Chciałbym podzielić się z Wami moimi przeżyciami związanymi z pójściem na Studniówkę.
PODJĘCIE DECYZJIW szkole wszyscy wiedzieli, że jestem Świadkiem Jehowy. Należałem do lepszych uczniów w klasie, byłem aktywny na lekcjach, lubiany przez nauczycieli i kolegów.
Nie widziałem nic złego w tym aby pójść na studniówkę, która odbywała się w naszej szkole. Mieli być na niej obecni nauczyciele oraz kilku rodziców. Nasza klasa był zgrana, wszyscy trzymaliśmy się razem, dlatego to, że pójdę na studniówkę było dla mnie oczywiste.
Nie kryłem się, ze swoją decyzją i zbór o niej wiedział. (w przeszłości niektóre osoby ze zboru chodziły na studniówki i nie robiono z tego kwestii)
Przeczytałem wcześniej artykuł z serii Młodzi ludzie pytają: "Czy mam pójść na studniówkę?"
Artykuł przedstawiał studniówki jako hulanki i pijatyki po których zachodzi się w ciąże.
Odpowiedziałem sobie na pytania postawione w artykule:
Zastanów się: Kto przyjdzie na zabawę? Kto zajmie się sprawowaniem nadzoru? Czy jest przewidziany alkohol? Jaka będzie muzyka? Co się zwykle dzieje na takich spotkaniach? Czy w przeszłości wynikały jakieś problemy? Jeżeli tam pójdziesz, to co pomyślą inni, a zwłaszcza twoi współwyznawcy? Czy niektórzy się nie zgorszą?
g93 8.3 12-14
W Ameryce studniówki możne wyglądają tak jak opisują bracia ale u nas w szkole wygląda to inaczej. Na zabawie są uczniowie szkoły, nadzór sprawują nauczyciele i rodzice, alkoholu oficjalnie nie ma, zespół weselny, oprócz tańców są przedstawienia, nie było w przeszłości żadnych problemów, inni się nie zgorszą.
REAKCJAInformacja o tym, że wybieram się na studniówkę jakoś dotarła do Nadzorcy Obwodu, który wziął mnie na dywanik i powiedział, że nie mogę pójść na studniówkę i nie pójdę.
Powiedziałem mu, że mogę i pójdę, i poszedłem.
Studniówka zgodnie z oczekiwaniami była spokojniejsza niż nie jedno wesele SJ, bez bójek, pijaństwa z dobrym programem i muzyką.
KONSEKWENCJEStraciłem wszystkie przywileje (miałem ich kilka), sprawa obiła się o Nadarzyn a rodzice mieli problemy. Okazało się, że pójście na studniówkę to nie jest sprawa sumienia, tylko złamanie zasady dobrego towarzystwa. Na nic zdały się moje tłumaczenia i próby rozmowy na temat artykułu itd, jakbym gadał do ściany.
Było, minęło, a ja dalej angażowałem się duchowo, bo przecież chciałem w przyszłości zostać Nadzorca Obwodu
NIE ŻAŁUJEGdy kilka miesięcy później miałem zostać Sługa Pomocniczym, (zmienił się NO) starsi ze zboru męczyli mnie pytaniami, co ja teraz sadzę o studniówkach i czy teraz bym poszedł?
Odpowiedziałem im zgodnie z prawdą, uważam, że jest to sprawa osobista i nie wiem co bym teraz zrobił, bo teraz nie jestem w takiej sytuacji, a gdybać nie zamierzam.
W późniejszych latach gdy byłem starszym usługującym na potrzebach, jak ktoś z młodych miał dylemat czy iść na studniówkę, to mówiłem żeby nic nie robił wbrew sobie. Jeśli chce iść, to niech idzie, ja byłem i nie żałuje.
A jak w Waszych zborach zapatrywano się na studniówki?