Wiesz Klaro, ja też mam swoje przemyślenia... To, co dla swoich przekonań robią ŚJ, to trochę jak inwestowanie na emeryturę w funduszu, który wymaga bardzo wysokich składek. Obiecuje za to wysokemeryturę w przyszłości. Składka bardzo obciąża twój budżet, na tyle bardzo, że musisz wyrzekać się wszelakich przyjemności, jakie daje życie. Najtańsze, używane ubrania i buty, najtańsze, często przecenione z powodu nieświeżości jedzenie, z kosmetyków jedynie wazelina i tanie mydło, zero wakacji, za to praca na dwa etaty, bo z jednego (mimo wyrzeczeń) ni starczy... Tak żyjesz ty i każdy inny, kto zainwestował w ten fundusz. Zarząd funduszu, to ludzie, którzy z waszych składek żyją na wysokim poziomie, mają wszystko, o czym można pomarzyć i oczywiście, ani myślą o tym, aby kiedykolwiek komuś z was wypłacić chociaż grosz. W ich interesie jest, aby izolować was od innych, bo nie widzicie, jak ich poziom życia odbiega od waszego. Dodatkowo krytykują inne fundusze, często posługując się kłamstwami i półprawdami. Wmawiają wam, że równie korzystnych warunków, nie dostaniecie nigdzie indziej. Jednocześnie co chwilę zmieniają warunki umowy, powiększają składkę, oddalają termin przejścia na emeryturę. Tej umowy nie wolno przeczytać nikomu z ubezpieczonych, bo grozi to natychmiastowym rozwiązaniem umowy i przepadkiem zgromadzonych funduszy. Za to zarząd regularnie wydaje biuletyn, dotyczący umowy, w którym ogólnikowo wspomina o dokonanych zmianach, pisząc w samych superlatywach, jak bardzo wpłynie to na poprawę warunków emerytury. Wmawiają tobie, jak bardzo musisz czuć się szczęśliwa, że zdecydowałaś się na ten fundusz!
A czy ty czujesz się szczęśliwa? Wszyscy inni ubezpieczeni, przy każdym spotkaniu wydają się być szczęśliwi, w prospekcie czytasz o ludziach, którzy już przeszli na obiecaną emeryturę i opisują, jak cudowne życie teraz mają. Jeżeli nie poświęcasz czasu na myślenie, dlaczego tak surowo zabronione jest czytanie umowy, a nie jedynie poleganie na prospektach, nie porównujesz swojego poziomu życia z innymi, spoza funduszu, nie zastanawiasz się dlaczego nigdy osobiście nie spotkałaś żadnego emeryta, to możesz czuć się szczęśliwa...
I nagle, przypadkiem spotykasz ludzi oszukanych przez twój fundusz... Starych, schorowanych po pełnym wyrzeczeń życiu, którzy mimo podeszłego wieku nadal muszą pracować, bo ich składki przepadły. Spotykasz się z ubezpieczonymi w innych funduszach, widzisz ich piękne domy, eleganckie ubrania, smakujesz u nich potrawy, o których możesz jedynie pomarzyć i oglądasz zdjęcia z egzotycznych wakacji. Stać ich na więcej, bo ich składki są dużo niższe. Spotykasz też takich, którzy przeczytali zakazaną umowę i opowiadają, jakie klauzule i kruczki prawne są tam zawarte. Pozwalają one zarządowi pławić się w luksusach, kosztem ubezpieczonych, którym nigdy nie zostaną wypłacone żadne pieniądze... Pokazują ci zdjęcia członków zarządu, ich luksusowe domy, jachty, wakacje...
Wiesz prawdę, wiesz, że twoje pieniądze przepadły, pieniądze innych też. Nigdy nie będzie beztroskiej emerytury pod palmami. Co zrobisz? Możesz zmienić fundusz i liczyć, że inny cię nie oszuka. Ale demografia niestety wykazuje, że przy obecnym, ujemnym przyroście naturalnym lepiej liczyć na siebie... Może lepiej olać wpłacone składki, dalej nie płacić i zainwestować w siebie: wartościowe jedzenie, więcej wypoczynku, uprawianie sportu, witaminy, rehabilitację, dokształcenie się w zawodzie, który możesz wykonywać nawet w podeszłym wieku? Albo urodzić wiele dzieci, które na starość się tobą zajmą?
Obojętnie. Moim zdaniem wszystko jest lepsze, niż rezygnacja z siebie i płacenie wysokiej składki oszustom.