Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: Gandalf Szary w 18 Kwiecień, 2019, 15:31

Tytuł: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 18 Kwiecień, 2019, 15:31
Ostatnio zauważyłem zmianę w zachowaniu w stosunku do mnie moich współbraci w zborze,do którego należę. Otóż gdy byłem jeszcze aktywny spotkał mnie bezkompromisowy ostracyzm wewnętrzny. Wiele osób nie pozdrawiało i nie poznawało mnie na ulicy. Wiem, że nie był to przypadek, gdyż tych sytuacji było bardzo dużo i nie tylko jedna osoba w ten sposób swoją dezaprobatę okazywała.
Obecnie nastąpiła zmiana zachowania. Osoby, które wcześniej mnie nie poznawały nagle na ulicy mnie poznają i starają się nawiązać ze mną kontakt werbalny oraz niewerbalny. Odnoszę wrażenie, że pragną mi okazać wielką miłość i zainteresowanie abym powrócił do zboru. Tzw bombardowanie miłością, jak to jest wspaniale i cudownie. A jak u was, czy także próbowano w jakiś sposób przyciągnąć Was z powrotem do zboru, gdy byliście już na tzw. aucie? 
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: lukier w 18 Kwiecień, 2019, 15:55
Ja czekam na wielki zalew 'miłości' jak tylko się zjawię na pamiątce ;)

ale to prawda, są dwie postawy, jedni mnie ignorują i udają, że nie widzą, a drudzy, którzy kiedyś ledwo się do mnie uśmiechali na sali, teraz jak mnie zobaczą to czasem dosłownie rzucają mi się na szyję, ale...zachęcają też do przyjścia na zebrania na koniec rozmowy.

Takie skrajne postawy upewniają mnie w tym, że to nie miejsce dla mnie, sekta po prostu, bo sztuczne to jest strasznie, kiedy pionierka, która nie zauważała mnie na zebraniach, bo nigdy nie byłam silna duchowo, nagle udaje moja najlepszą, zatroskana przyjaciółkę. Hipokryzja!
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: matowa w 18 Kwiecień, 2019, 16:23
Nie czuję się kochana, jeśli ktoś się do mnie uśmiecha i zaprasza na zebrania, a w międzyczasie ani razu nie zapyta co u mnie w życiu, nawet rodzina.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 18 Kwiecień, 2019, 18:10
Ja czekam na wielki zalew 'miłości' jak tylko się zjawię na pamiątce ;)

A po co tam leziesz? :)

Mnie też już zaproszono, ale ateista na uroczystości religijnej na której częściowo bierni i zmuszeni do obejścia się smakiem są nawet sami wierni, to wyższy poziom zbędności i groteski.

Zresztą pamiątka, to taki religijny odpowiednik prezentacji garnków - najpierw zobaczcie na własne oczy jak te garnki cudownie gotują, a później oferta sprzedażowa i wszyscy rozchodzą się do domów, żeby zdążyć na Fakty :P

Zupełnie nie wiem po cholerę z takim zapałem zaprasza się obcych ludzi na pamiątkę, przecież to ani spektakularne nie jest, ani ciekawe, ani poruszające, ani też nie ma potencjału zmiany czyjegoś poglądu. Bardziej reprezentacyjne dla Organizacji byłoby zaproszenie na zebranie Strażnicy albo na kongres.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: lukier w 18 Kwiecień, 2019, 18:36
W pełni się z Tobą zgadzam co do tego smutnego święta, ale idę się pomęczyć dla świętego spokoju w rodzinie i zborze. Nie chcę oglądać u siebie w domu znów jap starszych, a na pewno by przyszli jakbym się nie zjawiła. A tak to mam rok spokoju od nich ;)

Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Ekskluzywna Inkluzywność w 18 Kwiecień, 2019, 18:43
Nie chcę oglądać u siebie w domu znów jap starszych, a na pewno by przyszli jakbym się nie zjawiła. A tak to mam rok spokoju od nich

Tej dyspensy też nie rozumiem. Można być nieaktywnym, ale raz w roku zaliczyć pamiątkę i mieć względny spokój. Czy tam się jakieś sakramenty przebłagawcze przyjmuje na cały rok czy jak?
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 18 Kwiecień, 2019, 18:48
A po co tam leziesz? :)

Mnie też już zaproszono, ale ateista na uroczystości religijnej na której częściowo bierni i zmuszeni do obejścia się smakiem są nawet sami wierni, to wyższy poziom zbędności i groteski.

Zresztą pamiątka, to taki religijny odpowiednik prezentacji garnków - najpierw zobaczcie na własne oczy jak te garnki cudownie gotują, a później oferta sprzedażowa i wszyscy rozchodzą się do domów, żeby zdążyć na Fakty :P

Zupełnie nie wiem po cholerę z takim zapałem zaprasza się obcych ludzi na pamiątkę, przecież to ani spektakularne nie jest, ani ciekawe, ani poruszające, ani też nie ma potencjału zmiany czyjegoś poglądu. Bardziej reprezentacyjne dla Organizacji byłoby zaproszenie na zebranie Strażnicy albo na kongres.
To chyba za tego osiłaka z laseczką zwanego prezydentem wprowadzono takie obchodzenie talerzka i kielicha by nazwać to pamiątką.W którym roku nastąpiło to przełomowe odkrycie by tak obchodzić pamiątkę?.Nie wyobrażam sobie wieczerzy gdzie nikt nie pije.gdy Jezus mówi bierzcie i pijcie z tego WSZYSCY-Mat 26:27.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: lukier w 18 Kwiecień, 2019, 19:07
Tej dyspensy też nie rozumiem. Można być nieaktywnym, ale raz w roku zaliczyć pamiątkę i mieć względny spokój. Czy tam się jakieś sakramenty przebłagawcze przyjmuje na cały rok czy jak?

