Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)  (Przeczytany 2720 razy)

Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
(mtg): Znałem, tak powiedzmy kilkunastu sJ, którzy zamieszkały w budynkach kultu, pełniąc obowiązki jako:  Gospodarz Sal Królestwa (Ww), funkcje owe sprawowały między innymi: małżeństwa, pionierzy a nawet pionierki, którzy za swoje poczynania względem sekty uchodziły za pewien nazwijmy to - '' kanon'' 
Nie pamiętam, może ktoś z WAS ma list (Ww) dotyczący opuszczenia takiej kwatery zajmowanej przez rodziny, małżeństwa... itp. - prosiłbym o umieszczenie w tym wątku, jego treść- dziękuję  :)
Ten list  już mnie nie dotyczył ponieważ, wspólnie podjęliśmy decyzję wcześniejszej wyprowadzki z takiego służbowego mieszkania. Jako najemca rozwiązałem umowę zawartą z Nadarzynem, który przychylił się pozytywnie do mojej decyzji ( każda ze stron może rozwiązać zawartą umowę).

Z doświadczenia mogę teraz obiektywnie spojrzeć i wyjawić ową Puszkę Pandory, być takim stróżem czyli gospodarzem nie jest rzeczą łatwą może pochlebne to wyglądać tylko pośród wyznawców sekty '' życie jest  usłane różami''.
Lecz diametralnie jest inna ta rzeczywistość, żyjesz w ciągłym napięciu, bojaźni … , gdyż jesteś na świeczniku, wynika z tego jasno, że  reprezentujesz swoją postawą i zachowaniem - centralne biuro (Ww) – /Qrdemool zapominałem,  JEHOWE/, dając wydźwięk w nieposzlakowanej postawie w postępowaniu jako przykładny brachol wobec owieczek, które przebywają w tej zakłamanej sekcie oraz tzw. nieme świadectwo dla ogółu, które nie jest powiązane z sektą.

W pierwszej chwili, kiedy zaproponowano mnie tak ważny, odpowiedzialny ''przywilej'' poprzez grono pastuchów, jak wiadomo wszystkim, że każda funkcja o szczebel wyżej w tej sekcie, to tzw.  przywilej, przywilej i błogosławieństwo Jehowy, jak również indywidualny wypracowany pewien wzór w  postępowaniu na co dzień, świecąc wszem i wobec blichtrem, jak stary błyszczący mosiądz, wobec innych owieczek czy baranów tego ruchu religijnego ( bo inaczej nie można tego nazwać)
Takim jednoznacznym wyborem (jak na konklawe), by piastować ową posługę czy usługę gospodarza, byłem nader zaskoczony taką nominacją, a  nawet powiem więcej,  zaszokowany!? - otrzymaną z samego nieba propozycje czy jak mówią sJ błogosławieństwo Jehowy.


Głośno się zrobiło jak na jarmarku , że ''brat króla'' będzie gospodarzem sali, plotkowano głośno w klikach zborowych a wieść niosła się szybko po okolicach.
Wyraziłem pokornie błyskawiczną zgodę, nie widząc jakie będą dalsze skutki owej decyzji, mówiąc prosto założyli na mnie szatańskie sidła, bo jako      '' namaszczony'', będę pod całkowitym ich monitoringiem.
Natomiast ze strony pastuchów w dalszym owczym pędzie w tej sprawie, było szybkie i zdecydowane działanie, więc kując żelazo na gorąco zaproponowano mnie, abym w towarzystwie macierzystego  zborowego pastucha pojechał na umówione spotkanie z kilkoma kowbojami tego nieznanego zakątku i oglądnął lokal jaki proponują do zamieszkania.
 
Spotkanie było bardzo spięte, chłodne, surowe bez żadnego wyrażonego entuzjazmu dla przyszłego  portiera posesji, natomiast w jednej chwili odczułem nie wypowiedziany z ich strony wydźwięk '' po co tu przyjechałeś'', my ciebie tu nie chcemy i bacznie świdrując moją postawę, przenikliwym, jadowitym spojrzeniem - ten jak widoczny wyraz twarzy, ta ich surowość, obojętność przeszyła mnie boleśnie.
Dla rozładowania narastającego napięcia szczerze się uśmiechałem poklepałem nieomylnych po ramieniu rozmawiając przyjazne z małą dozą humoru (jak sami ex-sy wiecie, kiedy piszę posty tu i tam na Forum)).

