Litwin,
jesteś
przekonany, że Bóg nie istnieje i
masz do tego prawo.
Istnieje jednak pewne ALE. Przekonanie to nie WIEDZA.
Pomyśl, ile razy wydawało Ci się, że jesteś czegoś pewien, a okazało się inaczej?
Zobacz, ile osób z tego forum, pochodzących z rodzin nie-ŚJ, było
przekonanych, że ŚJ to jedyna, prawdziwa, Boża organizacja? Okazało się, ze ich
przekonanie było fałszywe,
ponieważ nie posiadali wiedzy nt. organizacji.
Dlaczego więc Ty, będąc przekonanym, ale nie posiadając wiedzy, twierdzisz, że Boga nie ma, a nadzieje są płonne?
***
Ella,
zakładam, że masz dzieci, a jeśli tak, to że je kochasz?
Czy broniłabyś ich przed kimś, kto chciałby je skrzywdzić? Na pewno tak!
To jedna strona miłości.
A teraz załóżmy, ze jesteście w gorach, kilkanaście metrów od przepaści. Mówisz do dzieci;
- Nie podchodźcie tam, bo spadniecie.
Przez chwilę z kimś rozmawiasz, a kiedy znowu się odwracasz, dzieci są kilka centymetrów od przepaści.
Czy po odciągnięciu ich, nie "wytłumaczyłabyś im ręcznie", że nie wolno tego robić, i że mają Cię słuchać/
Czy te klapsy oznaczałyby, że nienawidzisz swoich dzieci? Raczej to, że je kochasz i tak bardzo Ci na nich zależy...
***
A jak to ze mną było?
To była sobota. Mieliśmy jechać na iweś. Źle stanąłem na schodek (klatka sch. w bloku) i poleciałem w dół. Na szczęście nic mi się nie stało. Więcej grzechów nie pamiętam, bo straciłem przytomność obok samochodu.
Wciąż nieprzytomny trafiłem do szpitala. Okazało się, że mam ciśnienie 320/150 i chyba tylko cudem nie dostałem wylewu.
Jak nigdy nie klnę, tak w szpitalu podobno rzucałem takie wiązanki, że nawet pielęgniarki pytały rodziców, czy w domu też się tak zachowuję...
Trzeciego dnia zostałem przewieziony do szpitala wojewódzkiego. Tam, na 8 osobowej sali, między innymi pacjentami, leżał też ksiądz. Zaproponował mojej mamie żeby się za mnie pomodlić. To była jakaś "dłuższa" modlitwa - Różaniec albo Koronka.
I stało się coś dziwnego. Obudziłem się chwilę po tym, jak skończyli się modlić...