mtg:
Zamierzenie Mojżesza było jednym z najniezwyklej szych, najśmielszych, jakie człowiek powziął kiedykolwiek.
Wyrwać lud spod jarzma narodu tak potężnego jak egipski; poprowadzić go na podbój kraju zajętego przez ludność wrogą i lepiej uzbrojoną; wieść go przez dziesięć, dwadzieścia, czy czterdzieści lat po pustyni, palić go pragnieniem, wyczerpywać głodem ; drażnić go, jak rumaka
pełnej krwi, strzałami Hetitów i Amalecytów, gotowych rozbić go na miazgę; wyodrębnić go z jego namiotem Wiekuistego, w którym spoczywała arka przymierza, spośród narodów bałwochwalczych, narzucić mu jego różdżką ogniową kult jedynego Boga i wpoić w niego taki lęk przed tym Bogiem, takie ubóstwianie go, aby wcielił się On w niego, aby stał się jego symbolem narodowym, celem wszystkich jego dążeń i jego racją bytu; takim było niesłychanie śmiałe dzieło Mojżesza.
Wyjście z Egiptu było na długo naprzód obmyślone i przygotowane przez proroka, przez głównych wodzów izraelskich i przez Jetrę. Dla wprowadzenia w czyn swojego zamierzenia skorzystał Mojżesz z chwili, kiedy Menefta, dawny jego towarzysz studiów, obecny faraon, zajęty był odpieraniem groźnego najazdu króla Libijczyków, Mermaiu. Cała armia egipska, skoncentrowana na Zachodzie kraju, nie mogła powstrzymać Hebrajczyków i masowa ich emigracja dokonała się bez przeszkody.
Oto już Beni-Izrael w drodze. Długi sznur karawan, z mnóstwem wielbłądów objuczonych namiotami, z niezliczonymi stadami bydła, przygotowuje się do okrążenia morza Czerwonego. Jest ich tylko kilka tysięcy ludzi.
Z czasem rzesze wychodźcze się pomnożą "wszelkiego rodzaju ludzie" - mówiąc słowami Biblii:
Chanaańczycy, Edomici, Arabowie, Semici różnych szczepów, pociągnięci i olśnieni przez proroka pustyni, który wzywa ich wszystkich stron świata, aby urobić ich na swoją modłę.
Jądro tego ludu tworzy Beni-Izrael, lud prawy, ale twardy, uparty i buntowniczy. Wodzowie jego, hagowie, wpoili mu kult Boga Jedynego, który stał się u nich wzniosłą tradycją patriarchalną.
Lecz u tych natur pierwotnych i gwałtownych jest monoteizm zaledwie uświadomieniem wyższym i niestałym. Gdy tylko budzą się w nich złe ich żądze, instynkt politeizmu, tak zrozumiały u człowieka, bierze znów górę.
Wpadają wówczas ponownie w gminne zabobony, w hołdowanie czarnoksięstwu i bałwochwalcze praktyki narodów sąsiadujących z Egiptem i Fenicją, które Mojżesz będzie zwalczał prawami drakońskimi.
Dokoła proroka rządzącego tym ludem gromadzi się grupa kapłanów pod przywództwem Aarona, brata jego we wtajemniczeniu oraz prorokini, Marii, która uosabia już w Izraelu wtajemniczenie żeńskie.
Grupa ta tworzy stan kapłański. Wraz z nimi skupia się dokoła proroka Iewy siedemdziesięciu starszych wybranych lub wtajemniczonych świeckich, którym powierzy Mojżesz swoją doktrynę tajemną oraz tradycję ustną, odda w ich ręce część swojej władzy, uczyni ich parokrotnie uczestnikami natchnień swoich i swoich widzeń.
W środku tej grupy niesiona jest arka złota, której pomysł wziął Mojżesz ze świątyń egipskich, gdzie służyła ona za miejsce ukrywania ksiąg teurgicznych; przekształcił ją jednak na nową modłę, zgodną o osobistymi jego zamierzeniami.
Arkę Izraela wieńczą cztery cheruby złote podobne do sfinksów i przypominające cztery stworzenia symboliczne z widzenia Ezechielowego. Jedno ma głowę lwa, drugie - byka, trzecie - orła, a ostatnia – ludzką. Symbolizują one cztery żywioły wszechświata: ziemię, wodę, powietrze i ogień, a także cztery światy, wyrażone przez cztery litery boskiego tetragramu.