Taa, u mnie w z borze dostajesz swego rodzaju 'ułaskawienie' wtedy, nieaktywna ale na pamiątce była, jest dla niej nadzieja! Wiem, to jak dawanie nadziei chłopakowi albo dziewczynie która nas nie interesuje, ale nie robię tego z własnej, nieprzymuszonej woli, taki system, taka rodzina. Ostatnia rozmowę z nimi bardo przeżyłam, więc nie chcę znów prze to przechodzić...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 18 Kwiecień, 2019, 19:13
Taa, u mnie w z borze dostajesz swego rodzaju 'ułaskawienie' wtedy, nieaktywna ale na pamiątce była, jest dla niej nadzieja! Wiem, to jak dawanie nadziei chłopakowi albo dziewczynie która nas nie interesuje, ale nie robię tego z własnej, nieprzymuszonej woli, taki system, taka rodzina. Ostatnia rozmowę z nimi bardo przeżyłam, więc nie chcę znów prze to przechodzić...
Lukier na pamiatkę jak pójdziesz to mówią:
1.O zjawiła się RAZ w roku.
Jak nie pójdziesz mówią:
2.Nawet na pamiątkę nie przyszła.
I tak żle i tak nie dobrze dla nich.
Ja wybrałem drugą opcję chcę być przede wszystkim w zgodzie z samym sobą.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 18 Kwiecień, 2019, 19:35
W pełni się z Tobą zgadzam co do tego smutnego święta, ale idę się pomęczyć dla świętego spokoju w rodzinie i zborze. Nie chcę oglądać u siebie w domu znów jap starszych, a na pewno by przyszli jakbym się nie zjawiła. A tak to mam rok spokoju od nich ;)
A ja to rozumiem. Ja na tej samej zasadzie chodzę dwa razy w roku do kościoła i do komunii (na Boże Narodzenie i na Wielkanoc), żeby mieć spokój od fanatycznej, katolickiej rodziny. W KK, o ile mnie pamięć nie myli, grzechem śmiertelnym jest przyjęcie komunii bez wcześniejszej spowiedzi. Do spowiedzi nie chodzę (byłam raz po opuszczeniu organizacji i powiedziałam never again. Nie wiem, jak niektórzy z Was dają radę przejść KS-y. Spowiedź to coś o wiele bardziej lajtowego, a mimo to dla mnie nie do przejścia - opowiadać obcemu facetowi o swoich przewinieniach).
Tak więc do spowiedzi nie chodzę, ale na msze i do komunii tak, dwa razy w roku, i mam święty spokój. A to ponoć najświętsza ze wszystkich świętych rzeczy.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 18 Kwiecień, 2019, 19:39
(mtg): sJ , bardzo ''cenię i szanuję'', za ich niezłomną postawę.
Obserwując ich codzienny trud życia który związany jest mianowicie ze stojakowa niem oraz za bezwzględne postępowanie w stosunku do osób opuszczających to ugrupowanie- nie każdy tak zdecydowanie może postępować pokazując publicznie swoją wiarę w stosunku do rodziny, przyjaciół, znajomych.
Jest zastanawiające, co powoduje tak konsekwentne wyrażanie swoich uczuć w imię miłości bliźniego?
Z jednej strony to ich podziwiam z drugiej strony to mnie przeraża i napawa lękiem, aby być świadomie pogrzebanym za życia w ich odczuciu.
Miłość to wielkie słowo, ale żeby w jej imię donosić na drugich to trudne do pogodzenia z logiką.
Dlatego na propozycje pójścia na łyk czerwonego wina, zdecydowanie odmówiłem, obawiając się powrotu w szeregi osób tak ceniących miłość do bliźniego.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: lukier w 18 Kwiecień, 2019, 19:58
Lukier na pamiatkę jak pójdziesz to mówią:
1.O zjawiła się RAZ w roku.



