Czyli Prezes Trump, a nie Prezydent.
Nawiasem mówiąc, to właśnie ŚJ raz piszą po polsku Prezydent, a raz Prezes, o swoim szefie Rutherfordzie czy innym.
Faktycznie, to może być wymiennie stosowane, zarówno Prezydent jak i Prezes. W zalezności od kontekstu.
Generalnie: Boss
Rutherford był NAJGORSZYM prezesem WTS-u.
Samo nazywanie siebie prezydentem sędzią,jazda cadilakami,specjalna willa,sekretarki,oddalenie żony,syna, dokonanie rozłamu po śmierci Rusella wiele by pisać i jego zapewnieniach: MILIONY OBECNIE ŻYJĄCYCH NIGDY NIE UMRĄ zrobiły z niego pajaca jak w stroju kompielowym w którym się paradował chyba na plaży.
Gdy dowiedziałem się jak zmarł Rutherford, to zrobiło mi się go żal.
Przetoka jelitowa w tamtych czasach to był hardkor
Wybaczcie teraz kontrowersyjną uwagę:
A może on działał w dobrej wierze? Może miał dobre intencje - widział silnych osobników wokół siebie i chciał nadać WTS silny kształt, stabilną formę?
Byłem dotychczas w różnych zborach i spotkałem rzeszę ludzi o silnej osobowości, przekonanych o swojej nieomylności, o swoim szczególnym wybraniu.
Podejrzewam, że wówczas mogło być podobnie. Żyło wielu pupili Russella, którzy jak np. Johnson wręcz domagali się przywództwa.
Rutherford wskoczył na fotel Prezesa niejako z drugiego szeregu. Może to uratowało WTS? Może gdyby nie Rutherford, to musiałby być ktoś inny o podobnych silnych cechach przywódczych?