Skrzydła cherubów okrywają złoty stół arki, tzw. ubłagalnię. Arka ta stanie się narzędziem zjawisk elektrycznych i świetlnych, które będą dziełem magii Ozyrysowego kapłana. Zjawiska te, wyolbrzymione przez legendę, będą źródłem opowieści biblijnych.
W arce złotej mieści się nadto Sefer Bereszyt, czyli księga kosmogonii, ułożona przez Mojżesza egipskim pismem hieroglificznym, oraz laska czarnoksięska proroka, nazwana w Biblii różdżką. Zawarta w niej też będzie księga przymierza czyli przykazania z góry Synaj. Mojżesz nazwie arkę tronem Aelohima; bowiem złożona w niej jest święta tradycja, posłannictwo Izraela, myśl Iewy.
Jaki ustrój polityczny dał Mojżesz swojemu ludowi?
Co do tego przytoczyć należy jeden z najciekawszych ustępów Biblii (Exodus). Ustęp ten tym bardziej sprawia wrażenie nader starożytnego i autentycznego, że wykazuje słabe strony Mojżesza , jego dumę kapłańską i skłonność do tyranii teokratycznej , którą pokonywał w sobie etiopski jego mistrz.
"I stało się nazajutrz, że usiadł Mojżesz, aby sądzić lud. I stał lud przed Mojżeszem od poranka aż do wieczora. A widząc teść Mojżesza wszystko, co on czynił z ludem, rzekł:
- Cóż to jest, co ty czynisz z ludem? czemuż ty sam siedzisz, a lud wszystek stoi przed tobą od poranka aż do wieczora?
Tedy Mojżesz odpowiedział teściowi swemu: Przychodzi lud do mnie, aby się radził Boga.
Gdy sprawę jaką mają, przychodzą do mnie, a rozsądzam ich, oznajmiając ustawy Boże i prawa Jego.
Za tym rzekł teść Mojżeszowi do niego: Niedobra rzecz, którą ty czynisz. Na pewno ustaniesz, i ty i lud twój, który jest z tobą, bo nazbyt ciężka to rzecz nad siły twoje; nie będziesz jej mógł ty sam podołać. Przeto usłuchaj teraz głosu mego, poradzę ci, a będzie Bóg z tobą; stój ty za lud przed Boga, a sprawy odnoś do Boga.
A nauczaj ich też ustaw i praw, oznajmiając im drogę, którą by chodzić i dzieło, które by czynić mieli. Obierz też z całego ludu mężów statecznych, bojących się Boga, mężów prawdomównych, którzy by nienawidzili zysków nieuczciwych, postanów z nich przełożonych, tysiączników, setników, pięćdziesiętników i dziesiętników.
I niech na każdy czas lud sądzić będą: a gdy będzie rzecz wielka, odniosą ją do ciebie, a każdą rzecz małą sądzić będą sami; tedy ulżą tobie, gdy poniosą część ciężaru z tobą.
Jeśli to uczynisz, a rozkaże ci to Bóg, będziesz mógł ostoić się i wszystek lud na miejsce swoje powróci w pokoju.
I usłuchał Mojżesz rady świekra swojego, a uczynił
Wszystko, jako mu on powiedział".
Z ustępu tego wynika, że w ustanowionym przez Mojżesza ustroju Izraela władza wykonawcza uważana była za wypływ władzy sądowniczej i podporządkowana kontroli władzy kapłańskiej. Takim był sposób rządzenia, przekazywany przez Mojżesza następcom jego w myśl mądrej rady Jetry. Takim też pozostał za Sędziów, od Jozuego do Samuela, aż do przywłaszczenia władzy przez
Saula. Czasu królów zatracać zaczęło poniżone kapłaństwo tradycję Mojżeszową, która, utrzymana została jedynie przez proroków.
Zaznaczyliśmy już, że Mojżesz nie był patriotą, lecz jedynie poskromicielem ludów, mającym na względzie losy ludzkości całej.
Lud Izraela był dla niego tylko narzędziem, celem jego była religia powszechna i myśl jego ulatywała ponad głowami koczowników w przyszłość.
