Mnie tez kiedy poznawałam "prawdę" przyciągnęły liczne spotkania towarzyskie, wspólne wyjścia do muzeów, rajdy rowerowe, ogniska. Od pewnego czasu obowiązuje zakaz organizowania "imprez zborowych" (nasz zbór kiedyś miał ze dwie, i wspaniale je wspominam). Nie można już wspólnie przygotowywać się do Strażnicy, bo takie spotkania przeważnie kończyły się "imprezami". Nie ma spotkań, nie ma imprez, nie ma wspólnych wyjść, tylko służba, zebrania. Ośrodki pionierskie jedynie dla pionierów. Mało jest okazji, by lepiej poznać braci i tym samym okazać miłość czy poczuć ją. Wszystko praktycznie sprowadza się do wspólnych obowiązków; sprzątanie ogrodu czy sali zgromadzeń.
W moim zborze akurat jest bardzo ciepła, wesoła atmosfera. Co chwilę ktoś do mnie podchodzi żeby pogadać, pośmiać się. Zbór młody, energiczny, sporo pionierów. Ale na tych zebraniach wszystko się kończy... W życiu codziennym nie odczuwam już zainteresowania, miłości. Raczej każdy żyje sam sobie. Nie ma czegoś takiego, że bracia pomagają sobie wzajemnie np przy naprawie auta, podczas przeprowadzki czy remontu domu. Być może to wynika po prostu z zabiegania, większość osób pracuje, ma swoje rodziny i swoje problemy. Może tak to w mieście wygląda a na wsiach bracia zupełnie inaczej żyją...