A to też może być. liczę się z tym, że co bardziej gorliwi tak właśnie powiedzą, ale grono starszych w moim zborze jest jednak litościwe, więc po cichu liczę jednak na to 'ułaskawienie', może się przeliczę tym razem, nie wiem, ryzykuję i już się stresuję co będzie...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Aliki w 21 Kwiecień, 2019, 10:15
Hej, u mnie dokładnie tak samo... Parę tygodni ignorowania ze strony starszych, potem napotykanych głosicieli... Wielkie oczy i zakłopotanie - jak mnie potraktować... No właśnie... Telefon ze strony mojego ulubionego wówczas starszego, żebym się określiła, bo bracia nie wiedzą jak na mnie reagować... Powiedziałam, że potrzebuję czasu, bo jestem emocjonalnie rozwalona. I co? Teraz szerokie uśmiechy w moją stronę na ulicy... Fuj... Wiem, że to ma być magnes... Czy oni naprawdę myślą, że ja taka głupia jestem?
Właściwie to jest mi tych ludzi niesamowicie szkoda, że albo nie widzą, w czym tkwią, albo boją się wyrwać z tej chorej sekty...
Nie należy się bać, wyjście to kolosalna zmiana na lepsze  :)
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 21 Kwiecień, 2019, 10:40
Tej dyspensy też nie rozumiem. Można być nieaktywnym, ale raz w roku zaliczyć pamiątkę i mieć względny spokój. Czy tam się jakieś sakramenty przebłagawcze przyjmuje na cały rok czy jak?
[/b][/size]
Osoba, która opuszcza pamiątkę daje dowód, że jest wrakiem duchowym. Wielokrotnie z takim stwierdzeniem się zetknąłem. Tak więc zebrania oraz głoszenie jest do przełknięcia, ale jak już pamiątkę się opuszcza to znaczy, że z takim człowiekiem nie jest dobrze. To znak sygnał dla całego zboru. 
A w temacie oprócz tego co opisałem powyżej, ostatnio aktywowały się różne osoby, z którymi wcześniej się przyjaźniłem. Dostałem kilka sms zachęcająco - pytających. Kurde przez wiele lat, co niektórzy się nie odzywali, a tu naraz jakaś akcja. Jak dla mnie to trochę żenujące postępowanie. Strasznie obłudne.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 21 Kwiecień, 2019, 12:11
Pamietam czasy lata 90 ,wtedy czuło sie" miłość ",osrodki pionierskie,grupy książki,ogniska sporo spotkań towarzyskich to łączyło ludzi.Bracia naprawde byli za sobą.Ponadto Zbory od dawna  przesiakaja mysleniem Mieć niz Być.Nie liczy sie czlowiek tylko kasa☺.A nie tak uczył Jezus.Wts nie ma juz nic wartościowego tylko piękna gadka bez pokrycia.Ja ostatnio mówię do braci jak mi zaczynają gadke uskuteczniac.Najpierw swoje brudy posprzataj i swoje obejście dopiero później stań na stojaku nauczać innych
i swiec przykladem.Oczy wybaluszy.Nic nie dociera.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Tomasz1384 w 21 Kwiecień, 2019, 20:33
Witam na pamiątce nie było mnie już 2 rok ,a od 1 roku nikt z mojego zboru się nie odezwał do mnie ,nie zadzwonił , a zatem nie mam poco tam łazić dla świętego spokoju ?
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 21 Kwiecień, 2019, 20:48
Pamietam czasy lata 90 ,wtedy czuło sie" miłość ",osrodki pionierskie,grupy książki,ogniska sporo spotkań towarzyskich to łączyło ludzi.Bracia naprawde byli za sobą.Ponadto Zbory od dawna  przesiakaja mysleniem Mieć niz Być.Nie liczy sie czlowiek tylko kasa☺.A nie tak uczył Jezus.Wts nie ma juz nic wartościowego tylko piękna gadka bez pokrycia.Ja ostatnio mówię do braci jak mi zaczynają gadke uskuteczniac.Najpierw swoje brudy posprzataj i swoje obejście dopiero później stań na stojaku nauczać innych
i swiec przykladem.Oczy wybaluszy.Nic nie dociera.
[/b][/size]
Dokładnie tak, to było to co mnie przyciągnęło do zboru i zostałem ŚJ. Człowiek się obecnie nie liczy, oprócz kasy liczą się statystyki na tzw karcie zdrowia. Przekonałem się na własnej skórze. O przyjaźni i miłości nie ma co gadać, w większości przypadków to fikcja mająca na celu ściągnąć Cię do zboru.   
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Martin w 21 Kwiecień, 2019, 22:12
Pamietam czasy lata 90 ,wtedy czuło sie" miłość ",osrodki pionierskie,grupy książki,ogniska sporo spotkań towarzyskich to łączyło ludzi.Bracia naprawde byli za sobą.
To było to samo g.wno, tylko zawinięte w ładniejszy papierek.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 21 Kwiecień, 2019, 22:46
To było to samo g.wno, tylko zawinięte w ładniejszy papierek.
[/b][/size]
Może masz rację, może. Ja tamte czasy odbieram zupełnie inaczej. Jeżeli to co piszesz było prawdą, w tamtym czasie, to oznacza, że od samego początku było to wielkie oszustwo obliczone na zyski materialne. Myślę, że organizacja skręciła jak dobra firma korporacyjna w kierunku kasy. Dlatego obecnie mamy to co mamy.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 21 Kwiecień, 2019, 23:24
A jak u was, czy także próbowano w jakiś sposób przyciągnąć Was z powrotem do zboru, gdy byliście już na tzw. aucie?

