Wcześniej czy później społeczeństwo zwróci się przeciwko Świadkom - osłabiają naród, więc to i tak tylko kwestia czasu aż ktoś wytnie ten wrzód na dupie narodu. Można czekać, można nie czekać - i tak to się stanie.
Dobra, spróbujmy inaczej: Nie ty jeden przeszedłeś w życiu nieprzyjemności w związku z tym, że byłeś wychowywany jako świadek. Ale nie ma sensu się licytować kogo skrzywiło mniej, kogo bardziej, kto sobie poradził, a kto nie.
Ale mówić, że świadki osłabiają naród? Jaki znowu naród? Przecież ten naród osłabia siebie sam bez jakiejkolwiek pomocy. Nie zauważyłeś, że coraz bardziej zaczynamy żyć w państwie wyznaniowym - i nie chodzi o świadkizm - postawy radykalne są coraz popularniejsze, a umiarkowanie i podejście centrystyczne jest na wymarciu zarówno w polityce jak i życiu społecznym?
Świadki to ludzie którzy na ogół pracują, unikają problemów z prawem i zrzucają się w podatkach na wszystkie możliwe służby i wydatki państwowe, również na te których nie popierają - kościół, wojsko - przy tym są konsekwentnymi pacyfistami i nie głosują w wyborach. A jeśli ktoś naprawdę ma potencjał do dymania tego kraju, to właśnie politycy, do czego świadki nie przykładają ręki.
Świadki nie powiedzą ci dzień dobry lub obrobią dupę za plecami, rozsiewając plotki, że jesteś grzesznikiem.
Bojówki innych religii ( bądź się z nimi utożsamiające) pewnego dnia mogą skopać cię, spalić ci dom lub postarają się o to, żebyś wyleciał z roboty - zwłaszcza jeśli zyskają na sile i bezkarności.
Rozumiem, że możesz nie lubić ŚJ, ale rozejrzyj się trochę po świecie na moment.