Znałem jednego brata na przywileju, którego za nic nie można było wyciągnąć do służby. Powód dokładnie taki jak piszecie powyżej. On magister, z zawodu dyrektor. On z magistrami głosił i z magistrami rozmawiał oraz doświadczenia z głoszenia u magistrów przytaczał na zebraniach. Oczywiście pomóc w znalezieniu pracy (początek lat 90-tych) umiał tylko magistrom. Albo takim dzięki którym miał korzyści. Innych tylko klepał po ramieniu.
Zaproszenie na wesele syna dostali tylko zamożniejsi, na poprawiny zaproszono nielicznych, po czym dla ścisłej zborowej elity zrobiono "poprawiny poprawin"
Tępak i safanduła bez ogłady. Do tego materialista i łapówkarz.
Może podam ciekawy przykład z przed kilkunastu lat. Budowaliśmy kiedyś salę królestwa, no i gdzieś tam latem po prostu po południu usiedliśmy i po jednym piwku wypiliśmy bo i wieczór i zmęczeni. Trochę po kryjomu przed jednym bratem starszym bo miał fiksa na punkcie porządności. No i kiedy zostały nam puszki a własnie mieliśmy się zbierać, wtedy naszedł nas jeden brat, z tych totalnie bidnych co puchy zbiera. No i jeden z braci żeby mu pomóc miłością braterską mówi do tego bidnego, "jak chcesz to możesz zabrać sobie te puszki, oddasz do skupu". Gęba mi opadła na maksa. Co prawda uważam że ten bidny powinien za uczciwą robotę się wziąć jak ten co tak palnął nie powinien tak mówić.
Ten bidny dalej puchy zbiera ale to organizacji nie przeszkadza byle by był tępy i dawał datek. No o jak był na marginesie to jest i dalej. Ot taka miłość braterska.
Do
matowaTo nie problem duchowości, czy słaby czy nie tylko kasy.
Wiem o braciach którzy niejedno mają na sumieniu ale zatrudniają w swoich firmach braci nomen omen za najniższe a pod stołem kasa leci. Takich co są dyrektorami i pozałatwiali stołki niektórym i są starszymi a nawet na kongresach letnich przemawiają.
Tu kwestia leży w dużych pieniądzach, w tym że niektórzy załatwiają np. do sal różne rzeczy po kosztach ze swoich firm. Naprawdę masz pieniądze to i twoja duchowość nie jest taka słaba