"Poprzednia polityka":
„Niektórzy lekarze będący świadkami Jehowy dokonują transfuzji krwi osobom światowym na ich życzenie. Jednak nie robią tego u oddanych Bogu świadków Jehowy. Zgodnie ze słowami 5 Mojżeszowej 14:21 dawanie krwi ludziom ze świata, na ich żądanie pozostawione jest sumieniu chrześcijańskiego lekarza. Sytuacja jest podobna do tej, w jakiej znajduje się chrześcijański rzeźnik lub sprzedawca, który musi zadecydować, czy może z czystym sumieniem sprzedawać wędliny z krwią osobom światowym” (Strażnica Nr 11, 1966 s. 12 [ang. 15.11 1964 s. 682-683]).
Nowsze wytyczne z roku 1999 i 1975:
„Powyższą kwestię dotyczącą zakresu odpowiedzialności musieli wziąć pod uwagę niektórzy chrześcijanie pracujący w szpitalach. Lekarz często ma wpływ na wybór leków albo metody leczenia. Czy chrześcijanin będący lekarzem mógłby zlecić wykonanie transfuzji lub aborcji, wiedząc, co na ten temat mówi Biblia – nawet gdyby miał zgodę pacjenta? Natomiast pielęgniarka zatrudniona w szpitalu zwykle nie ma takich uprawnień. Kiedy wywiązuje się ze swych rutynowych obowiązków, może otrzymać od lekarza polecenie wykonania w jakimś celu badania krwi bądź opiekowania się pacjentką, która zdecydowała się na przerwanie ciąży. Zgodnie z przykładem zanotowanym w Księdze 2 Królów 5:17-19 może dojść do wniosku, że skoro nie ma wpływu na decyzję co do transfuzji lub aborcji, nic nie stoi na przeszkodzie, by ze względów humanitarnych troszczyła się o pacjenta. Oczywiście musi uwzględnić głos swego sumienia, tak aby ‛postępować przed Bogiem z czystym sumieniem’ (Dzieje 23:1)” (Strażnica Nr 8, 1999 s. 29).
„Niektóre zajęcia mogą być niejako w »strefie pogranicznej«. Niekiedy też podstawowej pracy nic nie można zarzucić, ale od czasu do czasu żąda się od pracowników zrobienia czegoś, co nasuwa wątpliwości. Wtedy właśnie w grę wchodzi sumienie. W niektórych zawodach mogą się wyłonić problemy związane z użyciem krwi. (...) A co byś zrobił, gdyby w zakładzie pracy polecono ci sporadycznie zająć się krwią lub jej produktami? Czy sumienie by ci na to pozwoliło? W amerykańskim stanie Colorado pewien świadek Jehowy pracował w szpitalu jako główny laborant, wobec czego wykonywał różne analizy tkanek i płynów organizmu ludzkiego. Między innymi oczekiwano od niego badania próbek krwi. Niekiedy chodziło po prostu o sprawdzenie poziomu cukru lub cholesterolu we krwi pacjenta. Czasami jednak trzeba było także przeprowadzić próby krzyżowe dla celów transfuzji. Jak się powinien zachować? Chrześcijanin ten dokładnie przemyślał cały problem. Zdawał sobie sprawę, iż nie byłoby słusznie, gdyby jakiś sługa Boży pracował wyłącznie dla banku krwi, gdzie każda czynność służyłaby celowi, który stanowi pogwałcenie prawa Bożego. Ale swoją sytuację widział inaczej; prowadził przecież różnego rodzaju badania. Zgadzał się także z tym, że gdyby był lekarzem odpowiedzialnym za decyzje, nie powinien zarządzić przeprowadzenia żadnej transfuzji u pacjenta, tak samo jak chrześcijanin posiadający sklep nie powinien zamawiać ani sprzedawać bożków czy papierosów. Laborant ów pomyślał sobie jednak, że skoro cały jego związek z krwią polega jedynie na wykonaniu analizy, więc jego rola niewiele odbiega od roli pielęgniarki, która na polecenie lekarza mogła pobrać próbkę krwi, gońca, który ją przyniósł do laboratorium, i jeszcze kogoś innego, kto by ewentualnie przeprowadził nakazaną transfuzję bądź inny zabieg. Wziął pod uwagę zasadę z Księgi Powtórzonego Prawa 14:21. Według tego wersetu Żyd, znalazłszy padłe zwierzę, mógł je sprzedać cudzoziemcowi, którego nie obowiązywały ograniczenia Prawa co do niewykrwawionego mięsa. Dlatego sumienie pozwoliło wówczas temu laborantowi dokonywać analiz krwi, włącznie z tymi, które miały służyć za podstawę do przeprowadzenia transfuzji pacjentom nie zainteresowanym kwestią, jak prawo Boże reguluje użycie krwi” (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 24 s. 9-10).
Czyli, jak pisał Furuli: "będzie zależała od osobistej, opartej na sumieniu decyzji"