Myślę, że organizacja jeszcze długo nie zdecyduje się na przeniesienie zebrań do domów. Tak samo będzie z udostępnianiem tego typu zebrań szerszej liczbie osób.
Dlaczego?
Bo zebrania to podstawowe narzędzie propagandy i kontroli. Nie chodzi jedynie o treść, ale o obecność, możliwość wymiany spojrzeń, mowę ciała, ocenę zaangażowania. W jaki sposób to wszystko miałoby być realizowane przez streamowane zebrania? Nie do zrobienia. Nawet zakładając, że sprzedaż sali miałaby dać organizacji pieniądze (jeśli w ogóle zależy im na pieniądzach), to byłby to jednorazowy strzał. Co dalej? Lepiej robić ciągły przemiał budynków. Poza tym, nawet jeśli zdecydują się na zwinięcie interesu związanego z salami (dawno nie jadłem dobrego salami) to raczej jeszcze nie teraz. Ludzie, którzy budowali te sale 20-25 lat temu nadal są w większości aktywnymi członkami zborów. Część osób nie mogła przeboleć, że ich sala jako jedna z kilkuset została sprzedana, a przecież nie po to ją budowali. Gdyby dotyczyły to wszystkich sal w Polsce czy na świecie, ludzie by zwariowali. Organizacja w żaden sposób by z tym nie wygrała. Wypada więc poczekać na taki krok jeszcze z 20-30 lat co najmniej. Może wtedy to przejdzie.
Jeśli jednak zdecydują się na szersze udostępnienie streamu, będzie to strzał w kolano. A może nawet w udo, w tętnice.
Z własnego przykładu wiem, że wystarczy opuścić kilka - tak, tylko kilka - zebrań, żeby zacząć myśleć inaczej. A streamiowanie zebrań w wielu przypadkach tak się właśnie skończy. Przynajmniej moim zdaniem.
EDIT: Już po opublikowaniu przypomniała mi się jeszcze jedna sprawa, która jest kluczowa w obecnej formie zebrań - możliwość spełniania się ludzi. Organizacja daje tym ludziom sens życia, ale przecież jego głównym sensem nie jest głoszenie (pomimo tego, że tak się mówi). Jego głównym sensem są kwieciste odpowiedzi na zebraniach, różnego rodzaju punktu, podawanie mikrofonów, stanie z plakietką porządkowy. Jeśli zabrać to wszystko ludziom, poczują się bezużyteczni. I co? Stworzą nowe, tak samo ważne przywileje online? Nie wydaje mi się. Organizacja trzyma świadków w swoich ramach nie tylko propagandą ale też różnego rodzaju zajęciami, którym nadaje się znaczenie. Jeśli nie da się ich w zborze, ludzie zaczną szukać tego gdzieś indziej. W moim rodzinnym zborze powiedział to kiedyś przy mnie nadzorca obwodu, który lekko dał do zrozumienia starszym, że jak będą traktować młodych na dystans, to pójdą szukać spełnienia gdzieś indziej. I po obsłudze posypali się nowi mikrofonowi.