Teraz to znowu nie wiem, czy bardziej o małżeństwie, czy bardziej o seksie?
Tzw białe małżeństwo może istnieć od początku, albo od końca. Kwestia dogadania. Dlatego zanim zawiąże się jakiś związek, trzeba usiąść i porozmawiać między innymi o tym. Później wyskakują same błędy.
On chce dużo, ona wcale; lub na odwrót. On chce kiedy ona nie chce. Ona chce wtedy kiedy on nie ma ochoty.
Pewnego razu wraz z doświadczeniem WTSu przylatuje facet, mąż i ojciec zarazem. Żali się, że on chce właśnie tak. Zrozumiałem faceta. Na drugi dzień przylatuje jego żona i mówi, że ona właśnie chce tak. To już brzmiało jak krypto propozycja. W końcu mówię im, że jak macie wspólna chatę, dzieci, wannę, stół, to usiądźcie do tego stołu i porozmawiajcie co chcecie. Co ja jestem? Doktór Pasikonik?
Okazuje się, że podobne sytuację mieli i inni. Niby dorośli, mają dzieci, a dogadać się nie umieją (ha ha ha, nawet mi się nie podkreśliło na czerwono
).
Ktoś powiedział, że udane małżeństwo zależy nie od wspólnej sypialni, garów, rachunków, tylko od przyjaźni między ludźmi. Ludzi może łączyć wspólna pasja, cele, uczucie wyższe, cokolwiek innego. Może coś w tym jest. Ja się na uprawie seksu nie znam. Nie uprawiałem. Uprawiałem pomidory, ogórki, kukurydzę na popcorn, i inne zioła rozweselające. Dlatego się wypowiedziałem. Seks jest przereklamowany. Ludzie umierają z braku powietrza, wody, pokarmu. Nie znam przypadku śmierci z braku seksu.