Ojej,nawet mój wpis co niektórzy(Matylda) uznali za....donos.Matyldo,racz wziáć po uwagę,że prawie połowa wpisów tego Forum składa się z podobnych "donosów".
Salvat,ja nie oczekuję od nikogo żadnej pomocy,a tylko opisuję pewná sytuację że SJ.
Owá altanę wybudowało Urzád Gminy,ale z pieniędzy mieszkańców ze Wspólnoty,której teraz tá altanę zawłaszczone.Problem w tym,że postawiono já na terenie przynależnym teretorialnie do dwóch bloków (za komuny nie było z tym problemu,ale teraz tak).
Ale jak zaznaczałem,nie chodzi tu o kwestie prawne,ale ludzkie i międzysásieckie.Arogancja i nie liczenie się z sásiadami SJ,jest tu bardzo dotkliwe, choć chodzi tu o rzecz paradoksalná,bo o zwykły śmietnik.Poza tym,dochodzá inne kwestie współżycia międzysásiedzkiego,np.zakaz ŚJ przechodzenia nawet dzieciom blisko ich okien i ogródka,że względu..,.deptania trawy(teren jest międzyblokowy i nieogrodzony),dokormianie przez ŚJ między blokami codziennie ptactwa,także wiosná,latem,co powoduje niesamowite zabrudzenia parapetów i elewacji(oczywiście dokarmianie można uznać nawet za szlachetne,ale w mieście,gdzie bloki sá wciśnięte jeden przy drugim, powoduje problem,bo nikt nie chce mieszkać w brudzie).Sá jeszcze inne kwestie,jak niemożliwość wyegzekwowania sprzátnięcia wielkiej sterty gałęzi,którá SJ zarezerwowali dla ....jeży.Ja też lubię przyrodę i zwierzęta,ale uważam,że popadanie w skrajności jest niedopuszczalne.Przypadki z tym związane,powodują problemy przede wszystkim w większych miastach, gdzie trzeba swoje zapatrywania pogodzić z międzysásiedztwem.To rodzi niepotrzebny konflikt.Uważałem,że na bezkonfliktowym współżyciu zależy ŚJ,a okazuje się że niekoniecznie.
Niedawno spotkałem w dzielnicy nieznane sobie dwie "siostry", które głosiły.Zaczęliśmy rozmawiać o tym i o tamtym.Ja opowiedziałe