Od wyjścia z Egiptu aż do śmierci Mojżesza była cała historia narodu Izraelskiego długą walką między prorokiem a Jego ludem.
Mojżesz poprowadził plemiona izraelskie najpierw na Synaj, równinę bezpłodną, rozciągającą się u stóp wyżyny , poświęconej przez wszystkich Semitów Aelohimowi i będącej dla samego Mojżesza miejscem objawienia.
Na tym samym miejscu, na którym Geniusz proroka owładnął nim, chciał prorok owładnąć ludem swoim i wycisnąć na czole jego piętno Iewy: dziesięcioro przykazań. potężną syntezę prawa moralnego, uzupełnienie prawdy tajemnej, ukrytej w hermetycznej księdze arki.
Nic bardziej tragicznego nad pierwszą tę rozmowę proroka z jego ludem. Zachodziły tam sceny dziwne, krwawe, straszliwe, pozostawiające niby odcisk rozpalonego żelaza na udręczonym ciele Izraela. Łatwo, pod wyolbrzymieniem legendy biblijnej, domyśleć się możliwej rzeczywistości faktów.
Wybrane plemię rozłożyło się obozem na płaskowzgórzu Faranu, u wejścia do dzikiego wąwozu, prowadzącego do skał Serbalskich. Groźny szczyt Synaju góruje nad tym gruntem kamienistym, wulkanicznym, wstrząsanym wybuchami.
Wobec wszystkiego zgromadzonego ludu oznajmia Mojżesz uroczyście, że idzie na górę Synaj, aby zasięgnąć rady Aelohima i że przyniesie stamtąd prawo pisane na tablicy kamiennej. Rozkazał ludowi, by czuwał i pościł i czekał na niego w czystości i modlitwie.
Arkę przenośną, którą okrywa namiot cymborium, pozostawia pod ochroną siedemdziesięciu Starszych, po czym znika w wąwozie, zabierając jedynie swego wiernego ucznia imieniem Jozue.
Mijają dni - Mojżesz nie wraca. Lud niepokoi się zrazu, a potem szemrze:
"Przecz było przywodzić nas na tę puszczę okrutną i wydać na łup Amalecytom? Przyobiecał nam Mojżesz, że powiedzie nas do ziemi Chanaańskiej , mlekiem i miodem płynącej, a oto mrzemy na puszczy. Lepsza była niewola w Egipcie, niźli to życie nędzne . Dałby Bóg, abyśmy mieli jeszcze mięsiwa owe, które tam spożywaliśmy. Jeśli Bóg Mojżesza jest prawdziwym Bogiem, niech to okaże , niech rozproszeni będą wszyscy jego wrogowie i niech wnijść nam da natychmiast do ziemi obiecanej". Szemrania te potęgują się wciąż; lud się buntuje; starsi nawet udział w tym biorą.
A oto występuje grupa kobiet, szepczących i szemrających między sobą. Są to Moabitanki, czarnoskóre, o ciałach gibkich i kształtach pełnych, nałożnice czy służebnice wodzów Edonitańskich , sprzymierzonych z ludem Izraeiskim. Przypominają sobie, że były kapłankami Astarty i że odprawiały orgie 'ku czci bogini w świętych lasach kraju rodzinnego. Czują, że wybiła godzina odzyskania utraconej władzy.
Przychodzą, strojne w złoto i jaskrawe materie, przychodzą z uśmiechem na ustach, niby sznur pięknych wężów, wychodzących spod ziemi i połyskujących w słońcu falistymi kształtami swoimi o metalicznych odblaskach. Przyłączają się do zbuntowanych, wpatrują się w nich wzrokiem płomiennym, oplatają ich ramionami, na których pobrzękują kolce miedziane i kuszą ich mową uwodzicielską:
"Kim że jest ów kapłan z Egiptu? Kim Bóg jego? Umarł pewnie na Synaju. Nie on powiedzie plemiona do Chanaanu.
Dzieci Izraela wzywać winny bogów moabitańskich: Belfegora i Astartę! To są prawdziwi bogowie cuda czyniący. Oni to powiodą ich do ziemi Chanaańskiej".
Zbuntowani słuchają mowy Moabitanek; jedni podniecają drugich i oto rozbrzmiewa okrzyk tłumu: "Aaronie'', uczyń nam bogi, które by szły przed nami, bo Mojżeszowi, mężowi temu, który nas wywiódł z ziemi Egipskiej, nie wiemy, co się stało".
