Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?  (Przeczytany 1159 razy)

Offline Roszada

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #30 dnia: 13 Grudzień, 2022, 22:55 »
Ach ci straszni sfrustrowani zgorzkniali podli niewierzący, o niczym nie marzą jak tylko o zniszczeniu innym wiary. Gdzie ja to już słyszałem?
A ja olewam Wasze zniszczenie.
Gdzie ja pisałem o niszczeniu.
Co wy macie niby niszczyć skoro nic nie istnieje?
Śmiechu warte.
Nawet ateizmu nie umiecie uprawiać. ;D

Jakbym chciał być ateistą to wiedziałbym jak to robić, jak nie wierzyć.
Czytało się trochę ateistycznych mądrzejszych rzeczy niż jakichś wygibasów na forum. Ale czy Wam się chce czytać książki ateistów?
Jakby się chciało, to by jeden z drugim nawet wiedzieli, że jestem przytoczony w książce Dawkinsa, w polskiej edycji. Wprawdzie jako wierzący, ale choć to sie zachowa o mnie u ateistów. ;D
« Ostatnia zmiana: 13 Grudzień, 2022, 23:04 wysłana przez Roszada »


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #31 dnia: 14 Grudzień, 2022, 22:16 »
Widzisz Roszado, jeśli myślisz że zrobi na mnie wrażenie powołanie się na Dawkinsa to robisz błąd logicznego myślenia zwany projekcją zakładając iż u ateistów czy nonteistów (do których się zaliczam) istnieje coś w rodzaju hierarchii, jakby lustrzanego odbicia religii w sensie organizacji o charakterze wodzowskim a cała różnica między nimi a chrześcijanami polega na przeciwnym kierunku pogladów.
Tymczasem jest odwrotnie; pierwsza rzecz od której zaczyna się wolnomyślicielstwo to odrzucenie polegania na cudzym autorytecie. W ogóle nie działa argument "muszę mieć rację bo ktoś znany coś takiego napisał". Do wszystkiego trzeba dojść swoją własną drogą. Tak że nie widzę tu związku między postacią Dawkinsa i tematem dyskusji. Wspomnienie jej nic do niej nie wnosi. On szedł swoją drogą i osiągnął na niej swoje postępy. No i co z tego? Ja idę swoją, być może trafiłem w podobne miejsce co on i tyle mamy ze sobą wspólnego.

Drugim błędem jest twoje (wydaje mi się że z automatu negatywne) pojmowanie motywacji kierującej rozmówcą z którego wynika wysuwanie dosyć niewybrednych zarzutów o charakterze personalnym. Krytykuję sensowność świętej książki więc muszę być z jakiegoś powodu sfrustrowany. Otóż tak nie jest. Krytykuję ją bo w swoim życiu obrałem drogę poszukiwania prawdy obiektywnej, częścią te drogi był etap studiowania tak zwanych "świętych pism" i przekaz Biblii z którą się dosyć gruntownie zapoznałem kłóci się z moim pojmowaniem idei dobra piękna i prawdy a właściwie to wręcz podstawowych zasad uniwersalnego sensu i logiki. Coś tu po prostu mocno nie gra. Tak to widzę i daję temu wyraz, to wszystko. Możesz tego nie lubić ale istnieje coś takiego jak swoboda wypowiedzi, nawet według KK, przynajmniej odkąd zlikwidowano Kongregację Świętego Oficjum w 1965 roku.

Kolejną rzeczą jaką robisz i nie do końca to rozumiem jest twój osobisty emocjonalny stosunek do czyjejś niewiary. Wiara bądź niewiara jest czymś bardzo osobistym. Własna wiara lub niewiara, nie cudza. A zachowujesz się jakby ciebie osobiście dotykało że ktoś w ogóle śmie odrzucać przekaz ewangelii a do tego go otwarcie kwestionować. I - ponownie - projektujesz to odczucie na oponenta. Tymczasem mnie nie dotyka osobiście że ktoś inny w coś wierzy, jakkolwiek absurdalna może mi się wydawać jego wiara, czy wierzy w Jezusa czy garbate aniołki. Nie zarzucam temu komuś nieczystych motywów, nie wyśmiewam go ani nie próbuję obrazić.  Próbuję się jedynie porozumieć w drodze dyskusji gdyż interesuje mnie na czym ten określony człowiek swoją wiarę zbudował, dlaczego wyznaje właśnie takie a nie inne poglądy (gdyż z wiary wynikają określone poglądy, nieprawdaż?), co go do wiary popchnęło i jakie z tej wiary widzi określone korzyści w swoim życiu. Z moich obserwacji wynika że w większości przypadków określone przekonania religijne rozwijają się u danej osoby drogą głębokiej indoktrynacji w rodzinie i lokalnej zbiorowości a kondycjonowanie zaczyna się jeszcze przed wykształceniem osobowości, ba! przed powstaniem świadomości siebie jako osoby, i trwa latami, właściwie przez całe życie osobnika o ile nie wyrwie się ze swojego otoczenia. Katolicyzm i jehowityzm są pod tym względem bardzo do siebie podobne.
Być może jednak istnieją ludzie którzy stali się głęboko religijni na innej drodze, może wskutek samodoskonalenia umysłowego jakim ukształtowali swoją religijną świadomość. Może nawet jesteś jedną z takich osób i byłbym bardzo zaciekawiony gdybyś zechciał w pozytywny sposób opowiedzieć o swojej drodze do wiary. To chyba nie jest obraźliwe że pytam o coś takiego?
nihilista


