Witajcie.
Nie ma może sensu być kąpanym w gorącej kąpieli. Macie całe rodziny w orgu? Wszystkich znajomych? To może warto zacząć puszczać jakieś im podteksty, ale tak by sami czegoś zaczęli szukać?
Co do macek orga. Ja w pewnym momencie się odsunąłem. Miałem już znajomych spoza zboru, trwało to parę lat, ale dalej myślałem, jak byłem zmanipulowany. Ba, z moją żoną gdy zamieszkaliśmy (to ona chciała zobaczyć, czy jako Katoliczka da radę z kimś takim jak ja żyć), tak zrobiłem, że wszyscy w około o tym wiedzieli. Wracając z pracy np spotykałem się na przystanku autobusowym z żoną starszego, która wracała z zebrania i o tym wprost mówiłem. Efekt, wiadomo spotkanie, na ławce w parku i info o tym, że nie jestem śj. A jeszcze niedawno (do połowy 2017) broniłem orga. Dopiero koleżanka, była pionierka się ze mną skontaktowała, to od niej się dowiedziałem o pedofilii i to spowodowało, że jestem teraz wolnym człowiekiem.
Natomiast moja mama dalej tkwi w tej sekcie, niestety moje szczere, chęci, żeby o wszystkim jej to wyjaśnić, spowodowały, że ona stoi na sztorc do mnie. Ja o pedofilii, ona, że kościół, że ona by to zgłosiła na policję itp. Jedyne, co to zdziwiło ją info o ONZ, oraz o udziałach w firmach zbrojeniowych. Oczywiście wszystkie te informację, to według niej piszą odstępcy.
Więc przemyślcie, czy może nie lepiej, aby spróbować kogoś z otoczenia wybudzić, a jeśli kiedyś wpadną starsi, to wtedy mając np list napisany, dajcie im go i będzie po problemie.
A znajomych na pewno znajdziecie. Ludzie poza organizacją, są często bezinteresowni, są otwarci na przyjaźnie. To nie bestie, diabły jak pisze strażnica. A gdzie ich znaleźć? W pracy! Może rodzice kolegów Waszych dzieci? Nie bójcie się!
I powodzenia, jak byście nie pokierowali Waszym życiem. Cieszcie się też wolnością!