Aaron daremnie usiłuje uspokoić tłum. Moabitanki przywołują kapłanów fenickich, przybyłych z karawaną i przynoszą wyciosany z drzewa posąg Astarty i stawiaJą go na kamiennym ołtarzu.
Zbuntowani zmuszają Aarona, grożąc mu śmiercią, aby oddał cielca złotego, jedną z postaci Belfegora. Poświęcają byki kozły na' ofiarę całopalną obcym bogom i zasiadają do jadła i picia. Rozpoczynają się dokoła bałwanów tańce lubieżne, prowadzone przez Moabitanki przy dźwiękach neblów, kinnorow i tułumbasów, wprawianych w ruch przez niewiasty.
Daremnie usiłowało siedemdziesięciu Starszych, wybranych przez Mojżesza, powstrzymać łajaniem to rozprzężenie.
Teraz siadają oni na ziemi, nakrywszy głowy workami popiołu . Skupieni dokoła ubłagalni arki, słuchają z przerażeniem dzikich okrzyków, śpiewów lubieżnych, wzywania bogów wyklętych, demonów rozwiązłości okrucieństwa. Widok tego ludu, tonącego w rozpuście i buntującego się przeciw Bogu swemu napełnia ich odrazą. Co się stanie z Arką, Księgą i Izraelem, jeśli Mojżesz nie powróci?
Mojżesz wraca jednak. Z długiego swojego zamknięcia się w sobie, z osamotnienia swojego na górze Aelohima przynosi on Zakon wypisany na tablicach kamiennych.
Przyszedłszy do obozu, widzi tańce, bachanalie ludu swojego przed posągami Astarty i Belfegora. Na widok kapłana Ozyrysowego, proroka Aelohima, przerywają się tańce, obcy kapłani uciekają, zbuntowanych opanowuje niepokój. Wre gniew w Mojżeszu jak ogień pożerający. Rozbija tablice kamienne i czuje się, że rozbiłby cały ten lud i że Bóg nim owładnął.
Drży lud Izraelski; na dnie oczu rokoszan, ukryta pod lękiem, czai się nienawiść. Jedno słowo, jeden ruch, zdradzający anarchię podniesie przeciw niemu tysiące łbów swoich i gradem kamieni zmiecie arkę świętą, proroka i jego ideę.
Ale Mojżesz stoi niewzruszenie, a za nim potęgi niewidzialne, które go strzegą. Rozumie on, że należy przede wszystkim wznieść na własne wyżyny dusze siedemdziesięciu wybranych, a przez nich lud cały. Wzywa Aelohima - Iewę, Ducha męskiego, Ogień pierwotny z głębi duszy własnej i z głębi nieba.
- Zbliżcie się do mnie, wy siedemdziesięciu! - woła Mojżesz. Weźmiecie arkę, i udacie się wraz ze mną na górę Bożą. A zaś lud ten niech czeka i drży. Przyniosę mu sąd Aelohima. .
Kapłani-lewici wyjmują z namiotu arkę złotą spowitą w zasłony i orszak siedemdziesięciu znika wraz z prorokiem w wąwozie Synaju. Nie-wiadomo, kto drży bardziej:
czy lewici przed tym, co mają zobaczyć, czy lud przed karą, którą zawiesił Mojżesz nad ich głowami niby miecz niewidzialny.
Gdyby można było wymknąć się ze straszliwych rąk tego kapłana Ozyrysowego, tego proroka nieszczęsnego mówią buntownicy. I połowa obozu zwija pospiesznie namioty, siodła wielbłądy i szykuje się do ucieczki.
Gdy oto zmierzch dziwny, zasłona kurzawy zaciąga niebo, ostry wiatr dmie od Morza Czerwonego, pustynia przybiera barwę płową i ściemnioną, poza Synajem gromadzą się wielkie chmury. W końcu niebo staje się zupełnie czarne.
Dmący wiatr nawiewa fale piasku, błyskawice rozdzierają potokami deszczu skłębione dokoła Synaju chmury.
Niebawem olśniewa niebo błysk gromu; ryk jego, odbity o ściany wszystkich wąwozów górskich, rozlega się po obozie wielokrotnymi wybuchami, czyniąc łomot przeraźliwy.