Moje szczere, uprzejme zachowanie wywarło, tak myślę - subtelny pozytywny odzew na poniektórych kowbojów, gdyż zauważyłem lekki uśmiech i pewną dozę odprężenia wobec intruza, który zawitał do nich (zaiskrzył pozytywny błysk w ich błędnych oczach), lecz inni w tym towarzystwie zachowywali się nadal zimno i sztywno, patrząc z niedowierzaniem jak ich współbraty reagują zmieniając nagle swoje nastawienie wobec przyjezdnego gościa.
Przebieg tego spotkania z mojego punktu widzenia jaki okazałem kowbojom był otwarty i nad wyraz  szczery, lecz zarazem dość krótki, natomiast z przeciwnej strony zachowanie było służbowe, pełne tajemniczości i wyraźnej obojętności, bez żadnego wyrazu (takie martwe rybie oczy) otulone jakimś tam szacunkiem wobec mojej osoby, następnie przeszliśmy do meritum sprawy, rzuciłem pobieżnie okiem na zaproponowane lokum, żadna rewelacja taka zwyczajna służbówka, nie wyraziłem żadnego entuzjazmu wśród pastuchów, co bardzo zaskoczyło wszystkich, tłumaczyli, było to według osobistego odczucia, krótkie skwitowanie mojego zapytania - że takie wytyczne otrzymali z centrali i jest co jest, następnie wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, uwag, pożegnawszy się z całą świtą pojechałem w swoją stronę.

Kiedy wróciłem, do domu usiadłem przy kawie i zacząłem szczegółowo analizować całe owe zaistniałe zajście oraz zapoznanych nowych funkcyjnych. Doszedłem po krótkiej zadumie do jednoznacznego wniosku, że nie będzie z niektórymi łatwo egzystować, nastąpią spięcia, zgrzyty … itp (nie pomyliłem się wcale w tych przypuszczeniach).
Po dwóch tygodniach otrzymałem telefon od NO (w moim nazewnictwie ex- sJ, to spadochroniarz), wszystko jest załatwione pozytywnie jesteś gospodarzem, taką otrzymałem wiadomość.
W dalszej przyjaznej rozmowie wyjawił spadochroniarz, pewien bardzo istotny fakt z którym trudno jemu samemu się uporać i pewne sytuacje rozwiązać, mianowicie, że owcze pastuchy w tych zborach przebywających w swoim królestwie są bardzo, trudni, skryci, a nad wyraz wymagający nawet wobec samych siebie ( w moim osobistym odczuciu najzwyklejsza cierpka podejrzliwość zauważona na pierwszym spotkaniu z nimi). Zapytał, czy wytrzymam taką zakorzenioną presje zachowania z ich strony, diametralnie inną jaką do tej pory znam.
Odpowiedziałem nie martw się, mam dużo fantazji i na pewno będzie wszystko dobrze.

Po zakończeniu rozmowy telefonicznej,  coś nagle błysło w umyśle – EUREKA !!, nasunęła się przerażająca myśl jednoznaczna, prawidłowa odsłaniająca rzeczywisty cel do jakiego zmierzała sekta, jak wyrachowany zastosowali chwyt, cyniczny i podły, chcąc zawładnąć moim jestestwem trzymając mnie w całej swojej garści - obnażonego z wszystkiego.
Jak wspomniałem wcześniej towarzycho krawatowe składające się z kilku starszaków, jawnie lecz z pewnym subtelnym naciskiem w  swojej postawie, dawało do zrozumienia, że niechętnie widzą mnie u siebie, dlatego z ich strony taka jednoznaczna emanowała sprzymierzona apatia.
Nagle inny obrót sprawy, niespodziewanie pastuchy wyrażają ogólną zgodę, popierają mój przyjazd, abym piastował dozorstwo na sekty włościach.
W czym tkwi tak sprytny wyrachowany plan sekty....? Bez wątpienia, nasuwa się niepodważalny argument ''brat króla'' i cała układanka w mgnieniu oka została ułożona.


