Dzień dobry wszystkim czytającym i piszącym na tym forum.
W organizacji byłem wychowywany, dorastałem, przeżywałem szkolne problemy a potem zostałem ochrzczony i przez te wszystkie lata bardzo szczerze wierzyłem w organizację jako wybraną i kierowaną przez Boga. Bywałem okazjonalnie pionierem pomocniczym i wiecznie dobrze się zapowiadającym przyszłym sługą pomocniczym. Mniej więcej około trzydziestki, gdy czekałem na narodziny pierwszego dziecka, zaczęły się u mnie pojawiać poważne wątpliwości, które zacząłem w końcu do siebie dopuszczać i z przerażeniem odkrywać jak się sprawy mają. Pomogło mi w tym pierwsze forum watchtower oraz lektura obu książek Raymonda Franza. Bardzo dokładnie zbadałem wątek chronologii związanej z rokiem 1914 i zrozumiałem, że kompletnie nie trzyma się kupy. Przy czym naprawdę przez długi czas chciałem, żeby było inaczej; miewałem nawet momenty że rzucałem te badania w cholerę i rzucałem się w wir zborowego życia prosząc Jehowę o przebaczenie za odstępcze myśli. Niestety zwyciężyło umiłowanie prawdy. A prawda o prawdzie była porażająca. Przestałem głosić, a następnie mocno ograniczyłem obecność na zebraniach. Po jakimś czasie szczerze podzieliłem się swoimi przemyśleniami z dwójką starszych którzy mnie odwiedzili. W efekcie zostałem zaproszony na komitet. :-) Wybroniłem się, ale tamtego dnia kompletnie straciłem serce dla tej organizacji. Po dwóch latach kompletnej nieaktywności postanowiłem, że dla swojej higieny psychicznej powinienem uregulować swój status. W tym celu odwiedziłem jednego ze starszych, którego szanowałem i powiedziałem mu podczas całkiem przyjaznej rozmowy, że odchodzę. Skreśliłem krótki list (2 linijki :-) ) o odłączeniu i pożegnałem się. Wówczas stałem się niewidzialny dla 90% dawnych znajomych. Na szczęście najbliższa rodzina zachowała się inaczej - utrzymujemy kontakty, chociaż nie rozmawiamy na tematy religijne. Jest OK, przyzwyczaiłem się. Ale 30 lat w orgu nie da się wymazać ani o tym zapomnieć. Dlatego nadal temat jest mi bliski i dlatego od pewnego czasu zaglądam na to forum. Będę nadal zaglądał i może czasem coś napiszę.
P.S. Podobno na wejściu obraziłem jakąś tutejszą zbiorowość, chociaż za cholerę nie wiem jak i dlaczego. Po WTS-ie mam wyczulony nos i alergię na manipulacje oraz stadne myślenie a przy tym mam do bólu racjonalny umysł. Ale co mi tam, jeżeli ktoś poczuł się urażony moim pierwszym postem w wątku o pożyczkach, to przepraszam.