Nie odczuwam potrzeby przynależności do żadnej grupy religijnej. Powiem więcej , odczuwam satysfakcję , że potrafię żyć według swojego kompasu. Nie wierzę w biblijnego Boga ale nie jestem też zadeklarowanym ateistą. Najbliżej mi do deizmu .
Bycie w organizacji jest dobre dla ludzi , którzy nigdy nie otarli się o wybudzenie. Bo gdy zajrzysz pod kołdrę to przekonasz się , że to żaden Lud Boży tylko zwykła ludzka struktura. Wówczas przebywanie w tym sztucznym tworze jest trudne .
A braterstwo ? wspólny cel ? i silne więzi ? jednomyślność ? gościnność ?
Pewnie tym niektórzy sobie tłumaczą , że to musi być naród wybrany i kieruje nim Bóg. Ja podobne relacje widzę chociażby w grupie wiernych kibiców , nie mylić z kibolami , którzy gdy spotykają się przypadkiem w innym mieście to rzucają się sobie w ramiona , zatem żaden fenomen u świadków nie występuje.
Gdy pojedziesz rowerem przez Polskę to gościnę otrzymasz w każdym niemal wiejskim gospodarstwie. Gdy idą pielgrzymki to całe wioski organizują posiłki i noclegi a dziwnym trafem jakoś świadkowie tego zachowania nie komentują na plus , za to gdy udostępniają kwatery na kongres to jest to wg. nich działanie Ducha Bożego.