Ale się rozpisałem nie na temat tylko koło tematu, szybko więc przechodzę  do głównej myśli w założonym wątku, bo to jest istotne, najważniejsze, puszkę Pandory trzeba otworzyć.
Wiele takich osób jak ja, zostało skazanych na więzienną parcelę (Ww), znalazło się w wielkim potrzasku, załamaniu nerwowym, kiedy oznajmił Nadarzyn swoim glejtem o opuszczenie lokum przy salach.
I tak, na wstępie coś skrobnę:
Jedno z małżeństw, bez jakichkolwiek środków finansowych, nie miało żadnego punktu zaczepienia więc sekta (Ww) zaproponowała im wyjazd na teren gdzie są większe potrzeby a zamieszkają u rodziny kowboja zboru, który zaoferuje dach nad głową, miskę zupki i kromkę chleba.
Biedacy nie mieli innego wyjścia, zostali przyparci do muru więc wyrazili na takie warunki zgodę, długo na tym terenie nie pozostali, jak do mnie doszły pewne wieści ślad po nich wszelki zaniknął urwał się ten osobisty kontakt, może są tutaj na Naszym Forum.

W innym przypadku, kiedy w zamierzchłym czasie prowadziłem ośrodki pionierskie na jednej z kwater gdzie ów przebywaliśmy dziesięć dni, zamieszkiwało podobne małżeństwo pionierów tacy ''frontowi żołnierze Nadarzyna''.
Odczuwalna była niesprzyjająca atmosfera pomiędzy domownikami a tym napływowym małżeństwem, pretensje, niedomówienia .. itp., jak z jednej czy drugiej strony.
W prywatnej rozmowie przy wieczornym  małym drinku dowiedziałem się, że kowboj z rodzinką tej posesji, był zniechęcony, zniesmaczony w dalszym przetrzymywaniu i żywieniu niebieskich ptaków,  określam takich ludzi ''osoby skrzywdzone przez los'', natomiast z ich strony, tego małżeństwa, kiedy opuszczałem z grupą zakwaterowanie  usłyszałem przy pożegnaniu, jakie utrudnienia sprawiają im gospodarze więc zdecydowali się wyprowadzić i biorą pod uwagę, czy nadal warto pozostać w sekcie (Ww).

Pomyślałem, że małżeństwo o którym wspominałem na początku, gdzie wspólny kontakt pomiędzy nami nagle się urwał, być może doświadczyło podobnej sytuacji życiowej.

I takim wyrachowanym sposobem sekta (Ww) postępuje wobec swoich wyhodowanych wazeliniarzy, którzy jej całkowicie zawierzyli myśląc, że żyją w raju, BOŻYM RAJU.  >:(
Nie napotkałem gorszego, tak tępego prymitywnego myślenia jak takowe, sam wszedłem i to jeszcze dobrowolnie w to, co rogacizna zostawia na łące, czyli g.... , a smród do tej pory się wlecze.

Znam również  dramatyczny przypadek, gdzie spadochroniarz stał się bezdomnym właśnie z tego powodu, jego kwatera to obecnie ławka pod baldachimem nieba, i flaszka oranżady czy coli,  inni natomiast  umieli swoje gniazdko w dobrobyt zamienić i żyć nadal w sekcie, jeszcze inni nie przebywają w sekcie (Ww) i dobrze im się powodzi.

Miałem zamiar ten post wstawić do swojego wątku (WWW), lecz przedstawiony, ów temat- dramatyczny los człowieka  w zakłamanej sekcie (Ww), zupełnie nie pasuje '' ni w pięć ni w dziewięć'', ponieważ tamten wątek zawiera  rozrywkową i  bajeczną cząstkę.
Natomiast w wywołanym temacie, tak  przypuszczam?, nie obejdzie się bez gorących  komentarzy Szanownego Gremium tego Forum, dlatego urodziłem w bólu ten wątek. Zapytam nieśmiele: Może jest jakiś były portier (Ww), tutaj obecny …? - pozdrawiam








Offline HARNAŚ

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #1 dnia: 21 Styczeń, 2020, 18:57 »
To bardzo ciekawe , ale czy mógłbyś na przyszłość podzielić to na kilka postów? Po tak długim wpisie nawet nie wiem do czego się odnieść. :)


Offline hiacynta

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #2 dnia: 21 Styczeń, 2020, 19:33 »
Nadaszyniak a ty teraz masz gdzie mieszkać 🙂🙂?


