mam szklanej kuli ani łączności z Plejadami więc nie wiem czy akurat ten konkretny Dawid naprawdę istnieje, ale statystycznie rzecz ujmując wśród stutysięcznej rzeszy świadków Jehowy wyposażonych w smartfony po prawie pięciu miesiącach epidemii na pewno musi istnieć nie tylko jeden ale co najmniej kilkunastu czternastoletnich chłopców którzy rozumieją że prawda made in Warwick to bujda na resorach. I któryś z tych autentycznie istniejących chłopców na pewno kiedyś na to forum zawita (nie koniecznie rejestrując się);

jeśli więc autentycznie istniejący wątpiący czternastolatek kiedyś tutaj zawita i poczyta chociażby anonimowo powyższe rady (np. powyższy poradnik jak opuścić bagno) to na pewno nie straci tylko zyska...

a zatem (parafrazując werset biblijny napisany przez Apostoła Pawła) "trud nasz nie jest daremny" :)
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Proctor

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #37 dnia: 07 Wrzesień, 2020, 10:17 »
Nie zniknął, tylko znikł. Znikł gdyby był z Nikt Gdyby pochodził z Nikąd, to by pewnie zniknął. Zresztą w przyrodzie nic nie znika.... Zapamiętałeś?
Tak zapamiętałem.
A Ty pisowni j. polskiego uczyłeś się sam czy robili to o 40 lat młodsi koledzy?


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Moja historia
« Odpowiedź #38 dnia: 08 Wrzesień, 2020, 21:22 »
Tak zapamiętałem.
A Ty pisowni j. polskiego uczyłeś się sam czy robili to o 40 lat młodsi koledzy?

Zapamiętywanie jest proste. O wiele trudniejsze jest zrozumienie. Ludzie dziele się na wiele sposobów. Jedni uczą się zasad pisowni, a inni tworzą zasady pisowni.


Offline Proctor

Odp: Moja historia
« Odpowiedź #39 dnia: 09 Wrzesień, 2020, 11:20 »
Zapamiętywanie jest proste. O wiele trudniejsze jest zrozumienie. Ludzie dziele się na wiele sposobów. Jedni uczą się zasad pisowni, a inni tworzą zasady pisowni.
To jednak jesteś nauczycielem :) :D ;D