Może jakoś szczegółowo nie odpiszę. Ale zacznę od tytułu wątku. Myślałem, że będzie dosłownie. ;)
Są osoby, które przez osoby trzecie, a nawet czwarte, pozdrawiają mnie. I nie wiem, tak do końca, czy to jakiś fenomen, podstęp, albo zwyczajna głupota. ???
Jednego gościa zwyzywałem  (tak dosadnie), a on ludziom opowiada, że mamy dobry kontakt; że sobie piszemy, dzwonimy, etc. Coś w stylu pięknej przyjaźni. A dosłownie powiedziałem mu, że jak na ulicy spotkam, to kartonowym pudełkiem po włoskich pomidorach z biedry go optłukę. Ale to akurat dobrze wyrachowana menda świadkowa. Więc nie ma mowy o miłości.
Żona jego, jeszcze lepszy egzemplarz, to zapewne przeczyta do dnia jutrzejszego. Czekam na reakcję.
Za ludźmi ciężko nadążyć.
A tak ogólnie nikt nie dzwoni ;) I całe szczęście. Spokój i cisza. Na stare lata, jak znalazł.


Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 21 Kwiecień, 2019, 23:42
dobrze że od kilkunastu lat mam już to wszystko za sobą
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Ola w 22 Kwiecień, 2019, 07:38
Sami tworzyliśmy tą iluzję zwaną miłością zapewne dlatego że bardzo chcieliśmy wierzyć że tak właśnie jest. Dopiero gdy zaczyna patrzeć się trzeźwo na otoczenie widzi się ogromne niedociągnięcia, obłudę i wiele innych rzeczy. Sama chciałam żeby tak było i starałam się być tą dobrą by zasłużyć na miłość innych na szczęście klapki opadły mi z oczu i zrozumiałam, że nie tak wygląda miłość...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Wiedza w 22 Kwiecień, 2019, 08:10
A kto zabrania mieć przyjaciół w świecie? Organizacja? Biblia? Starsi?
Mam osobiste doświadczenie w tej kwestii, jest takie, że jak poszukałem przyjaciół poza organizacja to jeszcze większą obłuda i dziadostwo. Ciężko jest znaleźć dobrych ludzi. Większość ludzi nie ma wysokich zasad moralnych.
W organizacji po prostu jest wiele fanatyków, ale to się powoli wykrusza. W zborach gdzie są porządni starsi ten temat jest piłowany.
Ja dzięki tym fanatykom stałem się silniejszy. Kiedyś bałem się mieć brodę. Teraz sobie ją noszę i nie boje się docinek na jej temat. Nawet wiele osób się przekonało że można patrzeć na takich braci jak na normalnych ludzi, nie jako buntowników.

Chyba zapominamy jak ciężko jest człowiekowi pracować nad sobą samym i stawać się lepszym człowiekiem, to trwa dekady.
I w organizacji jest nie inaczej.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 22 Kwiecień, 2019, 08:54
A kto zabrania mieć przyjaciół w świecie? Organizacja? Biblia? Starsi?
Mam osobiste doświadczenie w tej kwestii, jest takie, że jak poszukałem przyjaciół poza organizacja to jeszcze większą obłuda i dziadostwo. Ciężko jest znaleźć dobrych ludzi. Większość ludzi nie ma wysokich zasad moralnych.
Przyjaciół ma się jednego, dwóch, reszta to znajomi.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 22 Kwiecień, 2019, 10:41
To było to samo g.wno, tylko zawinięte w ładniejszy papierek.
Niestety, nie mogę się z Tobą zgodzić.
Jeśli chodzi o nauki oparte na wymysłach "7 wspaniałych" z luźnym a naciąganym powiązaniem z Biblią - no tu jak najbardziej masz rację.
Ale jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie, nastawienie i atmosferę w zborach: kiedy zostawałem świadkiem na samym początku lat 90-tych - była to całkiem inna religia (bo wtedy jeszcze nie kładziono aż tak wielkiego nacisku na organizację), z innymi ludźmi o całkowicie innym nastawieniu.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 22 Kwiecień, 2019, 12:14
Kochani, lata 90-te w Polsce to zupelnie cos innego niz powiedzmy w Reichu czy na zachodzie. U nas ludzie dopiero wyszli z komuny, wszystko bylo nowe, wiec jedni wierzyli w Kaszpirowskiego, inni zbankrutowali na gieldzie w 94-tym a inni cale serce oddali do orga bo w danych okolicznosciach przyrody w to szczerze wierzyli... i tyle. a teraz jest teraz i narod w naszym kraju juz ma inne myslenie...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: DeepPinkTool w 22 Kwiecień, 2019, 14:08
A kto zabrania mieć przyjaciół w świecie? Organizacja? Biblia? Starsi?
Mam osobiste doświadczenie w tej kwestii, jest takie, że jak poszukałem przyjaciół poza organizacja to jeszcze większą obłuda i dziadostwo. Ciężko jest znaleźć dobrych ludzi. Większość ludzi nie ma wysokich zasad moralnych.
W organizacji po prostu jest wiele fanatyków, ale to się powoli wykrusza. W zborach gdzie są porządni starsi ten temat jest piłowany.
Ja dzięki tym fanatykom stałem się silniejszy. Kiedyś bałem się mieć brodę. Teraz sobie ją noszę i nie boje się docinek na jej temat. Nawet wiele osób się przekonało że można patrzeć na takich braci jak na normalnych ludzi, nie jako buntowników.

Chyba zapominamy jak ciężko jest człowiekowi pracować nad sobą samym i stawać się lepszym człowiekiem, to trwa dekady.
I w organizacji jest nie inaczej.

