Co siedzi w głowach wybudzonych, niedoszłych "odstępców"?
To pytanie, które często sobie zadaję i to w takich sytuacjach, gdy życie pokazuje mi, że są tacy ludzie, których po prostu nie da się zrozumieć, a tym bardziej logicznie wytłumaczyć ich zachowania!
Od momentu mojego odejścia z JW-ORGa mam kontakt z różnymi osobami - obecnymi ŚJ, wykluczonymi, odłączonymi itp.
Zagadką są dla mnie osoby wybudzone, które nadal tkwią w zborach, mimo, że znają "prawdę o prawdzie".
Nie jestem zdziwiona faktem, gdy ktoś tkwi w tej religii ponieważ ma w niej rodzinę, a koszty odejścia na chwilę obecną byłyby zbyt duże (np. utrata pracy zarobkowej, utrata kontaktu z rodziną, utrata znajomych ze zboru przy braku znajomych spoza organizacji itp.).
Są jednak również takie osoby, które znają grzechy organizacji, głoszą bez przekonania (tzn. wcale nie planują czynić uczniów z innych, bo sami nie wierzą w to co im głoszą), nie mają zobowiązań w zborze typu praca/rodzina, a mimo to nadal chcą być lojalni wobec WTS.
Chciałabym zrozumieć dlaczego osoba obeznana ze wszystkimi przekrętami Świadków, krytykująca działania CK, nadal jest w zborze i dodatkowo postanawia zerwać ze mną kontakt (jako z oficjalnym odstępcą)?
Czy to wszystko to jest skutek prania mózgu poprzez sektę czy to coś jeszcze?
Bo przyznam szczerze, że brakuje mi już pomysłów dlaczego ludzie tkwią w sekcie nawet wtedy, gdy już wiedzą, że to sekta... ?
O co kaman?