Offline Siedemtwarzy

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #3 dnia: 21 Styczeń, 2020, 19:39 »
Nie byłem portierem, ale przez 15 lat obserwowałem małżeństwa zsyłane do tych mieszkań przyzakładowych. To faktycznie jest więzienie. Ciągle jesteś na świeczniku. Traktuje się takie osoby jak przynieś, podaj, pozamiataj. No chyba że jesteś NO, to wtedy wycieczki do twoich drzwi co chwilę. Co zebranie puk puk, ja w sprawie takiej, takiej, ja tylko przywitać się. Ostatni NO poprostu jak mieli być w czasie zebrania w mieszkaniu, to wychodzili biegać, wcale im się nie dziwię. Fakt że mają mieszkanie za darmo, ale prywatność też jest ważna dla każdego.
I zawsze znajdzie się jakiś starszy pojeb i misje zrobi ze sprawdzania czy lokator przypadkiem roweru nie postawił o 5 cm poza linia wyznaczona, albo czy odśnieżył wejście do sali w lipcu i dlaczego zużywa więcej prądu zima niż latem itp
Także Nadaszyniak, jak mieszkałeś w mieszkaniu salowym to już pewnie w cyrku się nie śmiejesz.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #4 dnia: 21 Styczeń, 2020, 19:47 »
Nadaszyniak a ty teraz masz gdzie mieszkać 🙂🙂?

Witaj Hiacynta
Twoja troska uniosła mnie niesamowicie, brak słowa aby to wyrazić, mam przytulne mieszkanko i jestem zadowolony, że nie muszę chodzić już w krawacie, mam pewien uraz do tego zwisu- dziękuję
Witaj Harnaś
W przypływie zadumy zapomniałem podzielić na mniejsze kąski, ale to tylko zwierzenie jakieś przeszłe wspomnienie- wybacz, że meczący wpis  :)
Witaj Siedemtwarzy
Co przedstawiłeś pokrywa się co zaznałem  >:(, pielgrzymki były, nieuniknione co zebranie puk, puk, ja tylko na chwilkę.
Co do opłat płaciłem: prąd, woda, gaz itp, tylko za kwaterę nie pobierali haraczu, ale przy przeprowadzce, chcieli mnie obciążyć finansowo za przeprowadzony remont według osobistego gustu, lecz nie poszło jak chcieli, straszyli jakimiś ustawami wewnętrznymi wyszczególnione w umowie najmu. 
« Ostatnia zmiana: 21 Styczeń, 2020, 19:58 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Takajaja

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #5 dnia: 21 Styczeń, 2020, 19:58 »
Ciekawa jestem...czy jesli wziasc pod lupę grupę SJ-Gospodarzy sal krolestwa. To jaki % tych osob jest wybudzonych?

Żyjac caly czas na świeczniku i borykajac się z roznymi osobowosciami zborowymi i problemami. A pozniej "wyrzucony na smietnik" ktory nazwano kolejnym blogoslawienstwem lub probą. To chyba dla wielu był to kopniak w dupę, aby się obudzic.


Offline ondre

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #6 dnia: 21 Styczeń, 2020, 19:58 »
(mtg):Głośno się zrobiło jak na jarmarku , że ''brat króla'' będzie gospodarzem sali, plotkowano głośno w klikach zborowych a wieść niosła się szybko po okolicach.
Bracie króla! Musiałeś już dużo wiosen przeżyć, albowiem kompletowanie braci króla zakończyło się około roku 1935. Potem to już tylko wielka rzesza  :)) :))


Offline HARNAŚ

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #7 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:01 »
Listu na temat opuszczenia mieszkania służbowego nie mam ale pamiętam omawianie tego listu w gronie i nałożenie symbolicznego czynszu na lokatorów.  :'(


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #8 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:05 »
Witaj Takajaja, ondre
Nie doszły mnie słuchy bezpośrednio, że poniektórzy są poza sektą, ale po takich przygodach na pewno zaistniała decyzja odejścia, jestem tego pewien.
Co do ''brata króla'' - to tylko wymysł dziwaków za wielkiej wody, pisałem w tym temacie w jednym z wątków.
W którymś poście, przesłałem swoją umowę , lecz teraz nie kojarzę. Roszada na pewno by znalazł na Forum zna wszystko od podszewki.  :) 
« Ostatnia zmiana: 21 Styczeń, 2020, 20:12 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline ondre

