cocacolasong91 mnie z czasem czeka to samo. Moja mama jest SJ, reszta rodziny zaś nie. Reszta rodziny to mój mąż, brat, babcią, ciocie i wujki, owa reszta zna moje zdanie na temat SJ, mami zaś ciągle wydaje się, że żyję w "prawdzie", bo nie jestem wykluczona ani oficjalnie się nie odłączyłam. Chciałabym aby ten stan trwał jak najdłużej. Jeśli ktoś z drodziny piśnie mamie słówko to będzie źle. Siłą mnie wykluczyć nie mogą, bo z nikim (poza mamą)ze ŚJ nie kontaktuję się a nie można oskarżyć mnie o cokolwiek skoro nie wiadomo co się ze mną dzieje. Dziwna sytuacja, bo oficjalnie jestem "nieczynna". Mama jednak ma nadzieję, że się uaktywnię. Mam z nią bardzo dobre kontakty, których nie chciałabym stracić.
Dodam jeszcze małą ciekawostkę z mojego życia. Mama wychowywała mnie i brata w "prawdzie". wzięłam chrzest, zaś mój brat nie. Brat wyjechał do innego miasta i ożenił się z ortodoksyjną katoliczką. Sam przez to stał się ortodoksyjnym katolikiem i wykreślił mnie i moją mamę ze swojego życia (za innowierstwo). Mama rozpacza w związku z tym. że jej jedyny syn urwał z nią kontakt. Oczywiści gdyby on był wcześniej ochrzczony, zostałby wykluczony za zmianę religii na katolicką. Popatrzcie gdzie tu sens, gdzie logika - mama rozpacza, że nie ma kontaktów z synem, a przecież gdyby brat został wykluczony, to ona zrobiłaby z nim to samo co on z nią zrobił teraz - czyli wykreśliłaby go ze swojego życia. To samo zrobi ze mną jeśli się dowie, że jestem "odstępcą", bo po prostu mam inne zdanie niż ŚJ, niż ona.