Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy  (Przeczytany 10732 razy)

Offline Kachinas

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #30 dnia: 31 Styczeń, 2019, 18:34 »
Dodam że spora liczba osób dotknięta jest depresją, u mnie w zborze wiem o kilku osobach. W większości są to kobiety, myślę że brak możliwości samorealizacji, realizowania marzeń a do tego ciągła kontrola po kilku dekadach powoduje że depresja niepostrzeżenie się rozwija.
Natomiast aby ustalić skalę problemu, należałoby posiadać dane dotyczące ilości samobójstw, ilości osób z depresją w stosunku do innych wyznań.
Jeżeli podczas porównania wyjdzie że % jest więcej w JW, to znaczy że organizacja jest niebezpieczna.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #31 dnia: 31 Styczeń, 2019, 19:43 »
I ja znam przypadek samobójstwa młodego śJ. Niestety, ale ci którzy mogliby mu pomóc i zaprowadzić do specjalisty, woleli mu kłaść do głowy, że ma "zrzucić swoje brzemię na Jehowę". No i zrzucił. Niestety, ale razem z sobą, z dachu wysokiego budynku.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline matowa

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #32 dnia: 31 Styczeń, 2019, 19:50 »
Najbardziej dołuje mnie fakt, że ci mający przewodzić zborom, nawet ci ze szczerymi intencjami, nie zdają sobie sprawy jak skomplikowane są procesy psychologiczne. Dla nich wszystko jest czarno-białe. Nawet w przypadku kwestii wizyt pasterskich i wykluczeń - tutaj nie ma miejsca na szarości, uczucia, wątpliwości, wewnętrzne walki, miłość, nienawiść i obojętność.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Bożydar

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #33 dnia: 31 Styczeń, 2019, 20:53 »
Parę lat temu w Bogatyni pionierka powiesiła się w piwnicy. Miała problemy z "niewierzącym" mężem, który robił jej z synem takie numery, ze głowa mała. Wszystko leczyła życiem organizacyjnym, aż w końcu nie wytrzymała.
Inny przypadek to z bardzo dawna w Gryfowie. Chłopak w wieku około 10 lat - powiesił się. Przypuszczam, że dyscyplina JW mu się udzieliła.
Jeszcze inny przykład to młoda kobieta 20+ lat. Pokiereszowana przez toksyczną rodzinę i potem wykluczenie za szukanie miłości w miłostkach. Znała kilka języków obcych. Odpaliła jednorazowego grilla w łazience i połknęła prochy. Zanim to się stało zapraszała żonę i mnie do siebie do Berlina. Byłem w szoku, że tak skończyła.

Niestety starsi są wytresowani żeby "leczyć" wszelkie bolączki "czynieniem więcej " w organizacji, co w praktyce oznacza nic innego jak dolewanie oliwy do ognia. Odpowiedzialne za taki stan jest najbardziej CK i kolejne ogniwa tej ośmiornicy. Hydraulicy, płytkarze i windows cleaners. Żałosne. 
Wiem, że ktoś prowadził statystyki rozmiarów depresji w JW przez specjalistów. Mówił o tym Elear Elda na swoim kanele YT. Podawał nawet jaka to książka.
« Ostatnia zmiana: 31 Styczeń, 2019, 21:04 wysłana przez Bożydar »


Offline wybraniecGwiazd

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #34 dnia: 31 Styczeń, 2019, 21:30 »
Z ostatnich dwóch lat znam tylko(aż) trzy przypadki samobójstw wśród śj, dwa z okolic mińska maz. chłopak nastolatek jeszcze, po głoszeniu się powiesił :(, oczywiście zwalono na dziewczynę "ze świata" i podwójne życie,drugi dorosły facet miał żonę i dzieci:(. Trzeci nie napiszę bo zbyt bolesna sprawa.
O próbach samobójczych słyszałem kilka razy, w tym jedną sam zaliczyłem kilkanaście lat temu,Przyczyna: przez wyrzuty sumienie za totalną głupotę, z której teraz sam się śmieje jak i wszyscy którym to opowiadam,ale,że jestem wstydzioch to nie napisze.W każdym razie od dziecka byłem wychowywany na idealnego członka org, bez żadnej możliwości błędu, ojciec starszy,rodzina znana(większość od dawna się leczy na głęboką depresją, głównie się leczą zwiększaniem udziału w służbie, kilku to pionierzy stali dodatkowo zapieprzają na budowach świadkowskich)  i całą reszta pierdzielenia,sam na przywilejach najróżniejszych a tu jakaś wtopa.
także tego...
« Ostatnia zmiana: 31 Styczeń, 2019, 21:35 wysłana przez wybraniecGwiazd »
Życie jest zbyt krótkie, by pić niedobre wino, nie jeść lodów i marnować czas na ludzi, którzy nie przeskoczyliby dla nas kałuży.