Offline Roszada

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #32 dnia: 14 Grudzień, 2022, 22:25 »
Nie na temat piszesz.
Musisz zmienić sobie albo forum na ateistyczne, albo masz tu lepszych zawodników niż ja: Nadaszyniak, Turbulent.
Jam za słaby na Twoje argumenty. :-\


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 998
  • Polubień: 8487
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #33 dnia: 14 Grudzień, 2022, 22:43 »
Nie na temat piszesz.
Musisz zmienić sobie albo forum na ateistyczne, albo masz tu lepszych zawodników niż ja: Nadaszyniak, Turbulent.
Jam za słaby na Twoje argumenty. :-\
podkreślenie osobiście zaznaczyłem
(mtg): halo, halo ''Waść Szachowy'' - ''Nadaszyniak'' to nie tekst roczny na 2023 w (Ww)  >:D 
« Ostatnia zmiana: 14 Grudzień, 2022, 22:53 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #34 dnia: 14 Grudzień, 2022, 22:53 »
Nie na temat piszesz.
Musisz zmienić sobie albo forum na ateistyczne, albo masz tu lepszych zawodników niż ja: Nadaszyniak, Turbulent.
Jam za słaby na Twoje argumenty. :-\

Nie chcesz chociaż spróbować?
nihilista


Offline Roszada

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #35 dnia: 15 Grudzień, 2022, 07:55 »
Jestem za słaby przeciwnik dla Ciebie.
Musisz szukać równych sobie.
Ja tego typu swarliwych ludzi zazwyczaj zaraz blokuję. ;D


Offline Roszada

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #36 dnia: 15 Grudzień, 2022, 08:55 »
podkreślenie osobiście zaznaczyłem
(mtg): halo, halo ''Waść Szachowy'' - ''Nadaszyniak'' to nie tekst roczny na 2023 w (Ww)  >:D
Ciesz się, że wymieniłem Ciebie, bo jakbym pominął, to byś miał pretensje, że nie dowartościowałem Ciebie. ;)


Offline blossom

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #37 dnia: 15 Grudzień, 2022, 10:09 »
Widzisz Roszado, jeśli myślisz że zrobi na mnie wrażenie powołanie się na Dawkinsa to robisz błąd logicznego myślenia zwany projekcją zakładając iż u ateistów czy nonteistów (do których się zaliczam) istnieje coś w rodzaju hierarchii, jakby lustrzanego odbicia religii w sensie organizacji o charakterze wodzowskim a cała różnica między nimi a chrześcijanami polega na przeciwnym kierunku pogladów.
Tymczasem jest odwrotnie; pierwsza rzecz od której zaczyna się wolnomyślicielstwo to odrzucenie polegania na cudzym autorytecie. W ogóle nie działa argument "muszę mieć rację bo ktoś znany coś takiego napisał". Do wszystkiego trzeba dojść swoją własną drogą. Tak że nie widzę tu związku między postacią Dawkinsa i tematem dyskusji. Wspomnienie jej nic do niej nie wnosi. On szedł swoją drogą i osiągnął na niej swoje postępy. No i co z tego? Ja idę swoją, być może trafiłem w podobne miejsce co on i tyle mamy ze sobą wspólnego.

Drugim błędem jest twoje (wydaje mi się że z automatu negatywne) pojmowanie motywacji kierującej rozmówcą z którego wynika wysuwanie dosyć niewybrednych zarzutów o charakterze personalnym. Krytykuję sensowność świętej książki więc muszę być z jakiegoś powodu sfrustrowany. Otóż tak nie jest. Krytykuję ją bo w swoim życiu obrałem drogę poszukiwania prawdy obiektywnej, częścią te drogi był etap studiowania tak zwanych "świętych pism" i przekaz Biblii z którą się dosyć gruntownie zapoznałem kłóci się z moim pojmowaniem idei dobra piękna i prawdy a właściwie to wręcz podstawowych zasad uniwersalnego sensu i logiki. Coś tu po prostu mocno nie gra. Tak to widzę i daję temu wyraz, to wszystko. Możesz tego nie lubić ale istnieje coś takiego jak swoboda wypowiedzi, nawet według KK, przynajmniej odkąd zlikwidowano Kongregację Świętego Oficjum w 1965 roku.