Lud nie wątpi już, że to gniew Aelohima, wywołany przez Mojżesza. Córki Moabskie znikły.
Lud obala bałwany bożków, wodzowie padają na ziemię, dzieci i kobiety kryją się pod brzuchy wielbłądów . Trwa to noc całą, cały dzień. Piorun spada na namioty, zabija ludzi i zwierzęta, i wciąż jeszcze rozlegają się huki gromu.
Ku wieczorowi słabnie burza, chmury dymią się jednak ciągle na szczycie Synaju, a niebo pozostaje czarne.
Ale oto u wejścia do obozu ukazuje się ponownie siedemdziesięciu Starszych z Mojżeszem na czele. W mdłym świetle zmierzchu oblicze proroka i jego wybranych promienieje światłem nadziemskim, jak gdyby przynosili oni na twarzach swoich olśniewający odblask wizji wzniosłej.
Na arce złotej, na cherubach o skrzydłach ognistych, widać błysk elektryczny, jak kolumna fosforyzująca. Na ten widok niezwykły starszyzna i lud , mężczyźni i niewiasty, padają z dala na twarz.
Niech ci, którzy są za Wiekuistym, zbliżą się do mnie - rzekł Mojżesz.
Trzy czwarte starszyzny Izraelskiej skupia się dokoła Mojżesza inni ukryci są w swoich namiotach.
Wówczas występuje prorok i rozkazuje wiernym swoim wyciąć wszystkich przywódców buntu oraz kapłanki Astarty ażeby drżał Izrael po wsze wieki przed Aelohimem, aby pamiętał o Zakonie danym na górze Synaj i jego pierwszym przykazaniu:
"Jam jest Przedwiecznym Bogiem twoim który cię wywiódł z ziemi Egipskiej z domu niewoli. Nie będziesz miał innego Boga przede mną. Nie czyń sobie obrazu rytego ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko i które są w wodach pod ziemia''
Tak właśnie wielką grozą i niezmierną tajemniczością narzucił Mojżesz ludowi swemu zakon swój, swoją religię.
Echo tych przeżyć odnajdujemy w przytaczanych w opowieści biblijnej rozmowa proroka z jego Bogiem, które zdają się ujawniać to, co zachodziło w głębi jego duszy.
Według Pięcioksiągu wychodzi Mojżesz zwycięsko, wszystkie przeszkody spełniają się przez cuda nieprawdopodobne Jehowy, pojmowany jako Bóg osobowy, jest zawsze na jego usługi. Ukazuje się on na błaganie, w postaci obłoku świetlanego zwanego chwałą Pana. Mojżesz sam tylko może się doń zbliżyć; niepowołanych czeka tam śmierć.
Natomiast w namiocie, w którym mieści się arka, odgrywa w opowieści biblijnej rolę niejako baterii elektrycznej olbrzymich rozmiarów, która naładowana mocą Jehowy poraża masy ludzkie.
Wybuch jej zabija za jednym zamachem synów Aarona, dwustu pięćdziesięciu stronników Korego i Datana, wreszcie czternaście tysięcy ludzi.
Nadto wywołuje Mojżesz w oznaczonej godzinie trzęsienie - raczej rozstąpienie się ziemi, która pochłania trzech buntowniczych wodzów z namiotami ich i rodzinami.
Opowieść ta tchnie poezją straszliwą o rozmachu imponującym. Tyle jest w niej jednak przesady, cechuje ją charakter tak wyraźnie legendarny, że niedorzecznością byłoby wprost rozważać kwestię jej prawdziwości. Nad wszystko zaś nadaje opowieściom tym charakter egzotyczny wola Boga gniewnego i zmiennego, jaką odgrywa w nich Jehowa. Zawsze gotów on piorunować i niszczyć,
gdy przeciwnie Mojżesz uosabia mądrość i miłosierdzie.
Podobnie dziecinne i tak niezgodne z pojęciem boskości wyobrażane o istocie Najwyższej, równie jest obce świadomości wtajemniczonego przez Ozyrysa, jak świadomości Chrystusa.