Offline ewatta

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #35 dnia: 31 Styczeń, 2019, 22:13 »
Jestem o niedawna na forum.Nie byłam wstanie nawet czytać i szukać odpowiedzi.Napiszę też coś o sobie . Mąż przykładny sługa pomocniczy .Super rodzinka.Ja przykładna żona. Kochana córeczka.Zebrania ,głoszenie,studium ot normalne życie świadkowe.Choroba męża i w końcu śmierć. Pogrzeb i wszyscy wracają do swoich spraw. Zostaję z córką.Córka nie radzi sobie z całą sytuacją .Schodzi na złą drogę.To moja wina bo tak sobie wychowałam to tak mam. Bracia już nie odwiedzają bo moja córka 11 lat opętana przez diabła i ten świat. Zgłaszam do starszych że chcę się odłonczyć bo nie chcę przynosić hańby Jehowie.Zaczęłam popalać papierosy.Bo nie radziłam sobie ze wszystkim. Bracia mówili ze jestem złą matką albo już Jehowa mnie nie wspiera.Nikt nie chciał już ze mną rozmawiać.Ze świata nie miałam przyjaciół .Dla wszystkich byłam SJ. No i co .Marzyłam by Bóg mnie zabrał ale wiedziałam ,że tak nie będzie. Obudziłam się w klinice w dużym mieście.Cudem mnie odratowali.Myślałam ze ktoś inny lepiej wychowa moje dziecko bo jestem zła i bez wartości.Jednak żyję i nie odwróciłam się od dziecka.Nie potrafiłam się wyzec się dziecka.To było ponad moje siły. Teraz jestem bardzo dumna że walczyłam i bardzo ją kocham a ona mnie. Dziękuje mi za to że trwałam i na przekór wszystkiemu nie wyrzekłam się jej.Niestety by żyć musiałam wyjechać setki kilometrów od swojej miejscowości by zacząć od nowa.Nie było tak źle bo i w swoim mieście byłam obca.A poza tym już nikt nie mijał mnie z pogardą na twarzy i politowaniem .Durna sekta niszczy tyle ludzi .Niszczy rodziny.Dzięki Bogu nie odeszłam z tego świata.Nie mówiłam nikomu co czuję .Poza Tym komu? Przecież już nie byłam ważna dla nikogo .Ilu braci cierpi i się uśmiecha?Tak nas uczyli gdy idziesz uśmiechnij się i mów o nadziei a nie myśl o sobie . Mów o nowych rządach ,o pokoju i żyj PRAWDĄ a nie swoim życiem
A ja będę szczęśliwa na przekór wszystkiemu


