Snowid! Przeczytaj sobie proszę post jaki wrzuciłam przed chwilą na mój wątek o sektach i psychomanipulacji.
Czytając Twoje wpisy odnoszę wrażenie, że jesteś klasycznym przypadkiem z objawami "post cult trauma sydrom".
Bardzo bym Ci chciała pomóc wyjść z tego stanu, ale niestety nie jestem psychoterapeutą.
Pierwszy etap w pokonaniu swoich problemów to zrozumienie ich podłoża.
Niska samoocena, marazm życiowy, depresja, niepokój psychiczny, problemy z podejmowaniem decyzji i inne, to tylko niektóre z całego wachlarza jakie występują u
wielu osób wychodzących z sekty. W różnym nasileniu i w różnym stopniu.
Zakłada się, że najgorszy okres to 24 miesiące po wyjściu (według opinii psychologów). Potem kurz opada i następuje adaptacja do nowego życia. Oczywiście trzeba się go nauczyć-każdy ma własne tempo. Pisałam o tym kiedyś również-należy
odbudować i odtworzyć swoją tożsamość przedkultową.
A jeśli ktoś się urodził w kulcie
? Jeśli ktoś pozwolił się bardzo mocno zindoktrynować? To musi swoją osobowość
zbudować od nowa.
Jest to o wiele trudniejsze zadanie. Dlatego niektórzy potrzebują wsparcia specjalistów. Wiem, że w Polsce to słabo wygląda. Idziesz do psychologa lub psychiatry, jak się doczekasz w dłuuuuugich kolejkach. Jak masz kasę, to jest w miarę sprawnie. Ale najczęściej przez kilka wizyt musisz tłumaczyć specjaliście o co kaman. Że byłeś w sekcie, na czym polega bycie SJ, co się wiąże z odejściem, itd, itp. A kasa topnieje. Najpierw zatem szkolisz zatem psychologa za swoje pieniądze, a potem on pomaga Tobie, jeśli masz jeszcze na to budżet.
Właśnie o tym gdzieś pisał Hassan-że brakuje fachowców, terapeutów ds sekt, profesjonalistów, którzy znają temat. Myślę, że nie można pomijać ani zatajać przez specjalistą faktu bycia ofiarą sekty. Tak jak nie można pomijać faktu, że ktoś jest dzieckiem alkoholika czy był w dzieciństwie molestowany.