Kolejną rzeczą jaką robisz i nie do końca to rozumiem jest twój osobisty emocjonalny stosunek do czyjejś niewiary. Wiara bądź niewiara jest czymś bardzo osobistym. Własna wiara lub niewiara, nie cudza. A zachowujesz się jakby ciebie osobiście dotykało że ktoś w ogóle śmie odrzucać przekaz ewangelii a do tego go otwarcie kwestionować. I - ponownie - projektujesz to odczucie na oponenta. Tymczasem mnie nie dotyka osobiście że ktoś inny w coś wierzy, jakkolwiek absurdalna może mi się wydawać jego wiara, czy wierzy w Jezusa czy garbate aniołki. Nie zarzucam temu komuś nieczystych motywów, nie wyśmiewam go ani nie próbuję obrazić.  Próbuję się jedynie porozumieć w drodze dyskusji gdyż interesuje mnie na czym ten określony człowiek swoją wiarę zbudował, dlaczego wyznaje właśnie takie a nie inne poglądy (gdyż z wiary wynikają określone poglądy, nieprawdaż?), co go do wiary popchnęło i jakie z tej wiary widzi określone korzyści w swoim życiu. Z moich obserwacji wynika że w większości przypadków określone przekonania religijne rozwijają się u danej osoby drogą głębokiej indoktrynacji w rodzinie i lokalnej zbiorowości a kondycjonowanie zaczyna się jeszcze przed wykształceniem osobowości, ba! przed powstaniem świadomości siebie jako osoby, i trwa latami, właściwie przez całe życie osobnika o ile nie wyrwie się ze swojego otoczenia. Katolicyzm i jehowityzm są pod tym względem bardzo do siebie podobne.
Być może jednak istnieją ludzie którzy stali się głęboko religijni na innej drodze, może wskutek samodoskonalenia umysłowego jakim ukształtowali swoją religijną świadomość. Może nawet jesteś jedną z takich osób i byłbym bardzo zaciekawiony gdybyś zechciał w pozytywny sposób opowiedzieć o swojej drodze do wiary. To chyba nie jest obraźliwe że pytam o coś takiego?

Ogólnie wypowiedź bardzo sensowna i logiczna. Jednak co do kwestii dochodzenia do różnych rzeczy własną drogą i czystego obiektywizmu warto pamiętać, że to są rzeczy niemożliwe do osiągnięcia w 100%. Kto studiował nauki społeczne ten wie. Nigdy człowiek nie będzie w stanie pozbyć w swoich ocenach wpływów innych ludzi, społeczeństwa, kultury i być w 100% racjonalnym. Trzeba być ostrożnym przy głoszeniu swojego obiektywizmu wszem i wobec. Tak jak wspomniałeś - na wiarę bardzo silnie wpływa wychowanie i nasze doświadczenia życiowe. Naiwnym jest myśleć, że na niewiarę to nie wpływa :)


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 998
  • Polubień: 8487
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #38 dnia: 15 Grudzień, 2022, 10:58 »
Ciesz się, że wymieniłem Ciebie, bo jakbym pominął, to byś miał pretensje, że nie dowartościowałem Ciebie. ;)
Witaj Roszada
Wiedziałem, że Twoja odpowiedź zaskoczy moją skromną osobę bardzo miło o poranku, jak zawsze jesteś konkretny, szczery, aż do bólu  ;), nic nie owijasz w bawełnę (tak powiadają), wiedza którą posiadasz sprawia wobec mojego jestestwa niesamowite wrażenie, godny Jesteś dyskutant, krótko i na temat - przyznaj szczerze - bez moich komentarzy byłoby Ci smutno i czegoś brakowałoby Tobie tu na Forum pozwolę sobie napisać na priv Szanowny Roszado - pozdrawiam


Offline Profesor Tutka

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #39 dnia: 15 Grudzień, 2022, 11:14 »
Czy u Exów to nazywa się ''napięcie przed bożonarodzeniowe''?


Offline Roszada

Odp: Jak było z porodem Marii - matki Jezusa?
« Odpowiedź #40 dnia: 15 Grudzień, 2022, 11:33 »
Czy u Exów to nazywa się ''napięcie przed bożonarodzeniowe''?
Masz rację muszę poblokować kilka osób. :)
Szkoda że nie można tak skutecznie jak na face. ;)