Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: "Prawdziwi" przyjaciele  (Przeczytany 2519 razy)

Offline Sandra

"Prawdziwi" przyjaciele
« dnia: 27 Styczeń, 2020, 16:46 »
Zostałam poproszona o swoją historię. Postaram się ją streścić, by nie przedłużać. Ostrzegam że będę szczera.

Moi rodzice wzięli chrzest jak miałam 2 latka. Więc już od przedszkola było wmawiane mi jakie to urodziny i święta są złe. A gdy jedna siostra pracująca w tym przedszkolu nakablowała że jadłam cukierki od koleżanki która miała urodziny to niezłe lanie dostałam. Takie tam, chrześcijańskie karcenie, wypływające z miłości. Tu już ją sumienie nie bolało że 5 letnie dziecko chodzi z siniakami po pasie. Moi rodzice ogólnie przeginali z karceniem mnie w ten sposób. Zwłaszcza matka, bo ojciec to raz a konkretnie. A ona lała gdzie popadnie. Zawsze mi tłumaczyli że przecież nawet Biblia zaleca karcenie, co ja nawet jako dzieciak uważałam za chore i nie widziałam związku z miłością, której ponoć cały zbór był uczony. Dopiero jak dorosłam to mnie rodzice przeprosili za taką formę karcenia i zaczęli się tłumaczyć że kiedyś w Strażnicy nie było artykułów dotyczących fizycznego karcenia, tak jak teraz są.

Cóż, lata leciały, jako nastolatka nie próżnowałam. Papierosy, narkotyki już w gimnazjum, myśli samobójcze ale byli tak zajęci że tego nie dostrzegali. Dopóki nie uciekłam z domu z zamiarem popełnienia samobójstwa. Znalazła mnie policja. Od tamtej pory już mnie nie bili. Nawet byłam w psychiatryku na oddziale dziecięcym. Zaraz po tym jak wyszłam (miałam wtedy 14 lat), odbyło się zgromadzenie. Matka po nim skomentowała, ze łzami w oczach, "chciałabym abyś kiedyś też wzięła chrzest, nie mogę się tego doczekać, to będzie najpiękniejszy dzień w moim życiu". Odpowiedziałam jej "pff, to się nigdy nie doczekasz" (tak, pyskata byłam). Ona wtedy się poryczała i powiedziała "nie odrzucaj czegoś zanim tego dobrze nie poznasz". Dało mi to do myślenia i poprosiłam w zborze o studium (bo nikt nigdy sam mi go nie zaproponował). Wybrałam specjalnie siostrę, która jako nastolatka przychodziła na zebranie w glanach, mocno umalowana, zakolczykowana, z pomalowanymi na czarno paznokciami. Ja wtedy byłam dzieckiem. Gdy zwróciłam się do niej z tą prośbą, ona już wyglądała zwyczajnie, a ja byłam zbuntowanym, nieznośnym pachołem.

I zaczęło się. Totalnie mnie nudziło studium i zebrania, ale brałam w tym udział żeby zadowolić rodziców i członków zboru. Było najpierw "czego naprawdę uczy Biblia" a potem "trwajcie w miłości Bożej". Wzięłam chrzest mając prawie 17 lat. Wszyscy się cieszyli. Oczywiście przez to, że nie było to szczere z mojej strony, szybko nastąpiło pierwsze wykluczonko, za rozpustę. Miałam 18,5 roku. I tak sobie żyłam, uczyłam się, imprezowałam, ćpałam, chlałam, seksiłam z chłopakiem, zmagałam się z myślami samobójczymi, rodzice mnie olewali. Zatęskniłam za zborem po paru latach i mając 22 wróciłam. Tym razem byłam bardziej szczera, bo dostałam za przeproszeniem po dupie. Rok wcześniej zostałam zgwałcona (usłyszałam po tym od matki "gdybyś była w organizacji to by cię to nie spotkało"...nie "idź na policję" tylko coś takiego!) i straciłam dziecko, które chciałam urodzić. Tak więc wróciłam, bo myślałam że moje życie nie ma sensu i tylko bycie świadkiem ma jakiś sens.

Gdy miałam 24 lata Jehowa "pobłogosławił" mi mężem. Jednocześnie też otrzymałam diagnozę choroby dwubiegunowej, na którą cały czas się leczę i będę zapewne przez resztę życia. Nadal szczerze się wysilałam, myślałam że już jestem ustatkowana, że robię coś dobrego, chodzę do służby co najmniej 15 godzin w miesiącu, jak mogę to pionieruję pomocniczo, jestem na każdym zebraniu, sprzątam na Sali, angażuję się zawsze, kiedy jest coś organizowane i gdzie trzeba pomóc. Jednak nadal doskwierało mi poczucie braku sensu i celu w życiu, nie wiedziałam z czego to wynika, więc przysiadłam jeszcze bardziej do studium osobistego i poświęcałam się modlitwom. Na próżno. Dodatkowo małżeństwo wcale mnie nie uszczęśliwiało. Mąż był i nadal jest jeszcze większym oszołomem religijnym. Był albo w pracy, albo w służbie. Zaniedbywał mnie i mimo że wiele razy o tym z nim rozmawiałam, on utrzymywał że służba jest ważniejsza. Nawet seks był beznadziejny. Nie chciał się kochać w innych pozycjach albo w inny sposób , bo sumienie mu zabraniało, bo wujkowie z Ciała Kierowniczego w latach 80 mówili że seks oralny uprawiają homoseksualiści, więc jest to obrzydliwa praktyka. Słaby argument, co nie? I tak oto moje życie seksualne można było zrównać z błotem. Seks był tak nudny, że w ogóle odechciało mi się kochać i on przez to dolał oliwy do ognia - zaczął mnie upijać, bym chciała z nim iść do łóżka. Taki wzorowy brat, sługa pomocniczy, ojojoj, nieładnie.

