Judaizm czasów Chrystusa nie znał nauki o tym, że demony przebywają w niebie.
NT nigdzie i nigdy nie umiejscawia „demonów” w niebie.
To upadłe duchy, które w momencie upadku zostają z nieba usunięte.
Jeszcze w roku 1925 Towarzystwo podaje, że aniołowie „przyjęli na siebie postać ludzką” i później zginęli w potopie, a nie ma słowa o odlocie do nieba:
„Aniołowie, gdy przyjęli na siebie postać ludzką mieli doskonale życie, a dzieci, które spłodzili przewyższały wówczas żyjących potomków Adama tak pod względem fizycznym, jak i umysłowem, dlatego powiedziano o nich, iż “byli to mężowie stawni.” Ludzie ci byli urodzeni z niedoskonałych, podległych śmierci matek, lecz spłodzeni przez doskonałych Ojców. (...) Nefilimy, nie mając prawa do egzystencyi, zostali wytraceni przez potop, jak również wszyscy ludzie z wyjątkiem rodziny Noego, która została zachowana na rozpoczęcie nowego rodzaju” (Pojednanie pomiędzy Bogiem i człowiekiem 1925 s. 115-116).
Zapewne gdy Sędzia w roku 1925, gdy wymyślił wojnę w niebie trwającą tam od 1914 roku potrzebował tam „demony” i zrobił z aniołów szatana właśnie demony. Połączył to z tekstem z Rdz 6.
Jeszcze poszperam kiedy Sędzia wymyślił te demony lecące do nieba.
Aniołowie po stronie szatana w niebie to nie od razu demony. Owszem po strąceniu tak.