(...) jak ktoś lubi mieć ułożone życie to też są takie miejsca gdzie porządek i jasność jest na przykład Korea Północna.
accurate. Uśmiałam się z Twojej propozycji
No, ale jeśli chodzi o temat wątku, powiem tak.
Nie związałam się z żadną jakąś grupą religijną, narazie nie czuję takiej potrzeby i jestem dość mocno ostrożna po doświadczeniach ze śj.
Prowadzę normalne życie, pracuję, prowadzę dom, dbam o zdrowie, pomagam dzieciom, odwiedzam znajomych, rodziców, rodzinę.
Nawiązuje nowe znajomości, szukam wartościowych ludzi do kręgu swojego otoczenia.
Mówiąc krótko
... ŻYJĘ NAJNORMALNIEJ W ŚWIECIE, JAK KAŻDY UCZCIWY CZŁOWIEK ... Cieszę się, że wyszłam z tego sekciarskiego, świadkowego, zamkniętego klosza.
No i jest bez zwątpienia jedna diametralna zmiana, po wyjściu z tego kołowrotka strażnicowego.
Mam więcej czasu, dla siebie, rodziny i przyjaciół.
Zasady, które wyznaję, są w większości takie, jakie miałam zanim zostałam śj, niektóre może u nich podszlifowałam.
Ale generalnie jakoś się one nie zmieniły.
Czuję się bardzo dobrze bez tej świadkowskiej hipokryzji, nie tęsknię za nimi.
MAM SWÓJ ŚWIAT I SWOJE ŻYCIE I JUŻ NIKOMU NIE POZWOLĘ NIM KIEROWAĆ!!
Czuję się wolnym człowiekiem, no i może jestem większym analitykiem.
Pozbywam się świadkowego patrzenia na ludzi.
Nie żałuję, że ich opuściłam, póki co tylko mentalnie, ale to ja ich porzuciłam.
I jest mi z tym bardzo dobrze.
Dziękuję sama sobie, że nie zamknęłam się na prawdę o strażnicy, która do mnie dotarła.
Że głębiej wniknęłam, jak to wygląda, dzięki czemu doznałam religijnego wyzwolenia ze szponów tej sekty.
I JESTEM TU, GDZIE JESTEM, ALE NIE CZUJĘ, ŻEBY TO BYŁO ROZDROŻE.
Pozdrawiam Cię Klaro Kot.