Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Na dobry początek- dziękuję Wam :)  (Przeczytany 4887 razy)

Offline Martin

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #30 dnia: 14 Maj, 2018, 21:16 »
Dziękuję za troskę kochany optymisto! :)
Dziękuję za to nieoczekiwanie wyznanie miłosne! :D Opowiedz swoją historię (o ile chcesz i możesz), bo coś czuję, że jest...nietuzinkowa. :)
"Religia to głupie odpowiedzi na głupie pytania."


Offline Estera

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #31 dnia: 14 Maj, 2018, 22:19 »
(...) Na koniec jeszcze dodam, że życie nie zawsze jest przyjemne, ale zdecydowanie łatwiej je przeżyć ze świadomością, że to MOJE decyzje (...)
   12345
   Tak, zdecydowanie łatwiej jest przeżyć ze świadomością, że to NASZE OSOBISTE decyzje.
   Bardzo dobrze to ujęłaś.
   A więc, witaj KOCHANA na wolności.
   Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, swoje szczęście sama kręć.
   Witaj i wszelkiego powodzenia życzę.
   :-*
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Dianne

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #32 dnia: 14 Maj, 2018, 22:26 »
no kurde uszanowanko!

Biegała dziewczynka po polu minowym i machała rączkami na pięć kilometrów.


Offline Trinity

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #33 dnia: 14 Maj, 2018, 22:32 »
opowiedz nam jak zostałaś grzesznicą
bo to przykuło moją uwagę najpierw
z jakich gór jesteś?
jakie masz pasje?
dziecko kochane
jak to się stało że się przebudziłaś?


Offline 12345

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #34 dnia: 14 Maj, 2018, 23:32 »
Dziękuję za to nieoczekiwanie wyznanie miłosne! :D Opowiedz swoją historię (o ile chcesz i możesz), bo coś czuję, że jest...nietuzinkowa. :)

Widzisz jaki dobry początek znajomości :D

Moja historia nie jest niczym niezwykłym. Zostałam odizolowana od świata. Moja mama poznała mężczyznę, z którym się związała i razem wychowywali mnie w tej wierze od 3 roku życia, więc poza przebłyskami z ubierania choinki nie pamiętam nic. Wychowywali mnie w miłości i ze zrozumieniem, czyli pasem i wyzwiskami. W duchu miłości uczyli mnie również matematyki, ponieważ musiałam liczyć każde uderzenie jakie padło na moje ciało za nieposłuszeństwo wobec Boga. Kiedy dojrzewałam moje życie zostało wypełnione szkołą, służbą, zebraniami i pracą (mniej więcej od 12 roku życia pracowałam), więc nie miałam czasu na nic więcej. W szkole oczywiście znosiłam prześladowania. Po nocach czytałam książki, bo były one w moim domu niedozwolone (przemycałam je w tajemnicy i ukrywałam jak się dało). Później zaczęło się dziać w moim życiu tak, że byłam molestowana, ale jak wszyscy wiemy, nie można szkodzić organizacji, więc wszystko zostało zamiecione pod dywan. Wtedy zaczęłam karmić się nienawiścią. Chodziłam na zebrania, byłam przykładna i pod przykrywką idealnej, skromnej dziewczynki niszczyłam "niewinne" męskie serca. No cóż, muszę przyznać, że z takim brakiem szacunku w stosunku do kobiet nigdzie indziej się nie spotkałam. Kobieta ma być...i tutaj dostawałam listę wymagań. A mężczyzna ma taką kobietę kochać. No więc to mnie denerwowało, ale cóż...wykłady na temat mojego stanu wolnego były silniejsze to się spotykałam z różnymi dziwakami.

