Bugareszt, trafiłeś w moje najbardziej wstydliwe tematy. Jestem od dziecka w orgu, więc to rodzice bezwiednie ( nadal wierzą w ta jedyną wybraną religie) mnie w niej posadowili. Jednak, zawsze wstydziłem się, że muszę być inny. Nie mogę brać udziału w jakiejś zabawie, bo jestem SJ. Wstydziłem się bardzo, odmawiać, później, zacząłem szukać wymówek lub ściemniać, naprzemiennie kolegom albo rodzicom. Wstydziłem się chodzić jak pajac w gajerze na zebranie. Kumple jechali na piłkę, popływać latem ja zasuwałem pod krawatem.
Pamiętam jak poszedłem w wieku 12 lat ( bez wiedzy rodziców) na eliminacje do młodzików Legii. Dostałem się i podzieliłem się tą radością wieczorem z tatą. Paliłem się że wstydu, kiedy następnego dnia słuchałem tyrad ojca, że mam duchowe cele, które wygłaszał do trenera juniorów.
Myślę, że uczucie wstydu, większości z nas towarzyszyło, albo towarzyszy. Jednym na wspomnienie, że dali się nabrać, innym na wspomnienie tego ile razy musieli mieć to przykre uczucie znieść ze względu na przynależność do orga. Nie jest to miłe, ale myślę, że łatwiej z nim walczyć, gdy jest się świadomym gdzie się było, a na jakim etapie jest się dziś.