Tak sobie pomyślałem, kiedy ŚJ mają okazję wykorzystać te wskazówki które im podają.
Przecież to jest czysta teoria, która ma im zabrać tylko czas.
W praktyce zapewne nigdy tego nie wykorzystują, a rozmawiają z ludźmi tak, jak chwila pozwala, a nie jak teoria nakazuje.
To jeszcze zależy z kim masz przyjemność głosić. Jeśli jest z tobą bardzo oddany temu wszystkiemu człowiek, nie jest tak kolorowo.
Nie raz miałem tak, że prowadziłem z kimś dyskusję, bo była akurat moja kolej i byłem ogólnie rzecz biorąc z niej zadowolony, przebieg dyskusji też był dobry. Nigdy nie głosiłem "na pałę", ogólny zarys zawsze był taki jak być powinien, ale znałem kilku głosicieli, którzy po takiej rozmowie nie chwalili, nie cieszyli się, tylko zaczynali:
- Pomyślmy teraz chwilę, co mogłeś zrobić lepiej...
- Czy pamiętasz artykuł zamieszczony ostatnio w naszym biuletynie, który zawierał najnowsze wskazówki? (kto używa słowa "biuletyn"?)
- Czy zauważyłeś jedną okazję, której nie wykorzystałeś?
I stoisz na półpiętrze w bloku i słuchasz jak ktoś zamiast cieszyć się, że trafiliście na fajnego człowieka, tłucze ci do głowy, że:
- co prawda umówiłeś się na odwiedziny ponowne, ale nie sprecyzowałeś pory
- nie zauważyłeś nosidełka dziecięcego w holu, przez co nie dostosowałeś ani tematu rozmowy ani odwiedzin ponownych
- na koniec zadałeś pytanie zamknięte, zamiast zadać pytanie, które poruszy rozmówcę do rozmyślania
I tak w nieskończoność... Niektórzy naprawdę potrafili (myślę, że nadal potrafią) wyciągnąć literaturę na półpiętrze i robić ci powtórkę z zebrania, jak zastosować najnowsze wskazówki.
P.S. Najlepszy był taki jeden pionier, który bardzo często powtarzał: "Nie możemy oczekiwać, że Jehowa będzie błogosławić naszej służbie, jeśli nie będziemy stosować jego precyzyjnych wskazówek". Czyli jeśli rozmowa była super i zacząłeś studium, ale już przy pierwszej rozmowie nie poznałeś imienia rozmówcy (co przecież zdarzało się bardzo często), to najwyraźniej nie możesz liczyć, że to studium to błogosławieństwo Jehowy. Niektórzy naprawdę wierzą w te wszystkie korporacyjne techniki do absurdalnego poziomu. A to, co najbardziej obrzydliwe, to że wciskają w to Boga, który rzekomo chce, żeby z ludźmi nie robić nic innego, tylko manipulować nimi przy drzwiach na najbardziej wymyślne sposoby.