Śmiejcie się śmiejcie. Ja już przerabiałem kłótnie o kształt chlebka. Jeden uważał, że musi być połamany, bo na fotkach strażnicowych widział.
U niemiaszków była maca, bo ktoś zapomniał upiec chleb, albo jak to bywa z ich organizacją, nikt nikomu nie zlecił. Na godzinę przed pamiątką jeden odważny pojechał po macę - do sklepu lub domu.
Jeden mówił, że na pamiątkę nie może być wino z nazwą na etykiecie "Pokusa". Nie wiem, czy przeszkadzał mu kształt butelki czy zawartość siarki.
Podpowiem starszakom, żeby się tłukli o siarczyny. bo już im nazwy nie odpowiadają.
To są prawdziwe problemy wynikające z wirusów. Kiedyś był chleb. Może ciocia Halinka upiekła. Wino było w kieliszkach. A teraz muszę wszystko sam. Jakie wino? Jaka etykieta? Jaka butelka? Jaki chleb? Muszę sprawdzać zawartość macy. Czy może być wafel ryzowy? Czy mogę rozcieńczyć syrop malinowy i dodać tam kieliszek wódki? Czy mój korkociąg z rączką drewnianą w postaci gołego facecika może kogoś zgorszyć? Czy lejek do zlewania po imprezie musi być koniecznie niebieski? A obrus? Czy konieczny jest biały?
Przecież muszę powiedzieć cztery modlitwy, w tym dwie do jedzenia i picia. Boję się się, że pomylę kolejność naczyń. Do tego wykład. Śpiewać? A jak nas sąsiedzi podkablują, że w czasie epidemii mieszamy krew, bo my z sekty som.
Co zrobić gdy ktoś zacznie spożywać? Zabierać mu naczynia od razu? Czy raczej czekać do momentu gdy wstanie i przy toaście zacznie wygłaszać wykłady o świadkowych pedofilach i mordowaniu własnych dzieci, jednocześnie kręcąc film by zaistnieć na YT?
Mogę mu 'kujawiaka' sprzedać? W końcu będę tylko jedynym porządkowym. Tyle mi na łeb obowiązków spadło w jednym czasie.
Co począć?
Chodzicie czasem na błyskawiczne robocze ewenty hydrauliczne w celach omówienia dzisiejszych wskazówek z góry? Jak pójdziecie to wam się śmiech zamieni na zdziwienie.