Ja poszedłem ostatni raz rok temu, ale tylko dla zobaczenie ostatni raz ŚJ, z którymi niegdyś świadkowałem. Od tamtej pory finito.
Teraz żałuję, że zasiliłem niepotrzebnie statystyki JW. Unikali mnie, bo miałem wówczas brodę.
Jeśli by podejść do tematu po chrześcijańsku...
Jezus nie ustanowił święta corocznego. Powiedział tylko "Ilekroć będziecie pili ten kielich..." co nie znaczy "co roku".
Z Dz.Ap. wynika, że spotykano się często w celu "łamania chleba".
Niegodne spożywanie też miało odniesienie do przychodzenia upitym, brudnym itp.
świadki przerobili wszystko na swoją modłę. Jeszcze zrobili sobie grupę mogących jeść/pić i niemogących.
Na takie parodie nie powinno się chodzić.
Każda taka schadzka w celu "podaj dalej" jest też fajną okazją do wzbudzenia poczucia winy w tzw "nieczynnych" i zobaczenie kto się nie zjawił.
Poza tym... to "jedyne święto" ŚJ i jak się nie zjawisz na nim to nic nie poświętujesz. Chyba, że urodziny cichaczem.