Co sprawiło, że odeszłam? Po prostu już mogłam.  Psychicznie byłam na to gotowa, ale jako że jestem samotnikiem, musiałam przygotować sobie odpowiednie warunki do odejścia. Nie chciałam zacząć z niczym.
Poza tym takiego fałszu, plotkowania i niszczenia drugiego człowieka pod przykrywką miłości nie spotkałam nigdzie. Nawet mnie to fascynowało, ale w pewnej chwili stwierdziłam, że już mi się nie chce z tego śmiać, bo szkoda marnować energię na coś takiego :)
Jeszcze tylko dodam dlaczego zostałam grzesznicą. Gdzieś już tam pisałam, że "kręcenie" stało się moją rozrywką i sprawdzałam jak daleko mogę przekroczyć granicę, sprawdzałam ludzi, mieszałam w zborach. Później stałam się przykładem, dzięki czemu miałam większy dostęp do ludzi.
Na zbór patrzę jak na kupę posypaną brokatem. Może i się świeci, ale jak w to wejdziesz to poczujesz smród


Jeśli chodzi o moje pasje to uwielbiam sport, ale w wolnym czasie robię wszystko co ekstremalne (za co też miałam często przechlapane), bo jakoś tak adrenalina mnie woła.

To naprawdę skrócony życiorys, przepraszam za ilość słów, ale niezbyt często rozmawiam o tym z ludźmi :)
« Ostatnia zmiana: 14 Maj, 2018, 23:37 wysłana przez 12345 »


Offline HARNAŚ

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #35 dnia: 15 Maj, 2018, 07:13 »
Poradzisz sobie.


Offline ogórek kiszony

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #36 dnia: 15 Maj, 2018, 09:40 »
Najgorzej jest być niesamodzielnym. Ja w Twoim wieku to się jeszcze woja bałem, chyba to było powodem, że byłem letniakiem. Bałem się, że sobie nie znajdę mieszkania, bo o kupnie to nawet nie śmiałem myśleć.

Ty masz już start zapewniony, więc odetchnij pełną piersią!


Offline 12345

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #37 dnia: 15 Maj, 2018, 09:56 »
Najgorzej jest być niesamodzielnym. Ja w Twoim wieku to się jeszcze woja bałem, chyba to było powodem, że byłem letniakiem. Bałem się, że sobie nie znajdę mieszkania, bo o kupnie to nawet nie śmiałem myśleć.

Ty masz już start zapewniony, więc odetchnij pełną piersią!

Odejście planowałam od lat, ale też musiałam się do tego przygotować, więc tkwiłam w zborze jako letnia.
Teraz jest świetnie. Pewnie za jakiś czas odczuję coś w rodzaju tęsknoty, ale przygotowałam się psychicznie. Przecież po każdej truciźnie na detoksie pojawiają się pewne etapy. Jak po narkotykach (nie brałam, ale w tajemnicy byłam wolontariuszką w różnych miejscach- to też świetna historia. Kiedy się dowiedzieli o tym, że współpracuję ze szpitalem psychiatrycznym powiedzieli mi, że jedyną słuszną pomocą jest mówienie o Bogu a nie jakieś tam stawianie na nogi ludzi z depresją). Najpierw jest wesoło, później już nie jest przyjemnie, ale uzależnienie generuje potrzebę, potrzeba strach, strach generuje chęć odczuwania spokoju i mamy kółeczko.
 Też się bałam. Wczoraj, kiedy się pakowałam nawet zapłakałam, ale uświadomiłam sobie, że nie boję się utraty rodziny tylko faktu, że nagle wychodzę z piwnicy do ludzi. Rozbawił mnie fakt, że to nie rodzina a organizacja mnie do siebie przywiązała i jestem pełna podziwu. Stanęłam przed drzwiami i zastanawiałam się jak do tego doszło, że boję się decydować sama! Ściągają z nas odpowiedzialność za decyzje, bo przecież robimy tak, jak jest napisane. A później kiedy przychodzi wolność pojawiają się wątpliwości czy ja na pewno potrafię myśleć.
Ale hej! Jesteśmy ludźmi, jesteśmy wolni i jesteśmy silni. I pomimo tego, że mieli przewagę liczebną to niestety, ale jeden wolny umysł jest silniejszy niż tysiące na łańcuchu!
Pozdrawiam was wszystkich i cieszę się kolejnym, wolnym dniem :)


Offline Dianne

Odp: Na dobry początek- dziękuję Wam :)
« Odpowiedź #38 dnia: 15 Maj, 2018, 14:33 »
Trzeba mieć jaja, a nie bać się że się nie zniesie! Dwa lajki, kawałek cycka i buziak dla otuchy :*
Biegała dziewczynka po polu minowym i machała rączkami na pięć kilometrów.