Olbrzymia ta przesada zdaje się wszakże być wynikiem pewnych zjawisk, związanych z darem czarnoksięskim Mojżesza ze stanowiska teozofii wyrozumowanej oraz wyjaśnionych punktów wiedzy tajemnej.
Starożytność nie tylko Mojżeszowi przypisywała zdolność wywoływana napięciem woli potężnych wtajemniczonych zjawisk elektrycznych w rozmaitych postaciach.
Tradycja chaldejska przypisywała te zdolności magom, tradycja grecka i łacińska niektórym kapłanom Jupitera i Apollina.
W podobnych wypadkach zjawiska te należą istotnie do rzędu elektrycznych. Inna wszakże , bardziej subtelna i bardziej rozlana we wszechświecie siła, którą wielcy wtajemniczeni umieli przyciągać, ześrodkowywać i zużytkowywać , wprowadzać miała tutaj w ruch elektryczność atmosfery ziemskiej.
Siła ta nosi u bramanów nazwę akasa, magowie chaldejscy zwą ją ogniem pierwotnym, kabaliści średniowieczni wielkim czynnikiem czarnoksięskim. W nauce współczesnej mogłaby ona być nazwana siłą lotną. Można bądź przyciągać ją bezpośrednio, bądź wywoływać za pośrednictwem czynników niewidzialnych, świadomych lub półświadomych, których pełna jest atmosfera ziemska i które umie wykorzystać wola magów.
W teorii tej nie ma nic sprzecznego z racjonalistycznym pojmowaniem wszechświata; jest ona nawet nieodzowną dla wytłumaczenia mnóstwa zjawisk, które bez tego pozostałyby niewytłumaczonymi.
Dodać jedynie należy, że zjawiskami tymi rządzą prawa niewzruszone, pozostające zawsze w stosunku do intelektualnej , moralnej i magnetycznej siły adepta.
Rzeczą anty racjonalną i anty filozoficzną byłoby wprowadzanie w ruch przez jakąkolwiek istotę ludzką praprzyczyny, Boga. Anty racjonalną i anty filozoficzną byłaby też działalność bezpośrednia praprzyczyny, spowodowana przez ową istotę, co równałoby się utożsamianiu tej ostatniej z Bogiem.
Człowiek względnie tylko wznieść się może do Boga myślą , modlitwą, czynem lub ekstazą.
Działalność swoją we wszechświecie sprawuje Bóg pośrednio tylko i hierarchicznie na podstawie niezmiennych praw, powszechnych, oddających myśl jego, jak również przez członków społeczności ziemskiej i boskiej, którzy są jego częściowymi stosunkowymi przedstawicielami w bezkresie przestrzeni i czasu.
Przedstawiając punkty te, uważam za rzecz zupełnie możliwą, aby Mojżesz, któremu pomocne były opiekujące się nim potęgi duchowe i który posiada w wysokim stopniu zdolność kierowania siłą lotną, mógł posługiwać się arką, jako rodzajem zbiornika, ze rozśrodkowywacza przyciągającego,
celem wywoływania zjawisk elektrycznych o sile piorunującej**. Odzież lniana, jaką przywdziewał on, jego kapłani i powiernicy, jak również wonności, których używali, izolowały ich skutecznie i broniły przed wybuchami ognia lotnego. Zjawiska te mogły być wszakże rzadkie tylko i ograniczone. Legenda kapłańska wyolbrzymiła je.
Wystarczać musiało Mojżeszowi porażenie za pomocą wyładowania fluidu kilku opornych wodzów lub buntowniczych kapłanów dla sterroryzowania i zupełnego poskromienia ludu.
Znalezione z starożytnej historii:
'Siła akasa
**Dwukrotnie odparty został w tych samych warunkach atak na świątynię Delfijską.
W roku 480 przed Chr. zaatakowały ją armie Xerxesa , lecz cofnęły się przerażone burzą, które towarzyszyło buchanie płomieni z ziemi oraz spadanie wielkich brył skalnych (Herodot).
W roku 279 przed Chr. zaatakowana została świątynia ponownie najazdem Galów i Kymrysów.
Nieliczna garstka Foreańczyków broniła miasta.
Barbarzyńcy natarli, alew chwili kiedy wtargnąć mieli do świątyni, rozszalała się burza i Floreńczycy pokonali Gallów. ( Piękna opowieść o Historii Gallów Am. Thierry ks. II)