Skończyło się tym, że zaniedbana i wykorzystana, uciekłam w ramiona innego mężczyzny. Którego naprawdę pokochałam, bezwarunkowo. Gdy tylko ledwo zaczęłam się z nim spotykać, gdy jeszcze do niczego nie doszło, "przyjaciółka" postanowiła zerwać ze mną kontakt. Twierdząc że nie może się ze mną zadawać kiedy ja łamię zasady Jehowy. Nie kryłam się przed mężem. On nawet się nie zaczął o mnie starać, nie zaczął nawet walczyć, gdy dowiedział się że jest w ogóle inny facet zainteresowany mną. Poddał się, pozwolił mu. Przynajmniej to zrobił dobrze. Nie chodziłam na zebrania przez kilka miesięcy, jednocześnie spotykając się z nim regularnie. Przez cały ten czas miałam dwie wizyty pasterskie, odezwała się do mnie jedna siostra dwa razy i inna raz. Tylko tyle. Gdy wylądowałam w psychiatryku na koniec grudnia, bo miałam poważny zamiar odebrać sobie życie, to nikt się nie zainteresował, nikt nie zadzwonił, mimo że wiedzieli co się ze mną dzieje. Taka to była warunkowa przyjaźń ze strony zboru. A myślałam że należy się starać o "zagubioną owcę".

Dodatkowo fakt znalezionych przeze mnie materiałów dotyczących procesów o pedofilię i wiele innych spowodowały że już byłam pewna że chcę stamtąd odejść. Zamieszkałam z nowym partnerem, jestem w trakcie rozwodu i 24.01.20 miałam komitet. Zostałam wykluczona. Już więcej nie zatęsknię, już nie dam sobą manipulować.

Koniec :)
One who doesn't care is one who shouldn't be.


Offline Tokaji

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #1 dnia: 27 Styczeń, 2020, 17:12 »
Nie miałaś lekko. Rodzice, którzy nie zdają sobie sprawy z wrażliwości dziecka potrafią skutecznie utrudnić mu start w życie. Nie będę pisał, że rozumiem, bo słowa, które napisałaś na pewno nie oddają tego co czułaś przez te wszystkie lata. Szeregowi świadkowie jako ludzie są często okay, póki toleruje się totalitaryzm, ale to też jest chory układ, bo koniec końców okazują się przyjaciółmi bezwartościowymi.

Zobacz z tej strony, jak mądra teraz jesteś, wiesz już jakich błędów nie popełniać! Życie, które przed Tobą od kilku dni należy tylko do Ciebie, to może być Twój czas Sandro.
Pozdrawiam serdecznie!
"Ci, którzy marzą w nocy, budzą się i stwierdzają, że to był sen.
Ci, którzy marzą w dzień, są niebezpieczni, bo robią wszystko, żeby te marzenia spełnić."


Offline HARNAŚ

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #2 dnia: 27 Styczeń, 2020, 17:47 »
Rób dziecko co chcesz tylko już się nie zabijaj.


Offline Magda

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 356
  • Polubień: 449
  • https://www.youtube.com/watch?v=clS6USdnB58
Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #3 dnia: 27 Styczeń, 2020, 17:51 »
Tak jak Harnaś napisał , żyj.
Napisałaś koniec , ale to nie koniec , zdaje się szczególnie dla Ciebie to nowy początek. Dbaj o siebie dziewczyno, pamiętaj bądź niezależna. Nie bój się życia, ale bądź ostrożna.
jeśli coś wydaje ci się zbyt piękne, żeby było prawdziwe to jest to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
https://www.youtube.com/watch?v=H_a46WJ1viA
https://www.youtube.com/watch?v=UoavV7D74BU


Offline hiacynta

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #4 dnia: 27 Styczeń, 2020, 18:11 »
Kochana Sandro wiele wycierpiałaś jesteś młoda walcz o swoje szczęście należy ci się ono zobaczysz jeszcze słoneczko zaświeci dla Ciebie ta organizacja unieszczęśliwia ludzi. Pozdrawiam i żyj na nowo 🙂🙂🙂


