Raport z głoszenia przez ZOOM z kilku zborów. (Wszystko z pierwszej ręki)
W jednym zborze pewna siostra pisze co służbę list do jednej z swoich zainteresowanych. Po pierwszej zbiórce razem z kilkoma osobami układa list, po kolejnej przepisuje go na czysto wprowadzając ewentualne poprawki. ( Wszystko zajmuje kilku osobom z 1 - 1.5 godziny, czyli razem raportują nawet 5-8h!)
Następnie siostra wysyła ten list do zainteresowanej na poczcie. I teraz najlepsze: ona wysyła te listy do 5-6 osób od początku pandemii. Do tej pory nie dostała na nie żadnej odpowiedzi
W innym zborze pewien brat wysyła smsy do swoich kolegów z szkoły. Za każdym razem liczy odwiedziny ponowne. Rozmowa toczy się już od kilku miesięcy. Co w tym ciekawego? Ano to, że te "głoszenie" to po prostu rozmowy o pracy/rodzinie/hobby. Brat od kilku miesięcy "buduje fundament" by w końcu zaatakować jakimś artykułem. Oczywiście każda wiadomość to okazji do godzinnej służby na zoomie z kilkoma osobami.
Inna siostra robi to samo, tylko używa komunikatora do rozmowy z córką braci. Z nią to już w ogóle jest lajcik - cały czas uprawia small talk i tylko czasami zapyta, czy podobają się jej zebrania lub czy myślała może o dołączeniu do szkoły teokratycznej. Godziny lecą...
Jeszcze inna starsza siostra co zbiórkę dzwoni do swoich koleżanek. Ma ich z 5-6. Z każdą rozmawia z 10-15 minut a reszta grupy na Zoomie sobie grzecznie siedzi i pije kawkę, je ciasteczka, etc. Co jakiś czas jedna z jej koleżanek połączy się na zebranie.
Tutaj widać gdzie ŚJ mogą odnieść rzeczywisty sukces - znudzone starsze kobiety, które lubią sztywne zasady oraz miłych/grzecznych ludzi. Chociaż i tak takie osoby po prostu łączą się na wykłady i... tyle. Większość z nich nie robi nic więcej jeśli chodzi o przyłączenie się do zbioru, wiele po jednym lub kilku zebraniach już więcej się nie łączy.
Tak było np. po pamiątce - większość zainteresowanych nie dotrwała do końca i rozłączyła się wcześniej.