Offline Xevres

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #36 dnia: 31 Styczeń, 2019, 22:28 »
Jestem o niedawna na forum.Nie byłam wstanie nawet czytać i szukać odpowiedzi.Napiszę też coś o sobie . Mąż przykładny sługa pomocniczy .Super rodzinka.Ja przykładna żona. Kochana córeczka.Zebrania ,głoszenie,studium ot normalne życie świadkowe.Choroba męża i w końcu śmierć. Pogrzeb i wszyscy wracają do swoich spraw. Zostaję z córką.Córka nie radzi sobie z całą sytuacją .Schodzi na złą drogę.To moja wina bo tak sobie wychowałam to tak mam. Bracia już nie odwiedzają bo moja córka 11 lat opętana przez diabła i ten świat. Zgłaszam do starszych że chcę się odłonczyć bo nie chcę przynosić hańby Jehowie.Zaczęłam popalać papierosy.Bo nie radziłam sobie ze wszystkim. Bracia mówili ze jestem złą matką albo już Jehowa mnie nie wspiera.Nikt nie chciał już ze mną rozmawiać.Ze świata nie miałam przyjaciół .Dla wszystkich byłam SJ. No i co .Marzyłam by Bóg mnie zabrał ale wiedziałam ,że tak nie będzie. Obudziłam się w klinice w dużym mieście.Cudem mnie odratowali.Myślałam ze ktoś inny lepiej wychowa moje dziecko bo jestem zła i bez wartości.Jednak żyję i nie odwróciłam się od dziecka.Nie potrafiłam się wyzec się dziecka.To było ponad moje siły. Teraz jestem bardzo dumna że walczyłam i bardzo ją kocham a ona mnie. Dziękuje mi za to że trwałam i na przekór wszystkiemu nie wyrzekłam się jej.Niestety by żyć musiałam wyjechać setki kilometrów od swojej miejscowości by zacząć od nowa.Nie było tak źle bo i w swoim mieście byłam obca.A poza tym już nikt nie mijał mnie z pogardą na twarzy i politowaniem .Durna sekta niszczy tyle ludzi .Niszczy rodziny.Dzięki Bogu nie odeszłam z tego świata.Nie mówiłam nikomu co czuję .Poza Tym komu? Przecież już nie byłam ważna dla nikogo .Ilu braci cierpi i się uśmiecha?Tak nas uczyli gdy idziesz uśmiechnij się i mów o nadziei a nie myśl o sobie . Mów o nowych rządach ,o pokoju i żyj PRAWDĄ a nie swoim życiem

Aż łzy cisną się same w oczy gdy czyta się takie wpisy. Bardzo Ci współczuje i życzę dużo sił w życiu i tego żebyś nigdy więcej nie musiała przechodzić tak trudnych sytuacji.
wolnym jest się dopiero wtedy gdy można wszędzie i zawsze być sobą


Offline wybraniecGwiazd

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #37 dnia: 31 Styczeń, 2019, 22:30 »
Ewatta,
Dzielna jesteś jak nie wiem co i ja też jestem z Ciebie cholernie dumny!!!
Życie jest zbyt krótkie, by pić niedobre wino, nie jeść lodów i marnować czas na ludzi, którzy nie przeskoczyliby dla nas kałuży.


Offline Kerostat

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #38 dnia: 01 Luty, 2019, 02:29 »
Popłakałam się jak bardzo człowiek musi cierpieć i nie widzieć nawet iskierki nadziei że odbiera sobie życie. Prawdziwy dramat.
Tego nie rozumieją Ci którym mówisz o swojej depresji.
Nie rozumieją że, mózg wpada Ci w taki stan że, po swoim przykładzie z zeszłego roku: jak podjęłem decyzję którego dnia skończę ze sobą, nagle mogłem zacząć funkcjonować.
Inaczej ujmę: w najgorszych momentach, myślenie "muszę, chcę żyć" wiązało się że strasznym bulem emocjonalnym. Natomiast wybranie daty odejścia, nagle przynosiło ulgę: "nareszcie się skończy".

Ostatni stan depresyjny miałem w listopadzie. Od tej poru życie mi się poprawiło. Już nie miewam tak obnizonych nastrojów. Ale z tyłu głowy pozostanie pytanie: "na pewno nie wróci?"
Dlatego regularnie odwiedzam psychologa.
Nie wiem jak jeszcze pomóc nie znającym depresji, zrozumieć jak to wygląda od środka.
Może tak, w pracy posługuje się nożem, były momenty że bałem się tego że, w którejś chwili zakończę nim swoje życie.



Jana 8:32

Ateizm to postawa, że zaprezentowane dowody za istnieniem boga są za słabe aby uznać istnienie takiego bytu za realne.