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5137
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #5 dnia: 27 Styczeń, 2020, 18:58 »
Na początek witam i ja Gandalf ;)
Oj dziewczynko sporo przeszłaś. Doświadczeniem życiowym bijesz niejedną osobę na głowę. Ja życzę Ci dużo szczęścia, abyś była szczęśliwa i to szczęście znalazła i chęć życia.
Czuj się tu dobrze, pisz, zwierzaj się i zamieszczaj nagrania z komitetu >:D
« Ostatnia zmiana: 27 Styczeń, 2020, 19:04 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 508
  • Polubień: 14309
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #6 dnia: 27 Styczeń, 2020, 19:21 »
Witaj imienniczko i rówieśniczko mojej córki.  :) Tak jak wcześniej napisał Harnaś...
Rób dziecko co chcesz tylko już się nie zabijaj.
I nic więcej i nic mniej. Powodzenia Ci życzę. Pozdrawiam.  :)
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Roszada

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #7 dnia: 27 Styczeń, 2020, 19:29 »
Jak dla mnie ciut za dużo seksu. ;)
No ale wątek będzie miał wzięcie. :)


Offline Cytryna

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #8 dnia: 27 Styczeń, 2020, 19:47 »
Sandro.....bardzo współczuję braku zainteresowania ze strony rodziców,pastwienia się fizycznego pod przykrywką karcenia.Nie zaniedbuj leczenia,rozmów z terapeutami ,bo pewnie leżąc w szpitalu miałaś z nimi kontakt.Kochanie,nie idź w stronę narkotyków i alkoholu.Przy dwubiegunówce to....zabójstwo.Bardzo Ci to zaszkodzi w dążeniu do normalnego życia.


Offline Takajaja

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #9 dnia: 27 Styczeń, 2020, 21:34 »
Jak dla mnie ciut za dużo seksu. ;)
No ale wątek będzie miał wzięcie. :)

Roszada? Przyjacielu...coś ty taki cnotliwy? Hihi...:))

Wątek? Przede wszystkim szczery i tu nie chodzi o "wzięcie"

Sandro..... Brak mi słow na komentarz....Moi przedmowcy powiedzieli juz chyba wszystko!!!

Nie napiszę "czuj sie u nas, jak u siebie w domu" :-((
Po prostu pisz, pisz i pisz...jesli masz taką potrzebę  :))


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 964
  • Polubień: 8456
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #10 dnia: 27 Styczeń, 2020, 22:06 »
Witaj SANDRA
Zamknij drzwi do przeszłości – czasu nie zawrócisz, nie przeżyjesz powtórnie wczoraj. Nie zmienisz raz wypowiedzianych słów, nie cofniesz czynów. Liczy się tylko teraz. Ono trwa zawsze. Im mocniej zatrzaśniesz drzwi za tym, co było, im dokładniej spalisz mosty za sobą, z tym większą determinacją i radością zaczniesz nowy rozdział życia.


Offline cocacolasong91

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 66
  • Polubień: 175
  • "nikt mniej i nikt więcej, po prostu człowiek"
Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #11 dnia: 28 Styczeń, 2020, 18:01 »
Bycie szczerym ze sobą zawsze wychodzi na plus a Ty jesteś szczera ze sobą i innymi
to dobrze
dużo Kobieto przeszłaś ale jesteś jak feniks z popiołu
żyj żyj dziewczyno dla siebie !!!
trzymaj się ciepło
 
Jeśli ktoś traktuje Cię źle pamiętaj że coś jest nie tak z nim a nie z Tobą. Normalni ludzie nie niszczą innych ludzi.


Offline Gipiura

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #12 dnia: 28 Styczeń, 2020, 19:57 »
Rozumiem Cię Sandro.
Miałam komitet, bo wyszłam za mąż za człowieka ze świata. Zostałam tylko ograniczona i dodatkowo nazwana rozpustnicą. Straciłam wszystkic swóich "przyjaciół". Nowe miasto, całkiem inny świat, na początku wyzwolenia przeżyłam załamane, nie potrafiłam po prostu poradzić sobie w nowej sytuacji. Pojechałam na miesiąc do szpitala psychiatrycznego do Gniezna.
Wcześniej, gdy miałam studium biblijne, siostra, która ze mną studium prowadziła, rozpowszechniała o mnie po zborze wyssane z palca informacje , że mam porażenie mózgowe. To oczywiście bzdura, ale wszyscy jej uwierzyli. Od samego początku byłam traktowana jak niedorozwinięta umysłowo.


Offline Takajaja

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #13 dnia: 28 Styczeń, 2020, 20:20 »
Wcześniej, gdy miałam studium biblijne, siostra, która ze mną studium prowadziła, rozpowszechniała o mnie po zborze wyssane z palca informacje , że mam porażenie mózgowe. To oczywiście bzdura, ale wszyscy jej uwierzyli. Od samego początku byłam traktowana jak niedorozwinięta umysłowo.

Te bajki ktore w wiekszosci siostr rozpowszechnia to ich pożywka. Nie mają biedne kobieciny co w tych zborach robic, czesto ich zycie jest tez nudne to paskudzą w zyciu innych!!


Offline julia7

Odp: "Prawdziwi" przyjaciele
« Odpowiedź #14 dnia: 28 Styczeń, 2020, 23:55 »
Współczuję, Sandra! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ;)