 :) Odpowiedź masz poniżej:

"Kiedy trzeba zakończyć przyjaźń
Gdy człowiek studiujący Biblię zaczyna dokonywać w swym życiu zmian, staje nieraz przed sporym wyzwaniem. Zapewne do tej pory przyjaźnił się z ludźmi, którzy nie kierują się biblijnymi zasadami moralnymi, i często spędzał z nimi czas. Teraz jednak rozumie, że ich zachowanie mogłoby wywierać na niego zły wpływ i że powinien ograniczyć te kontakty (1 Kor. 15:33).
...
Nie możemy się łudzić, że pozostaniemy przyjaciółmi Boga, jeśli utrzymujemy zażyłe kontakty z osobami, które wolą być przyjaciółmi świata. Uczeń Jakub napisał: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Kto więc chce być przyjacielem świata, czyni siebie nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Swojej miłości do Jehowy dowodzimy wtedy, gdy ufamy, że jeśli tylko dochowamy Mu lojalności, On pomoże nam uporać się ze stratą przyjaciela (odczytaj Psalm 18:25)."
[Strażnica z 15.10.2009 str. 19,20]

Literatura organizacyjna jest pełna tego typu cytatów.  ;)
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 22 Kwiecień, 2019, 15:36
A kto zabrania mieć przyjaciół w świecie? Organizacja? Biblia? Starsi?
Mam osobiste doświadczenie w tej kwestii, jest takie, że jak poszukałem przyjaciół poza organizacja to jeszcze większą obłuda i dziadostwo. Ciężko jest znaleźć dobrych ludzi. Większość ludzi nie ma wysokich zasad moralnych.
Z większością przyjaciół, tak w organizacji, jak i poza nią, bywa niestety tak, jak mawiał Richelieu: chroń mnie Boże od nich, z wrogami dam sobie radę.

W organizacji miałam przyjaciół, dopóki byłam aktywna. Jak z tych czy innych względów przestałam być aktywna, to przyjaźń się skończyła. Za to poza organizacją mnóstwo osób jest moimi przyjaciółmi, jak czegoś ode mnie potrzebują. Jak przestają potrzebować, to ledwo mnie poznają na ulicy albo nie poznają wcale, więc okazali się nie lepsi od świadków.

Takich bezinteresownych przyjaciół mam może ze trzech i uważam się za szczęściarę z tego powodu. Jak napisałam wcześniej (a jest to nie moja mądrość, tylko zasłyszana), prawdziwych przyjaciół ma się niewielu, reszta to znajomi.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 22 Kwiecień, 2019, 17:10
true..
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 22 Kwiecień, 2019, 19:13
Z większością przyjaciół, tak w organizacji, jak i poza nią, bywa niestety tak, jak mawiał Richelieu: chroń mnie Boże od nich, z wrogami dam sobie radę.

W organizacji miałam przyjaciół, dopóki byłam aktywna. Jak z tych czy innych względów przestałam być aktywna, to przyjaźń się skończyła. Za to poza organizacją mnóstwo osób jest moimi przyjaciółmi, jak czegoś ode mnie potrzebują. Jak przestają potrzebować, to ledwo mnie poznają na ulicy albo nie poznają wcale, więc okazali się nie lepsi od świadków.

Takich bezinteresownych przyjaciół mam może ze trzech i uważam się za szczęściarę z tego powodu. Jak napisałam wcześniej (a jest to nie moja mądrość, tylko zasłyszana), prawdziwych przyjaciół ma się niewielu, reszta to znajomi.

Ale żeby nie było tak ponuro. Mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Albo że książka jest najlepszym przyjacielem człowieka. Więc jeśli komuś brakuje ludzkich przyjaciół, to zawsze może sobie sprawić czworonoga. Albo książkę. :)
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Aliki w 22 Kwiecień, 2019, 20:00
A ja słyszałam, że najlepszym czworonożnym przyjacielem człowieka jest... łóżko  ;)
Zawsze trochę mnie martwiło, że nie miałam przyjaciół w org... Za to teraz mnie to cieszy - odchodzę bez bólu serca  :)
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 22 Kwiecień, 2019, 20:10
    A ja bym była bardzo ostrożna, nie można zapomnieć o tym, że byliśmy tam, też byliśmy śJ i niejednokrotnie utożsamiani z nimi będziemy do końca swoich dni.

Mówiąc o nich, mówimy też o sobie. Na przyjaźń jak na szacunek trzeba sobie zasłużyć /zapracować nie dostaje się tego w pakiecie.

