Takie plakaty jeszcze bardziej stawiają Was w świetle zeschizowanych odstępców i na pewno nie trafią do osób myślących rzeczowo. Po prostu. Kipią nienawiścią.
W świetle nauk w strażnicach, wykładach na zebraniach i kongresach, w rozmowach prywatnych pomiędzy samymi ŚJ, to i tak przyjmujący emblematy i odstępcy są chorzy psychicznie, albo opetani przez szatana.
Jak zeschizowani musieli być ci starsi, by dopuścić się aktu nienawiści i przemocy?
No niestety i mnie przydarzyło się odczuć akt nienawiści aktywnego ŚJ który z osobą towarzyszącą zapukal do mych drzwi, udając że nie wie, że tu mieszka odstępca.
Wiedział, dalszy ciąg rozmowy go zdradził.
Po moim wykazaniu ukrywania pedofilii i niszczenia rodzin w zborach ŚJ, obudził się w nim tryb nienawiści do mnie, tak ze potrafił prawie już biec w moim kierunku.
W ostatniej chwili powstrzymał się przed zrobieniem mi krzywdy fizycznej.
Ważna sprawa jeszcze!
To nie ja nachodze ŚJ w jego domu. To on przyszedł do mojego domu, zaklocil mój spokój!
Po opowiedzeniu zdarzenia został wezwany na rozmowę, wiadomo - zaprzeczył, więc ja odstępca jestem kłamca i osoba chora psychicznie/ zeschizowana.
Czy były emocje?
A mogło ich nie być po obu stronach?
Gdy odstępca wie, że ŚJ kłamie i mu to wykazuje ŚJ się wkurza, odstępca też.
Czy nie są szkoleni ŚJ, by nie rozjuszac rozmówców? By nie być agresywnym? By odchodzić w razie trudnej rozmowy?
Pamiętam, że coś takiego było, a potwierdził mi to aktywny ŚJ.
Nooo ja kłamstw tej religii nie będę akceptować.
Ta twarz, najpierw miła, uśmiech fałszywy, potem zmiana wyrazu twarzy, wściekłość bijaca z twarzy i słów już nie tak ugrzecznionych jak na wstępie.
Skończyło się na wyjściu tej osoby, i poproszeniu, by mi nie zakłócać więcej spokoju w domu.
Nikomu nie życzę takiej rozmowy i towarzyszących emocji.
Z moich doświadczeń wiem, że niektórzy z czynnych ŚJ potrafią jak się to mówi "oczy wydlubac" broniąc swoich wierzeń i samej org.
Dla swojego komfortu psychicznego wolę takich rozmów z zawzietymi ŚJ unikać.