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #9 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:10 »
Listu na temat opuszczenia mieszkania służbowego nie mam ale pamiętam omawianie tego listu w gronie i nałożenie symbolicznego czynszu na lokatorów.  :'(
Bo na krzywy ryj nie nada.
Portierowanie to przywilej od Jehowy a za kwadrat płacić cza
« Ostatnia zmiana: 21 Styczeń, 2020, 20:12 wysłana przez ondre »


Offline HARNAŚ

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #10 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:14 »
Bo na krzywy ryj nie nada.
Portierowanie to przywilej od Jehowy a za kwadrat płacić cza
Nie wiem jakie masz doświadczenia w tej kwestii ?
U nas jak opuszczali salę to zbór jeszcze oddał lokatorom pieniądze ponad 6 tys zł . :)


Offline ondre

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #11 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:26 »
Nie wiem jakie masz doświadczenia w tej kwestii ?
U nas jak opuszczali salę to zbór jeszcze oddał lokatorom pieniądze ponad 6 tys zł . :)
Nie mam żadnych doświadczeń w tej kwestii ale wiem jak się ludzi w korpo traktuje.
Czy będzie to NO czy pionier czy zbór, jak korpo zechce to kazdego z nich wydyma
I jeżeli były lokator trzymał z naczialstwem, to nie było problemu z wydojeniem zboru
« Ostatnia zmiana: 21 Styczeń, 2020, 20:30 wysłana przez ondre »


Offline hiacynta

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #12 dnia: 21 Styczeń, 2020, 20:55 »
To fajnie że masz przytulne mieszkanko bo mi szkoda tych biednych ludzi życie oddali dla sekty a sekta później się na takie osoby wypina 😠


Offline HARNAŚ

Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #13 dnia: 21 Styczeń, 2020, 21:02 »
Po mieszkaniu na Wawelu , to każde mieszkanko Nadaszyniaka jest przytulne  ;D


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: GOSPODARZ Sali Królestwa, Wazeliniarstwo i żałosny finał w sekcie (Ww)
« Odpowiedź #14 dnia: 21 Styczeń, 2020, 21:13 »
W czasach gdy nasze zbory były przerzucane z budynku do budynku miałem przywilej wędrować pomarańczowym trupem ze sługą pomocniczym po literaturę do sąsiedniej miejscowości. Otóż ten sługa, mąż dwójki dzieci wynajmował mieszkanie. Gdy wybudowaliśmy SK dostał propozycję bycia gospodarzem nowej sali królestwa. Ale zanim do tego doszło miałem możliwość porozmawiać z nim na ten temat. W zasadzie człowiek skryty, przy kawie zwierzył się, że ma odłożone trochę pieniędzy i waha się pomiędzy kupnem mieszkania, a wprowadzeniem się do SK. Ja mu na to, że głupi byłby gdyby te pieniądze utopił w umeblowanie i remont klitki przy sali, która nigdy nie będzie jego własnością. Świeżo zbudowana klitka była w stanie surowym. No i sługa, a później straszy zboru poszedł na ten układ i zamieszkał w nowo wybudowanej sali. Ile musiał włożyć w przygotowanie lokum tego nie wiem. Natomiast z autopsji wiem jak później darł koty ze starszakami z innych zborów. Byłem świadkiem kilku awantur i nieprzyjemnych wymian zdań. Jak się okazało niektóre roboty były po partacku zrobione i np. zalewało całą elewację budynku poprzez rynny dachowe, kanalizacja nieszczelna zalewała piwnicę. Z tego powodu należało przeprowadzić dodatkowe remonty, suszenie ścian, likwidacja grzyba itp. Te sytuacje spadały na tego gospodarza i z tego powodu dochodziło do awantur. I nadszedł okres, o którym pisał Nadaszyniak. Po utopieniu pieniądzy w nieswoje lokum został wykopany z klitki i obecnie ponownie mieszka w wynajętym mieszkaniu. A że mu się nie przelewa żyje w bardzo skromnych warunkach. Nawet na zebrania przychodzi w dziurawych butach. Aż przykro patrzeć było.
« Ostatnia zmiana: 21 Styczeń, 2020, 21:19 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,