Zgadzam się, śJ to pozoranci, większość jest na pokaz, bez solidnych fundamentów i na chorych zasadach.
Tylko pamiętajmy, że też w tej szopce braliśmy udział.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: salvat w 22 Kwiecień, 2019, 21:44
Miłość w zborze?
Przecież to utopia.
To samo z przyjaźnią.
Nawet nie musisz wychylać się z innymi poglądami, czasem wystarczy, że krzywo na kogoś spojrzysz.
I wszystko to pryska jak bańka mydlana.
Przed pamiątką pukali do mych drzwi chyba z pięć razy jak na sraczkę, by zaprosić na pamiątkę. Oczywiście makulaturę w skrzynce też nie omieszkali zostawić. A teraz - normę miłości wyrobili więc mają "czyste sumienie" - nikt się nie pojawił.
Po raz kolejny dali dowód jak kochają zaginioną owcę.
Norma. Mnie to nie rusza.
Wręcz bawi mnie ich hipokryzja.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 23 Kwiecień, 2019, 06:44
A ja słyszałam, że najlepszym czworonożnym przyjacielem człowieka jest... łóżko  ;)
Zawsze trochę mnie martwiło, że nie miałam przyjaciół w org... Za to teraz mnie to cieszy - odchodzę bez bólu serca  :)

oj Aliki chyba mamy podobny gust odnośnie tych czworonożnych przyjaciół 😏

kiedyś bym dała sobie rękę uciąć że takich mam
a dziś bym ręki nie miała
wystarczyło że osłabłam duchowo a pierzchli
już mi ich nie brakuje

Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: klara kot w 23 Kwiecień, 2019, 09:56
Mnie tez kiedy poznawałam "prawdę" przyciągnęły liczne spotkania towarzyskie, wspólne wyjścia do muzeów, rajdy rowerowe, ogniska. Od pewnego czasu obowiązuje zakaz organizowania "imprez zborowych" (nasz zbór kiedyś miał ze dwie, i wspaniale je wspominam). Nie można już wspólnie przygotowywać się do Strażnicy, bo takie spotkania przeważnie kończyły się "imprezami". Nie ma spotkań, nie ma imprez, nie ma wspólnych wyjść, tylko służba, zebrania. Ośrodki pionierskie jedynie dla pionierów. Mało jest okazji, by lepiej poznać braci i tym samym okazać miłość czy poczuć ją. Wszystko praktycznie sprowadza się do wspólnych obowiązków; sprzątanie ogrodu czy sali zgromadzeń.
W moim zborze akurat jest bardzo ciepła, wesoła atmosfera. Co chwilę ktoś do mnie podchodzi żeby pogadać, pośmiać się. Zbór młody, energiczny, sporo pionierów. Ale na tych zebraniach wszystko się kończy... W życiu codziennym nie odczuwam już zainteresowania, miłości. Raczej każdy żyje sam sobie. Nie ma czegoś takiego, że bracia pomagają sobie wzajemnie np przy naprawie auta, podczas przeprowadzki czy remontu domu. Być może to wynika po prostu z zabiegania, większość osób pracuje, ma swoje rodziny i swoje problemy. Może tak to w mieście wygląda a na wsiach bracia zupełnie inaczej żyją...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Storczyk w 23 Kwiecień, 2019, 12:42
Moze i cos byc w tym ,że na wsiach jest inaczej ... Podczas ostatniej zachęty, aby przyjść na zebranie usłyszałam,  ze nasz zbor dotychczas zimny i zdystansowany połączyli z wioskami .Doszły nowe ciepłe siostry uśmiechnięte i radosne, ktore na powitanie zawsze przytulaja sie  i obsciskuja  .Podobno nawet mężczyzna to udziela sie  bo łapią siostry nieśmiało ☺.Niewiarygodne dla mnie ale....
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 23 Kwiecień, 2019, 17:19
Moze i cos byc w tym ,że na wsiach jest inaczej ... Podczas ostatniej zachęty, aby przyjść na zebranie usłyszałam,  ze nasz zbor dotychczas zimny i zdystansowany połączyli z wioskami .Doszły nowe ciepłe siostry uśmiechnięte i radosne, ktore na powitanie zawsze przytulaja sie  i obsciskuja  .Podobno nawet mężczyzna to udziela sie  bo łapią siostry nieśmiało ☺.Niewiarygodne dla mnie ale....

lubie to ;-)
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: zenobia w 23 Kwiecień, 2019, 19:40
Nigdy nie lubiłam tego ogolnego obsciskiwania , bo według mnie to mechaniczne i czesto obłudne nic nie znaczące .
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Terebint w 23 Kwiecień, 2019, 20:54
Mnie denerwowały takie nawoływania z mównicy, że my musimy pokazać światu, że jest miłość wśród nas... jejku, albo jest wśród nas miłość i będzie to widać naturalnie, albo nie i siłą tu nic nie da się wymusić, bo to już nie miłość tylko gwałt.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Mania w 24 Kwiecień, 2019, 21:58
Podobnie jak niektórzy wcześniej piszący do mnie miłością zapałano jak już byłam po rozmowie ze starszymi (dobrymi kolegami, dlatego taka rozmowa w ogóle się odbyła ;) ), że chcę odejść. I nawet na tej rozmowie powiedziałam, że przecież większość już mnie traktuje jak osobę wykluczoną. I nagle, pstryk stałam się widzialna... Nagle moje "psiapsi" wróciły, były sympatyczne słowa na mieście, były pozdrowienia... Było zainteresowanie mną, mężem dzieckiem.  Na kolejnej rozmowie, powiedziałam starszym, że to trochę śmieszne i może by coś zdziałało 5-10 lat temu, nie dzisiaj.
 