WIDZĘ MROKI

  • Gość


Offline LILY

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #40 dnia: 01 Luty, 2019, 08:19 »
Coś musi w tym być, że w tej organizacji jest tak dużo zachwianych, depresyjnych osób.
Najgorsze, ze tym ludziom często nie mozna pomóc bo udają szczęśliwych i nie rozumieją, ze trzeba sobie pomóc wizytą u lekarza.
Jedna z bardzo znanych psychologów do której chodzi wielu braci powiedziała, że " jest wiele szczęśliwych ludzi i rodzin na swiecie ale bardzo mało wśród ŚJ"- WIE CO MÓWI BO NA JEJ KOZETCE WIĘKSZOŚĆ TO BARDZO POWAŻNIE ZABURZENI ŚJ.
Jeszcze jedno bardzo Cieżko pracować z psychologiem osobie, która ma przeswiadczenie, że jest nieomylna, wszytko wie, ma recepte na każdy problem. Tak czesto jest właśnie tu bo przecież Straznica wszytko podaje jak na tacy.


Offline Adam_73

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #41 dnia: 01 Luty, 2019, 08:30 »
to prawda
100% agree...
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline matowa

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #42 dnia: 01 Luty, 2019, 11:23 »
oczywiście zwalono na dziewczynę "ze świata" i podwójne życie
(…)
O próbach samobójczych słyszałem kilka razy, w tym jedną sam zaliczyłem kilkanaście lat temu,Przyczyna: przez wyrzuty sumienie za totalną głupotę, z której teraz sam się śmieje

Mówi się, że to przez podwójne życie, i ma to sens ale w trochę innym sensie niż mówią ŚJ. Mogę powiedzieć po sobie. Jak całe życie ci mówią, że nie wolno, a potem pokochujesz osobę, która nie wbija się w kryteria, w dodatku trzeba jeszcze rozwiązać jakieś sprawy miedzy sobą dotyczące przyszłości (w końcu różne poglądy), nagle okazuje się, że zabija to wewnętrznie. A to TYLKO miłość. A czujesz się, jakby wszyscy uważali cię za opętaną przez Szatana.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Adam_73

Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #43 dnia: 01 Luty, 2019, 11:47 »
dokladnie, lepiej sie tego nie da ujac...
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: samobójstwa wsród zborów Świadków Jehowy
« Odpowiedź #44 dnia: 01 Luty, 2019, 12:52 »
moje trzy grosze:
Jeżeli pozwoli Gremium, troszeczkę zmienię temat, opiszę pewne osobiste  doświadczenie, z młodzieńczego wieku, jak pojmowałem, rozumiałem pewien werset z PS.
Będąc w wieku, kiedy hormony burzyły się we mnie, napiszę szczerze bo każdy ten okres  przechodził czy przechodzi,  dość często sygnalizowała pewna część ciała, zaburzając w znacznym stopniu fizyczną powściągliwość działania  a zarazem ciekawość na temat tak tajemniczego tabu jakim jest erotyka.
Zmagając się z tym, ujmę w słowo ''natręctwem młodzieńczym'', to bardzo intymny temat o którym trudno było rozmawiać z osobą starszą na tak wrażliwy, wstydliwy temat.
Problem nie gasł w mojej wyobraźni, lecz przeciwnie nadal utrzymywał się na pewnej znacznej płaszczyźnie.
Czytając PS  ( bo lubiłem czytać tą Księgę)na tchnąłem się na pewną wypowiedź  zapisana w Mt.5,30 'I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie  jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła'' BT

Po długim długim zastanowieniu, przy następnej zaistniałej sytuacji, pod wrażeniem przeczytanych tych słów odbierając je dosłownie zdecydowałem tak postąpić.  Byłem zdecydowany i przygotowany (trudno opisać odczucie euforii dokonania tego aktu), lecz do dziś nie mogę racjonalnie sobie wytłumaczyć co było powodem nie dokonania aktu samookaleczenia.
Dlaczego się zwierzyłem opisując osobisty problem, który dręczył mnie w tamtym okresie młodzieńczego życia.
Ponieważ jak czytam rożne wiadomości dotyczące samobójstw decydujących się osób na tak drastyczny czyn, w pewnym zarysie, tylko w pewnym zarysie mogę śladowo zrozumieć postawę nieszczęśnika, który decyduje się na tak desperacki czyn (proszę się nie śmiać z mojej młodzieńczej głupoty czytając to osobiste zwierzenie).
Ale z tego przykładu, nasuwa się pewien sygnalizujący wniosek, ile uwagi trzeba poświęcać osobą które emocjonalnie podchodzą do pewnych rzeczy, które jasno wyłuszczone są w PS  osoby tak reagujące, które mają nikłe doświadczenie życia.