Pytanie pierwsze: Czy zostało już ponad wszelką wątpliwość rozstrzygnięte czy materiał jest autentykiem, a nie żartem na 1 kwietnia? Nie chce mi się w poszukiwaniu tej informacji przeglądać całego wątku.
Pytanie drugie: Czy zostało ponad wszelką wątpliwość rozstrzygnięte, że to Antony, a nie przypadkowy sobowtór?
Jeśli odpowiedź na obydwa pytania jest twierdząca, to powiem, że szkoda mi Antonego. Myślał, że odbędzie sobie krzepiącą, niezobowiązującą, swobodną i zwyczajnie ludzką pogawędkę ze światusem, a tu mu się trafił infiltrator odstępców
Czyli jednak światusy potrzebne, pozwalają odsapnąć i być przez chwilkę sobą nawet członkom CK. Czy to nie wspaniała ironia, która wiele mówi o realnych stosunkach międzyludzkich panujących w Organizacji?
To że lubi sobie wypić drogiego łyskacza, mam gdzieś. Tyle że budowanie wokół siebie wieży autorytetu duchowego ma swoje konsekwencje. Gdyby to była bardziej luzacka i mniej autorytarna religia, bez metafizycznego kija w tyłku i łzawych kreskówek manipulujących dziećmi by wrzucały wdowi grosz do skrzynek, pewnie nikt by się tym nie przejął, że mąż boży taszczy do kasy butelczyny, najwyżej przejąłby się ich jednorazową ilością.