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: UWAGA AWARIA w 25 Kwiecień, 2019, 12:22
Mnie tez kiedy poznawałam "prawdę" przyciągnęły liczne spotkania towarzyskie, wspólne wyjścia do muzeów, rajdy rowerowe, ogniska. Od pewnego czasu obowiązuje zakaz organizowania "imprez zborowych" (nasz zbór kiedyś miał ze dwie, i wspaniale je wspominam). Nie można już wspólnie przygotowywać się do Strażnicy, bo takie spotkania przeważnie kończyły się "imprezami". Nie ma spotkań, nie ma imprez, nie ma wspólnych wyjść, tylko służba, zebrania. Ośrodki pionierskie jedynie dla pionierów. Mało jest okazji, by lepiej poznać braci i tym samym okazać miłość czy poczuć ją. Wszystko praktycznie sprowadza się do wspólnych obowiązków; sprzątanie ogrodu czy sali zgromadzeń.
W moim zborze akurat jest bardzo ciepła, wesoła atmosfera. Co chwilę ktoś do mnie podchodzi żeby pogadać, pośmiać się. Zbór młody, energiczny, sporo pionierów. Ale na tych zebraniach wszystko się kończy... W życiu codziennym nie odczuwam już zainteresowania, miłości. Raczej każdy żyje sam sobie. Nie ma czegoś takiego, że bracia pomagają sobie wzajemnie np przy naprawie auta, podczas przeprowadzki czy remontu domu. Być może to wynika po prostu z zabiegania, większość osób pracuje, ma swoje rodziny i swoje problemy. Może tak to w mieście wygląda a na wsiach bracia zupełnie inaczej żyją...

widzisz słuszne masz spostrzeżenia tak było,ludzie się integrowali spotykali ale WTS nic z tego nie miał a
wręcz odwrotnie ,straty bo bracia się kształcili w wierze,jednoczyli ,rozmawiali o biblii a WTS dalej nic z tego :o

a celem jest budować organizację nie wiadomo jakiego pożytku i dla kogo ale budować
iść do przodu,dlatego zero spotkań tylko praca jak komuniści budować a nie rozważać prawdy biblijne!
do roboty!
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Minnie w 25 Kwiecień, 2019, 14:42
Nie udzielam się na forum, ale regularnie go czytam, jednakże widząc ten wątek musiałam się wypowiedzieć, gdyż sama odczułam tę "braterską miłość". Kilka miesięcy po ślubie z moim mężem (oczywiście "światusem") przeniosłam się do nowego zboru niedaleko naszego mieszkania. Naprawdę chciałam być dobrą chrześcijanką, wrócić do regularnej służby, naprawić moje "błędy". Liczyłam, że gdy przyjdę do nowego zboru poczuję tę braterska miłość o której ciągle mówimy w publikacjach - o tym aby interesować się nowymi, pomóc im, zachęcać. Przez prawie rok, gdy w miarę regularnie chodziłam na zebrania podeszły do mnie dwie osoby. DWIE OSOBY!

Może dotarła do nich wcześniej informacja, że nie jestem "dobrym towarzystwem" (wykluczona nie byłam, ograniczona także już nie) i postanowili trzymać się ode mnie z daleka, ale te przeżycia był gwoździem do trumny.

Teraz już nawet nie chce im się mnie odwiedzić, żeby zaprosić na pamiątkę - dostałam jedynie sms w stylu o tej i o tej w tym miejscu  ;D
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: ewa11 w 25 Kwiecień, 2019, 15:19
widzisz słuszne masz spostrzeżenia tak było,ludzie się integrowali spotykali ale WTS nic z tego nie miał a
wręcz odwrotnie ,straty bo bracia się kształcili w wierze,jednoczyli ,rozmawiali o biblii a WTS dalej nic z tego :o

a celem jest budować organizację nie wiadomo jakiego pożytku i dla kogo ale budować
iść do przodu,dlatego zero spotkań tylko praca jak komuniści budować a nie rozważać prawdy biblijne!
do roboty!
To kiedy SJ się bawią, kiedy organizują te rzekomo wspaniałe przyjęcia trwające dłużej niż 10 minut?

Poza tym góra się bawi, i to przy całkiem niezłych trunkach.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Adam_73 w 25 Kwiecień, 2019, 15:44
Nie udzielam się na forum, ale regularnie go czytam, jednakże widząc ten wątek musiałam się wypowiedzieć, gdyż sama odczułam tę "braterską miłość". Kilka miesięcy po ślubie z moim mężem (oczywiście "światusem") przeniosłam się do nowego zboru niedaleko naszego mieszkania. Naprawdę chciałam być dobrą chrześcijanką, wrócić do regularnej służby, naprawić moje "błędy". Liczyłam, że gdy przyjdę do nowego zboru poczuję tę braterska miłość o której ciągle mówimy w publikacjach - o tym aby interesować się nowymi, pomóc im, zachęcać. Przez prawie rok, gdy w miarę regularnie chodziłam na zebrania podeszły do mnie dwie osoby. DWIE OSOBY!

Może dotarła do nich wcześniej informacja, że nie jestem "dobrym towarzystwem" (wykluczona nie byłam, ograniczona także już nie) i postanowili trzymać się ode mnie z daleka, ale te przeżycia był gwoździem do trumny.

