Oprócz "Kryzysu sumienia" powinna powstać kolejna książka z tej serii pt. "Kryzys osobowości".
To co organizacja zostawia po sobie, nawet u silnych ludzi to poczucie braku tożsamości bez orga, wyobcowanie i to wieczne oskarżanie się.
Bycie szczerym wobec ludzi nawet tych bliskich to znaczy wywalanie im wszystkich swoich aktualnych poglądów, przemyśleń i wniosków?
To się zmienia, dziś jest takie myślenie, jutro może wydarzyć się coś, co je przemebluje. Czy w związku z tym należy natychmiast wyświetlać je otoczeniu?
Moim zdaniem to pozostałość po orgu; przyzwyczajenie do kontroli myśli, lub nawet chęć i potrzeba aby ktoś te myśli monitorował.
Od pewnego czasu mam w sobie zgodę na to, że w co wierzę i jak wierzę i czy w ogóle wierzę to tylko i wyłącznie moja sprawa i mam potrzeby informowania/spowiadania/zeznawania/zwierzania się komukolwiek.
No, chyba że zechcę.
Dlatego uważam, że nie warto a nawet nie wolno pozbawiać się kontaktu z przyjaciółmi tylko dlatego, że zmieniasz poglądy, skoro czujesz, że ich - przyjaciół potrzebujesz. Myślenie nie jest (czasem niestety) chorobą zakaźną i nic się tym ludziom nie stanie jeśli spotkasz się z nimi.
Disorder, ból, który przeżywasz, miotanie się i straszne rozterki to jest przejściowe. Choć może wydaje się Tobie, ze nigdy nie miną. Wątpliwości co do pojawienia się na świecie, pokazują jak cierpisz.
Zadbaj o siebie, spotykaj się z ludźmi, z którymi chcesz się spotykać.
Już wystarczająco organizacja narzucała wyborów i sposobu postępowania. Zapytaj siebie czego naprawdę potrzebujesz i dąż do tego.