Teraz już nawet nie chce im się mnie odwiedzić, żeby zaprosić na pamiątkę - dostałam jedynie sms w stylu o tej i o tej w tym miejscu  ;D

no to chyba masz kochana jasne i klarowne przeslanie co robic dalej...
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 28 Kwiecień, 2019, 20:53
Nie udzielam się na forum, ale regularnie go czytam, jednakże widząc ten wątek musiałam się wypowiedzieć, gdyż sama odczułam tę "braterską miłość". Kilka miesięcy po ślubie z moim mężem (oczywiście "światusem") przeniosłam się do nowego zboru niedaleko naszego mieszkania. Naprawdę chciałam być dobrą chrześcijanką, wrócić do regularnej służby, naprawić moje "błędy". Liczyłam, że gdy przyjdę do nowego zboru poczuję tę braterska miłość o której ciągle mówimy w publikacjach - o tym aby interesować się nowymi, pomóc im, zachęcać. Przez prawie rok, gdy w miarę regularnie chodziłam na zebrania podeszły do mnie dwie osoby. DWIE OSOBY!

Może dotarła do nich wcześniej informacja, że nie jestem "dobrym towarzystwem" (wykluczona nie byłam, ograniczona także już nie) i postanowili trzymać się ode mnie z daleka, ale te przeżycia był gwoździem do trumny.

Teraz już nawet nie chce im się mnie odwiedzić, żeby zaprosić na pamiątkę - dostałam jedynie sms w stylu o tej i o tej w tym miejscu  ;D
[/b][/size]
Nie przejmuj się, ja też sensacji nie wzbudziłem. Właśnie dostałe sms, po mojej bytności na zgromadzeniu od starszego, który próbował wjazd mi na chatę zrobić, aby wizytę pasterską odbębnić, po mojej rocznej absencji. Na zgromadzeniu niewiele osób ze mną rozmawiało, ale sms dostałem, tylko po co?
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: TUKAN_TOM w 03 Maj, 2019, 13:13
Pamietam czasy lata 90 ,wtedy czuło sie" miłość ",osrodki pionierskie,grupy książki,ogniska sporo spotkań towarzyskich to łączyło ludzi.Bracia naprawde byli za sobą.Ponadto Zbory od dawna  przesiakaja mysleniem Mieć niz Być.Nie liczy sie czlowiek tylko kasa☺.A nie tak uczył Jezus.Wts nie ma juz nic wartościowego tylko piękna gadka bez pokrycia.Ja ostatnio mówię do braci jak mi zaczynają gadke uskuteczniac.Najpierw swoje brudy posprzataj i swoje obejście dopiero później stań na stojaku nauczać innych
i swiec przykladem.Oczy wybaluszy.Nic nie dociera.

Mam tak samo tyle, że ja pamiętam 1979 rok a na pamiątkę zapraszało sie tylko i wyłącznie zainteresowanych, przyjaciół i sprawdzonych ( czyli takich którzy byli pewni, i że nie zakablują na PO ) sąsiadów.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Maj, 2019, 13:23
Mam tak samo tyle, że ja pamiętam 1979 rok a na pamiątkę zapraszało sie tylko i wyłącznie zainteresowanych, przyjaciół i sprawdzonych ( czyli takich którzy byli pewni, i że nie zakablują na PO ) sąsiadów.
[/b][/size][/size]
W latach 90 było tak samo. Nie zapraszało się osób poznanych przy drzwiach tylko sympatyków prawdy,nie wrzucało się zaproszeń do skrzynek na listy.
A w temacie: No i miłość siadła u braci jak serce po zawale. Wczoraj i dziś spotkałem osoby mi dobrze znajome z sąsiedniego zboru jak też z rodzimego. Całe rodziny. Mijaliśmy się przez przypadek. W obydwu przypadkach wszyscy odwrócili ode mnie wzrok :o A całkiem niedawno zalewany byłem sms zachęcającymi i nawet przez te osoby, które dziś ode mnie wzrok odwróciły.  :(
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 06 Maj, 2019, 08:38
Mam tak samo tyle, że ja pamiętam 1979 rok a na pamiątkę zapraszało sie tylko i wyłącznie zainteresowanych, przyjaciół i sprawdzonych ( czyli takich którzy byli pewni, i że nie zakablują na PO ) sąsiadów.
Niezłą masz pamięć. Z Twojego profilu wynika że w 1979 r miałeś 4 lata.
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: WIDZĘ MROKI w 06 Maj, 2019, 12:27
Tytuł tego wątku, jest sam w sobie BARDZO Wymowny.

"Wielka miłość w zborze".

Dla mnie osobiście, komentaż zbyteczny, kilkadziesiąt lat w tej sekcie wystarczyło.

Zostali zważeni i okazali się w tym i nietylko tym temacie leccy.

W teorii "MOŻE"  tak, natomiast praktyka......  :-\

Jak to powiadają:, "starego wróbla na plewy nie nabiorą."
Tytuł: Odp: Wielka miłość w zborze
Wiadomość wysłana przez: TUKAN_TOM w 06 Maj, 2019, 13:27
Niezłą masz pamięć. Z Twojego profilu wynika że w 1979 r miałeś 4 lata.
Te moje "pamiętam" to taki album "zdjęć" lub kadry kilku wydarzeń oraz zapamiętane emocje a nie szczegółowy opis dni i świadomości tego co sie dzieje w okół :)